-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-07
Rzadki przykład, gdy książka jest gorsza niż film, nakręcony na jej podstawie (pod tym samym tytułem, rewelacyjny, ze świetną rolą Angeliny Jolie). Luźne obrazki z codzienności na oddziale szpitala McLean pod koniec lat 60. XX w.
Rzadki przykład, gdy książka jest gorsza niż film, nakręcony na jej podstawie (pod tym samym tytułem, rewelacyjny, ze świetną rolą Angeliny Jolie). Luźne obrazki z codzienności na oddziale szpitala McLean pod koniec lat 60. XX w.
Pokaż mimo to2016-05
Po przeczytaniu opisu i dotychczasowych recenzji oraz sugerując się okładką, wyrobiłam sobie zdanie, że książka jest autobiograficzna i współczesna. Tymczasem jest to powieść, a jej akcja toczy się w latach 40. XX wieku. W konsekwencji opisany tu świat szpitala psychiatrycznego nie przystaje do dzisiejszych realiów. Obecnie dzięki lekom na oddziałach nie ma tyle szaleństwa, co na kartach powieści.
Pierwsze strony są niezachęcające - czy to za sprawą autorki, czy przekładu, tekst jest nieporadny, postaci schematyczne, emocje i zachowania postaci niespójne. Później jednak, gdy świat zewnętrzny pozostaje za murami szpitala, a narrator śledzi życie szesnastoletniej Deborah chorej na schizofrenię, i jej funkcjonowanie w dwóch równoległych światach, książka staje się ciekawa. Pod wpływem terapii zachowanie dziewczyny ewoluuje, wymyślony przez nią świat - chroniący ją i zagrażający zarazem - stopniowo przestaje być potrzebny. Śledzenie tego procesu, który toczy się powoli i mozolnie przez 3 lata pobytu na oddziale zamkniętym, staje się fascynujące. Choroba nie ustępuje łatwo i droga do wyzdrowienia pełna jest cierpienia. Z czasem rodzi się nadzieja, choć są też chwile zwątpienia i pozornej regresji.
Co wyniosłam z lektury, to podziw dla odwagi Deborah wobec wewnętrznej przemiany.
Po przeczytaniu opisu i dotychczasowych recenzji oraz sugerując się okładką, wyrobiłam sobie zdanie, że książka jest autobiograficzna i współczesna. Tymczasem jest to powieść, a jej akcja toczy się w latach 40. XX wieku. W konsekwencji opisany tu świat szpitala psychiatrycznego nie przystaje do dzisiejszych realiów. Obecnie dzięki lekom na oddziałach nie ma tyle szaleństwa,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka, po której spodziewałam się wiele dobrego (recenzje, rankingi, zachwyty autorytetów - jednym słowem marketing), ale która moich oczekiwań nie spełniła. Oto co mi się w niej nie podobało:
1) Sztuczny świat, niemal pozbawiony kobiet (gdzieś w tle przewija się parę lesbijek), czarno-biały nie tylko w sensie rasowym (tu poprawność polityczna), ale też moralnym. Czarne „czarne charaktery”, białe anioły w ludzkiej skórze; mroczna przeszłość małego sieroty i szczęśliwa adopcja w wieku dojrzałym - zdają się być żywcem wzięte z jakiejś baśni.
2) Narracja, tak pokręcona, że ważkie fakty podane są mimochodem, zaś nieważne rozrastają się na całe akapity. Dygresje, które są tak naprawdę ciągiem dalszym opowieści i ciągi dalsze, które okazują się być dygresjami. Stąd duży potencjał wzruszania czytelnika pozostaje całkowicie niewykorzystany. Mimo tematyki, mnie powieść chwyciła za gardło raz, a nie mam osobowości psychopatycznej, zaznaczam.
3) Wielkie Tajemnice Przeszłości bohatera potraktowane po macoszemu - doktor Traylor, o którym opowieść się urywa, Ana - ledwie wspomniana, mimo że tak wielki niby wpływ miała na Jude’a. Poza tym, wszystkie te pilnie przez Jude’a strzeżone sekrety (do ostatniej strony powieści) są albo przewidywalne dla średnio rozgarniętego czytelnika, albo zasygnalizowane wcześniej przez narratora (albo jedno i drugie).
4) Postać protagonisty Jude’a - jednowymiarowa, idealna, dobra, cierpiąca hiobowe męki, niedająca sobie prawa do żadnych słabości. Co więcej autorka też nie daje mu tego prawa. To dlatego Jude jest taki świetny w pracy (choć musi w niej całkowicie zmieniać osobowość), dlatego może skoczyć z dużej wysokości, chociaż ma skądinąd tak chore nogi, że jeździ na wózku. Jude nigdy się nie złości (no, może ze dwa razy na przestrzeni lat, kiedy naprawdę nikt go nie widzi), nigdy nie jest niewdzięczny (a jeśli mu się coś wymknie, to zaraz przeprosi). Pracuje wydajnie nawet podłączony do kroplówki, a na noc wraca do szpitala - ot, takie absurdy.
5) Dwu- albo i trzywątkowe zdania, które wołają o kropkę.
6) Rozdziały, w których trudno się domyślić, do kogo są adresowane i przez kogo opowiadane [drobiazg, ale wkurza].
7) I jeszcze jedno: nawet w realnym socjalizmie Bóg nie przestał być Bogiem, ale tu jest bogiem, co idiotycznie wygląda w druku i jeszcze bardziej podkreśla sztuczność wykreowanego świata.
Podsumowując - opasły tom cienkiej prozy, niestety. Nie odradzam, ale arcydzieło to to nie jest.
Książka, po której spodziewałam się wiele dobrego (recenzje, rankingi, zachwyty autorytetów - jednym słowem marketing), ale która moich oczekiwań nie spełniła. Oto co mi się w niej nie podobało:
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1) Sztuczny świat, niemal pozbawiony kobiet (gdzieś w tle przewija się parę lesbijek), czarno-biały nie tylko w sensie rasowym (tu poprawność polityczna), ale też moralnym. Czarne...