cytaty z książki "Sztuka uwodzenia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- (...) Możesz próbować zatrzasnąć przede mną drzwi i rozumiem dlaczego. Ale będę tuż obok, doprowadzając cię do
szału. – Uśmiechnął się kwaśno. – Aż znów pozwolisz mi wejść. – Nagle twarz mu się zmieniła,
sposępniał jak chmura gradowa. – Ale ostrzegam cię, jeśli te drzwi zostaną otwarte dla Bena…
będę walczył nieczysto.
Odwróciłam się z jękiem ubolewania nad sobą samą i uderzyłam czołem o ścianę, raz i drugi.
-Liv, wszystko z tobą w porządku? -rozległ się za mną głos Angusa.
Zaczerwieniłam się ze wstydu, że zostałam przyłapana i odwróciłam się gwałtownie, żeby stawić czoła szefowi.
-Sprawdzałam stabilność konstrukcji. Znakomita.
Angus spojrzał na mnie z powątpiewaniem.
-A jak twoja stabilność psychiczna?
-To będzie dopiero następny przedmiot badań.
- Co tu robisz? - burknęłam ze złością, dłonie zacisnęły mi się w pięści.
- Angus mnie wpuścił.
Ten zdrajca!
- No to wyleciał z listy prezentowej na Gwiazdkę - zżymałam się.
Pijana w trzy dupy, otworzyłam się zupełnie przed największym ogierem, jakiego znam.
Rozbieranie szczęścia na czynniki pierwsze niszczy je.
Przed nami randka w towarzystwie roztopionej czekolady... Zamierzam cię nią posmarować i zlizywać ją, aż... Jak Francuzi to mówią? La petite mort...
Jeśli nie możesz powiedzieć nic miłego, lepiej nie mów nic w ogóle. (...) Jeśli nie możesz powiedzieć nic miłego, powiedz coś zapadającego w pamięć.
Byłam smutna niczym nastoletnia dziewica z grubym
zwitkiem banknotów w japońskim hotelu miłości w towarzystwie męskiej prostytutki.
Angus miał własną teorię, że jest wśród nas jakiś zwariowany fan Harry'ego Pottera i pomylili mu się asystenci bibliotekarza z uciemiężonymi skrzatami domowymi, więc uważa, że działa humanitarnie, ofiarowując nam skarpetki.
Zobaczyłam ją i od razu stało się dla mnie jasne, że zamiast szklanki trzeba było postawić wiadro. Naczynie było puste. Przez kilka minut przenosiłam wzrok ze szklanki na drzwi sypialni i z powrtoem, za każdym razem spodziewając się cudu. Nie nastąpił. Nie pozostało mi nic innego, jak podnieść skacowany tyłek i samej nalać sobie wody.
-Daj spokój, Liv. Chodzisz między nami cała w skowronkach, jakbyśmy sikali szampanem. Co jest grane?
Iść na przód, żyć to nie znaczy zapomnieć o niej, ani ją opuścić...
Wokół mnie królowała miłość, nie w tandetnej, roszczeniowej, fałszywej postaci, ale prawdziwa, pełna bliskości, zrozumienia dla słabostek i dziwactw drugiej osoby.
gorzko było zastanawiać się, czy nadejdzie kiedyś dzień, gdy jakiś facet popatrzy mi w oczy tak, jakby w żadne inne na świecie nie było warto patrzeć.
Pijacka odwaga czy po prostu odwaga, okaże się jutro.
Byłam spocona, wydawało mi się, że cała jestem lepka, kompletnie niepociągająca. W tym stanie ducha spojrzałam na skarpetki. Po cholerę je włożyłam. Kompletnie nieseksowne. Pochyliłam się, żeby je zdjąć, ale prawa trzymała się przyklejona. Podskakując na jednej nodze, ciągnęłam to chrzanione gówno, a kiedy udało mi się pozbyć tego świństwa, walnęłam kostką u nogi o kant stolika do kawy i oczywiście tak zabolało, że aż zgięłam się i grzmotnęłam głową w kanapę.
- Nikt - wyszeptałam drżącymi z emocji wargami - nigdy nie sprawił, że poczułam się kimś, kim zawsze chciałam być. Ty uczyniłeś mnie piękną, Nate. Całą mnie. Nikt nigdy mi tego nie podarował. Nikt.
