cytaty z książek autora "Dee Williams"
Myślałam, że coś na tym zyskam, i zyskałam- nawet więcej, niż mi się zdawało. Odkryłam nowy sposób patrzenia na niebo, zimę, deszcz, sąsiadów i na samą siebie, a także nowe sposoby spędzania czasu. A co najważniejsze, przypadkiem odkryłam nowy rodzaj szczęścia, w którym nie chodzi o to, żeby mieć, co się chce, ale o to, żeby chcieć tego, co się ma. Takie szczęście niekoniecznie wymaga komfortu (albo posiadania pieniędzy czy nieruchomości), ale wiąże się z pewną głębszą satysfakcją- poczuciem pokory i wdzięczności oraz lepszego zrozumienia tego, kim jestem w głębi serca.
Gdyby więcej ludzi rozumiało, jak to miło, gdy dom rozciąga się poza nasze własne zamknięte drzwi i poza zamknięte drzwi sąsiadów, że sięga do lokalnej kooperatywy spożywczej, do biblioteki i chodników rozsadzonych przez korzenie starych drzew- gdybyśmy wszyscy patrzyli szerzej- bylibyśmy w całkiem innym miejscu.(...)Bylibyśmy mniej samotni, niezależnie od rozmiarów naszego domu albo zasobności konta w banku, niezależnie od tego, czy jesteśmy zdrowi, czy mamy chore serce. Zaczęlibyśmy dostrzegać, że zmienił się wiatr i nadchodzi burza albo że brzdąc znajomych postanowił usmarować się obiadem, zamiast go zjeść. Zrozumielibyśmy, że każda minuta liczy się jak coś ponadczasowego i jeśli zechcemy, znajdziemy drogę do tych wielkich, a zarazem drobnych chwil.
Rozpacz sprawia, że grawitacja działa z większą siłą, a powietrze wydaje się gęstsze, oddychamy więc płytko i bez przekonania.
(...) przypadkiem odkryłam nowy rodzaj szczęścia, w którym nie chodzi o to, żeby mieć, co się chce, ale o to, żeby chcieć tego, co się ma.
Przeprowadzka była trudna, ale nie nieznośna, a w dłuższej perspektywie okazała się niebywale wyzwalająca. Szybko zaczęła przypominać moment, kiedy rozbierasz się na plaży, zrzucasz ciężkie buty i palcami stóp ściągasz skarpetki, wiedząc, że zaraz poczujesz ciepłe fale w każdym zagłębieniu i każdej fałdce skóry. Pozbycie się wszystkich niepotrzebnych gratów wywołało wrażenie, że pozostawiony z tyłu świat się zawalił, a ja stałam się po prostu tym, kim jestem naprawdę: nikim mniej i nikim więcej, tylko sobą.
Z czasem odkryłam, że nowa wiedza niekoniecznie człowieka wyzwala. Raczej każe się zastanawiać, czy przypadkiem nie nosimy spodni tył naprzód albo czy niebo nie trzyma się na koronach drzew. Sprawia, że zaczynamy kwestionować wszystkie swoje założenia i nawyki.
(...) ludzie dzwoniący z informacją, że nie przyjdą do pracy, mówią tylko o koszmarnych rzeczach. Nikt nie bierze urlopu, bo się zakochał albo dlatego, że nie potrafi sobie wyobrazić choćby minuty z dala od dziecka.