Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Nightwing: Skok w światło Bruno Redondo, Tom Taylor
Ocena 8,6
Nightwing: Sko... Bruno Redondo, Tom ...

Na półkach: , , , ,

Eisnerowski Nightwing.💙

"Nightwing - Skok w światło" tom 1 zawiera zeszyty serii "Nightwing" 78-91, Nightwing Annual 2001 i 9 zeszyt Superman - Son of Kal-El. Scenariusz Tom Taylor, rysunki Bruno Redondo, kolory Adriano Lucas.

Wyczekiwałem tego komiksu, oj wyczekiwałem, a gdy już dorwałem w łapy to dawkowałem go sobie od #batmanday, po 1-2 zeszyty dziennie. Wiecie dlaczego? Ano dlatego, że to co dostajemy w środku jest tak ciepłe, tak przyjemnie zabawne i tak lekkie w odbiorze, że aż chce się grzać serduszko jak najdłużej podczas lektury. I mimo że czasem poruszane są trudne i niewygodne tematy to zawsze jednak ma się poczucie, że jest jakieś światełko nadziei i szansa na dobre zakończenie... Fabuła interesuje, wciąga, ale jest tutaj głównie pretekstem, nośnikiem przedstawienia emocji, relacji i budowania charkterystyk postaci. Wszystko to wyszło niesamowicie ludzko i za to w głównej mierze uwielbiam styl Toma Taylora.💙

Wizualnie jak dla mnie to prawdziwa petarda. Ruch czy akrobatyczne wygibasy Graysona są tutaj świetnie narysowane. Sporo tu zabaw graficznych, pięknych kadrów i kolorów. No po prostu miodzio!

Cieszę się, że w końcu jakaś aktualna i kanoniczna seria z DC mnie tak zachwyciła. Nie widze innej opcji jak śledzić poczynania Nightwinga w kolejnych tomach. Przynajmniej do czasu, aż serię będzie pisał Tom Taylor. Zamierzam też sięgnąć po pisanego przez niego Supermana. Nie żartuję.😅

Bez wątpienia, oczywiście według mnie, "Nightwing - Skok w światło" to najlepszy komiks superhero, który się ukazał u nas w tym roku. 348 stron cudownej rozrywki! Polecam. Można czytać bez znajomości wcześniejszych wydarzeń.

Eisnerowski Nightwing.💙

"Nightwing - Skok w światło" tom 1 zawiera zeszyty serii "Nightwing" 78-91, Nightwing Annual 2001 i 9 zeszyt Superman - Son of Kal-El. Scenariusz Tom Taylor, rysunki Bruno Redondo, kolory Adriano Lucas.

Wyczekiwałem tego komiksu, oj wyczekiwałem, a gdy już dorwałem w łapy to dawkowałem go sobie od #batmanday, po 1-2 zeszyty dziennie. Wiecie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ciemność Hubert Boulard, Vincent Mallié
Ocena 7,4
Ciemność Hubert Boulard, Vin...

Na półkach: , , ,

"CIEMNOŚĆ"

Nie będę ściemniał, ale sięgnąłem po ten komiks głównie dlatego, że spodobała mi się okładka. Nie miałem zielonego pojęcia o twórcach i o tym co dostanę w środku. Po cichu jednak liczyłem na dojrzałą historię w klimacie fantasy i w gruncie rzeczy "Ciemność" jest właśnie taką opowieścią. Rozczarowania więc nie było. Ba, powiem więcej, komiks tak przypadł mi do gustu, że z przyjemnością Wam go polecę. 🖤

Scenariusz "Ciemności" napisał Hubert Boulard, a za rysunki odpowiada Vincent Mollié. Na rynku francuskim miniseria ta ukazała się w dwóch księgach, u nas zaś dostajemy wydanie zbiorcze i co za tym idzie - zamkniętą historię.

Na początku poznajemy młodego mężczyznę, który jak się od razu dowiadujemy, zrobił coś czym splamił swój rycerski honor. Pokłosiem tego jest ciągłe wytykanie palcami lub dosłowne i w przenośni mieszanie go z błotem. Po jednej z pijackich bijatyk jego obozowisko nawiedzają trzy staruszki, które proponują mu możliwość odkupienia win i odzyskanie utraconego statusu... I jak się można od razu domyśleć, chodzi o uratowanie piękniej księżniczki. Brzmi banalnie, prawda? Jak się jednak później okaże, nic tutaj nie będzie już aż tak oczywiste. Dalsza część opowieści to baśń dla dojrzałego czytelnika.

"Ciemność" to taka historia po części o dojrzewaniu, o potrzebie miłości i akceptacji przez innych jak i również przez samych siebie. O skrywanych sekretach, o konsekwencjach czynów, i o pokoleniowych radościach i nieszczęciach. Wszystko to przekazano nam w finezyjny sposób, a doprawiono to szczyptą magii z istotną nutą mroku.

Ilustracje są przepiękne, idealnie pasujące do opowieści fantasy. Kolorystyka, płynność, inscenizacja, wszystko to sprawia, że głęboko zanurzyłem się w tym świecie, który pod żadnym pozorem nie jest nowy, czy też oryginalny, ale który jest doskonale zaaranżowany.

Duży format, twarda oprawa. Piękna rzecz pod każdym względem.

"Ciemność" możecie brać w ciemno, tak jak ja to zrobiłam.😊

"CIEMNOŚĆ"

Nie będę ściemniał, ale sięgnąłem po ten komiks głównie dlatego, że spodobała mi się okładka. Nie miałem zielonego pojęcia o twórcach i o tym co dostanę w środku. Po cichu jednak liczyłem na dojrzałą historię w klimacie fantasy i w gruncie rzeczy "Ciemność" jest właśnie taką opowieścią. Rozczarowania więc nie było. Ba, powiem więcej, komiks tak przypadł mi do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Świt X. X-Men Tom 2 Russell Dauterman, Alan Davis, Jonathan Hickman, Ramón Pérez, Rod Reis, Leinil Francis Yu
Ocena 6,7
Świt X. X-Men ... Russell Dauterman, ...

Na półkach: , , , ,

Drugi tom "Świt X. X-Men" pisany przez Jonathana Hickmana zbiera zeszyty 8-11 regularnej serii oraz cztery numery Giant-Size X-Men, które opowiadają nieco poboczne historie traktujące kolejno o Nightcrawlerze, Magneto, Fantomexie i Storm. Fajny dodatek i miłe urozmaicenie w którym różni rysownicy mogli się graficznie wyszaleć. Główne zeszyty kontynuują i rozwijają wątki rozpoczęte w pierwszym tomie, ale robią to nieśpiesznie. X-Meni za sprawą wydarzeń z tomu o New Mutants walczą z Brood, no i dalej zmagają się z Cotati, czyli rasą roślinopodobnych kosmitów. A na pierwszy plan powoli zostaje wprowadzony, trzeci z braci Summersów - Wulkan, którego mogliśmy już poznać w tomie "X-Men - Mordercza geneza" Eda Brubakera. Coś czuję, że w dalszej historii odegra on kluczową rolę.
Drugi tom czyta się niezmiennie dobrze, nadal pełno tu świetnych pomysłow, a historia sama w sobie sprawia, że aż chce się więcej. Tak przyjemnie pisanych X-Men aż miło poczytać i polecać.🫶

Kolejny tom z serii Świt X przedstawi nam losy kolejnej drużyny X-Men. "Świt X - Marauders" ze scenariuszem Gerry'ego Duggana dostaniemy w październiku.

