rozwiń zwiń

Robię to, co kocham. Agnieszka Lingas-Łoniewska o najnowszej książce „Obiad z Bondem“

Ewa Cieślik Ewa Cieślik
19.01.2021

Ponad 12,5 tysiąca użytkowników lubimyczytać.pl przeczytało jej książki, a blisko 30 tys. chciałoby sięgnąć po którąś z powieści jej autorstwa. Agnieszka Lingas-Łoniewska ma na koncie kilkadziesiąt wypełnionych emocjami pozycji. Właśnie premierę ma jej najnowsza książka - druga część cyklu „Kolacja z Tiffanym”, zatytułowana „Obiad z Bondem”. Z tej okazji rozmawiamy o sposobie na sukces wydawniczy i smaku tworzonych przez nią powieści.  

Robię to, co kocham. Agnieszka Lingas-Łoniewska o najnowszej książce „Obiad z Bondem“ M. Klaban

[Opis wydawcy] On – zabójczo przystojny i skryty.
Ją życie nauczyło podchodzić do mężczyzn z lekkim dystansem.
Nieźli z nich agenci. Czy zdążą się dogadać, zanim się pozabijają?

Eliza, przyjaciółka znanej czytelnikom z „Kolacji z Tiffanym” Natalii, zostaje sama w swoim wielkim przedwojennym mieszkaniu. I nawet byłoby jej to na rękę, gdyby nie to, że ktoś chyba się do niej włamał…
Z pomocą śpieszy jej komisarz Jacek Granicki: zabójczo przystojny, o niewyparzonym języku i uroku Jamesa Bonda. Tyle że Eliza i Jacek mają już swoją – nie najszczęśliwszą – historię.
Teraz starannie udają, że wcale a wcale im na sobie nie zależy. Ale nagłe niebezpieczeństwo, w którym znajduje się Eliza, gwałtownie zmienia sytuację. Komisarz Granicki zrobi wszystko, by ratować ukochaną.
Od śmiechu przez dreszcz napięcia po łzy wzruszenia – nowy, uzależniający rollercoaster prosto od Dilerki Emocji

Ewa Cieślik: Wśród romansów i książek obyczajowych jest w czym wybierać. Te gatunki cieszą się na rynku sporą popularnością, ale pewnie też piszącym je autorom trudno jest się przebić. Pani się udało – cieszy się pani sporym gronem wiernych czytelników (i czytelniczek). W czym tkwi pani sekret?

Agnieszka Lingas-Łoniewska: W wieku i doświadczeniu (śmiech). Ale tak poważnie, to chyba wynika z tego, że debiutowałam w styczniu 2010 roku, kiedy było na pewno łatwiej zaistnieć na rynku wydawniczym. Dałam się poznać jako autorka emocjonalnych powieści tworzących miks gatunkowy: komedii, kryminału, książki obyczajowej, a także literatury erotycznej. Zdobyłam dużą grupę czytelników, która nieustannie się powiększa i dzięki temu mogę wciąż realizować swoją wielką pasję, jaką jest pisanie szalonych historii. Nie zastanawiam się, w czym tkwi sekret mojego sukcesu i czy w ogóle jakiś jest? Po prostu robię to, co kocham, sięgam po nowe, rozwijam się, tworzę silną więź z czytelnikami i jestem autentyczna. Jestem sobą. Na nikim się nie wzoruję i nikim nie podpieram. Jeden z moich ulubionych cytatów to słowa Stanisława Jerzego Leca: „Żeby być sobą, trzeba być kimś”. I to jest moje motto.

Utrzymuje pani regularny, bliski kontakt z fankami za pośrednictwem mediów społecznościowych, na FB obserwuje panią 26 tys. osób. Co daje pani taki kontakt z czytelniczkami?

Z czytelniczkami i czytelnikami. Oczywiście męskich czytelników jest mniej, ale zawsze głośno się upominają, kiedy używamy tylko rodzaju żeńskiego. Zawsze mówię, że ja i moja grupa czytelnicza to naczynia połączone i żyjemy sobie w symbiozie. Nie piszę do szuflady, tylko dla nich. Dlatego teraz, kiedy mamy social media, a zwłaszcza w dobie pandemii, gdy życie przeniosło się do sieci, tym bardziej wszystkie te narzędzia pomagają w utrzymywaniu kontaktu z moimi fanami. Jest to wspaniałe, jestem trochę uzależniona, przyznaję. Uwielbiam szczególnie Instagram!

Jest pani nazywana „Dilerką emocji”. Jaka jest historia tego określenia?

Pojawiło się chyba w okolicach 2015 roku, wymyśliła je jedna z moich czytelniczek. Była (i jest) moda na królowe, księżne, książęta różnych gatunków literackich. A jak mnie zaklasyfikować, skoro moje książki łączą wiele gatunków? I wówczas zarzucono mi, że tak diluję tymi emocjami, iż ludzie po nocach spać nie mogą! Wiem, że określenie może mieć pejoratywny wydźwięk, ale cóż. To nie ja wymyśliłam, jakby ktoś umundurowany pytał.

