rozwiń zwiń

Spędziłem wiele czasu, aby okiełznać strach – wywiad z Peterem Straubem

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
18.11.2018

Peter Straub to prawdopodobnie jeden z najważniejszych twórców współczesnego horroru i opowieści niesamowitych.

Spędziłem wiele czasu, aby okiełznać strach –  wywiad z Peterem Straubem

W historii gatunku zapisał się za sprawą Upiornej opowieści, która stanowi z jednej strony hołd dla klasyków gotyckiej literatury grozy, a z drugiej jest misternie skonstruowaną powieścią szkatułkową, w której życie w zaskakujący sposób łączy się ze śmiercią, a poczucie spełnienia z krwawą zemstą. A wszystko za sprawą klubu ekscentrycznych mężczyzn, którzy uwielbiają opowiadać sobie przerażające historie…

Straub jest również współautorem powieści Talizman oraz Czarny dom, które napisał razem ze Stephenem Kingiem. Specjalnie dla Was opowiada o tym, w jaki sposób można ujarzmić strach, gdzie mogą mieszkać kanibale i seryjni mordercy, jak wygląda prawdziwy obraz naszej rzeczywistości oraz do czego w życiu potrzebne są nam poczucie bólu i lęku.

Marcin Waincetel: Zastanawiam się, czy… wierzysz w duchy? Nie mam jednak na myśli upiorów i zjaw, a świat duchowy, niematerialny. W takiej czy innej formie, w tym lub innym wymiarze. Czytając „Upiorną opowieść”, można odnieść wrażenie, że jesteś medium…

Peter Straub: Zdecydowanie nie jestem medium. Przyznaję jednak, że owszem, wierzę w rzeczywistość duchową. Przynajmniej w tym sensie, że wielokrotnie zdarza nam się wykraczać poza to, co dostępne tylko dzięki zmysłom. Ludzkie doświadczenia mogą być trudne do jednoznacznego opisu i interpretacji.

Czy mógłbyś to nieco rozjaśnić?

Moce naszych zmysłów mogą być niewystarczające, a świat i tak będzie istnieć dalej. Wytłumaczę to konkretnie, aby być bardziej precyzyjnym. Kilka razy w ciągu swojego życia doznałem dziwnego, zaskakującego odkrycia – świadomości, że wszystko wokół nas, ale to dosłownie wszystko, co nas otacza, jest przepełnione energią. Czymś, co nazwałbym Istnieniem, które łączy, cementuje poszczególne elementy naszego uniwersum. Takie spostrzeżenia nasunęły mi się podczas tworzenia.

Tworzenia, czyli… boskiego aktu.

Pod pewnymi względami jest to podobne do tego, o czym pisał William James – amerykański filozof, psycholog i badacz religii – w rozdziale „Mistycyzm” na łamach książki „Odmiany doświadczenia religijnego”, z zastrzeżeniem, że w swoich wizjach nie potrafiłem do końca dostrzec obecności Boga. Po takich wizjach miałem poczucie, że jest to obraz, który odsłania prawdziwą rzeczywistość, a nie jej przytępioną, podniszczoną wersję, którą zwykle akceptujemy.

Przyznałeś kiedyś, że ludzie mają naturalną potrzebę, by dzielić się opowieściami. A czy sądzisz, że opowieści grozy mogą spełniać funkcję terapeutyczną? Na pewno jest tak dla bohaterów „Stowarzyszenia Chowder”…

Och, absolutnie, z całą pewnością! Literatura grozy, obecnie w fazie rozkwitu, prawdziwej ekspansji i coraz większego wyrafinowania, może być dla nas również pewnym… zobowiązaniem. Za sprawą horrorów możemy sobie uświadomić, jak wielką rolę w naszym życiu odgrywają konkretne wydarzenia, miejsca, sytuacje, a przede wszystkim emocje, które czasem ignorujemy albo staramy się ignorować. O czym myślę konkretnie? O poczuciu żalu. Wielkim strachu. Niesłabnącym bólu i tych wszystkich podobnych, a przy tym bardzo niewygodnych uwarunkowaniach ludzkiego życia. Uwarunkowaniach, które są nam potrzebne do tego, aby móc doświadczyć prawdziwego bogactwa, jakie zostało nam dane.

