cytaty z książki "Ruda Kejla"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Gołodupce wyjeżdżają z Polski i w Ameryce stają się milionerami.
Są nowe czasy. Kobiety mają swoje potrzeby, podobnie jak mężczyźni. Nie chcą wychodzić za mąż za jakiegoś niezdarę, zachodzić z nim w ciążę i rodzić, nie chcą tracić najlepszych lat na ślęczenie przy kołysce, na pieluchy, smoczki i niańczenie”.
Fakt, że kłamstwo jest długowieczne nie dowodzi, że jest ono prawdą".
Co uczyni czas, tego umysł nie ogarnie. Czas i okoliczności mają własną logikę. Na tym w istocie opierała się cała filozofia Hegla".
- Mam to "coś"? Tę rodzynkę wśród gorzkich migdałów?
- Cały worek rodzynek.
Tak, jest Opatrzność - powiedział do siebie Bunem - ale miłosierna ona nie jest. Nie ma litości nawet dla niewinnych dzieci. Wszystkie wojny, klęski głodu i plagi nie nawiedzałyby ludzi bez jej woli.
Miał wpojoną od pokoleń obawę Żydów przed władzą i sądem.
Nie ucieka się ot, tak sobie do Ameryki i to bez pożegnania z rodzicami. Tak nie robią nawet najbardziej podli i bezduszni ludzie.
Uwolnił mnie od Mordechaja Zary, a Ciebie, być może, posłał do Ameryki tak jak biblijnego Józefa do Egiptu, by sprowadził swych braci.
Byli gdzieś w centrum Nowego Jorku, ale głos Kejli to była po prostu Krochmalna. Zapach bajgli to też Krochmalna.
- Mówiłeś przecież, że nie ma Boga.
- Jest, jest. Może nie jest taki dobry, jak ludzie myślą, ale istnieje.
- Dlaczego nas karze?
- Bo nie wyuczyliśmy się żadnego zawodu. Jesteśmy pasożytami.
To wszystko było obce i płytkie. Trochę tak, jakby wszyscy byli tu tylko tymczasowo, a całe miasto sprawiało gigantycznego dworca kolejowego. Jakby wszyscy zatrzymywali się tu tylko na chwilę, żeby potem pojechać dalej. Ale dokąd? Do Japonii? Do Chin? A może na inną planetę?
Trudno jest wytłumaczyć komuś, że można wierzyć w Boga, a jednocześnie ignorować go w proteście tego jak kieruje światem.
Wszyscy przeciwnicy jidysz narzekają, że to język prostacki, ale czy przez setki lat nie mówiono tego samego o włoskim, francuskim, angielskim, rosyjskim i niemieckim?
Był jeszcze w Warszawie, ale tak jakby ją już opuścił, zerwał z rodzicami, z siostrą, braćmi. Patrzył na miasto, ale właściwie nie znał go. Miał prawo nie znać, gdyż znał tylko parę żydowskich ulic, na których się wychował.
Bunem znalazł się na czymś w rodzaju Krochmalnej, lecz jego zdaniem tu było gorzej. Tam w oficynach znajdowały się chasydzkie domy modlitwy, chedery, od frontu mieszkali zamożni, szanowani Żydzi, a kobiety nosiły czepki lub peruki. Upadłe dziewczyny i złodzieje nie mieszali się z dziewczętami z porządnych domów i chłopakami chodzącymi do bożniczek. Każdy miał swój status i znał swoje miejsce.
Jestem przekonana, że nie zasługuje Pan na tak wielką miłość, jaką darzy Pana moja córka, ale najbardziej kochani są ci, którzy najmniej na to zasługują.
Mając dwadzieścia jeden lat zaczął żyć przeszłością tak jakby był już starcem.
Minęła Chanuka. Starcy w bożnicy sochaczewskich chasydów mówili to, co powtarzali każdej zimy - że nie pamiętają takich śniegów ani mrozów.