Papierowy motyl Diane Wei Liang 5,5
![Papierowy motyl](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/28000/28903/352x500.jpg)
ocenił(a) na 72 lata temu Ta książka wpadła mi w ręce dość przypadkiem, ale nie żałuję tego. Lektura zajęła mi zaledwie 3 dni, bo czyta się ją łatwo, a fabuła wciąga. Jest to pozycja z gatunku sensacyjnych, bo główną bohaterką jest Wang Mei, kobieta - prywatny detektyw (słowo "detektywka" przez usta, ani klawiaturę mi nie przejdzie) próbująca rozwikłać tajemnicę śmierci znanej piosenkarki pop. Akcja dzieje się w Pekinie i na chińskiej prowincji w 1998 roku, a więc prawie współcześnie... Prawie, bo w dzisiejszej historii Chin, dwadzieścia kilka lat to jest epoka...
Tak jak wspomniałem, wątek fabularny i sama kryminalna intryga jest ciekawa, choć rozwija się dość powoli i obejmuje dwa, początkowo rozbieżne wątki, które w końcu spotykają się w finale. Dość zaskakującym finale, co w moich oczach podnosi wartość tej fabuły.
Jednak dla mnie ta książka oprócz fabularnej i sensacyjnej strony, ma jeszcze wartość sentymentalną. Opowiada bowiem o Pekinie i Chinach, które znam i pamiętam (mieszkałem tam w latach 1997-2001). Znam i pamiętam miejsca, w których dzieje się akcja, w dwóch z wymienionych knajpek zdarzyło mi się jeść, wiem gdzie jest Dongdan i Xidan, w szpitalu Xiehe się leczyłem, pamiętam wszechobecne termosy z wrzątkiem w hotelach i urzędach oferowane gościom i petentom, by mogli zaparzyć sobie swoje listki zielonej herbaty... I korki na ulicach i te "nine million bicycles in Beijing", o których śpiewała Katie Melua (dzisiaj nie ma już w Pekinie rowerów). I inne sprawy też...
Merytorycznie pewnie dałbym gwiazdkę mniej, bo drażniło mnie to, że tłumaczka z nieznanych mi powodów postanowiła przetłumaczyć również niektóre imiona i nazwiska bohaterów oraz nazwy miejsc, co dało groteskowy efekt (z pamięci - Mała Góra pojechał do Siedmiu Drzew, albo Mały Kwiat (to imię dziewczynki) przyszedł...)
Przeważyły jednak względy sentymentalne. Ta książka pachnie Pekinem i Chinami, które znam i pamiętam, choć i to miasto i ten kraj dzisiaj są już zupełnie inne.
Ogromnym plusem tej książki jest też przypomnienie i silne nawiązanie do historii masakry na Placu Tiananmen 4 czerwca 1989 roku (poznałem ludzi, którzy tam wtedy byli). To był dzień, kiedy w Polsce świętowaliśmy zwycięstwo w pierwszych prawie demokratycznych wyborach, a tam zalążek pragnienia demokracji rozjechały czołgi...