Jedynym mężczyzną, z jakim możesz planować przyszłość, jestem ja, Liv. Jedyne dzieci, jakie będziesz mieć, to ze mną.
- Kochanie?
Uniósł pytająco brew.
- Co?
- Zapomniałam portfela.
- Nie zapomniałaś. - Zmrużył oczy i pokazał na torebkę przewieszoną przez moje ramię. - Jest tutaj.
- To torebka, nie portfel. Nie ma go w środku - skłamałam.
Łatwo mi przyszło zwalczyć wszelkie drgnienia pożądania, jakie mogłam odczuwać na jego widok, bo wiedziałam, że to prowadzi donikąd.
- Tak, skarbie, tak- mówił uwodzicielsko (...) Zamierzam cię zabrać prosto do nieba.
- Nieba, piekła- (...) co za różnica, bylebym zajechała tam na orgazmie.
Nauczyła cię walczyć, choćby sprawy wydawały się beznadziejne. Niewielu rodziców potrafi to zaszczepić dzieciom, a ona tak. Nauczyła cię odwagi, Liv, i tego, że życie jest kruche. Ludzie stale to powtarzają, ale mało kto rozumie to naprawdę, aż do momentu gdy jednego dnia śmiejesz się z kimś, kogo kochasz, a następnego płaczesz nad jego grobem.
Był ciepły wiosenny wieczór, lekki wietrzyk owiewał moje nagie ramiona, gdy szłam, stukając szpilkami, do Clubu 39. (...) Nawet Joss obiecała się pojawić, chociaż nie wolno jej było pić alkoholu.
- Przyjdziesz? - spytałam ją zdziwiona, gdy zadzwoniła, by spytać, o której się zobaczymy.
- No pewnie. Nate Sawyer pod pantoflem. Zdecydowanie chcę być tego świadkiem.
- Nie wzięłam go pod pantofel - zaprotestowałam.
- Olivia, brał wszystko, co się ruszało, odkąd go znam. I od pierwszego wieczoru, gdy poznałam, czekałam na kobietę, która utrze mu nosa. Nie przepuszczę okazji, żeby zobaczyć, jak gapi się na ciebie z głupim wyrazem twarzy i robi maślane oczy.
Leżał rozluźniony na mnie, oboje na masce, moje nogi obejmowały go w pasie, czułam jego ciepły oddech na szyi. I jego bijące mocno serce na swojej piersi. I lepką od potu ciepłą skórę jego pleców pod dłońmi. Nasycałam się tym. Nasycałam się tym i uchwyciłam się tego. A on mi na to pozwolił. Czekał. Bo już wiedział, że niedługo odbierze mi wszystko.
(..) A to już wiesz: Gdybyś była filmem, byłby to mój ulubiony Ojciec chrzestny - i mógłbym Cię oglądać bez końca, wciąż na nowo..
Tęsknię za siedzeniem koło Ciebie w pełnym porozumienia milczeniu.
Kiedy prowadził mnie, żebym usiadła obok niego, czułam na sobie uważne spojrzenia przyjaciół. Zajęłam swoje miejsce i rozejrzałam się po nich wszystkich. Musiałam przygryźć wargę, żeby się nie roześmiać na cały głos. Ellie, Jo, Joss, Braden, Adam i Cam patrzyli na Nate'a, jakby go pierwszy raz w życiu zobaczyli.
- Cudowne nawrócenie męskiej dziwki - powiedziała na poły do siebie Joss.
Zaśmiałam się, pocierając ramię o Nate'a, który spiorunował ją wzrokiem.
- Nie, naprawdę - dorzuciła Ellie z uśmiechem - Nie uwierzyłabym, gdybym nie widziała na własne oczy. Nate kocha Olivię.
Oczy Nate'a pociemniały.
- A ja wiedziałam. - Jo uśmiechnęła się łobuzersko. - Przyczepił się do niej jak rzep do psiego ogona.
- Ja tylko się cieszę, że w końcu znalazł swoją drugą połówkę. - Joss uśmiechnęła się do niego, zadowolona z siebie.
- I tyle kobiet musiał poznać, zanim ją znalazł - dorzuciła Ellie. - To było długie poszukiwanie.