cytaty z książek autora "Ralph Keyes"
Gdy ktoś, kogo uważamy za uczciwego, okazuje się kłamcą, nie tracimy zaufania tylko do tej osoby, ale do ludzi w ogóle. Jeśli odkryjemy, że okłamał nas ktoś, komu ufaliśmy, zaczynamy pilnie przyglądać się innym osobom, którym ufamy.
Kiedy ktoś tłumaczy swoje postępowanie, mówiąc: ‘To dla twojego dobra’, zwykle chodzi mu raczej o własne dobro.
Przeświadczenie, że jesteśmy regularnie oszukiwani, jest równie złe jak samo oszustwo.
Siła społeczności zależy od prawdomówności ich członków, którzy regularnie przypominają sobie nawzajem – raczej czynami niż słowami – że uczciwość jest czymś ważnym.
Tak wygląda społeczny koszt ciągłego oszukiwania: najpierw tworzy się atmosfera podejrzeń, a potem – atmosfera rezygnacji. Jednak nie tylko społeczeństwo płaci za oszukańcze zachowanie. Pewną cenę płacą też jednostki. Kłamstwo rzadko ma bowiem pozytywny wpływ na okłamywanych lub na kłamców.
Problem polega na tym, że deklarowane przywiązanie do uczciwości zbyt często idzie w parze z rutynowym oszukiwaniem w praktyce.
W każdym z nas zmagają się sprzeczne pragnienia – aby oszukiwać i być prawdomównym. Obie te tendencje w różnych okolicznościach sprzyjały naszemu przetrwaniu. Umiejętność oszukiwania zwiększała szanse na upolowanie zwierzyny, uniknięcie drapieżników i pokrzyżowanie planów wrogom. Jednak w późniejszych czasach sytuacja nieco się zmieniła. Stabilne grupy ludzkie nie mogą już tolerować tych, którzy regularnie oszukują innych – tak samo jak banki nie mogą funkcjonować z otwartym skarbcem.
Kłamstwa są drogą na skróty – upraszczają skomplikowane sytuacje.
Z etycznego punktu widzenia takie drobne łgarstwa przypominają nałożenie delikatnego makijażu – trochę cienia na powieki, może odrobinę różu na policzki żeby lepiej wyglądać. Kłamanie w ten sposób jest nieodłączną częścią zarządzania wrażeniem. Kiedy się przyjmuje, że ‘liczy się tylko wizerunek’, trudno oprzeć się pokusie jego poprawiania.
Związane z seksem kłamstwa mężczyzn i kobiet różnią się od siebie, podobnie jak inne rodzaje ich kłamstw. Kobiety częściej ukrywają za fasadą nieprawdy swoje praktyki seksualne, a mężczyźni z lubością przechwalają się stosunkami, do których nigdy nie doszło.
Jednym z powodów, dla których tak wiele małżeństw się rozpada, jest to, że opierają się na fałszywych założeniach, a te z kolei wynikają z wielu oszustw, większych i mniejszych, którymi karmią się nawzajem kandydaci na drugą połowę.
W pewnym sensie nie ma czegoś takiego jak drobne kłamstwo. Każde, kiedy wyjdzie na jaw, stawia pod znakiem zapytania wszystkie inne wypowiedzi z tego samego źródła. Głównym skutkiem mimowolnych kłamstw jest zniszczona wiarygodność. A z wiarygodnością jest jak z ceramicznym kubkiem – pęknięty można z powrotem skleić, ale już nigdy nie będzie równie mocny.
Niewielu ludzi uważa się za pozbawionych zasad etycznych. Jeśli jednak badania na ten temat są wiarygodne, niemal wszyscy kłamiemy, i to dużo częściej, niż nam się wydaje.
Seryjni kłamcy płacą wysoką cenę – tracą zdolność bycia szczerym z innymi ludźmi, a w końcu też z sobą samym.
Psychoterapia w jej niezliczonych wcieleniach stała się naszą świecką religią. Jednak w odróżnieniu od prawdziwej religii, wiele form terapii przyjmuje w najlepszym razie neutralny stosunek do kwestii nieuczciwości, a w najgorszym – dyskretnie zachęca do osobistego mitotwórstwa.
Prawda wymaga dwóch osób: tej, która ją przekaże, i tej, która ją przyjmie.
Większość z nas kłamie systematycznie i równie systematycznie jest okłamywana. Waga tych kłamstw jest różna – od „Lubię sushi” aż po „Kocham cię”. Częściej oszukujemy obcych niż znajomych, ale niektóre z naszych najpoważniejszych kłamstw rezerwujemy dla osób, na których najbardziej nam zależy. Wiele z nich dotyczy sfery seksu.