cytaty z książki "The Lacuna"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kiedy rodzaj ludzki czuje się wyczerpany, tworzy nowych wrogów, nowe religie. Potrzebujemy postępu, ale nie można go wprowadzać na siłę.
Prawo obowiązujące wśród ryb jest takie samo jak prawo obowiązujące wśród ludzi: kiedy zbliża się rekin, wszystkie uciekają, zostawiając cię na pożarcie. Dzielą jedno płochliwe serce, dzięki któremu poruszają się jednocześnie, uciekając przed niebezpieczeństwem na chwilę przed tym, nim się pojawi. Po prostu je wyczuwają.
Pomyśl o religii. Niepokalane poczęcie. W to również trudno uwierzyć. Ale i tak wiele osób uważa, że świadczy to o nieustannej konieczności zabezpieczania się przed tymi, którzy węszą grzech.
Sowiecka dyktatura stała się możliwa z powodu zacofania i izolacji kraju, które przez tak długi czas narzucał mu car. Przywykliśmy do usprawiedliwiania despoty. Ludzie akceptują to, co jest im znane.
- Jednak ludzie chcą sprawiedliwych rządów. Sam pan to ciągle powtarza.
- Chcą również wierzyć w bohaterów. I złoczyńców. Szczególnie kiedy się boją. To łatwiejsze od prawdy.
(...) ludzie uwielbiają czytać o grzechach i błędach, byle nie swoich.
Są ludzie, którym nie chciałoby się ruszyć palcem w jakiejś dobrej sprawie, ale chętnie poniosą stertę kamieni, żeby rzucić nimi w kogoś, komu ich zdaniem się powiodło. Traktują to jako obowiązek, żeby każdy miał swoją porcję nieszczęść.
Meksykanom trudno zaprzyjaźnić się z własną historią, ponieważ składają się z wielu różnych nacji: Tolteków, Azteków, Majów, mieszkańców Oaxacan i Sonory, wszyscy, od samego początku, walczą między sobą. To dlatego Europejczycy i gringos mogli tu wkroczyć i wszystko podeptać.
Ludzkości jeszcze nigdy nie udało się usprawiedliwić swojej historii. Przywódcy, którzy nalegają na postęp w każdej możliwej dziedzinie, sprawiają, że ludzie cierpią, ponieważ ktoś inny musi zostać w tyle.
- (...) Mogą nas zamordować bandyci.
– Nikt nas nie zamorduje. Wszyscy bandyci są na rynku i próbują kogoś okraść.
Tancerki były motylami. Salomé umiała zobaczyć brud pod ich
paznokciami nawet z odległości stu kroków, ale nie dostrzegała ich skrzydeł.
Lepiej spisuj to wszystko w swoim notatniku – powiedziała. – Historię tego, co przytrafiło nam się w Meksyku. Po to, żeby kiedy zostaną z nas tylko kości, ktoś wiedział, co się z nami stało.
Chyba sprawiało jej przyjemność, że jest zielonooką Hiszpanką
wśród Indian, a dokładniej Kreolką urodzoną w Meksyku, lecz bez obcej domieszki. Nie płynęła w niej nawet kropla indiańskiej krwi. Jej błękitnooki syn, w połowie Amerykanin, był o wiele mniej zadowolony z roli wysokiego zielska rosnącego wśród miejscowej ludności.