cytaty z książki "Osobisty przewodnik po Pradze"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
wy, Polacy, tak lubicie być pomnikiem. My wolimy być gołębiem.
W roku 1924 planeta przyjęła tu Franza Kafkę, a w 1973 – Otę Pavla. Dwóch pisarzy.
Pierwszy uświadomił mi w młodości, że podstawowym stanem ludzkiej egzystencji jest oczekiwanie, a drugi – że trzeba cieszyć się ze wszystkiego i nie czekać na przyszłość, która przyniesie coś, co będzie piękniejsze i prawdziwsze. Może prawdziwe przychodzi właśnie teraz, a w przyszłości nic piękniejszego już nie nadejdzie.
Powszechnie wiadomo, że kto nie umie opowiadać dowcipów, poczuje się w towarzystwie Czechów wykluczony. I nikt mu nie będzie współczuł, ponieważ poniżenie wybrał sobie sam.
Franz Kafka, Reiner Maria Rilke, Max Brod, Gustav Meyrink, Jaroslav Hašek, Karel Čapek, architekt Jan Kotěra, rzeźbiarz František Bílek, malarze Alfons Mucha, Emil Filla i Bohumil Kubišta – naprawdę niewiele miast może się pysznić tym, że skupiły w jednym czasie tyle artystycznych talentów” – rozpoczyna swoją książkę Praha – město evropské avantgardy 1895–1928 francuski historyk Bernard Michel, od którego przejmuję niektóre informacje i sformułowania do przewodnika.
Kraje są jak ludzie. Polska na przykład jest histeryczna. Zwłaszcza na swoim punkcie. Może dlatego tak wielu moim rodakom podoba się czeski spokój i równowaga? Czechy są małym krajem i zrozumiały, że histeria i porywy nie są im przypisane. Polacy zaś najbardziej się boją, że ktoś ich umniejszy. Nie mają pewności, czy są dużym, czy małym państwem, uznawanym na równi z Niemcami i Francją, czy jeszcze nie. To nas, Polaków, trzyma w ciągłym napięciu i - jak twierdzi mój przyjaciel Petr Vavrouska, były korespondent Czeskiego Radia w Warszawie - nie da nam nigdy spokoju.
Kiedyś Havel na pytanie, czym się różniła opozycja antysystemowa w Czechosłowacji od tej w PRL-u, odparł: – Nas było mniej, ale byliśmy dowcipniejsi.
Ponieważ kolejka czytelników się niecierpliwiła, poprosiłem, żeby mi od razu powiedział, czego ważnego tej mojej nieszczęsnej książce brakuje.
– Nie ma tego, że Czesi wieczorami muzykują sobie w knajpkach.
– I to jest najważniejsze? – ukryłem rozbawienie.
– Tak! Czy pan wie, że są setki piosenek, które wieki całe śpiewamy przy piwie? Ile knajp jest tylko wzdłuż Wełtawy, a ile w całym kraju... Jak się przemnoży liczbę istniejących piosenek przez liczbę knajp, to jest dopiero wynik... U pana na ten temat cisza. Nic o tym, że Czesi tak lubią śpiewać i grać na instrumentach w małych knajpkach.
– I to naprawdę jest najważniejsze? Muzykowanie?!
– A co jest ważniejsze od tego?! – zapytał naprawdę szczerze.
Dowcip o Czechach, suchar. Nigdy bym go nie użył, teraz to jednak była sprawa życia i śmierci. I honoru Polaka (...)
- Wie pan, dlaczego wy, Czesi, w czasie okupacji nie mieliście partyzantki?
- Nie wiem
- Bo Niemcy wam nie pozwolili
[Taksówkarz] śmiał się jeszcze ze trzy minuty.
- Jaki to prawdziwy dowcip! - mówił, krztusząc się niemal. - Powiem panu coś. My, Czesi, jesteśmy jak ryby. Ryba jest śliska i przez wszystko się prześlizgnie. I to jest prawda o nas.
