Jak pisarka z pisarzem

LubimyCzytać LubimyCzytać
17.06.2016

Ona na swoim koncie ma kilkanaście powieści, on dopiero trzy. Ona pisze powieści obyczajowe, on kryminalne. Ona mieszka w Gdańsku, on w Warszawie. Oboje wydają w poznańskim wydawnictwie Filia. Specjalnie dla Was – Magdalena Witkiewicz przepytuje Alka Rogozińskiego!

Jak pisarka z pisarzem

Magdalena Witkiewicz: Bardzo mi miło, że mogę z tobą przeprowadzić wywiad, chociaż prywatnie pewnie zadałam ci mnóstwo pytań!

Alek Rogoziński: E, nie jest tak źle. Na razie jeszcze nie poczułem, żeby nasza przyjaźń zamieniła się w teleturniej Jeden z dziesięciu! A swoją drogą, wiesz, że ja się kiedyś bardzo bałem spotkania z tobą…

MW: Jak to możliwe?!

AR: Zanim cię poznałem, to usłyszałem o tobie, że nie masz czytelniczek, tylko wyznawczynie i wyobraziłem sobie ciebie jako takiego guru sekty. Bałem się, że mnie wciągniesz, a potem będę łaził po łączce z badylkiem w jednej ręce i twoją książką w drugiej, ubrany w białe, powłóczyste szaty. A wiesz, biały straszliwie mnie pogrubia. Albo że mi każesz chodzić po ludziach, pukać do ich drzwi i mówić: „Czy zechciałby pan poświęcić mi chwilę i porozmawiać ze mną o książkach Magdaleny Witkiewicz?”. Na szczęście okazało się, że jako guru jesteś całkowicie niegroźna…

MW: No to się jeszcze okaże. Może się ciągle kamufluję! Teraz wyznanie za wyznanie: uwielbiam twoje książki i gdy je czytam, przypomina mi się zaraz „Lesio” Joanny Chmielewskiej…

AR: Trochę się zawsze spinam, kiedy pada nazwisko pani Joanny, bo uważam, że nie zasługuję na porównania z nią. Ani ja, ani inni autorzy. Czytałem kilka powieści autorek nazywanych przez wydawców szumnie „nową Chmielewską” i za każdym razem kończyłem je z konkluzją, że pani Joanna nigdy nie doczeka się następcy. Była niedoścignioną mistrzynią słowa, jej metafory i porównania były i pozostaną na zawsze nie do pobicia. Ale warto też zauważyć, że tworzyła je w innych czasach, kiedy ludzie łatwiej wyłapywali aluzje i ironię. Teraz nasz język jest uboższy, bardziej skrótowy i, niestety, o wiele bardziej kolokwialny, wulgarny. Nawet dzieła nominowane do nagród literackich czasem przypominają „Słownik wulgaryzmów polskich”. Smutne.

MW: Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy stwierdziłeś, że potrafisz bawić innych?

AR: To było w radiu, dwadzieścia parę lat temu. Prowadziłem wtedy trzy razy w tygodniu poranne audycje. Musiałem – ja Smerf Śpioch! – wstawać na nie bladym świtem, aby przejrzeć prasę i o szóstej usiąść przed mikrofonem, mając już jako takie pojęcie, co się wydarzyło na świecie. Wziąwszy pod uwagę, że w normalnych warunkach o piątej nad ranem nie pamiętam nawet, jak mam na imię, była to praca iście herkulesowa. I po kilku miesiącach normalnego rozpoczynania audycji („Witam państwa, mamy dzisiaj wtorek, słońce wzeszło, a imieniny obchodzą…” – nuda!), pewnego dnia poczułem, że dam rady dłużej udawać takiego robota. Zrobiłem audycję pod tytułem Jak ciężko wstać, skoro świt. Słuchacze mieli za zadanie podpowiadać mi, co zrobić, że się rozbudzić o poranku. Na ich uszach parzyłem sobie kawę, robiłem pompki i przysiady, a nawet brałem prysznic, podśpiewując pod nosem piosenki, które wtedy grałem. I oczywiście co parę minut przyjmowałem kolejne połączenie z dobrą radą i rozmawiałem ze słuchaczami na żywo. Kiedy o godzinie 10:00 sprawdziłem swojego maila, okazało się, że ludzie znakomicie się przy tym bawili. Szkoda mi takiego radia-teatru i tego, że w obecnych czasach prezenterzy radiowi sprowadzeni zostali do roli wiecznie uśmiechniętej „zegarynko-pogodynki”.

