cytaty z książki "Dziewczyny, które zaginęły"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nigdy nie lubiła tej drogi, nawet w najlepszą pogodę. Diabelski Korytarz prowadził przez środek lasu i wysokie buki i jodły rosnące na poboczach nadawały jej przytłaczający, ponury charakter.
Deszcz walący w karoserię zagłuszał muzykę. Ciężkie krople rozpryskiwały się na asfalcie jak kule wystrzelone z nieba.
Ktoś stał na środku drogi.
Wszystko zdarzyło się tak nagle: Olivia wcisnęła pedał hamulca i gwałtownie skręciła. Samochód wpadł w poślizg i obrócił się na drodze, zaczepiając oponami o pobocze, co sprawiło, że przewrócił się i zaczął dachować. Metal zgrzytnął o asfalt. Wreszcie samochód zatrzymał się gwałtownie w rowie. Olivia słyszała krzyki przyjaciółek. Poczuła potworny ból w nogach i zemdlała.
Olivia zaczęła dygotać niepohamowanie, owładnięta strachem i bólem. Wspomnienie wypadku zmroziło ją do kości: postać na drodze, teraz całkiem pustej, prowadzącej w próżnię ciemności.
Kto to był?
I gdzie się podziały jej przyjaciółki?
Na czas pobytu tutaj wynajęłam leśną chatkę, która na zdjęciach zamieszczonych w internecie wyglądała na ładną i współcześnie urządzoną.
Jestem wściekła, że życie, które miałam i kochałam, zostało mi brutalnie odebrane; że nasza mała rodzina się rozpadła. Nie pragnęłam tego dla naszego syna. Ani dla siebie.
Zasuwam zasłony i wracam do pracy, ignorując cienie tańczące w rogach pomieszczenia. Nie chcę się zbytnio zastanawiać nad faktem, ze jestem tutaj całkiem sama, w miejscu, w którym dzieją się najwyraźniej różne dziwne rzeczy i gdzie znikają ludzie.
Od czasu wypadku woli towarzystwo koni niż ludzi. Konie są stałe, pewne i poprawiają samopoczucie. Nie zawodzą człowiek, nie osądzają go, nie gniewają się, nie są złośliwe i nie próbują nikim manipulować.
Kolejny przeraźliwy krzyk, a potem cisza, chociaż słyszę pulsowanie krwi w uszach. Wstaję z łóżka, podchodzę do okna i odsuwam zasłony. Ktoś stoi tuż obok mojego samochodu, z kapturem naciągniętym na głowę tak, że nie jestem w stanie zobaczyć jego twarzy.
I nie daj sobie wcisnąć kitu, Jenno, bo ani przez chwilę nie zwątpiłam, że ktoś w mieście wie, co się stało z tymi dziewczynami, i trzyma to w tajemnicy od dwudziestu lat. Najwyższy czas, żeby wystraszyć tę osobę na tyle, że w końcu się ujawni.
Wesley miał rację. Absolutnie nie może wdać się w rozmowę z tą kobietą. Nie ma mowy.
Olivia wie bowiem, że kiedy zacznie mówić, nigdy nie przestanie.
Od kiedy rozpadło się moje małżeństwo, ciągle mam chętkę na coś słodkiego. Niektórzy ludzie gubią kilogramy, kiedy są nieszczęśliwi, ale ze mną jest odwrotnie.
Nie lubię go. Jest zbyt pewny siebie, arogancki w ten pozbawiony godności nieprzyjemny sposób. Odrywam wzrok od wyświetlacza i chwytam jego spojrzenie. Wpatruje się we mnie z wyraźną niechęcią, co na chwilę zbija mnie z tropu.
Gdyby coś jej się stało dzisiaj wieczorem, w dwudziestą rocznicę wypadku, byłoby to niemal poetyckie. Nieuniknione. Olivia nagle zdaje sobie sprawę, że całe życie czekała na tę chwilę.
