Zakładamy, że chcemy zarobić jak najwięcej pieniędzy, zadowolić publiczność i samych siebie.
Przenosimy się do przyszłości, kradniemy płytę z nagraniem ,,Władcy Pierścieni'', na widownię zapraszamy młodego Tolkiena- ustalamy z nim, że napisze książkę na podstawie wyświetlonego filmu, a zyskami podzielimy się po połowie.
Publiczność zadowolona, my zadowoleni, Tolkien zadowolony.
Voila.

Zakładamy, że chcemy zarobić jak najwięcej pieniędzy, zadowolić publiczność i samych siebie.
Przenosimy się do przyszłości, kradniemy płytę z nagraniem ,,Władcy Pierścieni'', na widownię zapraszamy młodego Tolkiena- ustalamy z nim, że napisze książkę na podstawie wyświetlonego filmu, a zyskami podzielimy się po połowie.
Publiczność zadowolona, my zadowoleni, Tolkien...

"Kino dla (bardzo) wytrwałych"

Standard: skromny to mało powiedziane. Zamiast foteli oferujemy stare krzesła. Wykup bilet VIP, a może trafi Ci się jedno z oparciem! Miejsca stojące z rabatem "-50%".

Pierwszy seans : Les misérables z 1925 r. w reżyserii Henri'ego Fescourt'a na postawie powieści Victora Hugo.
Czas projekcji : <<<5 godzin 59 minut>>>.
W czasie trwania filmu zabrania się jedzenia i picia.
Kino nie posiada dachu, a zastępująca go plandeka przecieka podczas deszczu, dlatego uprasza się klientów o zabranie parasolek.
Właściciel nie ponosi odpowiedzialności za utratę przed widza przytomności z powodu wycieńczenia, wychłodzenie, odwodnienia, głodu, bólu mięśni czy utraty krwi po ataku dzikich psów.
Każdy, kto dotrwa do końca filmu w jednym kawałku otrzyma aż 20% zniżki na kolejny seans: ekranizację "Małej Dorrit" z 1987 roku.
Czas projekcji: <<<6 godzin>>>.

Zapraszamy!

"Kino dla (bardzo) wytrwałych"

Standard: skromny to mało powiedziane. Zamiast foteli oferujemy stare krzesła. Wykup bilet VIP, a może trafi Ci się jedno z oparciem! Miejsca stojące z rabatem "-50%".

Pierwszy seans : Les misérables z 1925 r. w reżyserii Henri'ego Fescourt'a na postawie powieści Victora Hugo.
Czas projekcji : <<<5 godzin 59 minut>>>.
W czasie trwania filmu...

Mam nadzieję, że mając swój własny, kinowy biznes miałbym możliwość „puszczania” widzom porządnie i z rozmachem zekranizowanej wersji sagi o Rzeźniku z Blaviken. Serię wiedźmińskich filmów nagraną tak jak Tolkienowska trylogia „Władcy pierścieni”, czy „Hobbit”. Każdy z filmów dysponujący potężnym budżetem pozwalającym na realne odzwierciedlenie geniuszu Mistrza Sapkowskiego.
Choć gdyby biznes nadal chylił się ku upadkowi, musiałbym odtwarzać ekranizację książek trochę niższych lotów, lecz zapewniające pewny zysk. Dlatego wtedy można by było obejrzeć (o zgrozo) „50 twarzy Greya”, a dla zwiększenia zysku wstawiłbym kilka automatów z prezerwatywami i wibratorami w kinie.

Mam nadzieję, że mając swój własny, kinowy biznes miałbym możliwość „puszczania” widzom porządnie i z rozmachem zekranizowanej wersji sagi o Rzeźniku z Blaviken. Serię wiedźmińskich filmów nagraną tak jak Tolkienowska trylogia „Władcy pierścieni”, czy „Hobbit”. Każdy z filmów dysponujący potężnym budżetem pozwalającym na realne odzwierciedlenie geniuszu Mistrza...

Wybrałabym "Mistrza i Małgorzatę", bo to ponadczasowa klasyka, która niesie za sobą mocne brzmienia. Dodatkowo Behemota można świetnie wykreować.

Wybrałabym "Mistrza i Małgorzatę", bo to ponadczasowa klasyka, która niesie za sobą mocne brzmienia. Dodatkowo Behemota można świetnie wykreować.