Czy w życiu kieruje się pani właśnie emocjami i uczuciami, czy stara się zachować chłodną głowę? Wybiera pani serce czy rozum?

Kiedyś na pewno serce, a teraz, im bliżej do okrągłych półwiecznych urodzin, chyba bardziej rozum. To szczera prawda, że pewne rzeczy przychodzą z wiekiem. Poza tym niedawno zmieniłam pozycję w rodzinie, z żony i mamy – na teściową, więc na pewno to też jakoś na mnie wpłynęło. Czy warto było szaleć tak przez całe życie? Oj tak.

„Obiad z Bondem” to już pani 38. powieść. Nie czuje już pani zmęczenia pisaniem? A może dopiero się Pani na dobre rozkręciła?

Pisanie to cudowna przygoda, pasja, miłość. Jak może mnie męczyć? Kiedy zacznę z niechęcią patrzeć na moich bohaterów, rzucę to w diabły!

W „Obiedzie z Bondem” powraca znana z wcześniejszej powieści Natalia, teraz już mężatka. Lubi pani wracać do swoich bohaterów?

Bardzo lubię, a tym bardziej, że kochają to także moi czytelnicy. Często też jest tak, że w moich odrębnych powieściach pojawiają się bohaterowie z wcześniejszych książek. Jedną z takich postaci jest mój ukochany gangster Lukas, czyli Łukasz Borowski z tetralogii „Zakręty losu”. Spotkacie go w trylogii „Łatwopalni”, w „Piętnie Midasa”, a także pojawi się w dramacie sensacyjnym „Gdyby miało nie być jutra”, który czeka na wydanie. Jeśli chodzi o Natalię, to oczywiście, że musiała się pojawić, bez niej nie byłoby zabawy. Chociaż Eliza, główna bohaterka „Obiadu z Bondem”, też jest szaloną kobietą.

Tak, Eliza jest główną bohaterką „Obiadu…”, ale narratorem części rozdziałów jest mężczyzna. Czy przedstawienie męskiej perspektywy to dla pani wyzwanie?

To Jacek Granicki, pseudonim „Bond”. W obu książkach z tej serii stosuję narrację pierwszoosobową, przemienną: bohaterka, bohater. Sprawia to, że czytelnicy mogą poznać punkt widzenia, myślenia z perspektywy dwóch wiodących postaci i wcielić się zarówno w Elizę, jak i w Jacka. To fajna zabawa i szczerze mówiąc, uwielbiam pisać sceny w narracji bohatera męskiego. Nie sprawia mi to najmniejszego problemu.

Czy czuje pani, że bohaterowie pani książek są pani przyjaciółmi? A może to jest taka relacja miłości i nienawiści – niektórzy z nich działają pani na nerwy, ale nie potrafi pani „wyrzucić ich” z danej historii?

To nie jest tak. Zajmuję się kreacją bohaterów, obdarzam ich pewnymi cechami, które są mi potrzebne do stworzenia określonych zachowań, które z kolei są wypełnieniem fabuły. To jest efekt pracy nad stworzeniem linii fabularnej, przemyślany i wielokrotnie ulegający transformacjom. Oczywiście, że uwielbiam wszystkich moich bohaterów. Nawet tych złych. Wszyscy są elementami niezbędnymi do stworzenia ciekawej historii, a przecież autorowi właśnie na tym zależy.

Cykl „Kolacja z Tiffanym” będzie miał kontynuację. O czym będzie „Śniadanie z…”?

Tak, od początku fabuła była rozplanowana na trzy tomy. Zresztą pod koniec „Obiadu z Bondem” znajduje się już krótka zapowiedź tomu trzeciego. W tej ostatniej odsłonie mojej trylogii o złodziejach biżuterii poznamy historię Chrisa Conti, kuzyna Macieja i Jacka. Poznamy jego kalabryjską przeszłość i przeniesiemy się do Gołdapi, gdzie będzie rozgrywała się główna akcja. Będzie trochę więcej mroku, ale i nie zabraknie humoru. Oczywiście Natalia i Eliza również się pojawią, ale główną postacią żeńską będzie Litwinka Lina, która także okaże się bardzo interesującą i nieco szaloną osobą. Stanowiącą doskonały kontrast dla ponurego mafiosa Chrisa.

Skoro była już „Kolacja”, a teraz jest „Obiad”, proponuję małą kulinarną zabawę. Do jakiego dania przyrównałaby pani swoje poprzednie książki? I jak smakuje najnowsza powieść? Czy będzie to pikantne curry, czy raczej pełna smakowitości sałatka, po którą można sięgnąć bez wyrzutów sumienia?