Jak rozumiem, masz na myśli to, że bogactwem jest pełnia przeżyć – od tych ekstremalnie dobrych do skrajnie negatywnych?

O tym myślę. Poczucie szczęścia, spokoju, słowem, egzystencjalny komfort – nie stanowią najważniejszych tematów, które uobecniają się w zapracowanym umyśle grozy.

Mówisz o sprawach niezwykle ważnych w bardzo wyrafinowany sposób. Zastanawiam się, czy w Twojej ocenie pisarz powinien być bardziej rzemieślnikiem, czy artystą?

Uważam, że jeśli literat nie jest zarazem jednym i drugim, to nigdy nie osiągnie pełni możliwości.

Z jaką intencją tworzyłeś „Upiorną opowieść”? Chciałeś wzbudzić czy może raczej opanować strach?

Moim zamiarem nie było w żadnym razie to, aby opisać, jak można poskromić lęki. Chciałem jednak, aby to była historia, która zainspiruje do takich poszukiwań… Użyłem do tego wielu różnych środków.

Pytam, ponieważ lata 70., w których wydano „Upiorną opowieść”, stanowiły czas wzmożonej fascynacji okultyzmem, demonologią i satanizmem w popkulturze, by wspomnieć choćby „Egzorcystę”, „Omen” czy „Dziecko Rosemary”. Jak sądzisz, skąd w ludziach potrzeba zainteresowania tym, co zakazane i niesamowite?

Wydaje mi się, że wzrost zainteresowania tymi tematami jest naturalnie związany z tym, że zbliża się pewna epoka – koniec wieku. Myślę również, że należy pamiętać o tym, co wydarzyło się wcześniej, to znaczy w latach 60. XX wieku, a o czym często dzisiaj zapominamy… to była przecież dekada, która okazała się właściwie niemożliwa do przyswojenia.

Kontestacja, młodzieżowa kontrkultura, hipisi, ruchy antywojenne…

…narodziny nowej nadziei, wolności, przebudzenia idei dotyczących indywidualnych praw, które – niemal natychmiast – połączyły się z radykalnym wzrostem przestępczości, przemocą, zabójstwami. Sądzę, że właśnie wtedy, ale i w kolejnej dekadzie, nastały warunki, aby właśnie poprzez horror uzyskać nowe spojrzenie, perspektywę, dzięki której można byłoby opisać zadziwiającą rzeczywistość. Poza tym w połowie lat 70. na scenę wkroczył Stephen King, jego dokonania były tak ogromne i znaczące, że wzmogły entuzjazm publiczności.

W małych miastach – zamkniętych społecznościach – jest coś dziwnego i przerażającego, tak jak w Milburn, gdzie rozgrywa się akcja „Upiornej opowieści”. Jednak czy wielkie metropolie nie są równie przerażające? To przecież ogromne skupiska anonimowych ludzi, gdzie każdy jest dla innych kimś obcym…

Akurat w tym miejscu nie mogę się z Tobą zgodzić. Jestem gościem, który od lat mieszka w mieście i który właśnie w mieście czuje się jak w prawdziwym domu. Natomiast wieś wydaje mi się miejscem groźnym.

Nieprzystępnym?

Wskaż mi, proszę, jakiś skromny drewniany domek przy zalesionej drodze, oddalony o dziesięć mil od najbliższej malutkiej wioski, a będzie to – co dość prawdopodobne – dom seryjnego mordercy. Albo kanibala.

Zbrodnie i namiętności, śmierć, która rodzi zemstę, prześladowania i duchy… oto niektóre z tematów stanowiących esencję „Upiornej opowieści”. Czy uważasz, że przeszłość – złe wybory, zabójstwa – determinuje przyszłość? Czy nie można od tego uciec?

Jako osoba, która od wielu, wielu lat interesuje się zagadnieniami związanymi z psychoanalizą, nie mogę się do końca zgodzić, że wszystko jest już ukształtowane w naszej przeszłości. Jednak trudno zaprzeczyć, że jeśli w czyjejś przeszłości pojawiają się historie z zamkniętymi na klucz pokojami, złowieszczymi piwnicami i skrzypiącym, mrocznym strychem, to… tak, to może być głęboko determinujące doświadczenie. Mówiąc jednak inaczej, przez większość czasu wielu ludzi pracuje według określonych skryptów, dobrze znanych scenariuszy, nie zdając sobie nawet sprawy, że czytają (przeżywają) swoje życie.

