Podobnie bowiem było w ciemnych wiekach, kiedy to dla prostego chłopa nie istniało słowo "naród", rycerz zaś służył swemu panu lennemu, oraz dynastii, z którą ów wiązał akurat interesy. I znów mało kto wtedy by zrozumiał, że za pięćset lat ginąć się będzie nie z imieniem króla na ustach, nie dla lennego pana, dobroczyńcy i opiekuna, ale za abstrakcję, za ogół wszystkich ludzi tego samego języka i tradycji, zwący się narodem. (...) Przecież za dwieście lat równie dobrze mogą nas uznać za dzikusów z ciemnego wieku, którzy mordowali się za barwy sztandarów oraz wyrysowane na mapach granice. Mnie też to smuci i przeraża, ale coś mi mówi, że oni nas nie zrozumieją. Walczymy za pokolenia, dla których "naród" czy "patriotyzm" będą obcym językiem starożytności, słowami, co kojarzą się źle - z krwią, wojną, pompą i zadęciem. Nasze poświęcenie wyda im się śmieszną grą dziwnych ludzi z ciemnych kart historii.
Podobnie bowiem było w ciemnych wiekach, kiedy to dla prostego chłopa nie istniało słowo "naród", rycerz zaś służył swemu panu lennemu, oraz dynastii, z którą ów wiązał akurat interesy. I znów mało kto wtedy by zrozumiał, że za pięćset lat ginąć się będzie nie z imieniem króla na ustach, nie dla lennego pana, dobroczyńcy i opiekuna, ale za abstrakcję, za ogół wszystkich ludzi t...
Rozwiń
Zwiń