Liczyłem na praktyczne propozycje, a to niemal czysta erystyka na temat aktualnej kondycji Kościoła Katolickiego ze skrajnej, tradycjonalistycznej perspektywy - nic czego bym nie wiedział. Wszystkiemu winne są prezerwatywy i… pralki (bo kobiety mają za dużo czasu i nie wiedzą jak go dobrze spożytkować). Spadek demografii to wyłącznie skutek antykoncepcji i aborcji – autor słowem nie zająknął się o stanie rynku pracy, cenach mieszkań itp., o nie, wszystkiemu są winne kondomy, aborcje i przyjmowanie Eucharystii na rękę.

Faryzeuszami nazywa księży goniących za prestiżem w drabinie hierarchii Kościoła, i słusznie, ale zapomniał o „ludziach uczonych w piśmie”, tzn absolutyzujących nakazy i zakazy, zapatrzonych w słowa i gubiących przy tym Człowieka.

Antykoncepcja rzekomo łamie ogólne przykazanie w Księdze Rodzaju:
«Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»
1. Łamaniem tego przykazania byłaby raczej odmowa posiadania potomstwa (co nota bene czyni stan kapłański poprzez celibat).
2. Jako ludzkość wypełniamy to przykazanie, „panujemy” (na tyle ile człowiek może) nad Ziemią i mieszkamy w każdej jej części.
3. Boże przykazania nie zwalniają nas z używania rozumu, a do tego nie są absolutystyczne i literalne – inaczej nie ma miejsca na celibat.
4. Jakimi rodzicami byliby ludzie mnożący się na potęgę, nie będąc w stanie wyżywić potomstwa? Pomijając to, że aby odpowiednio wychować dziecko należy poświęcić mu odpowiednią ilość czasu, uwagi i zaangażowania. Podejrzewam, że twardogłowi tradycjonaliści walczący z antykoncepcją paplają te głupoty, bo nigdy nie mieli dziecka i nie wiedzą z czym to się wiąże.

Spodziewałem się wskazówek jak być nowoczesnym rycerzem Chrystusa, ale dostałem jedynie nic nie mówiące ogólniki: wierz w dogmaty, sumiennie wypełniaj katolickie obowiązki, nie przyjmuj Eucharystii do ręki, nie używaj antykoncepcji, a homoseksualistom mów głośno w ryj, że pójdą do piekła :/

„Podkreślmy tę samą myśl i postawmy sprawy doskonale jasno: Kościół walczący istnieje dla tego jedynego celu: by zwalczyć Milutki Kościółek, odejść od obecnego stanu spraw i zaatakować bramy piekła. Taka jest ta misja i nie ma innej”.
Czyli największym zagrożeniem wg autora są „życiowi” księża, którzy nie są tępymi tłukami i mają dobre podejście do ludzi.

Standardowo: „Kto nie myśli jak JA, to jest od Szatana”.

Zwyczaje i tradycje się zmieniają – Jezus Chrystus zerwał z niejednymi.

Być może to "tylko" moje własne doświadczenie, ale z moich obserwacji wynika, że to właśnie skrajne, skostniałe i tradycjonalistyczne podejście jest czynnikiem odpychającym ludzi od Kościoła, za to "Milutki Kościół" jest czynnikiem przyciągającym.
Zacząłem czytać kolejną książkę, ks. Wojciech Węgrzyniak "Najbardziej praktyczna książka świata. Jak czytać Biblię, aby mieć udane życie?", w której już na samym wstępie jest podkreślone, iż Ewangelia znaczy "Dobra nowina!" (dla wszystkich!),"(...) jeżeli księża nie mają ochoty na ambonie mówić dobrej nowiny, to niech w ogóle na nią nie wchodzą. Niestety, my, księża, mamy czasem taką tendencję, że wychodzimy na ambonę i zaczynamy mówić złą nowinę: tacy jesteście, tacy jesteście... . A Ewangelia to jest dobra nowina! To jest absolutnie pozytywnie dobra wiadomość!".

Polecam odświeżyć sobie Mt 23, 1-36

Liczyłem na praktyczne propozycje, a to niemal czysta erystyka na temat aktualnej kondycji Kościoła Katolickiego ze skrajnej, tradycjonalistycznej perspektywy - nic czego bym nie wiedział. Wszystkiemu winne są prezerwatywy i… pralki (bo kobiety mają za dużo czasu i nie wiedzą jak go dobrze spożytkować). Spadek demografii to wyłącznie skutek antykoncepcji i aborcji – autor...

To nie jest książka dla miękiszonów! To konkretne, katolickie spojrzenie na Kościół, wiarę i Boga! Voris, który porzucił homoseksualizm, odnalazł drogę do Pana Boga i wskazuje tę drogę innym. Otwarcie pisze o tym co jest w Kościele złe, jak to zło wyplenić i jak wspomóc ludzi w ich walce z piekłem, szatanem i zepsuciem. Do takich książek chce się wracać. Polecam!

To nie jest książka dla miękiszonów! To konkretne, katolickie spojrzenie na Kościół, wiarę i Boga! Voris, który porzucił homoseksualizm, odnalazł drogę do Pana Boga i wskazuje tę drogę innym. Otwarcie pisze o tym co jest w Kościele złe, jak to zło wyplenić i jak wspomóc ludzi w ich walce z piekłem, szatanem i zepsuciem. Do takich książek chce się wracać. Polecam!