cytaty z książek autora "Laura Savaes"
- Wiesz o tym, że to, co ludzie wymyślą na twój temat, nie odzwierciedla tego, jaka jesteś?
- A skąd wiesz, co mnie interesuje? – oburzyłam się lekko.
- Zakładam.
- Nie znasz mnie.
- Próbuję to zmienić, ale bardzo mi to utrudniasz. – zaśmiał się cicho.
Bo przecież nawet z mroku można wykrzesać coś pięknego i budującego, a dla szczęścia człowiek jest w stanie zrobić prawie wszystko. Nie poddaje się łatwo i jeśli kocha, brnie przed siebie, nie zważając na przeciwności. Ale miłość również osłabia, pozbawia serce kontroli i pancerza. Nie każdą czeka happy end i nie każdą powinna się kiedykolwiek wydarzyć”.
– Więc czego konkretnie byś chciała? – zapytała zdziwiona.
– Wszystkiego – odpowiedziałam, a ona zmarszczyła mocniej brwi. – Chcę czuć, że nie mogę bez niego żyć, a on beze mnie. Chcę nie móc oderwać od niego rąk i wiedzieć, że on ma
tak samo. Chcę czuć dreszcze, kiedy go widzę i kiedy mnie dotyka. Chcę wiedzieć, że on nie może się doczekać, aż mnie zobaczy. Chcę mu ufać bez żadnych wątpliwości, chcę móc być przy nim szczera i nie musieć wkładać żadnych masek – mówiłam na jednym wydechu, a Sasha patrzyła na mnie coraz bardziej oszołomiona. – Chcę się tak poczuć chociaż raz
w życiu. Nawet przez chwilę.
Więc skoro tak dobrze wiedziałam, że jest błędem, Dlaczego dalej w ten błąd brnęłam?
- Nie ufam ci, Cedrik. Ostrzegali mnie przed tobą – wyszeptała poważnie.
- Szkoda, że mnie nikt nie ostrzegł przez tobą – roześmiał się gardłowo, ukazując przydługie, białe kły. – Nie zrobię ci krzywdy, mała. - Zacisnął rękę na jej talii, wbijając palce w jej biodro. - Obiecuję.
- Czemu? Co się nagle stało? - wyszeptała dociekliwie, wbijając w niego błękitne oczy. Chciała, żeby dalej do niej mówił. Żeby powiedział jej więcej, żeby ją przekonał.
- Nie wiem. – Wzruszył ramionami, lekko się uśmiechając. - Jesteś... inna. Inna niż ktokolwiek, kogo znam - odpowiedział cicho. – Mógłbym przysiąc, że jesteś z jakiegoś innego świata. I że uciekasz tam myślami. A ja chcę cię za wszelką cenę zatrzymać tutaj, przy sobie. Muszę cały czas pilnować, żebyś tu ze mną została. – Znowu pocałował jej dłoń, kusząc ją swoim wabiącym spojrzeniem.
- Ale ja się nie dzielę - wyszeptał stanowczo, choć cicho. - Jesteś moja, a ja twój. Tak kiedyś ustaliliśmy, pamiętasz? - zapytał, a jego świdrujący wzrok podkreślił wagę tych słów. -I to jest jedyny układ, który akceptuję - dodał cicho, delikatnie przygładzając jej włosy. - Jedyne, co w tej chwili ratuje życie mojemu kuzynowi, to to, że on uratował twoje.
Błędy popełnia się po to, żeby się czegoś nauczyć. Żeby poznać siebie i wiedzieć, jak nie popełniać ich ponownie (...). Za pierwszym razem błąd to błąd. Jeśli się go powtórzy, to jest już decyzja. Błędy są wybaczalne, świadome decyzje już nie.
Chciałem dać ci przestrzeń. Możliwość przemyślenia tego... beze mnie. Bez presji. Ale już nie mogę tego wytrzymać (...). Jak mogłaś pomyśleć, że do siebie nie pasujemy? Co to za kompletna bzdura?! Ja nie pasuję do nikogo innego na świecie poza tobą. I nigdy nie będę do nikogo innego pasował.
- Nie umiem się z tobą żegnać - wyszeptała słabo.
- Nie żegnamy się – zamruczał jej do ucha. - Nigdy się z tobą nie pożegnam - dodał ściszonym głosem, chwytając jej twarz w obie dłonie (...).
- Obiecaj - rozkazała mu cicho.
- Obiecuję. - Jego ton był spokojny i stanowczy, a mina śmiertelnie poważna.
- Ty miałaś być... - nagle zaczął mamrotać - ... tylko moja (...).
- I jestem tylko twoja (...).
