rozwiń zwiń

Lepiej pisać powieści czy oglądać mecze? Wywiad z Eduardem Mendozą

Tomasz Pindel Tomasz Pindel
17.09.2016

M.in. o książkach i meczach, ale także o kilku innych poważnych sprawach z Eduardem Mendozą, w związku z premierą jego najnowszej powieści „Tajemnica zaginionej ślicznotki”, przez skype’a rozmawiał Tomasz Pindel.

Lepiej pisać powieści czy oglądać mecze? Wywiad z Eduardem Mendozą

Tomasz Pindel: Pierwsze pytanie będzie dość oczywiste, bo dotyczy Tajemnicy zaginionej ślicznotki, która właśnie ukazuje się po polsku. Prawdę mówiąc, nie miałem już specjalnej nadziei na ponowne spotkanie z szalonym detektywem. Jak to się stało, że piąta część ujrzała światło dzienne?

Eduardo Mendoza: Stało się tak, jak z wszystkimi innymi częściami serii: pisałem coś wymagającego dużo wysiłku, taką większą powieść, nie bardzo wiedziałem, jak prowadzić to dalej, i zaczynałem już popadać w rozpacz. Powiedziałem więc sobie „Na razie dość”, tyle że wtedy pojawiło się pytanie „no dobrze, ale co teraz?”. I wtedy postanowiłem wrócić do detektywa, bo to załatwia sprawę: piszę kolejną powieść z jego udziałem, wydawcy się cieszą, ja też się cieszę, przyjemnie mi się pracuje, zarabiam trochę pieniędzy i mogę wracać do wcześniejszego projektu. Tak się działo za każdym razem, kiedy pojawiał się detektyw.

Teraz pracuję nad długą, poważną powieścią, być może czymś w rodzaju literackiego testamentu.

Teraz pracuję nad długą, poważną powieścią, być może czymś w rodzaju literackiego testamentu, bo jestem już w wieku, kiedy zaczyna się myśleć, że czas zabrać się za pisanie takiego testamentu – może nawet dwóch albo trzech. W trakcie tej pracy [o rety, jakieś straszne motocykle mi tu jeżdżą!] dopadła mnie nagle blokada twórcza, no a kiedy zabieram się za pracę nad detektywem, natychmiast się odblokowuję. I tak powstała ta książka.

Do tego zupełnie się nie zastanawiałem nad tym, co się ma w niej wydarzyć. Przyszło mi do głowy, że ktoś może dać mu zlecenie, on myśli, że w sprawie morderstwa, a tymczasem chodzi o odnalezienie psa. Kilka dni później słuchałem koncertu Schuberta i kiedy tak pogrążyłem się w muzyce, wpadłem na pomysł, że akcja będzie toczyć się na w dwóch planach czasowych: we współczesności, ale większość stanowić będą wspomnienia z dawnych lat. To pociągnęło za sobą pomysł dwóch Barcelon: tej kryzysowej, biednej, beznadziejnej, sprzed igrzysk olimpijskich – ale z młodym detektywem; oraz Barcelony przytłoczonej własnym sukcesem, strasznej, czyli takiej, jaką mamy dziś, kiedy nie da się chodzić po ulicach, bo tyle tu jest turystów, że już się nie mieścimy w mieście i zaraz powpadamy do morza. I to jest koncept tej historii: dwie Barcelony w oczach jednego świadka.

Ja mam wrażenie, że to najbardziej nostalgiczna część cyklu: ta nutka zawsze w nim była, ale chyba nie aż tak mocna…

Tak, w tej części, tak jak i poprzedniej, dzieje się podobna rzecz: detektyw mówi niewiele, za to mówią inni i to oni narzucają nam swoją wizję, zaś detektyw ogranicza się do komentowania. I na końcu stwierdza: nie trzeba popadać w pesymizm, zawsze się wydaje, że dawne czasy były lepsze, ale przecież ta aktualna epoka po prostu nie jest już nasza. Ja sam znalazłem się w takiej sytuacji, ja i moi rówieśnicy: bardzo dużo się dzieje, zwłaszcza w polityce, i ci z nas, którzy kiedyś przeprowadzali proces transformacji w Hiszpanii, mówią dziś: „Ej, ale co wy wyprawiacie, wy młodzi nie macie pojęcia, ile nas kosztowało zbudowanie tego kraju, a wy sobie wywalacie demokrację za okno”. Ja się sprzeciwiam takiemu podejściu, trzeba dać im spokój, niech robią, co chcą, na dobre i na złe, bo to ich przyszłość i ich kraj, a my już zrobiliśmy swoje, i dobre, i złe, i już. Teraz czas na coś, co się nazywa emerytura, i ma ona zastosowanie także w polityce oraz w życiu intelektualnym. Powinniśmy się zająć spisywaniem naszych wspomnień, pisaniem bajek dla dzieci, dla naszych wnuków, ale nie czas na odgrywanie głównych ról, bo te należą się teraz młodym, tym, co mają po trzydzieści lat i robią rzeczy, których czasami nie rozumiem, a czasami uważam za błędne, ale to ich życie i ich przyszłość. I tak dzieje się w Barcelonie, w Katalonii, w Hiszpanii i w Europie.

