cytaty z książek autora "Bertrand Russell"
To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie mądrzy, tak pełni wątpliwości
Jeśli pięćdziesiąt milionów ludzi mówi głupstwa, nie przestają one być głupstwami.
Zwyczaj lekkomyślnego przylepiania etykietek służy wygodzie ludzi, którzy chcą się wydać bystrzy bez konieczności myślenia, niewielki jednak ma związek z rzeczywistością.
Nie przejmuj się autorytetami. Zawsze znajdą się autorytety głoszące coś przeciwnego.
Im intensywniejsza była religijność danego okresu historii, im głębsza wiara w dogmat, tym większe było okrucieństwo i tym gorszy ogólny stan rzeczy.
Fakt, iż jakiś pogląd jest szeroko rozpowszechniony, nie stanowi żadnego dowodu na to, że nie jest on całkowicie absurdalny. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość ludzkości jest zwyczajnie głupia, należy oczekiwać z dużym prawdopodobieństwem, iż powszechnie panujące przekonania będą raczej idiotyczne niż rozsądne.
Obecnie uczy się dzieci kochać swój kraj z wyłączeniem innych krajów, a spośród bohaterów narodowych uczy się je szczególnie podziwiać tych, którzy się wykazali największymi umiejętnościami w zabijaniu cudzoziemców.
Dobrze urządzony świat potrzebuje wiedzy, dobroci i odwagi. Nie potrzeba mu żalu i westchnień za przeszłością ani zakuwania w kajdany swobodnej inteligencji za pomocą słów wyrzeczonych niegdyś przez ignorantów. Potrzebuje on śmiałych poglądów i swobodnej inteligencji. Potrzebna mu jest nadzieja na przyszłość, a nie oglądanie się wstecz.
Błędem jest zawierzyć twierdzeniu, gdy nie istnieje grunt, by domniemywać o jego prawdziwości.
Mój pogląd odnośnie religii jest taki jak Lukrecjusza. Uważam ją za chorobę zrodzoną ze strachu i za źródło niewypowiedzianego nieszczęścia rodzaju ludzkiego. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że ona wniosła pewien wkład do cywilizacji. Ona pomogła we wczesnych czasach ustalić kalendarz i spowodowała, że kapłani egipscy tak starannie rejestrowali zaćmienia, że byli w stanie je przewidywać. Te dwie zasługi jestem gotów uznać, ale nie wiem nic o żadnych innych.
Czy sądzicie, że gdybyście byli wszechpotężni i wszechwiedzący, a nadto mieli miliony lat do udoskonalenia waszego świata, to nie moglibyście wytworzyć nic lepszego od Ku-Klux-Klanu, faszystów i pana Churchilla?
Muszę,nim umrę,znaleźć jakiś sposób wypowiedzenia tego co we mnie jest najistotniejsze,czego nigdy dotąd nie powiedziałem-a co nie jest ani miłością,ani nienawiścią,ani litością ani pogardą,ale prawdziwym tchnieniem życia,nieokiełznanym i pochodzącym gdzieś zgłębi,a wnoszącym w ludzkie życie bezkresną przestrzeń i przeraźliwą,beznamiętną silę będącą czymś ponadludzkim
Człowiek taki czuje się obywatelem wszechświata, rozkoszując się swobodnie widowiskiem, jakie życie ukazuje i radością, jaką darzy; nie zakłóca mu spokoju myśl o śmierci, ponieważ nie czuje się istotnie odseparowany od tych, którzy przyjdą po nim. W tem właśnie głębokiem, instyktownem zespoleniu się ze strumieniem życia znaleźć można najwyższą radość.
...Kościół przez obstawanie przy tym, co nazywa moralnością, skazuje najrozmaitszych
ludzi na niezasłużone i zbyteczne cierpienia. I naturalnie jest on w swej przeważającej
części przeciwnikiem postępu i wszelkich ulepszeń dążących do zmniejszenia ilości cierpienia
na świecie, ponieważ opatrzył etykietą moralności zbiór małostkowych przepisów
postępowania, które nie mają nic wspólnego ze szczęściem ludzi.
Ateista, podobnie jak chrześcijanin, utrzymuje, że wiemy, czy Bóg jest czy go nie ma: chrześcijanin twierdzi, że wiemy, iż Bóg jest, ateista – że wiemy, iż go nie ma. Tymczasem agnostyk zawiesza sąd, utrzymując, że nie ma dostatecznych podstaw, by przyjąć lub zaprzeczyć istnieniu Boga.
Wszelka osiągalna wiedza jest dostępna tylko za pomocą metod naukowych, tego zaś, czego nauka odkryć nie może, żaden człowiek nie może wiedzieć.