Drugi tom "Świt X. X-Men" pisany przez Jonathana Hickmana zbiera zeszyty 8-11 regularnej serii oraz cztery numery Giant-Size X-Men, które opowiadają nieco poboczne historie traktujące kolejno o Nightcrawlerze, Magneto, Fantomexie i Storm. Fajny dodatek i miłe urozmaicenie w którym różni rysownicy mogli się graficznie wyszaleć. Główne zeszyty kontynuują i rozwijają wątki...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Moon Knight Brian Michael Bendis, Alex Maleev
Ocena 6,8
Moon Knight Brian Michael Bendi...

Na półkach: , , ,

Ulicznik Moon Knight.

Album "Moon Knight" ze scenariuszem Briana Michaela Bendisa i rysunkami Alexa Maleeva to zamknięta seria składająca się z 12 zeszytów. To szósty wolumin traktujący o przygodach tej postaci, czyli ten tom powstał przed tym co otrzymaliśmy na naszym rynku w linii wydawniczej MarvelNow i MarvelNow2.0. A to właśnie za sprawą woluminów siódmego i ósmego Moon Knight stał się jedną z moich ulubionych postaci z Marvela.🌙🖤

Komiks rozpoczyna krótki origin, następnie poznajemy Marca Spectora, który pod przykrywką producenta filmowego strzeże nocą ulic Los Angeles jako Moon Knight. I aż chce się krzyknąć - "AKCJA!", bo do samego końca, komiks wypełni już głównie radosna naparzanka. Moon Knight w tej opowieści jest całkowicie odarty ze swojej mistycznej otoczki i działa głównie jako uliczny avenger. Bendis niby stara się nakreślić w pewien sposób szaleństwo Spectora, ale nie wynika z tego nic sensownego. No chyba że chodziło tylko o skompletowanie rynsztunku na walkę z głównym złolem...🤔

Pod względem graficznym nie mam zastrzeżeniem, bo to zdecydowanie najlepsza część tego albumu. Podoba mi się nieco niedbała, ale stanowcza kreska Maleeva, która bardzo dobrze zagrała z użytymi kolorami. Brud i mrok skąpanych w księżycowym blasku uliczek Los Angeles został nam świetnie pokazany. Bardzo ciekawie i sprawnie przedstawione są też sceny akcji.

"Moon Knight" Bendisa pod żadnym względem nie jest komiksem złym. Od samego początku widać, że scenarzysta uwielbia uliczne superhero. I jako taki superbohaterski akcyjniak ten komiks działa dobrze, ale niestety nie zachwyca. Ja osobiście czuję niedosyt, bo od pozycji z Moon Knightem oczekuję niekonwencjonalnego podjeścia i większego szaleństwa. Nie mniej na półce zostanie, bo mimo że oczekiwałem czegoś innego to bawiłem się nieźle i doceniam za spójną, zamkniętą historię.

Teraz pozostaje nam czekać tylko na run Jeda MacKay'a.🙌

Ulicznik Moon Knight.

Album "Moon Knight" ze scenariuszem Briana Michaela Bendisa i rysunkami Alexa Maleeva to zamknięta seria składająca się z 12 zeszytów. To szósty wolumin traktujący o przygodach tej postaci, czyli ten tom powstał przed tym co otrzymaliśmy na naszym rynku w linii wydawniczej MarvelNow i MarvelNow2.0. A to właśnie za sprawą woluminów siódmego i ósmego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zdaję sobie sprawę, że w zeszłym miesiącu wyszło sporo dobrych tytułów, ale o "Catwoman: Samotne miasto" jest według mnie stanowoczo zbyt cicho. Komiks w całości stworzony przez Cliffa Chianga, który na naszym rynku znany jest głównie za sprawą rysunków do "Wonder Woman" Briana Azzarello jak i również do "Paper Girls" Briana K. Vaughana.

Krótko o fabule. Podczas Nocy Błazna ginie Batman, komisarz Gordon, Nightwing i Joker. Natomiast Catwoman trafiła do więzienia. Komiks rozpoczyna swoją historię dekadę po tych wydarzeniach, gdy Selina zostaje zwolniona z aresztu. 55-letnia Catwoman próbuje nie tylko odnaleźć się w nowej codzienności i w nowym Gotham, ale również chce się dowiedzieć co znaczyły ostatnie słowa Batmana.

Wydawać by się mogło, że komiks stworzony w całości przez rysownika, będzie zachwycał głównie warstwą graficzną. Na szczęście w przypadku tego albumu, również scenariusz stoi na bardzo wysokim poziomie. Wszystko jest bardzo dobrze rozplanowane i przemyślane. Przez retrospekcje stopniowo przedstawiane są nam wcześniejsze wydarzenia i powiem szczerze, że wyszło to sprawnie i nie nudziło. To jeden z tych komiksów, którego nie odłożysz, dopóki nie dotrzesz do końca. Serio. Na każdej stronie czuć serducho do komiksowego rzemiosła, a ja zawsze to doceniam. Ta historia autentycznie porusza i bawi. Zakończenie co prawda nie zaskakuje, ale za to jest logiczne.

Komiks ma ten sam powiększony (❤️) format co "Harleen" i "Batman. Nadęty". Graficznie, już na pierwszy rzut oka widać, że rysunek Chianga nabrał szlifu i nie jesteśmy w stanie pomylić jego czystego, szczegółowego i bardzo przyjemnego dla oka stylu z żadnym innym.

Polecam serdecznie fanom elseworldów pokroju "Białego Rycerza". To zdecydowanie jedna z ciekawszych pozycji w linii wydawniczej DC Black Label. Łyknąłem te cztery zeszyty z czystą przyjemnością.🖤

Zdaję sobie sprawę, że w zeszłym miesiącu wyszło sporo dobrych tytułów, ale o "Catwoman: Samotne miasto" jest według mnie stanowoczo zbyt cicho. Komiks w całości stworzony przez Cliffa Chianga, który na naszym rynku znany jest głównie za sprawą rysunków do "Wonder Woman" Briana Azzarello jak i również do "Paper Girls" Briana K. Vaughana.