Moje powieści to doskonały miks na pasjonujący wieczór. Od zdrowych sałatek, przez ostre meksykańskie dania, skończywszy na słodkim i pieszczącym podniebienie deserze. Każdemu wedle potrzeb.

Pani książki są lekkie, sporo w nich humoru, pozwalają oderwać się od codziennych trosk. Czy pisząc, za cel stawia sobie pani właśnie zapewnienie czytelniczkom dobrej rozrywki?

Jeżeli piszę komedię, to oczywiście że tak. Pamiętajmy, że mam także ostrzejsze i poważniejsze tematycznie pozycje na koncie. Ale bardzo lubię pisać komedie, aczkolwiek uważam, że to trudne zadanie, bo o ile łatwo wielu ludzi przestraszyć opowiedzianą historią, czy pełnymi napięcia i grozy scenami, to o wiele trudniej jest rozśmieszyć. Każdy z nas ma jednak inną percepcję i co innego nas śmieszy. Ale staram się znaleźć złoty środek na rozweselenie czytelników i po sukcesach moich komedii romantycznych widzę, że chyba nieźle mi to wychodzi. Poza tym w tej chwili tak wiele trosk nas dotyka, że przeczytanie zabawnej i szalonej historii na pewno wszystkim nam dobrze zrobi.

Ile jeszcze nieopowiedzianych historii skrywa Agnieszka Lingas-Łoniewska w swojej pisarskiej szufladzie?

W tej chwili na wydanie czeka książka-niespodzianka, która ukaże się w marcu w Wydawnictwie Burda Książki i będzie ogromnym szokiem dla moich wiernych czytelników. Niestety nic więcej powiedzieć nie mogę. A przed wakacjami na półki księgarskie trafi prawdziwa bomba: thriller „Przyjdę, gdy zaśniesz”. Pracowałam nad nim równo rok i jest to thriller psychologiczny o manipulacji i życiu z socjopatą. Zebrałam do tej powieści ciekawy materiał i była to dla mnie ciężka, ale i bardzo pouczająca praca. Mam nadzieję, że zaskoczy czytelników, a także przestraszy. A nawet przerazi. I zasypianie już wcale nie będzie takie proste, jak wcześniej.

Agnieszka Lingas-Łoniewska – wrocławska pisarka. Czytelnicy nazywają ją Dilerką emocji. Autorka ponad czterdziestu bestsellerowych powieści, stanowiących elektryzujący miks gatunków: romansu, dramatu, sensacji i komedii. Kocha zwierzęta, ma cztery koty i psa. Od lat prowadzi autorską akcję „Karma zamiast Kwiatka” i na swoich spotkaniach autorskich zbiera dla zwierzaków karmę, którą przekazuje potem do wrocławskich fundacji. W 2016 roku zajęła II miejsce w plebiscycie „Kobieta Wpływowa”, prowadzonym przez „Gazetę Wrocławską”. Od 2017 roku jest członkinią Kapituły Literackiego Debiutu Roku. W wolnym czasie, kiedy nie pisze (a czasem się jej to zdarza!), kocha czytać i oglądać seriale kryminalne. Jej pasją jest także nordic walking i robótki ręczne. Do tej pory roku nakładem wydawnictwa Burda Książki ukazało się jej osiem najnowszych powieści: „Randka z Hugo Bosym”, „Tylko raz w roku” oraz „Kastor” i „Polluks”, „Saturn”, „Mars”, cztery tomy uwielbianej przez czytelniczki serii „Bezlitosna siła”, a także „Bez pożegnania”, kontynuacja jej debiutanckiej powieści „Bez przebaczenia”. W październiku 2021 roku premierę miała powieść „Molly”, na podstawie której został zrealizowany serial audio o tym samym tytule. Produkcja dostępna jest w aplikacji Empik Go.

Książka „Obiad z Bondem” jest już do kupienia w księgarniach online

Przeczytaj fragment książki „Obiad z Bondem”

Obiad z Bondem

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
reader 23.01.2021 13:39
Czytelnik

Załączony fragment książki brzmi mniej więcej jak typowy paradokument, których obecnie pełno w Tv. Jeśli wszystkie książki tej pani są napisane w tym stylu, to miała ona wiele szczęścia, że wybiła się z tą paplaniną i znalazła tylu czytelników.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Deogracias 22.01.2021 14:40
Czytelnik

Ja tą Panią kojarzę jedynie z wpisu, który wywołał moją głęboką awersję, cyt: “Uprzejmie informuję, że każda osoba, która czyta moje książki pobierając je z nielegalnych plików z internetu, nie jest godna, aby mnie czytać. Zapraszam do opuszczenia moich fanpage, grup fanowskich, etc. Złodziejom dziękuję!!!”

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
matka_czyta 19.01.2021 16:40
Czytelniczka

Bardzo lubię jej książki. DIs skończyłam "skazani na ból" - cudowna

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ewa Cieślik 19.01.2021 11:41
Bibliotekarz | Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post