cytaty z książki "W stepie szerokim. Podróż po ukraińskich Kresach"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Z terenów dzisiejszej Ukrainy pochodziło tak wielu wybitnych Polaków, że trudno wyobrazić sobie naszą kulturę bez dorobku twórców urodzonych na Kresach.
Urokowi wschodnich rubieży nie potrafili się oprzeć nawet artyści urodzeni w innych regionach kraju (Sienkiewicz, Wyczółkowski, Noskowski). Ukraińskim Kresom poświęcono dziesiątki dzieł plastycznych, literackich i muzycznych - na stałe zapadły one w polską kulturę i świadomość.
Kresy do dzisiaj skłaniają do zadumy - często jest to wspomnienie o utraconej ojcowiźnie, nostalgia za rodzinnymi stronami. Repatriacja dotknęła tak wielu Polaków, że trudno znaleźć rodzinę, w której nie byłoby kogoś pochodzącego z Kresów.
Zmiany polityczne po II wojnie światowej na zawsze odcięły ziemie ukraińskie od Polski, a po przesiedleniach nasz kraj uzyskał kształt zbliżony go granic etnicznych. Dziś nikt nie myśli o rewindykacji Lwowa czy Krzemieńca, ale sentyment pozostał.
Lwów nie jest miastem, które zwiedzimy w jeden czy dwa dni - należy go poznawać powoli, bez pospiechu i nerwowego przepychania się w tłoku. Spokojnie spacerować po jego ulicach, smakować zabytki i atmosferę, wspominać ludzi, którzy tu żyli.
Dla przybysza znad Wisły pierwszy kontakt ze Lwowem oznacza totalny szok komunikacyjny. Po ulicach we wszystkich możliwych kierunkach przetaczają się autobusy, tramwaje, trolejbusy i stada różnego rodzaju busów (marszrutek).
Jan III Sobieski nie był jedyny polskim monarchą mieszkającym na lwowskim rynku pod numerem szóstym. W 1634 roku kamienicę tę przez miesiąc zajmował Władysław IV, ale zapewne nie wspominał najlepiej tego pobytu.
Zwiedzając Lwów. należy bezwzględnie pamiętać o podstawowej zasadzie bezpieczeństwa. Sygnalizacja świetlna i przejścia dla pieszych we Lwowie (tak jak na całej Ukrainie) mają tutaj znaczenie czysto umowne. Z przejść korzystają tylko cudzoziemcy albo dziwacy. Tutejsi piesi przekraczają bowiem ulice w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach, a kierowcy nie zwracają uwagi na oznakowanie. Przekraczając jezdnię, należy mieć zatem oczy dookoła głowy.
W niewielkiej odległości od katedry, na placu Mickiewicza, wznosi się pomnik wieszcza znacznie przewyższający popularnością monumenty z Warszawy czy Krakowa.
Być we Lwowie i nie odwiedzić kilku miejscowych lokali z wyszynkiem to poważny błąd. Lwowskie restauracje kuszą bowiem zróżnicowaną ofertą, a dla przybysza znad Wisły są do tego bajecznie tanie.
Knajpy lwowskie potrafią zaskakiwać - choćby burgerownia koło hotelu George. Mijałem wiele podobnych lokali, rzadko jednak do nich zaglądałem ze względu na wysoką kaloryczność serwowanych tam dań.
Łańcuch zabytkowych miejscowości otaczających Lwów zyskał miano Złotej Podkowy. Tutaj niemal każde miasteczko powstało z inicjatywy polskich magnatów i związane jest z wybitnymi postaciami z dziejów Polski.
Niewiele osób już dzisiaj pamięta, że po zakończeniu II wojny światowej wschodnia granica naszego kraju miała inny przebieg niż obecna z Ukrainą. Do 1952 roku po stronie polskie pozostawały miasteczka Bełz i Sokal, a Ustrzyki Dolne wraz z pasem Bieszczad należały do Związku Radzieckiego.
Podstawą kuchni ukraińskiej są proste potrawy, ale ich smak i zapach wynagradzają wszystko.
Charakterystyczną pozycją w ukraińskim jadłospisie są zupy. Gęste i treściwe stanowią pełnoprawną pozycję jadłospisu.
Pewnym problemem dla polskiego turysty bywają napoje - soki owocowe są dość drogie, a miejscowe napoje gazowane praktycznie nie nadają się do spożycia.
Nie ma już oryginalnej Siczy z czasów Ogniem i mieczem, ale stojąc nad brzegiem Dniepru na Chortycy, można sobie wyobrazić, że właśnie tutaj kozacki wódz rozmawiał z Tuhaj-bejem, spierał się ze Skrzetuskim.
Zaporoże nad Dnieprem jest miastem przemysłowym, typowym dla dawnego sowieckiego imperium.
W armii Rzeczypospolitej karierę zrobiło niewielu Kozaków. Takim szczęściarzem był Hawryło Hołubek, który został komendantem twierdzy Rabsztyn.
Ulubioną siedzibą Jeremiego (Jaremy) Wiśniowieckiego były Łubnie, jedno z najstarszych ukraińskich miast, obecnie kilkutysięczna stolica rejonu (powiatu).
Książę na Łubniach i Wiśniowcu był najbogatszym człowiekiem na Ukrainie.
Opis siedziby księcia na stronach Ogniem i mieczem jest wyjątkowo skromny. Sienkiewicz nigdy nie był w tych okolicach. Ale takie drobiazgi nie stanowiły dla niego żadnego problemu.
Większość armii Wiśniowieckiego stacjonowała w mieście, zapewne więc żołnierzy księcia widywano w Łubniach na każdym kroku.
Na obrzeżach dzisiejszych Łubniów, na pagórku sąsiadujących ze wzgórzem zamkowym wznosiły się niegdyś umocnienia miejskie. Stojąc na wzniesieniu, patrzyłem na panoramę okolicy - na miejsca, gdzie trzy i pół wieku wcześniej sięgała władza Rzeczypospolitej.
Bohdan Chmielnicki okazał się zdolnym organizatorem. W krótkim czasie stworzył z mieszkańców Zaporoża trzon prężnej armii i zawarł przymierze z odwiecznym wrogiem - chanem Krymu.
Na granicy historycznego Wołynia, nad górnym biegiem Styru, leży niewielkie Beresteczko - miejsce, gdzie rozegrała się najkrwawsza bitwa powstania Chmielnickiego.
Jazda po ukraińskich drogach potrafi zaskakiwać. Wprawdzie obowiązuje ogólna zasada, że im bardziej na wschód, tym gorsze nawierzchnia i oznakowanie, to jednak są od niej znaczące wyjątki.
Co prawda Kraszewski miał postępowe poglądy, ale nigdy osobiście nie zaangażował się w działalność konspiracyjną. Natomiast młodszy od niego o pokolenie Jarosław Dąbrowski był rewolucjonistą i działaczem niepodległościowym w pełnym tego słowa znaczeniu. A przy okazji najbardziej znanym Polakiem urodzonym w Żytomierzu.
Są dwa typy miast polskich - pisał w latach 30. ubiegłego stulecia Ksawery Pruszyński - ery piastowskiej i ery jagiellońskiej. Tamte budowali Niemcy i Włosi, te budowały dwa elementy: szlachcic i Żyd.
Potężna machina edukacyjna wymagała znacznych nakładów finansowych. Liceum Wołyńskie otrzymało więc własny majątek: sześć leśnictw, dwa folwarki fundacyjne, cztery tartaki i fabrykę mebli. Szkoła zarządzała terenem o powierzchni 35 tysięcy hektarów, co zapewniło jej stabilne podstawy materialne.