Krótko o fabule. Podczas Nocy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

"Dorohedoro" to tytuł który ma spore szanse stać się jednym z moich ulubionych. Tak wiem, że to dopiero pierwszy tom i jaram się może na wyrost, ale część tej historii znam z anime, które mega mi się podobało, więc sami wiecie.💚 Jeśli tylko poziom w kolejnych tomach zostanie utrzymany to tę pozycję spokojnie będę mógł wymieniać obok takich cudownych perełek jak "Akira", "Berserk", "Neon Genesis Evangelion" czy "Dragon Ball".❤️

Jeszcze do niedawna ukazanie się na naszym rynku mangi "Dorohedoro" wydawało się być niemożliwe i graniczyło z cudem. Bo tytuł raczej niszowy, mało popularny i zdecydowanie nie dla każdego ze względu na swoją specyficzność. @wydawnictwosjg jednak wsłuchało się w głos fanów i zdecydowało się na jego wydanie. Chwała im za to, bo to rewelacyjny tytuł!

"Dorohedoro" to manga z gatunku seinen, czyli dedykowana raczej dla starszego odbiorcy. Za scenariusz i rysunki odpowiada Q Hayashida. Akcja toczy się w świecie postapokaliptycznej przyszłości. Główny bohater Kajman i jego przyjaciółka Nikaido są mieszkańcami Dziury - zniszczonego miasta w którym próżno szukać sprawiedliwości, moralności czy szczęśliwego i spokojnego żyćka. Królują tu brud, ubóstwo i nieustanna walka o przetrwanie. Mieszkańcy dodatkowo nękani są atakami czarodziejów z innego wymiaru, którzy przybywają do Dziury po to by ćwiczyć na jej mieszkańcach swoje magiczne umiejętności. W wyniku takiego ataku Kajman stracił pamięć, a jego głowa zmieniła się w jaszczurzą. Od tej pory razem z Nikaido polują na nawiedzających Dziurę czarowników z nadzieją, że znajdą odpowiedź na to kto tak urządził Kajmana...

Na początku mojej opinii miałem zamiar napisać, że najwiekszą siłą tego tytułu jest świat przedstawiony. Skłamałbym jednak, bo to nie jest jedyna rzecz, która przemawia za jego wyjątkowością. Bohaterowie, nawet ci poboczni są świetni, często niejednoznaczni i co najważniejsze zapadają w pamięć. "Dorohedoro" to kapitalnie połączenie różnych odłamów horroru, sci fi, fantasy, akcji i czarnej komedii. Doskonale wyważone pod każdym względem. Jestem pod wielkim wrażaniem wyobraźni autorki. Kreska natomiast jest cudowanie specyficzna - brudna, poszarpana i niedbała, a jej szczegółowość sprawia, że doskonale pasuje do ogólnego klimatu opowieści. Szczerze, nie wyobrażam sobie by można było zrobić lepszą robotę w tej kwestii.
Pierwszy tomik wydany w jedynym słusznym dla mangi formacie A5 ma 162 strony. Miękka oprawa z obwolutą, która ma fakturę imitującą gadzią skórę. Fantastycznie to wygląda! Całość składać się będzie z 23 tomików, które najchętniej już chciałbym mieć na swojej półce. Jestem bardzo oczarowany (xD) tym tytułem. Dobra, może już wystarczy tych zachwytów, bo w końcu i mi wyrośnie jaszczurzy łeb...

"Dorohedoro" to tytuł który ma spore szanse stać się jednym z moich ulubionych. Tak wiem, że to dopiero pierwszy tom i jaram się może na wyrost, ale część tej historii znam z anime, które mega mi się podobało, więc sami wiecie.💚 Jeśli tylko poziom w kolejnych tomach zostanie utrzymany to tę pozycję spokojnie będę mógł wymieniać obok takich cudownych perełek jak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Miły dom nad jeziorem Jordie Bellaire, Álvaro Martínez Bueno, James Tynion IV
Ocena 7,5
Miły dom nad j... Jordie Bellaire, Ál...

Na półkach: , , , ,

Taki milusi domek, że aż strach!

"Miły dom nad jeziorem" tom 1 otwiera nam nową linię wydawniczą DC Horror, czyli coś a'la "Hill House Comics" tyle, że nie reklamowane już pseudonimem syna Stephena Kinga. Za scenariusz odpowiada James Tynion IV, amerykański autor komiksowy, który jest dość dobrze znany polskiemu czytelnikowi. Głównie za sprawą Batmana, którego pisanie przejął po Tomie Kingu, jak i również z bardzo dobrze ocenianych serii "Departament Prawdy" oraz "Coś zabija dzieciaki". Za rysunki odpowiada, nieznany mi wcześniej, hiszpański ilustrator - Álvaro Martínez Bueno.

Fabuła, na samym początku z pozoru prosta, opowiada nam historię grupy ludzi, którzy zostają zaproszeni do tajemniczego, ekskluzywnego domu na odludziu. To co w głównej mierze ich łączy, to fakt iż wszyscy znają nieco ekscentrycznego gospodarza - Waltera. Wraz z rozwinięciem się historii na kolejnych stronach dowiadujemy się co raz więcej nie tylko o tajemniczej okolicy i wspomnianym domu, ale również o samych przyjezdnych. W tle natomiast rozbrzmiewa apokalipsa...
Historia od samego początku jest intrygująca i dosyć ciekawa, choć ciężko tu mówić o oryginalności, bo większością użytych motywów już mieliśmy okazję poznać. Jednakże JTIV opowiada swoją historię sprawnie i ciężko było mi się oderwać od lektury. Komiks może i jest trochę przegadany i na początku przytłoczył mnie też ilością wprowadzonych postaci, ale im dalej tym jest po prostu lepiej.

Warstwa graficzna jest fantastyczna i bardzo dobrze pasuje do ogólnego tonu opowieści. Kadrowanie jest ciekawe i bardzo przemyślane. Na początku zapomniałem wspomnieć o kolorystce, a jest nią Jordie Bellaire, która też odwaliła tutaj kawał dobrej roboty. Użyte kolory doskonale podkreślają nastrój i współgrają z przejrzystą kreską rysownika. Także od strony wizualnej na duży plus.

Mimo że podczas lektury odczuwałem niepokój to nie zaklasyfikowałbym "Miłego domu nad jeziorem" jako horror, a raczej coś z pogranicza thrillera psychologicznego, wierd fiction czy weird story. Oryginalnie seria już jest zakończona i zamyka się w sumie w dwóch tomach. Powiem szczerze, mimo wymienionych przeze mnie drobnych wad, to jestem bardzo ciekaw drugiego tomu, bo tak jak jest tu sporo miejsca na ciekawe rozwinięcie i zakończane, tak jest też sporo rzeczy, które będzie można widowiskowo spierniczyć. Nie omieszkam sprawdzić jak to ostatecznie wyszło, a na tę chwilę ten komiks to dla mnie spore pozytywne zaskoczenie w tym roku.

Taki milusi domek, że aż strach!

