Recenzja powstała w ramach akcji promocyjnej wydawnictwa SQN. Blizna Juan Gomez-Jurado Pewien nerd – Simon Sax - typowe dziecko komputera i klawiatury, przy deficytach zachowań społecznych i całkowitym braku śmiałości do kobiet, jednocześnie jest niezwykle błyskotliwym, inteligentnym i na swój sposób całkiem przystojnym (trzeba tylko coś zrobić z nadwagą), młodym człowiekiem. Wraz z najbliższym przyjacielem Tomem i kilkorgiem znajomych informatyków, opracowują program, który – jeśli pozna się na tym pewien miliarder – da im zarobić kosmiczne pieniądze. Tymczasem nie mają pieniędzy na nic, jedzą byle co i nie stać ich na nowe ciuchy, potrzebne choćby na spotkanie z miliarderem. Simon poza Tomem, który jest mu prawie bratem, ma brata rodzonego, który mieszka w ośrodku dla osób z niepełnosprawnościami, ponieważ jest osobą z Zespołem Down’a. Simon kocha ich obu, jest im oddany. Ale chciałby mieć też przy boku kobietę, która byłaby szczęściem i światłem. W końcu odrzuca uprzedzenia i rejestruje się na portalu randkowym, gdzie trafia na dziewczynę, spełniającą wszystkie senne marzenia nastolatka. Irina jest piękna, inteligentna, nie stawia oczekiwań. Chce tylko wiedzieć, skąd on jest, bo ona mieszka tysiące kilometrów od niego – w Rosji. Gdy dowiaduje się, że chłopak jest z Chicago, bardzo szybko wysyła mu bilet lotniczy, by mogli spotkać się na Dominikanie i przygotować sobie wspólną legendę dla służb imigracyjnych. A Simon – gość o umyśle geniusza, w sprawach sercowych okazuje się być naiwnym dzieciakiem. Nic go nie zastanawia, nic go nie dziwi, o nic nie pyta. Zachwyca się. Bezkrytycznie przyjmuje jej opowieść o wypadku, w którym zginęli rodzice i siostra. Nie pyta o dziwną bliznę pod okiem, która dodaje tajemnicy i uroku dziewczynie. Nie pyta, bo jest w szoku. Zakochała się w nim, tak po prostu? Jak to możliwe? To w nim można się zakochać? Tymczasem świat okazuje się być jak zwykle dość złośliwy i nie można liczyć tutaj na rozwój romantycznej historii rodem z Hollmarka (czy ktoś jeszcze pamięta taką stację tv?). Mroczna i ponura historia życia Iriny, którą ta skrzętnie ukrywa przed wszystkimi, daje o sobie bardzo szybko znać. Niestety – Simon nadal woli widzieć w niej wyłącznie rudowłosego anioła. Nie przyjmuje do wiadomości, że jego piękna dziewczyna, może być kimś całkiem innym. Na przykład doskonale wyszkoloną morderczynią. Akcja rozwija się, jak rolka papieru toaletowego, ciągnięta przez małego kociaka w ramach eksperymentu poznawczego. Simon musi przeistoczyć się w rzutkiego, domorosłego marines, a życie nerda zostawić daleko za sobą. Nagle został sam z decyzjami, które stanowią o czyimś życiu lub śmierci. Rollercoster przy szybkości następujących po sobie zdarzeń w tej książce, jest parkową karuzelą z konikami. „Blizna” jest prequelem trylogii Juan Gomez-Jurado, która pojawiła się na półkach księgarskich w ubiegłym roku. W mojej ocenie, jest dobrym początkiem tamtej historii, choć muszę przyznać, że lektura „Rejny Roi. Czerwonej Królowej”, wywołała atak nerwowego obgryzania paznokci w stopniu dużo większym, niż miało to miejsce przy „Bliźnie”.
Recenzja powstała w ramach akcji promocyjnej wydawnictwa SQN. Blizna Juan Gomez-Jurado Pewien nerd – Simon Sax - typowe dziecko komputera i klawiatury, przy deficytach zachowań społecznych i całkowitym braku śmiałości do kobiet, jednocześnie jest niezwykle błyskotliwym, inteligentnym i na ...
Rozwiń
Zwiń