Gdybym spróbował wyrazić w jednym zdaniu główną różnicę między nami a Chińczykami, powiedziałbym, że na ogół celem ich jest używanie życia, podczas gdy my dążymy przeważnie do władzy. Nęci nas władza nad naszymi bliźnimi i panowanie nad przyrodą. Dla zdobycia władzy nad bliźnimi utworzyliśmy silne państwa, a dla osiągnięcia panowania nad przyrodą wznieśliśmy gmach nauki. Chińczycy są zbyt leniwi i dobroduszni, aby zajmować się podobnymi sprawami. (...) Ludzie ci znajdują upodobanie w spokojnych rozrywkach, jak uczęszczanie do teatru, pogawędki przy filiżance herbaty, podziwianie starożytnej sztuki chińskiej lub przechadzki po pięknej okolicy. W naszym pojęciu podobny tryb życia grzeszy zbytnią miękkością; poważamy bardziej człowieka, który idzie codziennie do swego biura, nawet jeśli cała jego działalność jest szkodliwa.
Problemem świata jest to, że głupcy są tak arogancko pewni siebie, a ludzie mądrzy, tak pełni wątpliwości.
Są filozofowie i mężowie stanu, którzy uważają, że państwo może być doskonałe samo w sobie,, nie zaś jako środek służący pomyślności jego obywateli. Nie widzę żadnych powodów, by przekonanie takie podzielać. „Państwo” to abstrakcja, nie odczuwa przyjemności ani bólu, obce mu są nadzieje czy obawy, to co wydaje nam się jego celem, jest w istocie celem jednostek, które nim kierują. Kiedy pomyślimy w kategoriach konkretnych, okaże się że państwo to w istocie ludzie posiadający więcej władzy, niż przypada większości śmiertelników. Gloryfikowanie państwa okazuje się więc gloryfikacją rządzącej mniejszości. Żaden demokrata nie będzie tolerował tak rażąco niesprawiedliwej teorii.
Jeszcze nigdy ludzkość nie żyła w takim lęku jak obecnie i nigdy nie miała po temu tylu powodów.
Okres, w ciągu którego panują fizyczne warunki umożliwiające istnienie człowieka, jest zaledwie chwilą w życiu układu słonecznego; można się jednak spodziewać, że nawet przed końcem tego okresu ludzie położą kres swej egzystencji dzięki swoim usiłowaniom wytępienia się nawzajem.
W wielu punktach zgadzam się z Chrystusem o wiele bardziej niż jego wyznawcy. Nie wiem, czy mógłbym iść z nim aż do końca drogi, ale w każdym razie mógłbym mu towarzyszyć znacznie dalej niż większość nominalnych chrześcijan.
Strach przed miłością to strach przed życiem, a kto boi się życia, tego już w trzech czwartych uważać można za umarłego.
Nauka mówi nam, co możemy wiedzieć, ale w gruncie rzeczy możemy wiedzieć bardzo niewiele, i jeśli zapominamy o tym, czego wiedzieć nie możemy, stajemy się niewrażliwi na wiele rzeczy, które mają dla nas niezwykle doniosłe znaczenie.
Historia świata jest w rzeczywistości rozwojem kategorii, od Czystego Bytu w Chinach (o którym Hegel nie wie nic prócz tego, że istniał) do Idei Absolutnej, która wydaje się bliska urzeczywistnienia w państwie pruskim, jeśli nie została już w nim urzeczywistniona. ...
Podobnie jak pozostałe teorie historyczne wymagała ona, jeśli miała stać się przekonująca, naciągania faktów i nie byle jakiej ignoracji. Hegel, tak samo jak później Marks i Splenger, spełniał oba te warunki.
Osobliwe, że proces przedstawiany jako proces kosmiczny miał się rozegrać w lwiej części w okolicy Morza Śródziemnego. Ani też nie ma żadnego powodu, jeśli rzeczywistość jest bezczasowa, dla którego późniejsze stadia tego procesu miałyby urzeczywistniać kategorie wyższe niż stadia wcześniejsze - chyba, że poczynimy bluźniercze założenie, wszechświat stopniowo uczył się filozofii Heglowskiej.
Chcę przedłożyć czytelnikowi do życzliwego rozważenia doktrynę, która, jak się obawiam, może się wydać niesłychanie paradoksalna i wywrotowa. Według tej doktryny jest rzeczą niepożądaną wierzyć jakiemuś twierdzeniu, gdy nie ma żadnej podstawy do przypuszczenia, że jest ono prawdziwe.
Są filozofowie i mężowie stanu, którzy uważają, że państwo może być doskonałe samo w sobie,, nie zaś jako środek służący pomyślności jego obywateli. Nie widzę żadnych powodów, by przekonanie takie podzielać. „Państwo” to abstrakcja, nie odczuwa przyjemności ani bólu, obce mu są nadzieje czy obawy, to co wydaje nam się jego celem, jest w istocie celem jednostek, które nim kierują. Kiedy pomyślimy w kategoriach konkretnych, okaże się że państwo to w istocie ludzie posiadający więcej władzy, niż przypada większości śmiertelników. Gloryfikowanie państwa okazuje się więc gloryfikacją rządzącej mniejszości. Żaden demokrata nie będzie tolerował tak rażąco niesprawiedliwej teorii.
Żarłok, erotoman i asceta są ciągle zajęci sobą i świat ich zamknięty jest w ramach ich pragnień, czynienia im zadość lub czynienia im na przekór. Człowiek zdrowy na ciele i umyśle nie pozwoli, by cała jego uwaga skupiona była na nim samym.
Miłość, dzieci i praca – oto trzy główne możliwości życiodajnego kontaktu jednostki ze światem.