"Na wczasach w Holandii"
Siedzę sobie z kolegą w jednej z miejskich kawiarnio-ciastkarni.Jest nam wesoło.Wszystko wydaje się takie wspaniałe,a my "latamy".W końcu następuje próba rozmowy: "-Eeej,ty,zabiezrz mi trochi soku do tei zupy.
-NieEe mogee,bo mniee za blizko do tych stołkóf"
-Aa to bitwa na gałki"
Zmierzyliśmy swe na wzór azjatycki spojrzenia,a w tle zabrzmiała buddyjska nuta i gong.Za oknem zrobiło się ciemno,błysnęło i zagrzmiało.Do stolika podeszło kilku skrzypków i śpiewacy basowi.Zaśpiewali i zagrali "Torreadora".Me oczy zaszły łzami i zwarły się powieki.W próbie ratunku swego honoru postanowiłem poszukać w kieszeni miecza świetlnego.Znalazłem tylko miotacz promieni i strzeliłem ostrzegawczo w sufit."-TeEeee,tynek padaa!"-usłyszałem,niczym zza światów-"Aaaato tylko la seeEr promjenistyj,hi-he-hhhe"-błyskotliwie odparłem.Nagle Bartek zamienił się w prawdziwego azjatę,wskoczył na stół,a potem zawisł na suficie jak nietoperz i krzyknął: "Jestę wampiręęę!",po czym próbował odlecieć przez okno,ale złapałem go za chabety,przeciągnąłem po ścianie i zawiesiłem na żyrandolu.Sam przybrałem postać Spidermana,owinąłem go siecią i zawiesiłem taką przy wejściu,w którą wpadł Batman,którego posłałem na księżyc jednym kopniakiem,którego moc zerwała siatki strukturalne i zamieniła go w pocisk.Potem obudziłem się z twarzą w talerzu.

"Na wczasach w Holandii"
Siedzę sobie z kolegą w jednej z miejskich kawiarnio-ciastkarni.Jest nam wesoło.Wszystko wydaje się takie wspaniałe,a my "latamy".W końcu następuje próba rozmowy: "-Eeej,ty,zabiezrz mi trochi soku do tei zupy.
-NieEe mogee,bo mniee za blizko do tych stołkóf"
-Aa to bitwa na gałki"
Zmierzyliśmy swe na wzór azjatycki spojrzenia,a w tle zabrzmiała...