A kogo czytuje prywatnie Peter Straub? W „Upiornej opowieści” odnosisz się między innymi do klasyków literatury gotyckiej.

Oczywiście Henry James, naturalnie Raymond Chandler, a oprócz nich Arthur Machen, Iris Murdoch, Donald Harington i wielu, wielu innych twórców. Nie będę ukrywać, że moja codzienna dieta składa się z książek.

Czy jest coś, czego naprawdę się boisz? Wiem, że w młodości byłeś bliski śmierci, gdy potrącił Cię samochód, co – w nawiązaniu do wcześniejszego pytania – musiało w jakimś stopniu zdeterminować Twoje życie.

I to jest właśnie – a przynajmniej może być – klucz. Poświęciłem naprawdę wiele czasu, aby zrozumieć, dostosować się, a następnie po prostu nauczyć się żyć ze strachem, który może być, jak sądzę, jedną z głównych emocji w moim życiu. Chciałbym, żeby tak nie było – bo jeśli ktoś boi się prawie wszystkiego, to może oznaczać, że jest totalnym tchórzem. Nie mogę jednak nic na to poradzić, że gdy staję w obliczu niebezpieczeństwa, gdy konfrontuję się z czymś trudnym, wówczas… staram się przeistoczyć w kamień.

W jakie wartości wierzysz? I czy masz jakieś pisarskie credo?

Nie wiem, czy potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wartości… Pomyślmy… Przyzwoitość, produktywność, życzliwość, humor. Inteligencja. Nie mam szczególnych zasad, których przestrzegania ściśle się trzymam. Wszystko, co mogę powiedzieć o swojej pracy, wiąże się z tym, co robię teraz. A pracuję właśnie – od sześciu czy siedmiu lat – nad powieścią, której tytuł brzmi „Hello Jack”, a którą mam nadzieję ukończyć w przyszłym roku. Będzie naprawdę ogromna.

Czytając Twoją książkę, można sobie uzmysłowić, że literatura to nieustanne poszukiwania – tematów, stylów, wrażliwości – a czym dla Ciebie jest literatura? I dlaczego wybrałeś horror?

Groza pozwoliła mi po raz pierwszy w życiu – gdy miałem około trzydziestki – wziąć sprawy w swoje ręce, stworzyć pole, na którym mógłbym przedstawić mroczne, przerażające, interesujące mnie motywy. Dzięki tej platformie mogę zaprosić czytelników, aby zobaczyli, jak wygląda mój świat. W pewnym sensie mogę też zdystansować się od strachu, a to przez to, że opisuję losy innych, bardzo różnych zresztą, ludzi.

Tak jak już powiedzieliśmy, horror spełnia funkcję terapeutyczną.

Moja żona zwykła mawiać, że „Sztuka potrafi ratować życie” – wielokrotnie przekonała się o prawdziwości tego stwierdzenia. Wierzę, że są to słowa, które mają moc.


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Mariusz 18.11.2018 22:35
Czytelnik

Dzięki za ciekawy wywiad.
Jak dotąd przeczytałem tylko dwie książki tego autora i to jeszcze pisane do spółki z Mistrzem.

I przy okazji dowiedziałem się, że wydano "Upiorną powieść" którą swojego czasu wszędzie szukałem. Dzięki!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
18.11.2018 14:03
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

matkafrustratka 18.11.2018 10:56
Czytelnik

Dziękuję za ten wywiad. Dzięki niemu udało mi się bliżej poznać współtwórcę dwóch książek mojego mistrza ;) Pędzę zamówić teraz "Upiorną opowieść". Bo z samodzielną sztuką Petera Strauba nie miałam jeszcze do czynienia.
"Sztuka potrafi ratować życie " ...cytat warty zapamiętania. Pozdrawiam
http://www.matkafrustratka.pl/

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel 15.11.2018 11:36
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post