MW: Skąd u ciebie takie poczucie humoru?

AR: To chyba cecha wrodzona, utrwalona lekturą książek Joanny Chmielewskiej, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i Jaroslava Haska oraz maniackim oglądaniem w młodości Kabareciku Olgi Lipińskiej, tego z najlepszych jego czasów – z Barbarą Wrzesińską, Krystyną Sienkiewicz, Januszem Gajosem, Wojciechem Pokorą, Janem Kobuszewskim i Piotrem Fronczewskim.

MW: Pamiętasz swój pierwszy beletrystyczny tekst? Opowiadanie? Jest w szufladzie, czy poszło w świat?

AR: To była poważna rzecz – opowieść o dziecku wychowującym się w rodzinie dotkniętej problemem alkoholizmu. Napisałem ją na konkurs „Młodość – trzeźwość” i nawet zdobyłem nagrodę.

MW: Wiem, że w twoim życiu dużą rolę odgrywa muzyka. Pewnie słyszałeś, że do napisania „Po prostu bądź” zainspirowała mnie piosenka Stinga Practical Arrangement. Czy muzyka cię inspiruje? Czy czasem, gdy słuchasz piosenek to układa ci się w głowie gotowa historia? Która ze znanych ci ulubionych piosenek jest według ciebie gotową fabułą powieści?

AR: Moja druga powieść „Morderstwo na Korfu” inspirowana była utworem grupy Dream Theater „Endless Sacrifice”, ale w wykonaniu kwartetu smyczkowego: Paulina Kołodziejczyk, Marta Pasternak, Monika Świniarska i Marta Czarnecka. Dziewczyny przerobiły tę piosenkę na potrzeby koncertu w swojej szkole muzycznej i zrobiły to po prostu genialnie! Chciałem je nawet zaprosić na imprezę z okazji premiery książki, ale okazało się, że już razem nie występują. A co do muzyki. Jestem od niej uzależniony! Jako dzieciak kolekcjonowałem zestawienia list przebojów, płyty i kasety, wycinki z gazet o swoich idolach. Jednym z największych przeżyć mojego dzieciństwa była wizyta w Trójce u pana Marka Niedźwieckiego w czasie listy przebojów. Pojechałem tam z kilkoma kolegami i koleżankami z klasy. Ot, taki spontan… Mieliśmy szczęście i przed budynkiem spotkaliśmy pana Henryka Sytnera, który wprowadził nas do środka i zaprowadził do studia. Pozdrowiliśmy kolegów i nauczycieli, a potem zapowiedzieliśmy piosenkę. Do dzisiaj pamiętam jaką! „Ja” zespołu Bajm, która wtedy spadła z miejsca 15 na 19. Mówiłem ci – wszystko wkute na blaszkę!

MW: Co cię inspiruje do pisania?

AR: Deadline z wydawnictwa! Sama wiesz, jak znakomicie on działa na pisarzy! A tak serio… Różnie to bywa. Ostatnio na przykład inspiracją był dla mnie film „Blues Brothers”. Jest w nim scena, kiedy Carrie Fisher czyta instrukcję obsługi miotacza ogniem, żeby za jego pomocą wykończyć swojego byłego ukochanego. I ta scena potem przyśniła mi się w nocy. Tyle że zamiast Carrie była tam zakonnica. I kiedy się obudziłem i odgoniłem już myśl, że powinienem czym prędzej iść do psychiatry, zacząłem kombinować, jak tu stworzyć taką historię, żeby owa wyśniona scena się tam znalazła. Tak właśnie narodziło się „Jak cię zabić, kochanie?”.

MW: Interesujesz się historią. Wiem, że planujesz zaskoczyć swoich czytelników czymś zupełnie innym niż do tej pory. Wiem, że będzie to powieść historyczna. Też w konwencji komediowej?