"Miły dom nad jeziorem" tom 1 otwiera nam nową linię wydawniczą DC Horror, czyli coś a'la "Hill House Comics" tyle, że nie reklamowane już pseudonimem syna Stephena Kinga. Za scenariusz odpowiada James Tynion IV, amerykański autor komiksowy, który jest dość dobrze znany polskiemu czytelnikowi. Głównie za sprawą Batmana, którego pisanie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Blade Runner 2029 Michael Green, Andres Guinaldo, Mike Johnson
Ocena 7,6
Blade Runner 2029 Michael Green, Andr...

Na półkach: , ,

"Czy androidy dają radę?"

Gdy usłyszałem o zapowiedzi wydania komiksu "Blade Runner 2019" miałem mieszane odczucia. Jako fan filmów, zarówno "Łowcy Androidów" Ridleya Scotta jak i również "Blade Runnera 2049" Denisa Villeneuve'a bardzo się ucieszyłem, że dostaniemy komiks w tym uniwersum. Z drugiej jednak strony miałem pewne obawy czy nie będzie to jednak pozycja, która spotka się z chłodnym przyjęciem ze względu na dość małą popularność marki. Jakże ucieszyła mnie informacja, że przy okazji wydania drugiego tomu, wydawnictwo musiało dodrukować wyprzedany nakład tomu pierwszego. To jeszcze bardziej podkręciło moją chęć na sięgnięcie od razu po oba tomy. Po lekturze mogę już śmiało stwierdzić, że dostałem znakomite komiksy, które mnie nie zawiodły!

"Blade Runner 2019" to spójna, w sumie zamknięta historia, która została podzielona na trzy rozdziały: "Los Angeles", "Poza światem" i "Powrót do domu". Poznajemy w niej Ash, naszą panią detektyw, której zadaniem jest "dymisjonowanie" replikantów. Opowieść rozpoczyna się, gdy po jednej z misji zostaje jej przydzielone zadanie odszukania dwójki zaginionych osób.

"Blade Runner 2029" tak samo jak w tomie poprzedni składa się z trzech rozdziałów zatytułowanych "Spotkanie", "Echa" i "Zbawienie". Jak sam rok przy tytule wskazuje, fabuła toczy się dziesięć lat po wydarzeniach z pierwszego tomu.

Oba tomy na tych ponad pięciuset stronach dostarczają solidnej dawki cyberpunkowych emocji. Co istotne, nie są przegadane i na szczęście nie uświadczymy w nich cyber-technologiczno-naukowo-filozoficznego bełkotu. Opowieść płynie zrównoważonym rytmem i podczas lektury nie odczuwałem w żadnej chwili znudzenia. Dostajemy tutaj sporo akcji, ale również poruszane są motywy za które ja najbardziej cenię sobie tego typu pozycje. Jak pewnie wiecie, uwielbiam poruszanie tematu istoty człowieczeństwa w popkulturze. Tutaj zrobiono to w bardzo subtelny i przystępny sposób.

Pozycje obowiązkowe dla fanów gatunku, świata przedstawionego, ale i również dla tych, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę z uniwersum "Blade Runner". Komiksy opowiadają swoją własną historię i w żaden sposób nie popsują odbioru filmów po ich przeczytaniu.
Muszę też pochwalić przepiękne wydanie w twardej oprawie, które zostało uzupełnione o całą masę ciekawych dodatków.
Z pewnością sięgnę po zapowiedziany już "Blade Runner 2039".

"Czy androidy dają radę?"

Gdy usłyszałem o zapowiedzi wydania komiksu "Blade Runner 2019" miałem mieszane odczucia. Jako fan filmów, zarówno "Łowcy Androidów" Ridleya Scotta jak i również "Blade Runnera 2049" Denisa Villeneuve'a bardzo się ucieszyłem, że dostaniemy komiks w tym uniwersum. Z drugiej jednak strony miałem pewne obawy czy nie będzie to jednak pozycja, która...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rick i Morty. Nowa czapka Ricka! Alex Firer, Fred C. Stresing
Ocena 6,8
Rick i Morty. ... Alex Firer, Fred C....

Na półkach: , ,

"Rick i Morty. Nowa czapka Ricka", czyli najnowsza opowieść z szalonymi przygodami Ricka i Morty'ego. W tym tomie Rick zostaje pozbawiony swojego największego atrybutu - wszechogarniającej inteligencji. Wyrusza więc w podróż, by odzyskać to co utracił. Na pierwszy rzut oka koncept zapowiadał sie ciekawie, ale odniosłem wrażenie, że w dalszej części wątki poprowadzone są nazbyt chaotycznie. Jest tu oczywiście kilka oryginalnych pomysłów, które bez problemu mogłyby znaleźć miejsce w serialu, ale zabrakło mi takiej swoistej podsumowującej klamry. Twórcy chyba poziomem szaleństwa i zagmatwania chcieli przeskoczyć Adult Swimowego rekina, co niby wyszło ok, ale niestety bez większych zachwytów.

Nie chciałbym się powtarzać, więc powiem tylko, że fani serialu będą bawić się mniej więcej tak jak podczas oglądania średniejszego epizodu. Natomiast Ci, których serial nie zachwycił, niestety tym bardziej nie mają czego szukać w komiksie z tego uniwersum.

"Rick i Morty. Nowa czapka Ricka", czyli najnowsza opowieść z szalonymi przygodami Ricka i Morty'ego. W tym tomie Rick zostaje pozbawiony swojego największego atrybutu - wszechogarniającej inteligencji. Wyrusza więc w podróż, by odzyskać to co utracił. Na pierwszy rzut oka koncept zapowiadał sie ciekawie, ale odniosłem wrażenie, że w dalszej części wątki poprowadzone są...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rorschach Tom King, Dave Stewart
Ocena 7,3
Rorschach Tom King, Dave Stew...

Na półkach: , , ,

"Rorschach" to dwunastozeszytowa seria ze scenariuszem Toma Kinga i rysunkami Jorge Fornésa. Opowiadana historia w pewnym sensie kontynuuje wydarzenia z komiksu "Strażnicy" Alana Moore'a, ale w kilku kwestiach nawiązuje też do serialu "Watchmen" od HBO z 2019 roku. Trzeba przyznać, że King świetnie odnalazł się w tym świecie, subtelnie starając naśladować styl Moore'a, jednocześnie dodając własne elementy, które uzupełniają w ciekawy sposób historię. Poprzez detektywistyczny thriller z istotnym wątkiem politycznym, próbuje uzupełnić lukę ideologiczną jednego z najbardziej kontrowersyjnych i tajemniczych postaci z uniwersum "Strażników". Według mnie wyszło to wszystko świetnie i bardzo interesująco.

To samo tyczy się warstwy graficznej, bo rysunki Jorge Fornésa są bardzo klimatyczne, zaskakują precyzją, szczegółowością i są wierne z duchem "Strażników" rysowanymi przez Dave'a Gibbonsa. Kolorystyka również jest znakomita i idealnie oddaje atmosferę opowieści.