To kino to ich perełka, oczko w głowie. Od zawsze chcieli je założyć, ale dopiero teraz mogli sobie na to pozwolić. Znaleźli odpowiedni lokal, wystarczający dla 40-50 osób. Nic więcej im do szczęścia nie trzeba. Żadnych nowoczesnych maszyn z popcornem, automatów z coca-colą… tego nie ma w ich planach. Otwarcie już za tydzień, elegancka sala z przysłanianym kurtyną ekranem i wygodnymi fotelami jest już gotowa. Teraz pozostało najtrudniejsze zadanie – wybrać pierwszy film, jaki pokażą swoim gościom. Musi odzwierciedlać charakter ich kina, nie musi być ambitny, ale jednak choć trochę dający do myślenia. Może „Zielona mila”? Albo „Rydwany ognia”? Nie mogą dojść do porozumienia, wciąż się wahają. Lecz w końcu, na dzień przed otwarciem kina i premierowym spektaklem, zapada ostateczna decyzja. Denerwują się, jak przyjmą to widzowie, jednak rozpiera ich radość i nadzieja. I wreszcie upragniony wieczór. Światła gasną, kurtyna rozsuwa się. Na sali panuje cisza, z rzadka przerywana pokasływaniem lub nieznacznymi ruchami publiczności. Mijają początkowe sekundy filmu i na ekranie pojawia się tytuł. Część widowni uśmiecha się, nie dowierza lub patrzy z lekkim wzruszeniem. Zapewne już to oglądali, a może tylko czytali. Niektórzy patrzą z ciekawością i niecierpliwością tych, którym jakiś film dane jest oglądać po raz pierwszy. Tym razem cisza jest idealna, bo oto na ekranie pojawia się mistrz Williams, aby przenieść widzów do magicznego świata „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”.

To kino to ich perełka, oczko w głowie. Od zawsze chcieli je założyć, ale dopiero teraz mogli sobie na to pozwolić. Znaleźli odpowiedni lokal, wystarczający dla 40-50 osób. Nic więcej im do szczęścia nie trzeba. Żadnych nowoczesnych maszyn z popcornem, automatów z coca-colą… tego nie ma w ich planach. Otwarcie już za tydzień, elegancka sala z przysłanianym kurtyną ekranem i...

Chciałbym aby była to ekranizacja "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Roberta M. Wegnera. Sceny bitew jak we "Władcy pierścieni" i "Trzystu", wszystko tworzone z rozmachem, dynamiczne i przyciągające uwagę. To byłby murowany hit kinowy i dlatego wybieram tę pozycję!

Chciałbym aby była to ekranizacja "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Roberta M. Wegnera. Sceny bitew jak we "Władcy pierścieni" i "Trzystu", wszystko tworzone z rozmachem, dynamiczne i przyciągające uwagę. To byłby murowany hit kinowy i dlatego wybieram tę pozycję!

Wybiorę jedną książkę, która powinna zadowolić wszystkich uczestników seansu. Dla kobiet przewidziany będzie romans, łzy i niepewność. Dla mężczyzn - ludzkie cierpienie, strategia i wojna. Dla mnie - gospodyni całego przedsięwzięcia - ulubiony autor oraz cudownie przedstawione przez niego obrazy zawartej w tej książce historii. "Bikini" J.L. Wiśniewskiego spełnia wszystkie te wymagania.

Wybiorę jedną książkę, która powinna zadowolić wszystkich uczestników seansu. Dla kobiet przewidziany będzie romans, łzy i niepewność. Dla mężczyzn - ludzkie cierpienie, strategia i wojna. Dla mnie - gospodyni całego przedsięwzięcia - ulubiony autor oraz cudownie przedstawione przez niego obrazy zawartej w tej książce historii. "Bikini" J.L. Wiśniewskiego spełnia wszystkie...

Pomyślałam o dniu, kiedy po raz pierwszy obejrzałam „Makbeta” w reżyserii Justina Kurzela. Jeszcze chwilę przed seansem czułam strach. Strach przed tym, co zrobi wysoki budżet i nieznane nazwisko, przed tym, że wyjdzie z tego czysto hollywoodzka, rozrywkowa adaptacja, gdzie główną rolę odegrają widowiskowe walki i krew wypełniająca cały ekran. Dylemat pod tytułem „Czy Szekspir dostanie po twarzy czy wyjdzie z tego cało?” został rozstrzygnięty w roku 2015. A dzisiaj pragnę zaprosić państwa na pierwszy seans w nowo otwartym kinie o nazwie „Jedna z nóg stonogi” na ekranizację „Makbeta” w reżyserii Justina Kurzela z nadzieją, że doznacie tych samych emocji, co ja, gdy zachwycałam się jego pięknem, poetyckością oraz sposobem, w jaki została potraktowana historia o zazdrości, szaleństwie i dążeniu do sławy. To prawdziwa uczta dla każdego estety i wielbiciela literatury, a również osób, które chciałyby sprawdzić na własnej skórze, co oznacza antyczne katharsis. Zapraszam!

Pomyślałam o dniu, kiedy po raz pierwszy obejrzałam „Makbeta” w reżyserii Justina Kurzela. Jeszcze chwilę przed seansem czułam strach. Strach przed tym, co zrobi wysoki budżet i nieznane nazwisko, przed tym, że wyjdzie z tego czysto hollywoodzka, rozrywkowa adaptacja, gdzie główną rolę odegrają widowiskowe walki i krew wypełniająca cały ekran. Dylemat pod tytułem „Czy...