cytaty z książek autora "Jean Clottes"
Zwrócenie uwagi na to, że rysunki umieszczano w miejscach oddalonych, na brak możliwości oglądania ich przez widzów, na wykorzystywanie naturalnych wypukłości ścian i często nakładanie się wyobrażeń doprowadziło do uznania, że istotną wartość ma sama czynność malowania i rycia w skale i każdy rysunek jako taki.
Wszystkie przywoływane dotąd przykłądy sugerują, że w interpretowaniu obrazów zachodziła wzajemna interakcja pomiędzy twórcą i naturalnymi konturami czy powierzchnią ściany. Inne typy wizerunków są szczeólnie interesujące, ponieważ wymagają interakcji nie tylko pomiędzy artystą a jego wytworami, ale pomiędzy obrazami a widzami. Czasem, kiedy trzyma się światło w określonej pozycji, szczegół na skalnej powierzchni może stać się linią grzebietu zwierzęcia. Wówczas artysta dorabiał takiemu cieniowi nogi i inne atrybuty. Zmieniając położenie lampy, panujemy nad obrazem, każąc mu pojawiać się albo znikać.
Te wizerunki zrodzone z chybotliwego światłocienia zdradzają obustronną zależność. Z jednej strony, twórca obrazu ma go w swojej władzy, ponieważ zmiana położenia źródła światła sprawia, że obraz wyłania się z niebytu, zaś inny gest powoduje, że znika. Artysta jest panem obrazu. Z drugiej strony, jest także zdany na jego łaskę: jeśli chce, by obraz pozostał widoczny, musi utrzymać taką pozycję, by światło było wciąż skierowane w tę samą stronę. Podobnie będzie z każdym kolejnym widzem. Kiedy tylko się zdekoncentruje, wizerunek zniknie w egpiskich ciemnościach, z których się wyłonił. Bardziej być może niż wszystkie inne paleolityczne obrazy te "istoty" stworzone ze światła i cienia ukazują złożone interakcje pomiędzy człowiekiem i duchami, artystą i wyobrażeniem, skałą i zwierzęciem-duchem.
Powszechne wśród wspólnot szamańskich wierzenia dotyczące zejścia pod ziemię dają się wytłumaczyćm ającym podłoże neurologiczne wrażeniem wiru. Wprowadza ono ludzi w trzecie, najgłębsze stadium transu, kiedy to doznają halucynacji i widzą zwierzęta, potwory i inne obrazy. Wir stwarza wrażenie ciemności, ciasnoty, niekiedy powoduje trudności z oddychaniem. Wejście do otworu w ziemi czy do jaskini odtwarza i materializuje to neuropsychologiczne doświadczenie. Poandto, jak jasno pokazują przytaczane relacje, duchowe podróże podziemne pozwalają odwiedzić świat halucynacji, podobnie jak przejście przez wir. Jednak wejście do groty jest nie tylko odtworzeniem doświadczenia wiru, samo w sobie także może wywoływać odmienne stany świadomości. Izolacja społeczna, deprywacja sensoryczna i chłód panujący w jaskiniach są, jak widzieliśmy, istotnymi czynnikami wprawiającymi w trans. W okresie górnego paleolitu wejście do prawidziwej jaskini mogło być zatem uważane za ekwiwalent wejścia w głeboki trans poprzez wir. Halucynacje wywoływane przez wejście do groty i izolację mieszałyby się prawdopodobnie wówczas z wyobrażeniami znajdującymi się na ścianach, towrząc bogaty i ożywiony świat duchowy.
Na obszarach Afryki Południowej, gdzie malowidła występują najliczniej, nie ma głębokich jaskiń, ale najwyraźniej skalne schroniska przynajmniej w pewnych sytuacjach postrzegane były jako wejścia do świata duchów. Artyści-szamani mieli dar przekonywania różnych stworzeń i duchów z niższego świata, by przekroczyły skałę. Czyniąc to, odtwarzali swe wizje i czynili dotykalnym to, co przeżyli i ujrzeli podczas pozacielesnych podróży do dolnego świata. Podziemne pochodzenie niektórych wyobrażeń zasugerowane bywa przez sposób, w jaki wydają się one wychodzić ze szczelin i innych nierówności skalnych powierzchni lub w nie wchodzić. Czasem widać tylko połowę zwierzęcia, reszta zdaje się znajdować za skałą. ściana przyrównywana była do zasłony rozciągniętej pomiędzy naszym światem a światem duchów.