"Rorschach" to jeden z tych komiksów, który jak już zaczniesz czytać to nie odłożysz go dopóki nie skończysz. Tak było w moim przypadku. Fabuła trzyma w napięciu do samego końca i ma kilka zaskakujących zwrotów akcji. Solidna, wciągająca pozycja, która jest jak najbardziej warta polecenia.

Czy trzeba znać dzieło Alana Moore'a przed lekturą "Rorschacha"? Tak, bo "Strażników" powinien i tak znać każdy fan komiksowej formy. Koniec i kropka. Dodatkowo, mając wcześniej do czynienia ze "Strażnikami" wyłapiemy masę sensownych nawiązań i odniesień, które są nam zaserwowane w nienachalny sposób. To wzbogaca lekturę i czyni ją zarówno bardziej satysfakcjonującą, ale i również przystępniejszą.

"Rorschach" to dwunastozeszytowa seria ze scenariuszem Toma Kinga i rysunkami Jorge Fornésa. Opowiadana historia w pewnym sensie kontynuuje wydarzenia z komiksu "Strażnicy" Alana Moore'a, ale w kilku kwestiach nawiązuje też do serialu "Watchmen" od HBO z 2019 roku. Trzeba przyznać, że King świetnie odnalazł się w tym świecie, subtelnie starając naśladować styl Moore'a,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Savage Avengers. Tom 1 Mike Deodato Jr., Gerry Duggan, Patch Zircher
Ocena 7,2
Savage Avenger... Mike Deodato Jr., G...

Na półkach: , , ,

Mamy Conana i nie zawahamy się go użyć!

Savage Avengers tom 1.

Album skada się z zeszytów Savage Avengers (2019) 1-10, Savage Avengers Annual 1 oraz Free Comic Book Day 2019. Za scenariusz odpowiada amerykański pisarz komiksowy - Gerry Duggan, którego kojarzę z bardzo udanych serii z Deadpoolem. Rysunki natomiast stworzyli Mike Deodato Jr. (1-5), Patch Zircher (7-10), Kim Jacinto (6), Ron Garney (Annual 1).

Nie będę ukrywał, sięgnąłem po ten komiks tylko ze względu na widniejącą postać Venoma.😅 Okazało się jednak, że kosmicznego gluta jest w komiksie jak na lekarstwo, ba dodam więcej, w fabule nie chodzi nawet zbytnio o drużynę złożoną z największych marvelovskich zabijaków - jak de facto sugeruje okładka. To historia bazującą na nieokrzesanym Cymeryjczyku, który trafił do współczesnego uniwersum Marvela. Czy czuję się tym faktem zawiedzony? Absolutnie nie, bo komiks czytało mi się lekko i przyjemnie. Historia jest prosta, ot Conan musi zmierzyć się ze swoim arcywrogiem i co rusz spotyka na swojej drodze inne postaci ze świata Marvela. Poza piątką z okładki gościnne występy zaliczają również Hellstrom, Czarna Wdowa, Strange i Doom. Dość sporo, ale każda z nich ma swoją konkretną rolę do odegrania (Wolverine dla przykładu służy za gwóździe, nie pytajcie xD) i co najważniejsze czuć między tymi postaciami chemię. Co by nie mówić komiks po same brzegi wypełniony jest soczystą, brutalną akcją i nawet niezłym humorem. Deadpool w tym gronie nie miałby nic do roboty.😅 Same rysunki mimo że tworzone przez różnych artystów są bardzo przyjemne dla oka. Sceny akcji są czytelne, odpowiednie mroczne i bardzo dobrze pasują do opowiadanej nam historii. Na koniec już, jeśli najdzie Was ochota na typowy odmóżdżacz to pierwszy tom "Savage Avengers" (Na Croma!) będzie wyborem idealnym.

Mamy Conana i nie zawahamy się go użyć!

Savage Avengers tom 1.

Album skada się z zeszytów Savage Avengers (2019) 1-10, Savage Avengers Annual 1 oraz Free Comic Book Day 2019. Za scenariusz odpowiada amerykański pisarz komiksowy - Gerry Duggan, którego kojarzę z bardzo udanych serii z Deadpoolem. Rysunki natomiast stworzyli Mike Deodato Jr. (1-5), Patch Zircher (7-10), Kim...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Niewidzialni. Tom 2 Paul Johnson, Grant Morrison, Jill Thompson
Ocena 7,5
Niewidzialni. ... Paul Johnson, Grant...

Na półkach: , , ,

Pamiętam prawie jak dziś, gdy podczas zapowiedzi Egmontu na rok 2022 wypatrywałem ogłoszenia wydania Batmana Granta Morrisona. Tak się jednak nie stało, ale na szczęście została wtedy nam zapowiedziana inna seria sygnowana nazwiskiem Szalonego Szkota.

"Niewidzialni".

Autorem scenariusza jest wspomniany Grant Morrison, twórca takich dzieł jak "New X-Men", "Siedmiu Żołnierzy", "Doom Patrol", "Animal Man" czy "Multiwersum". Za rysunki odpowiada wielu grafików, w tym m.in. Jill Thompson i Steve Yeowell. Seria składać się będzie w sumie z czterech ksiąg, z czego dwie już są dostępne na naszym rynku.

Grant Morrison jest dla mnie jednym z najciekawszych scenarzystów z jakimi udało mi się zetknąć. Głównie za sprawą nieograniczonych pokładów kreatywności jakie w sobie posiada. Osobiście uwielbiam te wszystkie szalone koncepty i chłonę je ochoczo, ale zdaję sobie jednak sprawę, że scenariopisarstwo Morrisona nie dla każdego może okazać się łatwo przyswajalne.

Czy "Niewidzialni" wpisują się w schemat morrisonowatych opowieści? Jak najbardziej tak! Poznajemy tu drużynę, tytułowych Niewidzialnych, którzy toczą swoją walkę z siłami, które próbują zapanować nad rzeczywistością,a z ludzi uczynić swoich niewolników. Główna oś fabuły przedstawiana nam jest w między czasie "przeskoków" pomiędzy kolejnymi wątkami pobocznymi. Czuć tutaj, że Morrison ma przemyślany plan, ale wydaje mi się, że próbował upchnąć może zbyt wiele ze swoich abstrakcyjnych pomysłów. Czy to źle? Moim zdaniem nie, ale pod warunkiem, że kolejne dwa tomy zaczną spójnie nam to wszystko sklejać. W przypadku tego scenarzysty jestem niemalże pewien, że warto będzie poznać całość.

Jeśli więc lubicie niestereotypowe, nieco bardziej ambitne superhero i nie straszne Wam przedziwaczne pomysły Morrisona to śmiało możecie sięgnąć. Mi osobiście bardzo się podobało i z niemałą niecierpliwością czekam na kolejne dwa tomy.

Pamiętam prawie jak dziś, gdy podczas zapowiedzi Egmontu na rok 2022 wypatrywałem ogłoszenia wydania Batmana Granta Morrisona. Tak się jednak nie stało, ale na szczęście została wtedy nam zapowiedziana inna seria sygnowana nazwiskiem Szalonego Szkota.

