cytaty z książek autora "Krzysztof Buczak"
Bo przecież na tym polega przyjaźń, prawda? Że myśli się głęboko o uczuciach drugiej osoby, nawet jeśli można by było załatwić sprawę prostym, zdawkowym: „przepraszam”, a sama sprzeczka rozeszłaby się po kościach.
Kiedy faktycznie darzy się kogoś uczuciem, „rozchodzenie się po kościach” nigdy nie jest opcją. A jeśli jest, to znaczy, że coś idzie nie tak, jak powinno.
- Dla kogo ratujesz świat? Ludzie robią to przeważnie dla swoich dzieci, dla ukochanych osób. Ty zdajesz się być całkiem majętną samotniczką. Więc… dla kogo to robisz? Dla własnej satysfakcji? Dla czystości sumienia?
- Robię to, bo uważam swoje czyny za słuszne – odpowiada chłodno.
- Czyli robisz to dla siebie? I uważasz, że na pewno masz rację?
- Każdy, kto angażuje się w sprawy takiej wagi i bierze na siebie taką decyzyjność, musi czuć, że ma rację. Musi być do pewnego stopnia egoistą.
Walizkarze” to określenie członków centroprawicowej partii zasiadającej w krajowym sejmie. Nie będę tłumaczyć całej etymologii – w każdym razie, nazwa wzięła się od niefortunnej wypowiedzi prezesa tego ugrupowania dotyczącej turystyki. Walizkarze wcho-dzą w koalicję rządzącą państwem, głoszą nudne jak flaki z olejem postulaty o rodzinie, chrześcijaństwie i wartości ciężkiej pracy. Głosuje na nich raczej klasa robotnicza z małych miejscowości oraz starzy ludzie, pamiętający czasy świetności tej niewielkiej dziś partyjki – oraz kuszeni obietnicami dodatków emerytalnych.
Jak to w ogóle jest – funkcjonować bez ciała, być pozbawionym wszelkich fizycznych bodźców, które tak bardzo kształtują nasz tok rozumowania?
Siedzę i jestem pełna konsternacji. Czy ci rozmarzeni ludzie nucący piosenkę wraz z grajkiem są odpowiednikiem orkiestry na Titaniku? A jeśli tak – to dobrze, czy źle? Co im zostało, jeśli nie akompaniowanie nieuniknionej tragedii? Mają zakasać rękawy i odbudowywać planetę?
Nie – zamiast tego skupiają się na tworzeniu swojego małego świata. Tutaj, przy ognisku. Choćby miał trwać tylko chwilę, warto być jego częścią.
Mieliśmy wszystko. Mogliśmy zatrzymać się i zastanowić, rozwiązać wszelkie problemy świata. Ale woleliśmy zachwycać się liczbami, procentami, optymalizacją kosztów. Przecież na razie jeszcze da się wytrzymać – zmiany klimatu będą problemem dopiero za kilka pokoleń, do tego czasu coś się wymyśli! Ziemia zawsze się zmieniała, a działalność człowieka nie ma nic do rzeczy! Naukowcy zawsze straszą rosnącą temperaturą, a przecież w tym roku wszyscy widzieliśmy, że spadł śnieg! Rezygnacja z węgla to pierwszy krok do komunizmu!Gdyby Afryka i Ameryka Południowa miały dobre chęci, szybko wyszłyby z nędzy – jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz!
No to sobie pościeliliśmy.
Czy ratując ludzkość przed zgubnymi skutkami egoistycznego władania planetą znów przypadkiem nie bawimy się w bogów? Nie próbujemy wyłamać się z naturalnego porządku rzeczy?
I co to jest „naturalny porządek rzeczy” – nasz wyidealizowany, snobistyczny wymysł, czy może każda akcja, jaką podejmuje gatunek w walce o przetrwanie?