-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Cytaty z tagiem "gwara" [17]
[ + Dodaj cytat]
Chłopi przi gorzólce medetowali, co by to miało być, to 'nic'. Leon i pedzioł:
- To jest pół litra na dwók!
Myśli mądrych ludzi wiecnie zywe.
- Żryć dawajcie, do stu piorunów! - huknął Maciuś, aż lokaje zbledli ze strachu jak papier.
W minutę na łóżku i pod łóżkiem stało już ze sto półmisków z jedzeniem i przysmakami.
- Zabrać mi w tej chwili te zamorskie frykasy! - huknął Maciuś. - Chcę kiełbasy z kapustą i piwa. [...]
- Ach, wy maminsynki, niunie, piecuchy, pieszczochy, dziamdzie, lalusie, ciamary - sypał Maciuś całą swoją żołnierską uczność.
Do scęścio nie trza mu było duzo, sóm sobie wystarcoł. Godoł: Bogaty-k, bo móm, co fcym, patrzym na to, na co patrzyć worce, słuchóm tego, co słuchanio godne, mogym pogwarzować z Jędrzkiem o syckim, co gwary worce. Cegos mi jesce trza?
A co to pustać? Pustać to pustać. Mądry wiy, a gupi nigda wiedzioł nie bee. Skoda gęby drzyć.
Kiebyś ty Józek umioł troche karku zginać, to byś ty jak na zómku w Niedzicy móg jedzenie mieć. ózek mu na to: Kiebyś ty umioł takóm bryjkę warzyć, to byś nie musioł przed panami kark giąć!
S cłowieke by nié miało być nika źle, kieby umioł duha utrzimać. Jak cie duk odstompi, to juz nogorse. Jo se to nieroz przibacujem i tagek se uwazował, bok i nieroz ze Sieckom z Maćke o tem radziéł, zeby trza duha w narodzie utrzimować. Coby nie béł bojący. Wygramodlas sie z bodejscego, ale sie nie bój!
Dziadek Felek opowiadał o tancbudach. Chadzał tam w soboty, za kawalerskich, jak gremplem u Szajblera był. Po fajrancie grzywę koperwasem podkarbowywał, wąsy pokostem przeciągał, okryjbiedę narzucał i posuwał. Sala fajna była, z oberluftem jak się patrzy, dziadek obcinał, herszta najdował, co tantny był, pół fajgla mu dawał, bo ferajna szemrana trafiała, śtofa łyknął i hulał do rana. Pietra nie miał, herszt baczył na wszystko i choć raban bywał, niejeden pod bańkę dostał, niejednemu przyfundowali na galop, majchry błyskały, doliniarze szwendali się, on spokojny był. Obzierańca łódzkiego i tangiego z ulicznymi wywijał, przebieracze klawo znali, parle france.
Gwara poznańska nie jest oczywiście tak piękna jak góralska, nie ma w niej tylu szlachetnych pierwiastków i reliktów staropolszczyzny. W tej poznańskiej widać w dodatku wiele naleciałości niemieckich i może dlatego tak naszą Mamę raziła. Ale jest ta gwara językiem bardzo żywym, bez niego Poznań nie byłby sobą. Szorstka, rubaszna i plastyczna, niekiedy komiczna, pełna mocnych zgrubień i pieszczotliwych zdrobnień zarazem, przejmuje cechy gwar ludowych - zresztą nie tylko.
Ano widzisz! Świat schodzi na psy. Partyjne, a zjechały się jak do Betlejem.