Zosia

Profil użytkownika: Zosia

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
29
Przeczytanych
książek
29
Książek
w biblioteczce
2
Opinii
11
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 1 ksiązkę
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Dla miłośników kotów.

Wszystko już było, to ta sama, choć na nowo opowiedziana historia, jakbym to już znała/znał – czytelnicy często mają takie wrażenie podczas lektury powieści. I słusznie. Rosyjski badacz Władmir Propp miał podobną intuicję, którą potwierdził, badając ludowy materiał narracyjny, czyli tak zwane bajki magiczne. Zajął się ich morfologią, to znaczy formami, w jakich występują. Przełomowy w tych badaniach był fakt, że Propp, w przeciwieństwie do poprzedników, nie skoncentrował się na postaciach i ich cechach (bo tych jest zatrzęsienie), ale na działaniach. Okazało się wtedy, że są one – niezależnie od czasu powstania i kraju pochodzenia bajki – powtarzalne. Propp nazwał te działania funkcjami, wyróżnił ich trzydzieści jeden i ustalił, że ich kolejność jest w zasadzie niezmienna. Stałą cechą wspólnoty jest snucie narracji. Badania Proppa udowodniły, że bajki podlegają takim samym prawom, co system gramatyczny – posługiwanie się językiem polega na odpowiednim używaniu słów i konstrukcji i podobnie działa tworzenie wypowiedzi pisemnych, w tym bajek – powstają one według określonych schematów, z określonymi typami postaci i działań. Propp „rozebrał na części pierwsze” tradycyjne bajki i baśnie i pokazał, w jaki sposób wspólnoty (na całym świecie) uskuteczniały ten rodzaj twórczości literackiej. Autor „Kota Amadeusa w Sopocie” kompiluje w swoim utworze różne baśnie, bajki, motywy, bohaterów i ich funkcje, czyniąc to na zasadzie szkatułkowej – opowieść w opowieści. Ramą utworu jest historia detektywistyczna z kotem w roli głównej. Wydaje się jednak, że to założenie fabularne jest tylko pretekstem do snucia rozmaitych dygresji, luźno związanych z pierwotnym założeniem; inaczej mówiąc – nie rama fabularna jest tu najważniejsza, a wszystko to, co wokół niej się wydarza. Gdybym miała podać główną cechę „Kota Amadeusa w Sopocie” byłaby to dygresyjna oniryczność – sen, koszmar, majaki senne to także częsty motyw w tym utworze. Równolegle z wątkami baśniowymi – powszechnie znanymi (na przykład „Czerwony Kapturek”), występują tu odniesienia do konkretnych utworów literackich (jak choćby Dziwny przypadek” Agathy Chrisite, przywołany na samym początku i uzasadniający (to zbiór opowiadań o zjawiskach paranormalnych) przyjęte rozwiązania narracyjne), ale i prawdziwych wydarzeń i osób z szeroko rozumianego życia literackiego: współczesna beletrystyka, jej autorzy, blogerzy, spotkania literackie). O ile w przypadku klasycznych bajek magicznych czytelnik poradzi sobie całkiem nieźle, bo je zna i podąży za tropami, o tyle im dalej w las, czyli w wyprawę z kotem Amadeusem, tym trudniej, jeśli się nie jest z tego „świata”, czy raczej: „światka”. I tu dochodzimy do istotnej uwagi: sądzę, że pisanie „Kota Amadeus w Sopocie” dostarczyło autorowi wielu przyjemnych chwil i dobrej zabawy, a teraz chciałby do niej zaprosić czytelników. Z pewnością znajdzie się grono zainteresowanych, znających reguły tej gry i wszystkie przynależne jej atrybuty – oni zapewne będą usatysfakcjonowani. Jeśli dodatkowo są miłośnikami i posiadaczami kotów, stopień zadowolenia wzrośnie. Słabiej jednak autor uwzględnił tych czytelników, którzy oczekują klasycznej narracji i konsekwentnie prowadzonej fabuły (z uwzględnieniem części funkcji, o których pisał Propp) i jednocześnie nie podzielają doświadczeń i pasji literackich autora (nie znają książek i autorów literatury popularnej, do których autor się odwołuje, blogerów). A jeśli jeszcze nie są oni akurat miłośnikami kotów…

Dla miłośników kotów.

