cytaty z książek autora "Allison Pearson"
Sami wybieramy sobie przyjaciół, ponieważ wierzymy, że możemy być tacy jak oni; nie dlatego, że chcemy, by byli tacy jak my.
Prawdę powiedziawszy, to zadziwiające, jak wiele wiemy o ludziach, których nawet nie znamy.
W niespełnionej miłości najwspanialsze jest to, że tylko ona nigdy nie wygasa.
Dzieci są śladem, który po sobie zostawiamy. To w nich będziemy żyły po śmierci. Są czymś najlepszym, a zarazem najbardziej nieprawdopodobnym, co mogło nam się przytrafić, bo poza nimi nic nie mamy. Wierz mi. Życie jest wielką zagadką, a dzieci jej rozwiązaniem.
Rany, które sami sobie zadajemy są najbardziej bolesne, ponieważ oprócz bólu musimy też znieść poczucie winy.
Przed Richardem, i przed pojawieniem się dzieci, rozstania były proste. Teraz sprawa się skomplikowała. Dzieci postrzegają mnie i Richarda jako uniwersalną hybrydę, tak zwaną mamaitatę, którą kochają. Gdyby ta jednostka rozpołowiła się nagle na dwoje ludzi, musiałyby się nauczyć kochać ich osobno. Chyba nie wolno mi zmuszać do tego swoich dzieci. Mężczyźni zostawiają swoje dzieci, bo mogą; kobiety w zasadzie nie robią tego, bo nie mogą.
Lepiej pogodzić się z błędami młodości, bronić ich i nosić je w sercu, niż udawać, że nigdy się nie wydarzyły...
Mężczyzna oświadcza, że wychodzi w godzinach pracy z biura, bo musi pokibicować dziecku na jakichś zawodach, i wszyscy rozpływają się w zachwytach, jaki to z niego dobry tatuś, wręcz wzór rodzica. Kiedy kobieta mówi, że chce się zwolnić, by posiedzieć przy chorym dziecku, zostaje napiętnowana jako osobniczka niezorganizowana, nieodpowiedzialna i wykazująca niedostateczne zaangażowanie. Dla ojca afiszowanie się z tym, że jest Ojcem, to demonstracja siły; matka, która próbuje być Matką, naraża się na uznanie za zatrważająco nieporadną. I to ma być równouprawnienie?
- Halo, powiedziałam, że mogłabym umrzeć szczęśliwa.
- Żyj szczęśliwa, tak będzie lepiej.
Czy niejaka pani Pankhurst nie powiedziała kiedyś, że kobiety muszą się wreszcie zbuntować i przestać usługiwać mężczyznom? Cóż, Emmeline, posłuchałyśmy cię, i jak na tym wyszłyśmy? Kobiety wykonują teraz tę sama pracę co mężczyźni, i to równie dobrze, jeśli nie lepiej. Ale przez cały czas myślą o sprawach do załatwienia, których nikt za nie nie załatwi. Głowa pracującej matki to codziennie istne lotnisko Gatwick. Szczepienia ochronne (kłuć czy nie kłuć), plany lekcji, rozmiary bucików, pakowanie na wakacje, niańka, żłobek, przedszkole - a wszystkie te dylematy krążą w powietrzu i czekają na dalsze instrukcje z wieży kontroli lotów. Jeśli kobieta nie sprowadzi ich bezpiecznie na ziemię, to cały świat się zawali, nieprawdaż?
W młodości zrywałam z mężczyznami bez sentymentów. Wydawało mi się, że tak jest lepiej, bo trudno będzie komuś mnie rzucić, kiedy pierwsza odejdę. Emocjonalnie zawsze siedziałam na spakowanej walizce.[...] Poza tym, powtarzałam sobie kwestię Groucho Marxa: Po co mi znajomość z kimś tak głupim, że chce utrzymywać znajomość ze mną? Dopiero Richard pokazał mi, że miłość może być inwestycją, czymś, co może po cichu procentować i w perspektywie przynosić zyski, a nie hazardową grą, z której wychodzisz rozbita i spłukana do nitki.
Przez kilka ostatnich miesięcy ja wychodziłam, a on zostawał albo on wychodził, a ja zostawałam. Przerzucaliśmy się w sieni instrukcjami. [...] Kate i Richard, dwuosobowa sztafeta, w której każdy z biegaczy uważa tego drugiego za słabe ogniwo, ale najważniejsze to przebiec swój dystans dookoła stadionu i przekazać pałeczkę, żeby ten bieg trwał i trwał.
Schrzanić można wszystko, czy to z bliska, czy z daleka.
lęk przed tym, że może nas coś ominąć, jest równie mocny jak strach, że inny w ogóle nie zauważą naszej nieobecności.
Sukces jest nie tylko domeną ludzi przebojowych.
Jako nastolatka odkryłam, że pozory mylą: chociaż mężczyźni z naszego otoczenia grali główne role, to w praktyce całe przedstawienie reżyserowały zza kulis kobiety. Był to matriarchat pod płaszczykiem patriarchatu, żeby chłopcy się lepiej czuli. Myślałam kiedyś, że jest tak tylko w moich stronach, które zamieszkiwali ludzie prości i słabo wykształceni. Teraz podejrzewam, że tak jest na całym świecie, tylko w niektórych jego częściach lepiej ten stan rzeczy się maskuje.
Śmierć żony jest dla mężczyzn jak strata matki; są bardziej sierotami niż wdowcami. Mężczyźni, którym umiera żona, tracą punkt oparcia, umiejętność poruszania się w świecie, nie wytrą sobie nawet z uszu pianki do golenia. Mężczyźni bardziej potrzebują kobiet niż kobiety mężczyzn; czyż nie jest to tajemnica poliszynela?
Życie jest dla mężczyzny drogą, dla kobiet mapą - my myślimy zawsze kategoriami bocznych dróg, ścieżek, objazdów, oni gnają przed siebie pasem szybkiego ruchu.
Wciąż byłam wdzięczna Davidowi i zawsze będę, choć jeszcze o tym nie wiedziałam. Za to, że był kiedy nikogo innego nie było; za to, że był głosem uczuć, które dopiero we mnie kiełkowały; za to, że pomógł mi dorosnąć, co jest naprawdę trudną rzeczą. Za to, że był chłopakiem, którego mogłam kochać, chłopakiem, który nigdy mnie nie skrzywdził, tylko dlatego, że nigdy mnie nie kochał. Czy to mogło trwać wiecznie?
Może mogło.