rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Na okładce (a pod obwolutą jeszcze milsza niespodzianka!) dumnie prezentuje się siedzący w fotelu wielki pies. Czyżby nowy członek, jakim jest zwierzątko domowe, dołączył do rodziny Forger? Oczywiście, że tak!
Jak zwykle w tej wyjątkowej rodzinie nic nie zdarza się w sposób codzienny. Jak dobrze wiemy, Yor została zauważona przez agenta Zmierch, dzięki swoim zabójczym umiejętnościom, a jej brat Yuri, który jest szwagrem dla głównego bohatera, dał po sobie poznać, że jest członkiem tajnej policji. Więc w jaki nieszablonowy sposób rodzina przyjmie czworonoga, jakim jest pies? Bardzo nieszablonowym! Wrogowie wciąż grają na niekorzyść Loida, tym razem działając w bardzo zorganizowany sposób. Chcą przeprowadzić zamach za pomocą psów. Nie są to zwykłe zwierzęta, a specjalnie wyszkolone. To wynik niejakiego projektu "Apple", w którym usiłowano w niedopuszczalny sposób dopracować ich inteligencję. Właśnie w ich wyniku duży puchaty pies potrafi przewidywać przyszłość, a przed oczami ukazuje mu się wizja szczęśliwej rodziny Forger...
Uważam, że to najlepszy tom z dotychczas wydanych. Jest niezwykle interesujący przez wprowadzenie nowego członka rodziny, jakim jest piesek Bond, a do tego akcja, jaka się wokół niego kręci jest wciągająca od pojawienia się problemu do jego rozwiązania. Pojawia się bardzo silny negatywny charakter, który jest bardzo charyzmatycznie wykreowany. Autor w bardzo poważny sposób podszedł do tematu wojny, co jest szczególnie widoczne w słowach, które wypowiedziała oficer prowadząca agencji wywiadowczej Westalis. Dodatkowo los najgenialniejszego agenta Zmierzchu wisi na włosku, co widać w jednej z makabrycznych wizji Bonda. Gdy czytałam tę mangę pierwszy raz z dwa miesiące temu, byłam zdruzgotana, samym widokiem i faktem, że to w końcu najlepszy agent, a tak blisko mógłby być śmierci... Poruszająca otoczka, która sprawiła, że uroniłam kilka łez. Podejście do zwierząt przedstawionych w mandze, nie tylko głównego "dobrego" pieska jest godne naśladowania i pochwały, ponieważ bohaterowie wiedzą, że to nie zwierzęta są winne wojnom, a na takie zostały wytresowane. W tej całej powadze, jak zwykle nie brakuje humoru i myślę, że order uśmiechu akurat w tym tomie powinien powędrować do Yor. Jej przesadne zmartwienie do porwań młodych dziewczynek dla małżeństwa jest komiczne i pozwala na makabryczne działania z jej strony, które kończą się kolejną saldą śmiechu. Zdecydowanie mangę ze strony komedii i przebiegu misji ratującej pokój na świecie jest najbardziej warto przeczytać ze względu na reakcję Damiana na wieść, że Anya ma psa.
Cała ta seria zasługuje na 10/10, ale ten tom zasłużył na to najbardziej.

Na okładce (a pod obwolutą jeszcze milsza niespodzianka!) dumnie prezentuje się siedzący w fotelu wielki pies. Czyżby nowy członek, jakim jest zwierzątko domowe, dołączył do rodziny Forger? Oczywiście, że tak!
Jak zwykle w tej wyjątkowej rodzinie nic nie zdarza się w sposób codzienny. Jak dobrze wiemy, Yor została zauważona przez agenta Zmierch, dzięki swoim zabójczym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moim zdaniem seria wraz z następnymi rozdziałami, coraz bardziej podnosi swoją wartość i pozytywnie zaskakuje czytelnika!