Wiesz, że sporą część czasu spędzam w Londynie, nie bywam już tak dużo w Barcelonie, bo się tu nudzę, no a Londyn bardzo lubię, dobrze się tu czuję i patrzę na wszystko ze sporego dystansu – zarówno na to, co dzieje się w Hiszpanii, jak i na to, co w Wielkiej Brytanii. Byłem tu podczas głosowania w sprawie Brexitu i tych wszystkich rzeczy, i myślę sobie: „No cóż, świat nie przestaje się zmieniać i nie możemy wierzyć, że to, co my sądzimy, jest słuszne i świat ma na zawsze taki pozostać”. I ja nie wiem, czy to kwestia nostalgii, czy, kto wie, demencji starczej, bo z taką opcją też trzeba się liczyć, w każdym razie tak piszę i każdy może to sobie odczytywać, jak mu się podoba.

Wspomniał pan o ciekawych czasach. Polityka zawsze była obecna w Pańskich książkach, zwykle sportretowana dość bezlitośnie. Czy dzisiejsze zawirowania i zmiany to gotowy materiał na powieść?

Nie da się jeszcze napisać powieści o tym, co się dzieje, to będzie możliwe za kilka lat, teraz jest za wcześnie, bo dzieje się sporo, w różnych krajach i to różnych rzeczy, każdy kraj zmierza w swoją stronę.

Tak, wydaje mi się, że to jest bardzo stymulujące. Nie da się jeszcze napisać powieści o tym, co się dzieje, to będzie możliwe za kilka lat, teraz jest za wcześnie, bo dzieje się sporo, w różnych krajach i to różnych rzeczy, każdy kraj zmierza w swoją stronę. W jednych krajach budzi się skrajna prawica, w innych skrajna lewica, gdzieś negowana jest demokracja, gdzie indziej budzi się przemoc, nie wiemy, czy tkwimy w kryzysie, czy jesteśmy zrujnowani, czy może już wyszliśmy z tego kryzysu… Żyjemy w wielkiej niepewności. Wydaje mi się, że to bardzo stymulujące, bo musimy śledzić rozwój wypadków, ale z drugiej strony bardzo trudno zrobić z tego jakąś historię, tak że trzeba zaczekać. Jedyne, moim zdaniem, co teraz da się zrobić, i ja tego próbowałem, to taka błyskawiczna fotografia ulicy, bez zatrzymywania się i bez refleksji, bo kiedy zaczniesz myśleć, musisz dokonać pewnej analizy. I właśnie ujęcie humorystyczne pozawala mi mówić pewne rzeczy: skoro to nie jest na serio i nikt tego tak nie potraktuje, mogę pisać swobodnie, zastrzegając się cały czas, że tak właśnie mi się wydaje, ale nie trzeba traktować tego zbyt serio, to taka rozmowa w knajpie, popijamy piwo i tak sobie gadamy, ale to nie jest żadna analiza polityczna. I to tkwi u źródeł mojej najnowszej powieści – plus jeszcze ochota, żeby się dobrze bawić i opowiadać takie głupoty: to bardzo ważny element.

Wydawać by się mogło, że pisarze piszący rzeczy humorystyczne powinni być w dobrym humorze. Czy to prawda? Żeby pisać wesoło, trzeba być w wesołym nastroju?

Na pewno trzeba mieć poczucie humoru, bo bez tego nawet nie przyjdzie ci do głowy, żeby tak siąść i zabrać się za pisanie podobnych rzeczy. Nie musisz chichotać przez cały dzień, możesz nawet być smutnym i zmartwionym, ale musisz mieć w sobie mechanizm pozwalający ci spojrzeć na przydarzające ci się rzeczy z humorem. Na przykład kiedy coś nam się nie udaje, na przykład tak jak teraz, kiedy nie mogliśmy się połączyć przez skype’a. Są ludzie, który zaraz wpadną w irytację i będą dzwonić do skype’a z awanturą, a ja na to patrzę jako na kolejny problem z informatyką i telekomunikacją, które zawsze zawodzą: chcę obejrzeć coś w telewizji i zawsze wyskakuje mi coś innego, chcę sobie nagrać film, a okazuje się, że nagrałem mecz – cóż za absurdalne życie prowadzę! Pewnie, czasem się wkurzę, ale zawsze sobie myślę, że tyle jest smutnych rzeczy na świecie, tyle cierpień, tyle rzeczy, na które naprawdę nie da się patrzeć inaczej niż poważnie, więc takie codzienne drobiazgi trzeba przyjmować z dużą dozą humoru.

Rozmowy na własne uszy można będzie wysłuchać w RMF Classic.

Zachęcamy do przeczytania drugiej części wywiadu.

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Varant 17.09.2016 13:14
Czytelnik

Wiem doskonale, że żyjemy w wieku wręcz przekarykaturyzowanej antropolatrii oraz w społeczeństwach ponad zdrowy rozum sprzyjających pajdokracji, ale niczym głaz bodzący morze będę stał twardo za Markiem Tuliuszem i Plutarchem. Starzy ludzie mają niezwykle doniosłą rolę do odegrania w każdym, powtarzam: w każdym, społeczeństwie. Starość to idealny wiek do uprawiania polityki...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Micelius 12.01.2021 17:24
Czytelnik

Cóż za głęboki esej! Popieram w całej rozciągłości, mimo, iż jestem dopiero w pół drogi do 50-tki... Koneczny pisał o zgubnych skutkach oddawania władzy młodym - jak łatwo ulegają oni propagandzie, a potem totalnie zniechęcają się do polityki... Pisał to dawno temu, ale obecnie sprawdza się doskonale... Oczywiście kult zaskorupiałych autorytetów potrafi być miałki -...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Tomasz Pindel 16.09.2016 13:34
Autor/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post