"Niewidzialni".

Autorem scenariusza jest wspomniany Grant Morrison, twórca takich dzieł jak "New X-Men", "Siedmiu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki X-Men. Punkty zwrotne – Masakra mutantów Bret Blevins, Jon Bogdanove, Sal Buscema, Chris Claremont, Alan Davis, Butch Guice, Rick Leonardi, Ann Nocenti, John Romita Jr., Terry Shoemaker, Louise Simonson, Walter Simonson, Barry Windsor-Smith
Ocena 6,8
X-Men. Punkty ... Bret Blevins, Jon B...

Na półkach: , , ,

✖️Mutant mutantowi sentinelem.✖️

"X-Men.Punkty zwrotne - Masakra mutantów" to pierwsze crossoverowe wydarzenie w dziejach X-Men. Powstało w 1986 roku i zawiera zeszyty „Uncanny X-Men” 210–214, „X-Factor” 9–11, „New Mutants” 46, „Thor” 373–374, „Power Pack” 27 i „Daredevil” 238.

Autorami tej jakże ważnej historii są legendarni twórcy tacy jak Chris Claremont, Louise Simonson, Walter Simonson, John Romita Jr., Sal Buscema czy Barry Windsor-Smith.

Marauders z niewiadomych nam powodów wkraczają do tuneli pod Manhattanem by z zimną krwią pozbyć się mieszkających tam Morloków - mutantów, którzy ze względu na swoją odmieność wybrali życie z dala od ludzi. X-Men, w tym m.in. Wolverine, Cyclops i Storm, stają w obronie uciemiężonych, lecz nie udaje im się zapobiec tytułowej masakrze. Jest emocjonalnie i sporo tu ważnych momentów, które w dośc istotny sposób ukształtowały niektóre postaci i dodatkowo wpłyneły na ich dalsze losy. Historia jest wciągającą, ale przez to w jakiej formie jest nam przekazywana, czyta się ją trochę topornie. Narracja, wielowątkowość, przegadanie sprawiły, że musiałem po kilku zeszytach robić sobie przerwę. No coż, takie też uroki ramotek. Jednakże jestem prawie pewien, że fani X-Men będą zachwyceni, bo w końcu możemy poznać ten ważny w dziejach X-Men event. Zeszyty z Thorem oceniam też na plus, mimo że to zgoła inna postać, niż ta jaką znamy aktualnie. Natomiast co do zeszytu z Daredevilem, to niestety, ale nadal nie mogę przekonać się do tej postaci.

Na koniec już dodam, że nie jest to dobra pozycja na początek przygody z homo superior. Niby sporo rzeczy jest nam tutaj wytłumaczone czy to w dialogach czy w narracji, ale mimo to można poczuć się zagubionym.

"Upadek mutantów" już w kwietniu.

✖️Mutant mutantowi sentinelem.✖️

"X-Men.Punkty zwrotne - Masakra mutantów" to pierwsze crossoverowe wydarzenie w dziejach X-Men. Powstało w 1986 roku i zawiera zeszyty „Uncanny X-Men” 210–214, „X-Factor” 9–11, „New Mutants” 46, „Thor” 373–374, „Power Pack” 27 i „Daredevil” 238.

Autorami tej jakże ważnej historii są legendarni twórcy tacy jak Chris Claremont, Louise...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Persepolis".

Za scenariusz i rysunki odpowiada Marjane Satrapi, urodzona i wychowana w Teheranie, a aktualnie mieszkająca w Paryżu. Autorka komiksów i książek dla dzieci oraz reżyserka filmów animowanych.

"Persepolis" przez wielu uznawane jest za jedno z najbardziej znaczących dzieł literackich ostatnich lat. I totalnie nie ma co się temu dziwić, bo to poetycka, autobiograficzna opowieść o dorastaniu w bardzo trudnych czasach. Autorka opowiada nam niemal dwie dekady historii Iranu, podczas których zmienia się nie tylko jej życie, ale i cały kraj. Porusza wiele istotnych kwestii, m.in wolności, prześladowań, wiary, tożsamości czy też rodziny. Wszystkie tematy ukazane są z subtelnością, ale zarazem w sposób bardzo emocjonalny i miejscami humorystyczny.

Warstwa graficzna jest po prostu perfekcyjnie dopasowana. Autorka w świadomy sposób posługuje się prostymi, czarno-białymi ilustracjami, które w subtelny, ale i skuteczny sposób, oddają nam emocje bohaterów. Minimalistyka jest tutaj według mnie świadomym zabiegiem, użytym tak by treść opowiadanej historii była przystępniejsza.

Przed lekturą miałem pewne obawy czy uda mi się przebrnąć przez ten album ale już po kilkunastu stronach wsiąkłem w opowieść tak głeboko, że ciężko było mi się od niej oderwać. Wybitne, uniwersalne dzieło, które według mnie każdy powinien znać.

"Persepolis".

Za scenariusz i rysunki odpowiada Marjane Satrapi, urodzona i wychowana w Teheranie, a aktualnie mieszkająca w Paryżu. Autorka komiksów i książek dla dzieci oraz reżyserka filmów animowanych.

"Persepolis" przez wielu uznawane jest za jedno z najbardziej znaczących dzieł literackich ostatnich lat. I totalnie nie ma co się temu dziwić, bo to poetycka,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Błękit w zieleni Anand Radhakrishnan, Ram Venkatesan
Ocena 7,2
Błękit w zieleni Anand Radhakrishnan...

Na półkach: , , , ,

🐙Czy Cthulhu lubi jazz?🎷

Scenarzysta Ram V dał się już poznać polskim czytelnikom za sprawą @wydawnictwolostintime , które wydało u nas „Dziki ląd", pozycję której sam osobiście jeszcze nie czytałem, ale po wielu pozytywnych reckach wrzuciłem na listę "kiedyś".

Dziś natomiast moja opinia tyczyć się będzie "Błękitu w zieleni", albumu (tegoż samego scenarzysty co wyżej wspomniany "Dziki ląd") wydanego całkiem niedawno przez @wydawnictwokboom .

Głównym bohaterem jest Erik Dieter. Muzyk, nauczyciel i pisarz, który w życiu nie miał z górki. Samotny żywot wypełnia mu jazz, który kocha. Gdy pewnego dnia przychodzi mu wrócić w rodzinne strony na pogrzeb matki, wplątuje się w historię, która staję się jego obsesją, ale też szansą na dotknięcie muzycznej perfekcji. I jak to zwykle w takich historiach bywa, każdy talent ma swoją cenę...

Pozornie ciężki temat opowiedziany jest w przemyślany sposób, z niespodziewaną lekkością i wyczuciem. Ten album to taka historia o niespełnionym człowieku, utraconej miłości i próbie dążenia do doskonałości. Dodając do tego jazz lat sześćdziesiątych i horrorowo-lovecraftowską mackę w tle otrzymaliśmy coś co, pomimo eklektycznego połączenia, działa i zachwyca.