Moim zdaniem seria wraz z następnymi rozdziałami, coraz bardziej podnosi swoją wartość i pozytywnie zaskakuje czytelnika!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Słowo daję, że nie ma lepszej serii mang, która łączyłaby w sobie wciągającą akcję, komedię doprowadzającą czytelnika do łez i dramat, który nie porusza tematów po prostu moralnych, podobnie jak Death Note czy Moriarty the Patriot, tak naprawdę zupełnie zbywa tę kwestię i zajmuje się inną, znacznie bliższą każdemu człowiekowi - sferę emocjonalną, w której najważniejszą rolę gra rodzina. Okazuje się, że każdy może mieć do niej inne podejście: odrzucać ją, jak główny bohater Loid, zastanawiać się, jakby to było ją mieć, jak Yor lub po prostu pragnąć czuć miłość, której się nie doświadczyło, jak Anya, mała dziewczynka, która szmat czasu jest skazana na samotność w sierocińcu. To wyjątkowy, rzadko spotykany balans między beztroską komedią a poruszaniem najgłębszych emocji. Myślę, że to największy sukces tej serii. Dzięki temu jest dobra dla osoby w każdym wieku - dorosłego, który dostrzeże głębie istoty rodziny i dziecka, które będzie doskonale bawić się przy scenach akcji. Tak naprawdę niezależnie od wieku można zrozumieć te dwa motywy, bo są one podane w naprawdę doskonałej formie, nie za trudnej, ale też nieprostolinijnej.
Jak już wcześniej podkreśliłam, nie doświadczymy tu, zastanawia się nad moralną kwestią np. zabijania złych ludzi. Wyjątkowo działa to na plus, ponieważ to mimo wszystko komedia i śmianie się z absurdalnych sytuacji jest jej częścią, dzięki której można się przy niej zrelaksować.
Jako że to manga warto ocenić wizualną stronę tej historii! Ma naprawdę cudowną kreskę, ślicznie narysowane postacie, które operują doskonałą mimiką w scenach poważnych, ale jeszcze lepszą w komediowych, gdzie patrząc na samą rozpłakaną Anyę z absurdalnego powodu, można się głośno zaśmiać. Sceny akcji moim zdaniem wypadają bardzo dobrze i lekko dłuższe ich prześledzenie, pozwala na zrozumienie, co się dzieje. Dodatkowo komiks zaskakuje wieloma trafnymi cytatami i określeniami, których nie powstydziłaby się porządna książka ze ścianami tekstu!
Sam pomysł na fabułę jest genialny! Otwiera morze wątków, które autor w stu procentach wykorzystuje, bawiąc się formą i wzbogacając o nowe postacie, których nie da się nie lubić. Naprawdę, nie ma tu postaci, którą można nienawidzić (no, chyba że jest celowo nacechowana jako zła osoba)! Każdy znajdzie tu swojego ulubieńca lub osobę, z którą się utożsamia, podejściem do tytułowej rodziny.
Nic dodać, nic ująć. Cykl jest naprawdę idealny. Wciąga od pierwszego tomu i nie można znieść oczekiwania na to, kiedy przeczyta się następny. Uważam, że ta manga stanie się klasykiem, który zostanie w głowach czytelników, jak i widzów anime, które zostało zrealizowane równie dobrze na długo.

Słowo daję, że nie ma lepszej serii mang, która łączyłaby w sobie wciągającą akcję, komedię doprowadzającą czytelnika do łez i dramat, który nie porusza tematów po prostu moralnych, podobnie jak Death Note czy Moriarty the Patriot, tak naprawdę zupełnie zbywa tę kwestię i zajmuje się inną, znacznie bliższą każdemu człowiekowi - sferę emocjonalną, w której najważniejszą rolę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oczywiście przed lekturą czwartego tomu sięgnęłam po trzy poprzednie. Cykl okazał się bardzo miłym doświadczeniem, który pozwolił mi, przenieść się z codziennej rzeczywistości do zamkowych realiów. Już podczas czytania pierwszej części, zastanawiałam się, jakby to było widzieć Eliminacje oczami osoby, dla której zostały one zorganizowane. Uznałam również, że jeszcze bardziej działałaby na wyobraźnię opcja, że to trzydziestu pięciu mężczyzn stara się o rękę kobiety. Nie zawiodłam się, a wręcz mile zaskoczyłam, bo właśnie kontynuacja serii jest w taki sposób zaaranżowana.
