cytaty z książek autora "Phoebe Locke"
Bywają takie sytuacje, w których człowiek uczy się doceniać to, co ma. I nie rozgrzebywać przeszłości.
Ciekawa sprawa z tym zaufaniem - stale potrzebuje zapominania, wymazywania.
[...] Amber opiera się plecami o pień drzewa i spogląda na Gretę. - Wiesz, że nigdy nie dam ci tego, czego chcesz?
- A czego według ciebie chcę?
- Łez. Chcesz usłyszeć, że moja mamusia była niedobra, a tatuś wolał uważać ją za wariatkę i że oboje do spółki zniszczyli mi życie. Chcesz, żebym przed tobą grała. Ale wiesz ci, Greto? Tu nie ma żadnych kamer, a ty nie dowiesz się, czy żałuję, czy jest mi smutno, i nie poczujesz się lepiej, jeśli chodzi o ten cały bajzel.
I wtedy coś ścisnęło mnie za serce. Czułam się tak, jakbym podeszła do krawędzi czegoś wysokiego ze świadomością, że wszystko może zaraz usunąć mi się spod nóg. Na zewnątrz nie było już bezpiecznie, ale w domu też niczego nie rozumiałam. I kiedy wypowiedziałam te słowa na głos, wszystko miało zmienić się jeszcze raz. Coś, czego nie potrafiłam wyjaśnić, było nie tak, i jak tylko zdradziłam się z tym Jessie, wiedziałam, że nie dam rady dłużej przed tym uciekać.
O wschodzie słońca znaleźli ją na brzegu jeziora. W piżamie przesiąkniętej krwią, stała w wodzie na płyciźnie. Chlupoczące fale obmywały jej stopy i powoli zabarwiały się na czerwono. W zaciśniętej ręce trzymała nóż. Stała tyłem i nie odwróciła się, gdy jeden z funkcjonariuszy otrzymał polecenie przeszukania lasu. Ani gdy dwadzieścia minut później wybiegł stamtąd, potykając się o własne nogi, i zwymiotował na gruntowy trakt.
Muszą być jakieś granice. Zawsze to wiedział. Musi być lepszy od nich, musi przestrzegać zasad. Jedna dziewczyna, jedna noc. Będzie to robił, dopóki nie poczuje, że rachunki zostały wyrównane. Dopóki gniew nie zniknie.
Gniew nie znika.
Nigdy nie wiedział, czy był dobry, czy zły; zasady gry zmieniały się nieustannie, nie dało się ich przewidzieć. Ale zawsze był mądry.
Nadal jest.
Naprawdę ją kochał. Kochał nas obie, gwałtowną, nieprzewidywalną miłością, która dawała o sobie znać w najdziwniejszych momentach - kiedy sięgało się z trudem po kubek stojący na końcu półki, kiedy podawało mu się gazetę, kiedy śmiało się z czegoś zabawnego w telewizji. Jego chude żylaste ramiona zamykały się wokół nas na chwilę i całował nas w czoło z zamkniętymi oczami. Nie pokazywał nam tego często, ale miał to w sobie. Kochał nas.
Jessie śmiała się, zasłaniając twarz ręką, kiedy opowiadała nam o jakimś chłopaku, którego spławiła poprzedniego wieczoru. Ten aspekt naszej relacji był dziwny - była dla mnie jak matka, ale jednocześnie wciąż miała siedemnaście lat. I jako siedemnastolatka wychodziła tuż po tym, jak położyła mnie spać, a potem budziła się w łóżku stojącym metr od mojego, z niezmytym makijażem, a jej porozrzucane ciuchy znaczyły szlak od drzwi do poduszki. Miała siedemnaście lat, a mimo to budziła mnie do szkoły i przygotowywała mi śniadanie.