Cały majątek Gorzkowskiego stanowiło to, co miał na sobie. Tak dziurawej i zabrudzonej bielizny nie widziałem nigdy w życiu. Toteż pewnego d...
Cały majątek Gorzkowskiego stanowiło to, co miał na sobie. Tak dziurawej i zabrudzonej bielizny nie widziałem nigdy w życiu. Toteż pewnego dnia, kiedy wyszedł już na scenę jako pierwszy z nas, postanowiliśmy urządzić mu kawał. Dolną część garderoby, która przedstawiała obraz na podobieństwo sita, przemyślnie mu powykręcano zaplatając nogawki w misterne węzły. Po skończonym spektaklu, Gorzkowski długo przypatrywał się zmienionym kształtom ineksprymabli i z filozoficzną zadumą mruczał pod nosem: - Psiakrew, rebus mi się z gaci zrobił...(<- w tym momencie poległam ze śmiechu) Później, już w Warszawie, wracając z jakiejś nocnej wędrówki po knajpach, w ekskluzywnej dzielnicy pałacyków, ambasad i arystokracji krajowej, Gorzkowski z tym swoim nieco trywialnym sposobem bycia flegmatycznie zajął się pewnymi czynnościami, które z pozoru naturalne - jednakże w odkrytym miejscu publicznym wywołują dość szokujące wrażenie. Działo się to pod wytwornym pałacem. Nagle, w otwartych drzwiach balkonowych pałacyku, staje dystyngowana postać: - Co pan tu robi? - pyta z niesmakiem. - A co, nie domyśla się wasza wysokość? - odpowiada bez zmrużenia powiek Gorzkowski.