Wszystko już było, to ta sama, choć na nowo opowiedziana historia, jakbym to już znała/znał – czytelnicy często mają takie wrażenie podczas lektury powieści. I słusznie. Rosyjski badacz Władmir Propp miał podobną intuicję, którą potwierdził, badając ludowy materiał narracyjny, czyli tak zwane bajki magiczne. Zajął się ich morfologią, to znaczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając powieść Karola Kłosa „Blogerki na plaży” bardzo szybko zrozumiałem, że jest to zwyczajna mistyfikacja. Te wszystkie triki zmierzające do ukrycia tożsamości narratora są zwyczajnie nieefektywne. Od razu jest wiadomo, że tą powieść napisała grupa blogerek spotykających się na sopockiej plaży. Pewnie dobrze się podczas pisania bawiły, piły piwo lub kolorowe drinki z dużą ilością kostek lodu. Ich markowe sandałki leżały w suchym, plażowym piasku obok ręczników, na których wyciągnęły swoje gibkie i sprężysta ciała do słonecznej kąpieli. Kilka mew bezczelnie fruwało nad głowami, licząc zapewne na jakiś smaczny kąsek. Błyszczący ekran Maca odbijał błękitne niebo i kilka białych, puszystych chmurek, dlatego wykrzywiały swoje łabędzie szyje aby dostrzec pisany tekst. Wymyślając perypetie słodkiego kociaka stukały długimi tipsami w klawiaturę laptopa. Każda z nich mogłaby być tym kociakiem, a akcja nie uległaby zmianie. No, może byłoby jeszcze bardziej kolorowo, bo jak wszystkim wiadomo, koty nie rozróżniają zbyt wielu kolorów.

Również brałem udział w jednym z takich spotkań. Możliwość spotkania w jednym miejscu kilku pisarek i otrzymania autografów z dedykacjami od każdej z nich przy okazji jednego spotkania to niezwykła okazja do zaoszczędzenia kupy czasu. Wolny czas jest jedną z najbardziej deficytowych rzeczy we współczesnym, zabieganym świecie, w którym wszyscy wszędzie zawsze się śpieszą. Dlatego z radością przywitałem informacje o spotkaniu blogerek książkowych oraz autorek poczytnej literatury na plaży w Sopocie. Muszę jednak przyznać, że relacja ze spotkania zamieszczona w powieści Kłosa znacznie odbiega od realizmu literackiego, nie wspominając już nawet o rzetelności dziennikarskiej. Większość podanego czytelnikom materiału to zmyślenia, półprawdy, a nawet kłamstwa. Niezależnie od tego kto jest autorem czy autorką, dziwię się, iż zdecydowano się na publikację. Tak wielka liczba światków opisywanych wydarzeń powinna była skłonić do zachowania większego realizmu w opisach, większego prawdopodobieństwa akcji, oraz większej rzetelności w przekazywaniu informacji.

Czytając powieść Karola Kłosa „Blogerki na plaży” bardzo szybko zrozumiałem, że jest to zwyczajna mistyfikacja. Te wszystkie triki zmierzające do ukrycia tożsamości narratora są zwyczajnie nieefektywne. Od razu jest wiadomo, że tą powieść napisała grupa blogerek spotykających się na sopockiej plaży. Pewnie dobrze się podczas pisania bawiły, piły piwo lub kolorowe drinki z...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Zosia

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [1]

Karol Kłos
Ocena książek:
7,9 / 10
12 książek
0 cykli
53 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
29
książek
Średnio w roku
przeczytane
2
książki
Opinie były
pomocne
11
razy
W sumie
wystawione
9
ocen ze średnią 8,7

Spędzone
na czytaniu
197
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]