Zawsze był traktowany z podejrzliwością i nigdy nie został uznany za „swojego”. W Gdańsku był ni to Żydem, ni to Polakiem, w Wilnie – Niemcem, w Anglii – „czerwonym”, gwardziści mieli go za inteligenta, a teraz już od paru lat uznawano go za człowieka pułkownika Mareckiego.
Jego tożsamość została tak rozmyta, że sam miał coraz
większe problemy z jej określeniem.
Zawsze był traktowany z podejrzliwością i nigdy nie został uznany za „swojego”. W Gdańsku był ni to Żydem, ni to Polakiem, w Wilnie – Niemce...
Rozwiń
Zwiń