Podczas gdy w Paryżu tamtych czasów kubizm jest snobizmem wąskiej elity, w Pradze uważa się go za fundament nowego stylu i wyraz tego, jak twórcze są nowoczesne czasy” – pisał znany krytyk Petr Wittlich.
Życie to kubizm – chciał powiedzieć, ale zbytnio ciążyła mu erudycja, żeby na takie stwierdzenie mógł sobie pozwolić. Robię to za niego.
Kiedy mówimy o czeskim odrodzeniu narodowym, musimy pamiętać, że stawiało ono nie na powstania zbrojne, ale na książki.
Kiedy w XIX wieku ojcowie odrodzeniowcy tworzyli na nowo współczesny język czeski, literatura była ich podstawowym narzędziem. Za niewoli habsburskiej rodzima mowa zwiędła, a przetrwała głównie dzięki wsi. Mieszczaństwo i inteligencja używały przeważnie niemieckiego. Kwestia wolności wewnętrznej zaczęła być w pewnym momencie tożsama z kwestią wykształcenia.
Bo może z Bogiem jest jak z kubistycznym obiektem na obrazie? Widzimy go w wielu fragmentach. Może się to wydać, zauważył Picasso, nieracjonalnym sposobem istnienia. „Raczej przypomina perfumy – jest przed tobą, za tobą, z boku. Zapach jest wszędzie wokół, ale nie wiadomo, skąd pochodzi”.
Ściany ozdobione są malunkami artysty – jak podkreśla właściciel – akademickiego, pana Martina Velíška. Najbardziej bawi mnie obraz ukazujący husytów i krzyżowców po bitwie, którzy jak piłkarze wymieniają się koszulkami swoich drużyn.
W 1927 roku, gdy miała rozpocząć się budowa kościoła z kopułą według projektu Františka Kubelki, wciąż nie było na to pieniędzy. Husyci z Holešovic zwrócili się o pomoc do burmistrza Chicago (pochodził z Czech), do przemysłowca Bat’y i do czechosłowackiego rządu, jednak bez efektu. Wtedy postanowili zaciągnąć na budowę kredyt hipoteczny. Żeby mieć z czego go spłacać, nad kościołem wznieśli budynek mieszkalny, a lokale sprzedali.
Oto czeski pragmatyzm w służbie religii.
Przecież dopóki coś można wyjaśnić naturalnie, po co odwoływać się do zjawisk nadprzyrodzonych? Czy zdarzeniom prozaicznym nie przypisujemy nadmiernego znaczenia?
Dzieci nie pasują do kawiarni; wszakże jeśli już w niej są, muszą się zachowywać grzecznie. Jeśli się tak nie zachowują, jest to wina nie dzieci, ale rodziców, którzy ich porządnie nie wychowali. Źle wychowani rodzice też nie pasują do kawiarni”.
W filmie [Obywatel Vaclav Havel jedzie na wczasy] pada informacja, że w 1985 roku w Czechosłowacji mieszkało piętnaście milionów obywateli. Siedemnaście tysięcy pracowało w służbie bezpieczeństwa. Kartę 77 podpisało tysiąc dwieście dwadzieścia osiem osób. Jak widać, Vaclav Havel był w tym kraju bohaterem na wagę złota.
(Rozmowa Mariusza Szczygła z Blanką Matragi):
- Oczywiście był pan w tym roku na targach książki?
- Byłem
- Ile osób przyszło do pana po autograf?
- Myślę, że dwieście, trwało to dwie i pół godziny
- U mnie było trzysta sześćdziesiąt i trwało to trzy i pół godziny, ale i pan kiedyś osiągnie prawdziwy sukces, jestem przekonana.
(…) trzeba cieszyć się ze wszystkiego i nie czekać na przyszłość, która przyniesie coś, co będzie piękniejsze i prawdziwsze. Może prawdziwe przychodzi właśnie teraz, a w przyszłości nic piękniejszego już nie nadejdzie.