- Miałaś... być moim... wybawieniem - jęczał dalej. - Zmienić mnie... miałaś. Wszystko... zmienić - bełkotał dramatycznie (...).
Rodzice to tylko ludzie. Onie też mają prawo się załamać i upaść.
Tak działa rodzina, tak działa miłość do najbliższych. Czasem musisz zrobić coś, co nie jest twoim wymarzonym wyborem, ale oszczędzi krzywdy bliskim.
Największa siła człowieka tkwi w tym, jak inni go widzą, Lena. Jęsli prezentuję pewnośc siebie, druga osoba w to wierzy i sama zaczyna się czuć niepewnie.
(...) warto walczyć, nawet kiedy jest trudno. Ale kiedy robi się zbyt trudno i ciężar oraz zkonsekwencje przysłaniają cel, należy to dostrzec i odejść. Bo to znaczy, że wybrało się złą drogę.
Błędy popełnia się po to, żeby się czegoś nauczyć. Żeby poznać siebie i iwedzieć, jak nie popełnić ich ponownie. (...) Za pierwszym razem błąd to błąd. Jeśli się go powtórzy, to jest już decyzja. Błędy są wybaczalne, świadome decyzje już nie.
Była dla niego tylko zwykłą, niewiele wartą zabawką. Ostatnią okazją na zabawienie się bez konsekwencji.
- Nie mów więcej, że odejdziesz z domu - wyrzucił nagle. - Jesteś moją odpowiedzialnością, to ja cię znalazłem i nie pozwolę, żebyś została sama, bez pomocy. Nie ma tu twojego brata, żeby cię chronić ale... ale ja jestem.
Na każdego złego mężczyznę przypada jedna, jedyna kobieta, która go nawróci.
- Jesteś świrem, wiesz? - nie powstrzymała się.
- Podobno tak o mnie mówią - odparł i przygryzł dolną wargę. Nie był zawstydzony, nie było mu głupio. Wyglądał jak małe uradowane dziecko, które właśnie coś spsociło. Trudno oczekiwać od diabła, że będzie miał wyrzuty sumienia z powodu bycia diabłem.
Siebie narażam codziennie. Ciebie nigdy bym nie naraził.
Śpiąc spokojnie obok niej, był piękny. Przypominał jej raczej anioła, a nie diabła, za którego wszyscy go uważają.
Dla wszystkich w tym królestwie jestem ,,kimś", mała. A nagle poczułem, że jedyne co mnie obchodzi, to żeby stać się ,,kimś" dla ciebie.
- Cedrik, co ty robisz? O co ci chodzi? - wyszeptała.
- O ciebie. Jestem chory na twoim punkcie - odparł stanowczo, a ona lekko prychnęła.
- Ale czego tak n a p r a w d ę ode mnie chcesz? - Jej głos się załamywał.
- Już powiedziałem. Ciebie.
- Nie rób mi tego więcej. Nie wątp we mnie i nie kwestionuj nas (...). Bo łamiesz mi tym serce. A jeśli mi je kiedykolwiek złamiesz, to już go nie poskładasz - dokończył powoli.
- Nie oszukasz mnie, mała. Kiedy pierwszy raz mnie zobaczyłaś w salonie Vallmore'ów, twoje serce mocniej zabiło – męczył dalej, absolutnie pewny swego.
- Ze strachu. Wyglądałeś jak wariat – prychnęła.
- Tak - uśmiechnął się czarująco i przesunął językiem po zębach, jakby zaraz miał je wbić w szyję Leny. - W tamtej chwili zwariowałem.
- Nie daj się wyprowadzić z równowagi.
- Co masz na myśli?
- To, że przez nią się denerwujesz.
- Przecież lubisz, jak się wściekam.
- Ale tylko na mnie :*.
- Chodźmy z twoim psem – rzucił jakby z odrobiną nadziei w głosie.
- Po co?
- Bo bardzo chcę się z tobą przejść, Lea- powiedział.
- Wybacz moje ekscentryczne metody - odpowiedział ze spokojem. - Po prostu za wszelką cenę próbowałem cię otworzyć, a... nie umiałem inaczej. Taki jestem. Jestem jednym wielkim chaosem. - Pokręcił głową, ale wcale nie czuł się winny. W pełni akceptował swoją osobowość i swój temperament.
- A jakimś cudem jednocześnie wszystko w tobie jest na swoim miejscu... - Lena skwitowała. - I okazuje się, że chaos też może być doskonały.
- Ale tylko przy tobie, mała. Dopiero obok ciebie mój chaos zaczyna mieć sens, bo ty jesteś taka... poukładana. Dajesz mi spokój - westchnął, odsuwając kosmyk wilgotnych włosów z jej twarzy.