cytaty z książek autora "Monika Sygo"
On to zakończył. Po prostu. To był nasz koniec, chociaż gdzieś po drodze przegapiliśmy wspólny początek.
(...) w życiu nie chodziło o to, by musieć żyć, ale by móc.
(...) gdy się kogoś kocha, to tęskni się za nim całe życie. I smuci się całe życie. Ale mimo temu smutku, który trzymasz w sercu, w końcu przyjdzie taki moment, kiedy pozwolisz sobie na bycie szczęśliwym. Dzisiaj, za dzień, może dwa.
A może za kilka miesięcy? Ale to wcale nie będzie znaczyło, że zapomniałeś, że się pogodziłeś. Że żałoba minęła. Bo przecież tęsknić będziesz całe życie. Wspominać będziesz całe życie, kochać... Kochać będziesz całe życie. A smutek nauczy się żyć z tym szczęściem. I będą sobie tak trwać obok siebie i ze sobą.
Żyj i ciesz się życiem, nie trać czasu i rozglądaj się uważnie, bo dzisiaj tak łatwo przeoczyć maleńki przecinek, który na pierwszy rzut oka nic nie znaczy…
A jest tak naprawdę wszystkim.
(...) nie możemy zapętlić się w przeszłości. Nieważne, jak bardzo dobra była. Nieważne, jak bardzo za nią tęsknimy... To jest coś, co minęło i już nie wróci.
- [...] Jak mam na ciebie czekać, skoro nie wiem, czy to, co jest między nami, istnieje naprawdę? Jesteśmy tylko tu i teraz. Nad ranem. Zawieszeni między końcem, a początkiem kolejnego dnia.
To wspomnienia, które mnie ukształtowały i o których nie chciałam zapomnieć, nawet jeśli niektóre wywoływały we mnie ból, poczucie straty czy smutek. Nie wszystkie były szczęśliwe, ale wszystkie moje. To dzięki nim dzisiaj mogę być właśnie taka, jaka jestem.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że zachody słońca mają w sobie w sobie więcej magii, że słońce chowające się za horyzontem zabiera ze sobą wszystkie kolory i sprawia, że człowiek od razu zaczyna tęsknić za jego promieniami. Ja nie widziałam w tym magii, zauważałam za to smutek i trzymałam się tego, że wchody słońca miały w sobie to "coś"; coś, czego nie byłam w stanie opisać słowami.
Czujesz te promienie słońca? Zauważyłaś, że padają już w inny sposób niż jeszcze kilka dni temu? Lato ustępuje miejsca nadchodzącej jesieni. Zanim się obejrzymy, liście opadną z drzew i przykryją ziemię kolorowym dywanem.
Chodzi mi o ten moment, w którym będę sobie na ciebie patrzyła z góry, a w twoim życiu stanie się coś, co sprawi, że ze wszystkich sił będziesz chciał, abym cię przytuliła.
Kochali mnie inną miłością, której doszukiwała się w każdym wypowiedzianym przez nich słowie. I doceniałem. Bo tyle mogłam.
Czas nie leczył ran, nie zmniejszał bólu, nie sprawiał, że zapominałem. On uczył mnie tego, jak żyć z tymi wszystkimi emocjami, tęsknotą i żalem. To już zawsze miało być ze mną. Żałoba nie znika, nie mija, ona trwa. Przychodzi okres, w którym ustępuje miejsca czemuś innemu, zawsze jednak wraca w najmniej oczekiwanym momencie.
(...) każda opowieść miała tyle wersji, ile było w niej bohaterów.
Czas nie tylko leczy rany. Sprawia też, że ludzie się od siebie oddalają.
Zrozumiałem, że w akceptacji nie chodziło o to, by pewnego dnia powiedzieć sobie: a więc to już, pogodziłem się z jej odejściem. Akceptacja to uczenie się życia z poczuciem straty każdego dnia. To zaakceptowanie tego, że tej osoby już nie ma, ale nigdy pogodzenie się z tym, że odeszła.
Sto osiemdziesiąt dwa dni. Bez niej. Bez mamy. Czy można kogoś przygotować na swoją śmierć? Ona to robiła. Każdego dnia przyzwyczajała mnie do myśli, że w końcu nadejdzie taki moment, w którym jej zabraknie.
Wraz z upływem czasu zdarza nam się zapominać o tym, co jeszcze kilka chwil temu wydawało nam się niesamowicie ważne. Wspomnienia lubią płatać nam różne figle, nowe zastępują te stare. Stare czasami ustępują im miejsca i znikają na zawsze.
Czasem słowa były zbędne, a gesty wyrażały wszystko to, co chcieliśmy powiedzieć.
Bolesne wspomnienia też powinno się kolekcjonować. Wtedy jeszcze bardziej docenia się te dobre.
Ludzie kolekcjonują różne rzeczy. (...) A ja? Mam na imię Nina i kolekcjonuję wspomnienia. Zaczęłam to robić w dniu moich ósmych urodzin.
To ty możesz sprawić, że zwykła rzecz nabierze niesamowitego znaczenia.