cytaty z książki "Dziennik zimowy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Od samego początku wszystko było z nią inaczej. Tym razem nie był to wytwór twojej wyobraźni, żadna projekcja twoich własnych upodobań, lecz rzeczywista osoba, i ta osoba narzuciła ci swoją rzeczywistość od chwili, gdy zaczęliście rozmawiać, chwili, która nastąpiła tuż po waszym poznaniu się, gdy po wieczorze poezji przedstawiono was sobie w kuluarach 92nd Street Y, a ponieważ nie była ani speszona, ani nieśmiała, ponieważ popatrzyła ci w oczy i zaprezentowała się jako w pełni uzasadnione istnienie, nie miałeś możliwości, by uczynić z niej kogoś, kim nie była – nie miałeś żadnych szans, by ją wymyślić, jak to się działo w przeszłości z innymi kobietami, ponieważ ona zdążyła się już wymyślić sama. Tak, piękna, bez wątpienia w najwyższym stopniu piękna, smukła blondynka o wzroście sześciu stóp, o długich, cudownych nogach i wąskich nadgarstkach czterolatki, największa maleńka osoba, jaką kiedykolwiek spotkałeś, lub może najmniejsza wielka osoba, jednak wcale nie patrzyłeś na jakiś abstrakcyjny obiekt kobiecej doskonałości, byłeś zainteresowany rozmową z żywym, oddychającym ludzkim podmiotem. Podmiotem, a nie przedmiotem, stąd żadnych złudzeń. Żadnych podstępów. Inteligencja jest jedną z ludzkich cech, których nie da się udawać, i z chwilą, kiedy twoje oczy oswoiły się z blaskiem jej urody, pojąłeś, że jest to niesamowicie błyskotliwa kobieta, jeden z najwspanialszych umysłów, z jakimi przyszło ci obcować.
(...) każda rana powstała w nieoczekiwanej kolizji ze światem, czyli innymi słowy, wskutek wypadku, czyli czegoś, co nie powinno się stać, bo wypadek z definicji nie jest czymś, co ma ci się przytrafić. Przypadkowe fakty jako przeciwieństwo faktów nieuniknionych i kiedy patrzysz tego ranka w lustro, nabierasz świadomości, że całe życie jest przypadkowe oprócz jednego nieuniknionego faktu - wcześniej czy później nastąpi jego koniec.
Wszyscy jesteśmy obcy dla nas samych i jeśli mamy jakiekolwiek pojęcie kim jesteśmy, to dzieje się to tylko dzięki temu, że żyjemy w oczach innych.
(...) twoja żona, co dobrze o niej świadczy, wcale nie chce, abyś był inny. Toleruje twoje słabości i nie krzyczy ani cię nie gani, a jeśli się martwi, to tylko dlatego, że chciałaby, abyś nigdy nie przestał żyć.
Jesteś przekonany, że to nie może cię spotkać, że to nie ma prawa cię spotkać, że jesteś jedyny na świecie, którego to nigdy nie spotka, a potem wszystko po kolei spotyka właśnie ciebie...
(...) a gołębie szepczą mu do ucha słowa mszy, powtarzają mu w kółko te same słowa, a gdzieś daleko ja szepczę ci do ucha, szepczę wieści, wieści ode mnie dla ciebie, o twoim zgięciu w kolanie, o wewnętrznej stronie twoich łokci i o nieznacznym grymasie nad twoją górną wargą, ode mnie do ciebie, nawet jeśli teraz nie ma cię obok mnie. Szepczę jak ptaki z baśni, którą ci czytałam, powtarzam słowa w pokoju, do którego mnie zabrałeś. Słowa zawsze te same, lecz jednocześnie zmienne w ruchu, zmieniające się niepostrzeżenie, jak wyraz twojej twarzy, uśmiech i zaraz potem powaga, które pochylają się nade mną w słabym świetle dnia”.
Druga noc jest powtórzeniem pierwszej: siedzisz samotnie w ciemnym pokoju z tą samą butelką szkockiej, którą tym razem opróżniasz do dna, i dalej ani śladu łez, rozpaczliwych myśli, żadnej skłonności, by stwierdzić, że jest noc i trzeba iść spać.