rozwiń zwiń

Dawnych wspomnień czar

LubimyCzytać LubimyCzytać
19.12.2016

Są takie sytuacje, w których nie potrafimy wskazać twórcy dzieła. Są takie piosenki, które nucimy, nie wiedząc nawet, kto jest autorem słów bądź melodii. Zapamiętujemy wykonawców. A ci, których talentowi zawdzięczamy te perełki, pozostają w ich cieniu.

Dawnych wspomnień czar

Ukryty za swoimi, bardzo popularnymi niegdyś i nadal piosenkami, takimi jak: „Wąsik, ach ten wąsik”, „Czy ty wiesz, moja mała”, „Upić się warto” oraz „Czy pani Marta jest grzechu warta” – pozostaje Marian Hemar. Jego imponujący dorobek nie zapewnił mu miejsca w kanonie literatury. Postrzegany jako satyryk, „kabareciarz” – niezwykle zdolny, ale nie poeta, nie literat.

Przypomniany niedawno dzięki płycie Magdy Umer, która wybrała na nią aż „cztery Hemary”, jak sama mówi. Powraca co czas jakiś dzięki spektaklom teatralnym, dzięki nowym wykonaniom piosenek.

Swego czasu Marian Hemar tworzył z drugim mistrzem słowa, Fryderykiem Járosym, bardzo twórczy duet.

Tadeusz Boy-Żeleński mówił o tym przybyszu z Austrii, że na publiczności umiał grać jak na skrzypcach. Był bowiem Járosy mistrzem, który potrafił skłonić publiczność do śmiechu, płaczu, ale i do pokochania artysty, którego zapowiadał – jeszcze zanim ten pojawił się na scenie. Tu przypominam – niezapomniane kreacje Piotra Fronczewskiego jako Wielkiego Fryderyka (Járosy’ego) oglądaliśmy jeszcze w XX wieku w filmach „Lata dwudzieste, lata trzydzieste” oraz „Miłość ci wszystko wybaczy”.

Kiedy wybuchła druga wojna światowa, obaj mistrzowie sceny kabaretowej byli u szczytu sławy. Marian Hemar miał na koncie ponad 1000 tekstów piosenek, skeczy, sztuk teatralnych i wierszy. Járosy swojemu talentowi do zarządzania teatrami zawdzięczał propozycję kierowania tworzonym właśnie Wydziałem Estradowym Akademii Teatralnej w Warszawie. Notabene – nie przyjął jej i… zaangażował się w działanie kolejnego teatru.

Fryderyk Járosy wykazał się odwagą cywilną i kilkakrotnie odmówił podpisania volkslisty, która mogła zapewnić mu bezpieczny pobyt w okupowanej Polsce i możliwość prowadzenia działalności kabaretowej czy teatralnej. W efekcie – został aresztowany przez gestapo. Udało mu się zbiec z transportu, a nawet walczyć w powstaniu warszawskim. Po jego upadku trafił do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Po wyzwoleniu nie wrócił już jednak do ukochanego miasta.

Do Polski nie wrócił też na stałe Marian Hemar. Po wojnie pozostał w Londynie. Prowadził tam teatrzyk polski w klubie emigrantów polskich. Prowadził także cotygodniowy kabaret radiowy „Teatr Hemara” na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Wygłaszał tam krótkie komentarze satyryczne do bieżących wydarzeń.

O latach, którym, zawdzięczamy rozkwit polskiego kabaretu, o ludziach, którzy go tworzyli, ale i latach „chudych” – czasie wojny i o gorzkiej niejednokrotnie emigracyjnej rzeczywistości przeczytać można w książce admiratorki polskich teatrów rozrywkowych, Anny Mieszkowskiej – Mistrzowie kabaretu. To jej prywatnemu zbiorowi materiałów o przedwojennym teatrze i kolekcjonerce rozproszonej przez wojenną zawieruchę spuściźnie: tekstów, nagrań, wspomnień korespondencji zawdzięczamy tę książkę.

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Zwierciadło pod patronatem lubimyczytać.pl.


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 19.12.2016 11:29
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post