Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński5
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Pierre Nemours
3
6,1/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
41 przeczytało książki autora
15 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ufam panu mecenasie Pierre Nemours
6,2
Mało widać mnie z kryminałem w dłoni. Wiem. Nawet moja mama była ciężko zdumiona, jak zobaczyła, że czytam... kryminał. Ale, trafiło się. To jedna z książek, jakie dostałam "w spadku od sąsiada", kiedy ten robił u siebie remont. Z okładką jasno wskazującą na tematykę, w wydaniu iście "kieszonkowym", z rozkosznie żółtymi stronami i charakterystycznym zapachem. Nic, tylko z radochą siąść do czytania! Co i zrobiłam...
"Ufam panu, mecenasie" to prosta historia młodego mecenasa, któremu powierzono (z urzędu) z góry przegraną sprawę: obrona młodego marokańczyka, podejrzanego o bardzo brutalne morderstwo. Sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, ponieważ dzieje się w latach 60-tych ubiegłego stulecia, czasach hippisów, wolnej miłości... czasy, kiedy na inny kolor skóry spoglądało się znacznie bardziej podejrzliwie niż teraz. Stąd też poczucie nieufności i wyobcowania. Oraz wyraźna początkowa niechęć mecenasa względem swego... klienta. Ale, im dalej w las tym więcej drzew. Pojawiają się nowe wątki, nowe spekulacje i możliwości, a wszystko to dzięki uporowi i ambicji Herve Rigault`a.
Akcja kryminału jest bardzo spokojna, nie ma tu żadnych nagłych zmian i zwrotów akcji, a wręcz przeciwnie, wszystko kręci się przyjemnie spokojnie i bez pośpiechu. Postacie są niezapadające w pamięć, ale i nie wybijają się za mocno ponad przeciętną; wydają się być bardzo zwykłe i niespecjalnie mocno wykreowane. Zarówno autor jak i tłumacz też nie pokusili się na używanie skomplikowanych słów, czy fabuły wymagającej wybitnego skupienia. Wystarczy jedno spokojne popołudnie, by przysiąść nad lekturą.. i już wiemy, kto i dlaczego zamordował starszego pana i jego gosposię. I... nie ukrywam, samo zakończenie było dla mnie dość rozczarowujące. Spodziewałam się czegoś zgoła odmiennego, innego... lepszego? A dostałam coś, co nie zachwyciło mnie specjalnie. Ale nie narzekam. Jak na moje raczej słabe zamiłowanie do kryminałów (tak, Marry Higgins Clark i Agatha Christie to jedyne mi znane i z pamięci wymieniane twórczynie kryminałów!) i tak nie jest źle. Nie czuję jakiegoś straszliwego niedosytu z powodu słabości tej książki - bo słaba była, choć lepiej chyba będzie powiedzieć, że "lekka". Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że "dupy nie urywała", ale... jest dobrze.
Jak na literaturę z "tamtych" czasów, nawet całkiem nieźle.
Moja pierwsza biała klientka Pierre Nemours
6,0
Kryminał noir dziejący się w USA w latach 70. i poruszający problem segregacji rasowej. Niestety, tło społeczne, obyczajowe czy psychologiczne właściwie w książce nie istnieje. Także styl nie powala. Ale nie ma się czemu dziwić: autorem jest Francuz produkujący kilka kryminałów rocznie, który nie znał Ameryki. Niezła literatura rozrywkowa, ale nic ponadto.
Sięgnąłem po ten kryminał w podróży, jako przerywnik między bardziej poważnymi dziełami. Opisuje Nemours typową historię prywatnego detektywa w USA, który usiłuje rozwikłać sprawę morderstwa balansując między interesami klienta i policją. Wyróżnia książkę to, że ów detektyw jest czarny, czyli, jak to się teraz mówi, jest Afroamerykaninem, rodzi to różne napięcia, bo akurat sprawa dotyczy białych klientów, ofiara również jest biała.
Często czarne kryminały charakteryzują się inwencją językową, wystarczy wspomnieć Raymonda Chandlera, pioniera gatunku, i jego sławne czandleryzmy, inny klasyk, Ross MacDonald też miał swój rozpoznawalny styl. Poza tym proza w tym gatunku często jest mroczna: oddaje emocjonalny charakter fabuły. U Nemoursa żadnej inwencji językowej nie ma, napisane to pogodnym, poprawnym i pozbawionym emocjonalnego podkładu językiem. Poza tym tło obyczajowe, społeczne czy psychologiczne książki właściwie nie istnieje, autor zupełnie nie pogłębia tematu segregacji rasowej. Mamy zatem do czynienia z czystą rozrywką kryminalną i niczym ponadto.
Szukając informacji o autorze, wyczytałem w Wikipedii, że jest Francuzem, który (najprawdopodobniej) nigdy nie był w Ameryce, no cóż, wszystko to zatem wymyślone, a nie znane z autopsji. Poza tym Nemours pisał jak szalony: w roku 1972, w którym ukazała się ta książka, wydał ich pięć. Osobiście niezbyt cenię autorów kryminałów, którzy tak dużo piszą, to się zwykle odbija na jakości. Poza tym umiejscawiając akcję w miejscach które słabo lub w ogóle znają z autopsji (jak pewien Polak piszący kryminały dziejące się na Wyspach Owczych) piszą płytko i powierzchownie. Zatem produkt to przeciętny, jeden z wielu w swojej klasie.
Jeśli zatem szukacie wypełniacza czasu w podróży, to jest właśnie jedna z takich książek.