Podróż do Afganistanu Roger Willemsen 6,1
ocenił(a) na 710 lata temu Przyznam szczerze, że ostatnio mam bardzo dobrą passę w wyborze książek. Jakiś czas temu mogliście przeczytać moją recenzję świetnej „Kawiarenki w Kabulu” oraz jeszcze lepszego reportażu „Zbawcy mórz”. Tym razem w moje ręce wpadł kolejny reportaż, traktujący o egzotycznym i mało nam znanym kraju jakim jest Afganistan. Autor, Roger Willemsen to niemiecki pisarz, eseista i prezenter telewizyjny. W swoim życiu imał się różnych profesji, był stróżem nocnym, przewodnikiem turystycznym, tłumaczem, krytykiem literatury, korespondentem prasowym w Londynie.
W tytułową podróż autor wyrusza wraz z zaprzyjaźnioną Afganką Nadią, która po wielu latach życia na emigracji powraca do wyniszczonej wojną ojczyzny. Wraz z przewodnikiem wędrują od Kabulu po Kunduz, rodzinne miasto Nadii. Odwiedzają miejscowe fabryki, tętniące życiem bazary i wypełnione po brzegi szkoły. Są obserwatorami i uczestnikami rodzinnych uroczystości i spotkań wiejskiej ludności. W swojej podróży docierają do zaminowanej przełęczy Salang oraz mitycznej rzeki Oksus na granicy z Tadżykistanem, Turkmenistanem i Uzbekistanem.
Jako naoczny świadek, autor ukazuje obraz kraju wyniszczonego wojną, kraju, który stawia pierwsze kroki w walce o lepsze jutro. Przeprowadza liczne rozmowy, próbuje zrozumieć z różnej perspektywy sytuację życiową oraz poglądy polityczne mieszkańców. Rozmawia z żołnierzami frontowymi, generałami, szmuglerami. Na swoje drodze spotyka nomadów oraz miejscowych mędrców. Przedstawia przerażający obraz stolicy kraju: „Miasto wśród kurzu, zasypane drobnym piaskiem, z unoszącym się wokół smogiem, przesiąknięte spalinami, udręczone i pękające w szwach. To miasto wymyślone dla niespełna miliona mieszkańców daje dziś schronienie czterem milionom, nie ma w nim kanalizacji, tylko zamulone rowy ściekowe, które latem straszliwie cuchną, stały dostęp do energii elektrycznej ma tylko jedna czwarta miasta, poza tym prąd pochodzi z generatorów i jego dopływ jest stale przerywany, podobnie jak odbiór telewizji. Mieszkańcom zagrażają: epidemie cholery i trzęsienia ziemi, samobójstwa, wypadki, ostrzał ze strony wroga, ataki Talibów i wciąż odradzające się konflikty między bandami i grupami etnicznymi”.
Zwraca uwagę na piętno jakie odcisnęła na mieszkańcach trwająca długie lata wojna. Wielu z nich urodziło się i wychowało w tych strasznych czasach, nie wiedząc czym jest pokój. Tym trudniej jest im się odnaleźć w nowej sytuacji. „Dzieci na ulicy tarzają się w kurzu, mają sztywne, nastroszone włosy, każdy kosmyk poszarzały od kurzu w inny sposób, w rękach sandały, nadgryzione placki, puste kanistry. Takich twarzy dzieci jak te jeszcze nigdy nie widziałem, są zarazem dziecięce, w swym porywczym temperamencie nieustannie wyrażają zachwyt, i stare, z podkrążonymi oczami i głębokimi zmarszczkami wokół oczu i ust. Stare kobiety w dziecięcych ciałach, z brwiami pomalowanymi kurzem. Na powierzchni ponad jednego kilometra kwadratowego rzucają się na każdego obcego, ze skrzynką z przyborami do czyszczenia butów(…) Mają może po osiem lat, często są jeszcze młodsze, ale znają się na współczuciu, na rzemiośle szewskim i na sztuce przetrwania”. Na ulicach wciąż znajdują się porzucone radzieckie i amerykańskie czołgi, które stanowią nie lada gratkę dla bezdomnych oraz drobnych złodziei, wciąż przypominają o rozgrywającym się niedawno koszmarze.
„Podróż do Afganistanu” to według mnie bardzo dobry reportaż, ale nie tylko. Jest to także pisana bogatym językiem literacka rozprawa o istocie podróżowania. Polecam zainteresowanym tematem.
http://pozeracz-slow.blogspot.com/2013/08/podroz-do-afganistanu-roger-willemsen.html