Ekspresyjny styl graficzny indyjskiego rysownika Ananda RK przywodził mi na myśl prace Jocka lub Billa Sienkiewicza, które jeśli trafiają w temat to sprawdzają się rewelacyjnie. I tak też jest tutaj. Szata graficzna olśniewa i doskonale dopełnia historię.

Na koniec pozostaje mi nic innego jak Wam szczerze polecić "Błękit w zieleni", bo to porządny komiks pod każdym względem.

🐙Czy Cthulhu lubi jazz?🎷

Scenarzysta Ram V dał się już poznać polskim czytelnikom za sprawą @wydawnictwolostintime , które wydało u nas „Dziki ląd", pozycję której sam osobiście jeszcze nie czytałem, ale po wielu pozytywnych reckach wrzuciłem na listę "kiedyś".

Dziś natomiast moja opinia tyczyć się będzie "Błękitu w zieleni", albumu (tegoż samego scenarzysty co wyżej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki DCEased. Martwa planeta Trevor Hairsine, Tom Taylor
Ocena 7,4
DCEased. Martw... Trevor Hairsine, To...

Na półkach: , , ,

Czy żywi się martwią czym martwi się żywią?

"DCeased: Martwa Planeta" aż chce się powiedzieć "no nareszcie". Ileż to musieliśmy czekać, by w końcu przeczytać kontynuację wątku na którym skończył się pierwszy tom "DCeased: Nieumarli w świecie DC". Po drodze dostaliśmy dwa tomy uzupełniające, ale nie oszukujmy się każdy kto czytał pierwszy tom był najbardziej ciekaw jak ta historia dalej się potoczy.

Tak więc, akcja tych siedmiu zeszytów, które dostajemy w tym tomie, rozpoczyna się 5 lat po tym jak na ziemi rozszalał się wirus antyżycia zmieniący żyjących w nieumarłych. Ludzkość, która ocalała została ewakuowana na Ziemię-2, gdzie, nie licząc wojenki z rasą obcych, spokojnie sobie egzystuje. Wszystko się zmienia, gdy jakieś ustrojstwo Batmana zaczyna odbierać nadawany przez Cyborga (a raczej to co po nim zostało po walce z zarażoną Wonder Woman) sygnał SOS ze starej ziemi. Nowa nadzieja czy pułapka? Członkowie nowej Ligi Sprawiedliwości nie byliby sobą, gdyby nie dopatrywali się szansy na uratowanie członka zespołu czy też możliwości powrotu do domu.

Wszystko jest tutaj rozpisane i poprowadzone w typowy dla Toma Taylora sposób. Relacje są bardzo dobrze nam przekazane, a to w głównej mierze za sprawą zrozumienia postaci przez scenarzystę. No i co tu dużo mówić John Constantine kradnie show jak tylko się pojawia. Na stołek rysownika wraca Trevor Hairsine, którego styl idealnie pasuje mi do tej serii.

"Martwa Plan" to komiks dobry, ale nie zaskakująco dobry. Ma momenty, które zapadają w pamięć, ale zabrakło mi tej iskry, którą czułem czytając pierwszy tom. Może to celowe zagranie, żeby największe działa wytoczyć w ostatnim rozdziale tej serii, czyli "DCeased: WAR OF THE UNDEAD GODS"(1 z 8 zeszytów w tym miesiacu ukazał się w USA). Ja na pewno to sprawdzę.

Czy żywi się martwią czym martwi się żywią?

"DCeased: Martwa Planeta" aż chce się powiedzieć "no nareszcie". Ileż to musieliśmy czekać, by w końcu przeczytać kontynuację wątku na którym skończył się pierwszy tom "DCeased: Nieumarli w świecie DC". Po drodze dostaliśmy dwa tomy uzupełniające, ale nie oszukujmy się każdy kto czytał pierwszy tom był najbardziej ciekaw jak ta...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki X-Men. Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza Chris Bachalo, Ed Brubaker, Mike Carey, Peter David, Humberto Ramos, praca zbiorowa
Ocena 7,2
X-Men. Punkty ... Chris Bachalo, Ed B...

Na półkach: , , ,

"X-Men. Punkty Zwrotne. Kompleks Mesjasza" to pierwszy tom crossoveru "Trylogii Mesjasza". Kolejne tomy będą tłumaczone z nazw "Messiah War" i "Second Coming". Album wydany u nas przez Egmont zawiera zeszyty X-Men: Messiah Complex One-Shot, Uncanny X-Men 492-494, X-Men 205-207, New X-Men 44-46 i X-Factor 25-27. Za scenariusz odpowiadają Ed Brubaker, Mike Carey, Peter David, Craig Kyle i Christoper Yost, a za rysunki Chris Bachalo, Scot Eaton, Humberto Ramos, Marc Silvestri i Billy Tan.

Przed lekturą osoby mniej zorientowane w mutanckim świecie powinny według mnie najpierw zapoznać się z historią "Ród M" (MuchaComics), ponieważ w "Kompleksie mesjasza" de facto ukazane są konsekwencje wydarzeń właśnie z "Rodu M". Jeśli chodzi o chronologię to "KM" można czytać bezpośrednio po drugim tomie Astonishing X-Men Jossa Whedona (MC), zaznajomimy się wtedy z grzeszkami Charlesa Xaviera i dowiemy się dlaczego Cyclops ma taki a nie inny stosunek do łysego telepaty. Dobra, bo ten wstęp wyszedł z deka za długi, więc... Czy warto sięgnąć po "KM"? Oczywiście jak najbardziej warto! To kawał solidnej rozrywki z ciekawą historią z X-Men w roli głównej! Jak na początku pisałem mamy tutaj kilka zgrabnie przeplatających się serii. Co za tym idzie również różne drużyny ścierają się ze sobą. Może to powodować miejscami dyskomfort u świeżego czytelnika, ale gdy znacie wcześniejsze wydarzenia to będziecie czerpać jedynie przyjemność z lektury. 344 strony wypełnione są akcją po same brzegi. Co do warstwy graficznej to w ogólnej spójności przeszkadzały mi zeszyty "New X-Men" rysowane przez Humberto Ramosa. No nijak nie pasował mi jego kreskówkowy styl do dojrzałej tematyki. Reszta rysowników jak najbardziej ok. Tylko tyle narzekania, bierzcie się do czytania.😁 Wydanie standardowe dla Marvel Classic.

Ja ze swojej strony polecam, bo to ważna część historii X-Men, której do tej pory nie mieliśmy wydanej na naszym rynku. Kolejny tom "Wojna Mesjasza" zapowiedziany jest na pierwszą połowę 2022 roku. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że po niego sięgnę.