AR: Gdybym ci wszystko teraz powiedział, to nie byłoby już zaskoczenia, więc powiem tylko tyle, że akcja będzie się toczyła w III wieku naszej ery, najpierw na terenach dzisiejszej Syrii, a potem w Rzymie i opowiadała o losach dwóch braci, z których jeden jest grzecznym i poukładanym młodym człowiekiem, a drugi jednym z najbardziej szalonych cezarów w historii Imperium Romanum. Reszta na razie zostanie moim słodkim sekretem.

MW: A teraz jaka historia układa się w twojej głowie i kiedy będziemy mieli okazję ją przeczytać?

AR: W wakacje zamierzam napisać powieść o przystojnym i seksownym autorze powieści kryminalnych, który przyjeżdża z wizytą do swojej przyjaciółki pisarki romansów i już pierwszego dnia oboje zostają wplątani w morderstwo po tym, jak w bagażniku samochodu owej przyjaciółki znajdują zwłoki innej pisarki. I to takiej, z którą nie żyli w zgodzie. Mam też dobrą wiadomość dla fanów cyklu o Joannie i Betty, bohaterkach moich dwóch pierwszych książek „Ukochany z piekła rodem” i „Morderstwo na Korfu”. Panie wyjechały do Hiszpanii i przeżywają kolejne czasem mrożące krew w żyłach, a czasem zmuszające do śmiechu przygody, które zamierzam spisać pod koniec tego roku.

MW: Na koniec zadam ci niewygodne pytanie – dlaczego tak późno zacząłeś pisać książki? Gdybyś zaczął wcześniej mielibyśmy tyle do czytania!

AR: Do wszystkiego trzeba dorosnąć. A wiesz, jak jest z facetami. Przeciętny 40-latek ma mentalność 15-letniego chłopca. Czyli i tak zacząłem pisać dość wcześnie!


komentarze [9]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Sebastian Wasilewski - awatar
Sebastian Wasilewski 18.06.2016 19:02
Czytelnik

hehe beletrystyka ssie xD
rozumiem czytać jeszcze jakieś klasyki, coś co zawiera jakieś przesłanie czy coś, ale czytanie kryminałów lol xD

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mylengrave  - awatar
Mylengrave 18.06.2016 12:39
Czytelniczka

Och, właśnie przeczytałam Szkoła żon, a tu trafiłam na taki wywiad na głównej:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Szkoła żon
Anna  - awatar
Anna 17.06.2016 15:38
Czytelniczka

Wywiad ujmujący. Czyta się z miłą chęcią. Wypowiedzi Pana Alka podobają mi się. Pytania Pani Magdaleny są ujęte w znajomość interpersonalną rozmówcy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Me_Blondie  - awatar
Me_Blondie 17.06.2016 15:33
Czytelniczka

Oglądałam ostatnio Waszą wspólną transmisję na FB! Mecze EURO wydały mi się przy tym nudne jak flaki z olejem! :D
Pozdrawiam:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
izabela81  - awatar
izabela81 17.06.2016 14:01
Czytelniczka

Uwielbiam oboje! No i niech mi ktoś teraz powie, że nie ma przyjaźni damsko-męskiej :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Batalia  - awatar
Batalia 20.06.2016 00:14
Czytelniczka

Bo nie istnieje. Wszystko pod publiczkę i za pieniądze wydawnictwa.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Alek Rogoziński - awatar
Alek 20.06.2016 13:17
Autor

Batalia: zawsze się zastanawiam, skąd się biorą takie teorie i co piszacy je mają na poparcie swoich tez. To teraz chętnie posłucham, skąd ta wiedza o "pieniądzach wydawnictwa" i zagraniach "pod publiczkę". Tylko poproszę o konkrety i dowody, a nie widzimisię wzięte z sufitu.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dama_Karo  - awatar
Dama_Karo 20.06.2016 19:47
Czytelnik

Batalia, a kiedy przyjaźnią się ze sobą dziennikarze albo aktorzy, to wtedy też to jest pod publiczkę? Trochę przykre, że wypowiadasz się na temat, o którym nie masz zielonego pojęcia. Środowisko pisarzy jest niesamowicie ciepłe i przyjazne, co zrozumiałam będąc blogerem i współpracując zarówno z wydawnictwami jak i autorami. Ci ludzie się wspierają, radzą się siebie, a...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 17.06.2016 11:28
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post