Jenno, to nie jest tak jak w książkach. Nie wszystko da się wyjaśnić i związać w zgrabny supełek. Ten świat jest chaotyczny, skomplikowany...
Nagle ze wszystkich sił pragnie cieszyć się tą chwilą, bo ma przeczucie, że po ich rozmowie wszystko się zmieni.
To prawda, co powiadają: czasami lepiej jest nie wiedzieć.
Nagle bardzo chce znaleźć się jak najszybciej blisko swoich ukochanych zwierząt. Koniec końców one nie kłamią, nie zdradzają, nie manipulują tobą i nie sprawiają zawodu, w przeciwieństwie do ludzi.
Sekrety. Miała ich tak wiele, a teraz dodała do listy kolejny, który będzie musiała zabrać ze sobą do grobu.
Od czasu wypadku woli towarzystwo koni niż ludzi. Konie są stałe, pewne i poprawiają samopoczucie. Nie zawodzą człowieka, nie osądzają go, nie gniewają się, nie są złośliwe i nie próbują nikim manipulować. Nie odgryzają się słownie, nie zasypują okrutnymi komentarzami ani nie próbują w nic wkręcić. Z końmi wiadomo, na czym się stoi.
Dwadzieścia lat. Prawie nie może w to uwierzyć. Czasami ma wrażenie, jakby wszystko stało się zaledwie wczoraj - a znów kiedy indziej wydaje jej się, że minęły już całe wieki.
Ma wrażenie, że od czasu wypadku prowadzi statyczną egzystencję, zupełnie jakby utknęła, niezdolna do podjęcia dalszej wędrówki przez życie; do rozwoju.
Trudno powiedzieć, co jest prawdą, a co folklorem, ale czy przypadkiem nie jest tak, że wszystkie mity do pewnego stopnia opisują fakty?
Zdała sobie sprawę, że przyjaźni nie można komuś narzucić, bez względu na to, jak bardzo obie strony tego pragną.
Strach przeszywa jej serce. Nienawidzi, kiedy Wesley się wścieka. Oczywiście nigdy jej nie skrzywdził - nie zrobiłby tego. Nawet specjalnie na nią nie krzyczy. Chodzi bardziej o tę rezygnację i rozczarowanie, po którym nieuchronnie nadchodzą milczące dni, które Wes rozciąga niczym gumkę, a nerwy Olvii robią się coraz bardziej napięte, aż wreszcie nie może już tego dłużej znieść.
Byli tak bardzo zajęci codziennością, schowani w swoim małym kokonie, w którym zawsze czuła się nietykalna, ale teraz... teraz zdała sobie sprawę ze swojej naiwności. Jak dobrze tak naprawdę znała Johna-Paula?
Kiedy Olivia otwiera oczy, natychmiast ogarnia ją uczucie nieuchronności przeznaczenia, strach i żal. A potem przypomina sobie, dlaczego. Dwudziesta rocznica. Chciałaby móc się cofnąć w czasie; zamknąć oczy i obudzić się tego samego dnia w 1998 roku. Tak wiele rzeczy zrobiłaby inaczej.
Był duchem lasu. Wiedział wiele, widział wiele, miał tajemnice. I nigdy nie ujawnił jej sekretu, przez wszystkie te lata.
Kiedy w dzieciństwie trochę się bałam, że pod moim łóżkiem chowa się jakiś duch, mama zazwyczaj mówiła mi, że to nie martwi najczęściej nas krzywdzą, tylko żywi ludzie.
Życie Olivii wypełnione było oczekiwaniami, kolorami, a teraz stało się czarno-białe niczym szkic ołówkiem, blaknący z upływem czasu.
Nagle czuje się potwornie zmęczona. Zdaje sobie w tym momencie sprawę, że jej urazy pomogły Wesleyowi trzymać ją na smyczy. Ogranicza jej swobodę, a ona chce biec, biec, biec jak najdalej.