Chłopcy są nowymi realiami, dzięki czemu dalsza część serii nie okazała się schematyczna. Oczywiście są bardzo różni, od mężczyzn powierzchownych do takich, których chciałoby się spotkać na swojej drodze. Najbardziej polubiłam Henriego, jak i jego towarzysza Erika. Bardzo spodobał mi się motyw bariery, jakim jest język. Nie uważam, żeby była ona aż tak nie do przeskoczenia, jak to widzą bohaterowie i cieszę się, że większość uwagi jest poświęcona właśnie tej dwójce. Są naprawdę wspaniali, rodzi się tu dodatkowy interesujący zwrot akcji – czy tłumacz również poczuje miłość do kobiety, o którą walczy jego towarzysz z Norwegoszwecji? Na wyróżnienie również zasługuje postać Kilea, który jest zdecydowanie osobą w moim typie – oczytany, z pasją i niedoceniony przez główną bohaterkę z początku później zyskuje jej sympatię.
Jedyne, przy czym jestem zmuszona postawić minus, jest główna bohaterka. Nie uważam, że jej charakter i motywacje są najgorsze na świecie, wręcz przeciwnie! Utożsamiam się z nią i ją rozumiem. Jest niezależna, silna i nie potrzebuje nikogo u boku, nie uznaje miłości. Sama kiedyś, jak i nie teraz wyznawałam podobny pogląd. Mimo wszystko jestem nią rozczarowana, ponieważ mam wrażenie, że jest prawie taką samą postacią, jak jej matka w poprzednich częściach. Nic nowego, odgrzewany kotlet typu postaci – niezależna, stawiająca opór systemowi, myśląca, że ostatecznie obróci go na swoją korzyść, ostatecznie się poddaje, bo zaczyna czuć miłość i sympatię. Żywi z początku tak samo nienawistne uczucia do Eliminacji, jak America, dlatego mam do niej niechęć. Liczyłam na coś nowego, na nowy typ postaci, który wyjątkowo doceni ten system i naprawdę będzie marzyć o znalezieniu swojej drugiej połówki! Przed taką osobą na pewno Eliminacje również postawiły nowe wyzwania, których oczekiwałam. To, co dostałam to ponowne przechodzenie tej samej drogi. Nie chcę tego tłumaczyć genami matki...
Jest jeszcze jedna rzecz, którą mam do zarzucenia głównej bohaterce – jej stosunek do miłości brata. Rozumiem, co autorka chciała tym pokazać, przywiązanie do rodzeństwa i smutek w związku opuszczaniem rodzinnego domu, jednak zostało to pokazane zbyt ostro, wręcz toksycznie. Na szczęście bohaterka nie brnie w to dalej i po ostrych oraz trafnych słowach brata, rozumie jego motywacje do miłości i postanawia zastosować je we własnym życiu romantycznym.
Dlatego bardzo podoba mi się zakończenie, w którym Eadlyn spotyka się z problemem sympatii do każdego z chłopaków i zmartwieniem, że z nich będzie mogła wybrać tylko jednego. Książka kończy się zwrotem akcji, który jak zwykle nie zawodzi i działa w chęci sięgnięcia natychmiast po kolejną część!
Moim zdaniem to seria zdecydowanie warta kupienia, uzbierania całości i postawienia dumnie w domowej biblioteczce! Kontynuacja z córką głównej bohaterki była strzałem w dziesiątkę. Wykonanie nie jest idealne, ale zdecydowanie bardzo dobre.

Oczywiście przed lekturą czwartego tomu sięgnęłam po trzy poprzednie. Cykl okazał się bardzo miłym doświadczeniem, który pozwolił mi, przenieść się z codziennej rzeczywistości do zamkowych realiów. Już podczas czytania pierwszej części, zastanawiałam się, jakby to było widzieć Eliminacje oczami osoby, dla której zostały one zorganizowane. Uznałam również, że jeszcze...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to