Najnowsze artykuły
-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać318
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[1]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2012-04-05
2012-04-05
Średnia ocen:
6,4 / 10
132 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (4 plusy)
Czytelnicy: 498
Opinie: 33
Zobacz opinię (4 plusy)
Zawsze byłem ciekaw co było dalej z Wokulskim. Czy coś wynikło z jego nadziei na maszyny z metalu lżejszego niż powietrze? Czytając w liceum „Lalkę”, uznałem, że skoro nawet aerożel jest zbyt gęsty żeby unosić się w atmosferze, tym bardziej pod koniec dziewiętnastego wieku, niemożliwe byłoby stworzenie takiego materiału. Tym sposobem, zakończenie lektury szkolnej, wprowadzające wątek science-fiction, wydało mi się ślepą uliczką. Niesłusznie.
Aleksander Głowacki pokazał ducha oldskulowej sci-fi. W „Alkaloidzie” wiek dwudziesty jest inny niż ten, który znamy. Bardzo inny. Wokulski, podróżując po świecie, natrafia na żywioł, który udaje mu się okiełznać i urynkowić - narkotyk rozszerzający możliwości ludzkiego umysłu w stopniu graniczącym z magią. Pod jego wpływem, wybitni inżynierowie i naukowcy dokonują rewolucji technologicznej tak szybkiej, i tak potężnej, że komputer na którym to piszę może wydawać się dziecinną zabawką, Brytyjscy i Zuluscy zamachowcy zamieniają się w potwory o zatrważających mocach, a Wokulski, będąc jedynym dostawcą tytułowego alkaloidu, buduje monopolistyczną potęgę, nad którą nie sposób zapanować.
Autor przyłożył się do skonstruowania wielowarstwowego świata, pełnego smakowitych detali i zjawisk wywlekających umysł na lewą stronę. Geopolityka jest tu fantastycznie przetasowana, technosfera pełna niestworzonych (ale przemyślanych) mechanizmów, a związki przyczynowe zdarzeń wymykają się czasem (ale tylko czasem i tylko do czasu) rozumowi.
Alternatywna historia zaskakuje, jednak pojawiają się w niej znane z „naszego” świata wybitne jednostki, które i tam osiągnęły wiele - będą to fragmenty szczególnie smakowite dla fascynatów nauki. Przerysowane sceny walk, choć jest ich dużo, są tylko elementem szeroko zakrojonej gry o ogromne stawki , i w kontekście rozmachu fabuły wpasowują się dobrze w sensacyjną konwencję. W przeciwieństwie do wielu książek, opisy alkaloidowych tripów, podczas których mają miejsce istotne wydarzenia, nie są tu tylko dekonstrukcją świadomości, a raczej oknem na głębsze, niedostępne na co dzień warstwy jak najbardziej fizycznej rzeczywistości , gdzie trójwymiarowa percepcja, liniowość czasu, czy stabilność związków chemicznych okazują się być tylko umownymi uproszczeniami, za to siła woli bardzo realnie odciska się na otoczeniu. Doświadczając działania alkaloidu, schodzimy do poziomu fizyki kwantowej, nie tracąc jednocześnie spójności obrazu świata. Dynamiczna narracja raczej stroni od życiowych refleksji, co odbija się na powierzchownych konstrukcjach postaci, jednak sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. (Z resztą dla mnie w fantastyce zawsze chodzi bardziej o ten świat, niż zamieszkujących go ludzi).
Wszystkie te elementy, w połączeniu z epickim rozmachem fabuły skłaniają do porównania „Alkaloidu” do „Diuny”, z tą różnicą że, nie umniejszając Herbertowi, książka Głowackiego posiada zakończenie, które dając rzadko spotykaną satysfakcję, jednocześnie wysłało mnie w kolejną podróż, już bez narratora.
Zawsze byłem ciekaw co było dalej z Wokulskim. Czy coś wynikło z jego nadziei na maszyny z metalu lżejszego niż powietrze? Czytając w liceum „Lalkę”, uznałem, że skoro nawet aerożel jest zbyt gęsty żeby unosić się w atmosferze, tym bardziej pod koniec dziewiętnastego wieku, niemożliwe byłoby stworzenie takiego materiału. Tym sposobem, zakończenie lektury szkolnej,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to