"X-Men. Punkty Zwrotne. Kompleks Mesjasza" to pierwszy tom crossoveru "Trylogii Mesjasza". Kolejne tomy będą tłumaczone z nazw "Messiah War" i "Second Coming". Album wydany u nas przez Egmont zawiera zeszyty X-Men: Messiah Complex One-Shot, Uncanny X-Men 492-494, X-Men 205-207, New X-Men 44-46 i X-Factor 25-27. Za scenariusz odpowiadają Ed Brubaker, Mike Carey, Peter David,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki DCEased. Nieumarli w świecie DC Stefano Gaudiano, Trevor Hairsine, Tom Taylor
Ocena 7,6
DCEased. Nieum... Stefano Gaudiano, T...

Na półkach: , , ,

"DCeased - Nieumarli w świecie DC" to sześciozeszytowa miniseria ze scenariuszem Toma Taylora i rysunkami Trevora Hairsine'a. W polskim wydaniu od Egmontu otrzymujemy dodatkowo jednozeszytowy spin-off "Dobry dzień, żeby umrzeć". Komiks rozpoczyna się od zwycięstwa Ligi Sprawiedliwości z Darkseidem. Gdy pokonany wraca do Apokolips zabiera ze sobą Cyborga w którym okazuje się być ukryty ostatni element do równania antyżycia. Coś tam jednak nie zagrało tak jak powinno i planeta Darkseida wraz z nim samym przestaje istnieć. Cyborg wraca na ziemię i w tym momencie "ulepszona" formuła antyżycia trafia do sieci. Wirus okazuję się być hybrydą cyfrowo-biologiczną i rozprzestrzenia się poprzez obrazy cyfrowe oraz krew. Zarażeni będą dążyć do zabicia każdej żywej istoty na ziemi. Tom Taylor nie pierdoli się w tańcu i uśmierca członków Ligi wedle własnego uznania. To niesamowite co uzdolniony scenarzysta potrafi wykrzesać z wyciśniego już po stokoroć motywu jakim są nieumarli, gdy daje mu się elseworld i całkowicie wolną rękę co do prowadzenia historii. DCeased to powiem świeżości i kawał bardzo dobrego komiksu, który pozytywnie mnie zaskoczył kilkoma zabiegami. Dobre zrównoważenie tempa pomiędzy epickimi scenami akcji, a emocjonującymi dialogami między postaciami. Rewelacyjne wręcz nakreślenie każdej postaci tak, żeby nawet osoba nie siedząca w komiksach DC miała ogólny zarys charakteru bohatera czy też złoczyńcy. Aż mam ochotę sięgnąć po jakieś historie z Constantinem. Bawiłem się przednio i generalnie polecam każdemu, bo to komiks dostarczający sporo frajdy.

"DCeased - Nieumarli w świecie DC" to sześciozeszytowa miniseria ze scenariuszem Toma Taylora i rysunkami Trevora Hairsine'a. W polskim wydaniu od Egmontu otrzymujemy dodatkowo jednozeszytowy spin-off "Dobry dzień, żeby umrzeć". Komiks rozpoczyna się od zwycięstwa Ligi Sprawiedliwości z Darkseidem. Gdy pokonany wraca do Apokolips zabiera ze sobą Cyborga w którym okazuje się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Waleczni Matt Kindt, Jeff Lemire, Joe Rivera, Paolo Rivera
Ocena 6,9
Waleczni Matt Kindt, Jeff Le...

Na półkach: , , ,

"Waleczni" to czterozeszytowa miniseria Valiant Comics w której za scenariusz odpowiadają Jeff Lemire i Matt Kindt, a za oprawę graficzną Paulo Rivera oraz Joe Rivera. Na naszym rynku album ten powstał nakładem Wydawnictwa KBoom. Gilan, Wieczny Nieuda... yyy wróć, Wieczny Wojownik od tysiącleci staje w obronie Ziemi i Geomantów. Niestety jak do tej pory za każdym razem ponosił porażkę i świat pogrążał się na stulecia w mroku pod panowaniem Nieśmiertelnego Wroga. Czy tym razem Gilan, wspierany przez kilku superbohaterów zdoła obronić młodą geomantkę imieniem Kay? Niby fabuła prosta jak budowa superbohaterskiego cepa, ale czuć w tej historii zaangażowanie i sensowny zamysł. Dialogi, postacie i relacje wszystko tutaj trzyma się kupy i jest bardzo przystępnie przedstawione. W żadnym momencie historii nie czułem się przytłoczony, więc jeśli zastanawialiście się po który komiks najlepiej sięgnąć by rozpocząć swoją przygodę z uniwersum Valiant to ten album według mnie bez wątpienia jest najlepszym możliwym wyborem. Ja bawiłem się przednio. Polecam serdecznie.

"Waleczni" to czterozeszytowa miniseria Valiant Comics w której za scenariusz odpowiadają Jeff Lemire i Matt Kindt, a za oprawę graficzną Paulo Rivera oraz Joe Rivera. Na naszym rynku album ten powstał nakładem Wydawnictwa KBoom. Gilan, Wieczny Nieuda... yyy wróć, Wieczny Wojownik od tysiącleci staje w obronie Ziemi i Geomantów. Niestety jak do tej pory za każdym razem...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Divinity David Baron, Trevor Hairsine, Matt Kindt
Ocena 6,8
Divinity David Baron, Trevor...

Na półkach: , ,

Związek Radziecki. Czasy zimnej wojny. Abram Adams wychowywany tak by jak najlepiej służyć ideom socjalistycznym, zostaje wysłany na tajną misję by dotrzeć tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek. Niestety, zagubiona w odległych zakątkach kosmosu wyprawa natrafia na coś nieznanego. Po kilkudziesięciu latach odmieniony Abram powraca na Ziemię, ląduje w Australii i zostaje uznany za bóstwo. Okazuje się, że potrafi kształtować czasoprzestrzeń wedle własnej woli. Brzmi intrygująco? I słusznie, bo "Divinity" to kawał solidnego, fantastycznie zilustrowanego komiksu. To taki mix sci-fi i superbohaterszczyzny, który bardzo ciekawie wpisuje się we wszechświat Valianta. Dość złożona, niejednoznaczna historia, która nie męczy czytelnika i daje nadzieję na coś więcej. Jedyne co mi przeszkadzało to nieco chaotyczna narracja. Muszę szczerze przyznać, że do tej pory jakoś szczególnie nie interesował mnie ten tytuł. Jednak po lekturze tych czterech zeszytów wiem, że czekam i na pewno sięgnę po "Divinity II" jak tylko zostanie wydany.

Związek Radziecki. Czasy zimnej wojny. Abram Adams wychowywany tak by jak najlepiej służyć ideom socjalistycznym, zostaje wysłany na tajną misję by dotrzeć tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek. Niestety, zagubiona w odległych zakątkach kosmosu wyprawa natrafia na coś nieznanego. Po kilkudziesięciu latach odmieniony Abram powraca na Ziemię, ląduje w Australii i...

więcej Pokaż mimo to