cytaty z książek autora "Anna Górna"
Kolejny raz wymknął się śmierci. Ponoć miał cholerne szczęście. Kula naruszyła tętnice (...)
Obudź się, pomyślała. Już za tobą tęsknię.
Isabelle uważała, że pójście z kimś innym do łóżka to czyste chamstwo wobec partnera. Brak szacunku i bezsensowne zachowanie. Twierdziła, że chwila przyjemności nie jest warta zniszczenia czegoś dużo ważniejszego. Jeśli chcesz być z kimś innym, to po prostu trzeba się rozstać.
(...) mówi się, że ludzie, którzy osiągają ogromne sukcesy w biznesie, mają w sobie pierwiastek psychopaty. To pozwala im nie oglądać się na innych i przeć do przodu.
Odkąd oddał legitymację, nie ciągnęło go do ludzi, którzy pracowali w służbach. Chyba podświadomie ich unikał, co było jego sposobem radzenia sobie ze zmianą, która nie była do końca jego decyzją. To było trochę jak utrzymywanie kontaktu z przyjaciółmi byłej dziewczyny po zerwaniu. Niby dobrze się gadało, ale to już nie to samo. Prędzej czy później rozmowa robiła się niezręczna, o czymś trzeba było milczeć. Nieświadomie można było rozdrapać jakieś rany.
(...) miał okropne uczucie, że ktoś mu koloruje świat tęczowymi kredkami. Niestety z dotychczasowego doświadczenia wiedział, że zazwyczaj coś, co wydawało się zbyt dobre, by być prawdziwe, okazywało się właśnie wydmuszką.
Kiedy ludzie decydują się ze sobą być, kupują całość z dobrodziejstwem inwentarza, prawda? Inaczej nie ma sensu chyba zaczynać, jeśli człowiek ma całe życie przepraszać za swoją przeszłość (…).
Życie już nauczyło Sauera na własnym przykładzie, że to, co jest słuszne, i to, co sprawiedliwe, to niekoniecznie to samo.
Uśmiechnął się do siebie albo do tego na górze, w którego przecież nie wierzył. Potrząsnął głową. Łatwo było tak myśleć. Zwalić to wszystko na przeznaczenie czy jakąś większą siłę. Tylko co z jego nieśmiertelną teorią, że człowiek jest panem swojego losu? Nie rodzimy się złodziejami, gwałcicielami czy mordercami. Dokonujemy wyborów. Codziennie, miliona wyborów.
Czasem dopiero obecność drugiego człowieka uświadamia ci, jak bardzo jesteś samotny.
Gdyby sądzić ludzi po tym, jak mówi się o nich na pogrzebach, świat byłby pełen kandydatów do pokojowej nagrody Nobla.
To, co słuszne, nie zawsze było tym, co dobre. Już bardzo dawno przestał widzieć świat w czarno-białych barwach.
Nie rodzimy się złodziejami, gwałcicielami czy mordercami. Dokonujemy wyborów. Codziennie, miliona wyborów. A nasze życie to tylko ich wypadkowa (...).
Kiedyś powiedziała, że czasami ma odruch, żeby nie mówić o swoich problemach głośno, bo dopiero wtedy stają się realne. Póki są tylko w jej głowie, może je wypierać.
Pewien znany polski detektyw, o którego poczynaniach nieraz można było poczytać na portalach plotkarskich, skutecznie zepsuł opinię całej grupie zawodowej.
(...) najczarniejszego scenariusza nie jesteśmy sobie w stanie nawet wyobrazić. Zawsze może być jeszcze gorzej, a ludzkie zło nie zna granic.
W chwilach, kiedy myślał, że gorzej już być nie może, los drwił z niego, pokazując nowy wymiar tego, co beznadziejne. Dziwił się tylko, że cynizm, którego stężenie we krwi rosło z wiekiem jak zły cholesterol, jeszcze go przed tym nie uchronił.
Kathrin i Beat w milczeniu pili kawę z papierowych kubków, opierając się o radiowóz, skąd mieli widok na polanę, gdzie technicy krzątający się w swoich białych foliowych strojach zabezpieczali dowody. Przypominali jej kiepsko przebranych kosmonautów, co właściwie pasowało, uznała, bo wszystko, czego byli tego dnia świadkami, zakrawało na jakiś kosmiczny żart.
Kiedy znów nabrała powietrza, rzeczywistość wróciła ze zdwojoną siłą, jakby ktoś właśnie dał jej w twarz.
Miała dwadzieścia dwa lata, nie czas jeszcze umierać.
Od tego momentu do przyjazdu patrolu na miejsce wypadku minęło dokładnie siedemnaście minut. Samochód stał pod drzewem, reflektory pozostawały zgaszone, drzwi zamknięte.
Dziewczyny nie było nigdzie.