Obcy nie dają mi czytać

Sylwia Sekret Sylwia Sekret
11.09.2016

Dla wszystkich, którzy od razu pomyśleli o kosmitach, zielonych ludkach i niestworzonych wywodach na temat życia pozaziemskiego, śpieszę z wyjaśnieniem - nie, nie o takich obcych mi chodzi. Nie żebym nie wierzyła w obce cywilizacje. Uważam, że to dość egoistyczne sądzić, że jesteśmy jedynymi rozumnymi istotami zasiedlającymi wszechświat, ale… nie w tym dziś rzecz. Mam na myśli obcych ludzi, którzy sprawiają, że czytanie, które zawsze jest dla mnie wytchnieniem, odskocznią i relaksem - przestało tym wszystkim być. Ograniczyło się w zasadzie do minimum. Boję się, że niedługo zatracę zdolność składania literek w sensowne zdania, a chociaż rok szkolny dopiero co się zaczął, a ja jakoś bardzo od czasów podstawówki nie urosłam, obawiam się, że mogłabym wyglądać komicznie w szkolnej ławce. Wszystko dlatego, że ja ostatnio prawie w ogóle nie czytam - naprawdę. Ubolewam nad tym i nawet trochę się tego wstydzę, ale - słowo daję - to nie jest moja wina. Tylko właśnie tytułowych obcych.

Obcy nie dają mi czytać

No dobrze, może nie są to w stu procentach zupełnie obcy dla mnie ludzie - widuję ich kilka razy w roku, ale z moim kiepskim wzrokiem i systemem rozpoznawania twarzy, do którego ewidentnie lata temu wkradł się jakiś paskudny wirus, nawet spotykając ich na ulicy, raczej ich nie rozpoznam. Mam tu na myśli sąsiadów. W moim przypadku śmiało mogę mówić o nich jako o obcych mi ludziach. Nie wiem, jak się nazywają ani gdzie pracują, nie mam pojęcia, jakimi są ludźmi i tylko w przypadku niektórych mgliście kojarzę, jak wyglądają. Najbardziej utrwaloną w mojej pamięci sąsiadką jest jedna kobieta z góry, która ostatnio zapukała do moich drzwi, żeby zapytać, czy mam zimną wodę w pionie (miałam). I to by było tyle, jeśli chodzi o kontakt z ludźmi z tej samej klatki. Nawet na schodach spotykam ich rzadko, bo po pierwsze mieszkam na parterze, więc tych stopni do pokonania nie mam zbyt wiele, a po drugie, mój hałaśliwy i wiecznie szukający zaczepki pies sprawia, że najpierw zawsze podglądam przez judasza i nasłuchuję, czy przypadkiem ktoś nie schodzi właśnie z góry, a jeśli tak jest - grzecznie przeczekujemy. Czasami czuję się jak jakiś złodziej, ukradkiem wymykając się z własnego mieszkania…

Chodzi o to, że moi sąsiedzi robią remont. Taki kompletnie generalny remont. Na tyle generalny, że są dni, kiedy mam wrażenie, iż wiercą u siebie dziurę do innego wymiaru tylko po to, żeby odkryć w nim kolejne mieszkanie do odnowienia, a w nim stworzyć kolejną dziurę i tak dalej, i tak dalej… Jeśli mieszkacie w bloku i choć raz ktoś obok Was, nad Wami lub pod Wami odnawiał osobie mieszkanie - wiecie, jak to potrafi wykończyć. Ja niemal całe swoje życie mieszkałam w domu wolnostojącym i takie koszmary były mi obce. Dlatego teraz muszę zapłacić chyba za wiele lat ciszy i spokoju, za błogie lenistwo z książką, za ten czas, kiedy luksusem było wsłuchać się w szelest przewracanych kartek, kiedy niemal słychać było, jak Ą podkula swój ogonek zlęknione moim głębszym oddechem. Płacę zatem cenę wysoką już od jakichś czterech tygodni. A może nawet pięciu? Straciłam poczucie czasu. Mam wrażenie, że ten remont trwa od zawsze i że nigdy się nie skończy. Czy ja kiedykolwiek czytałam książki? Czy cisza w ogóle istnieje? Ale przecież pamiętam, że potrafiłam leżeć otoczona książkami, z lubością wybierając jedną z nich (i z jednoczesnym poczuciem winy wobec pozostałych) i czytać całymi godzinami, ze zgrozą spoglądając pod wieczór na rozgardiasz panoszący się w całym domu i garnki, w których obiad wcale sam się nie ugotował, o czym zwodniczo przekonywały mnie kolejne, mamiące czernią i bielą rozdziały. Pamiętam jak raz, rozłożona chorobą, czytałam cały, absolutnie cały dzień, dzięki czemu od rana do nocy pochłonęłam 400-stronicową powieść. Nie wymyśliłam sobie tego - kiedyś naprawdę czytałam. Ale kiedyś sąsiedzi nie przeprowadzali dekonstrukcji swojego lokum, nie zatruwali nikomu życia i nie niszczyli niczyich czytelniczych statystyk. To były piękne czasy. Kto wie, może jeszcze któregoś dnia powrócą?

Nie da się. Po prostu nie da się, nie ma takiej opcji, to niewykonalne, koniec kropka. Próbowałam - na różne sposoby, ale zawsze z tym samym skutkiem. Hałas jest tak ogromny i tak uciążliwy, że żadna drukowana treść nie jest dla mnie przyswajalna. Przestałam rozumieć gazetki Tesco i ulotki reklamujące wymianę drzwi. Wyjętą ze skrzynki korespondencję rzucam na biurko i czasami, przechodząc obok niej, wydaje mi się, że już, już zaczynam rozpoznawać zapisane na kopercie słowa, ale później wybuchająca gdzieś nad moją głową wiertarka sprawia, że litery zlewają się w jeden gigantyczny decybel, który tańczy na blacie biurka. Raz zdawało mi się, że jest podobny do Shakiry, ale kiedy chciałam mu się przyjrzeć z bliska, wszystko nagle ucichło, a ja - cudowna chwilo! - przeczytałam to, co było napisane na kopercie. Cieszy, ale krótko, bo już po chwili wszystko rozbrzęczało, rozwyło i rozdudniło się od nowa. W tym hałasie nie tylko nie jestem w stanie nic czytać i czerpać przyjemności z lektury, ale także nie słyszę, które książki mnie wołają i które najintensywniej aktualnie wibrują. Próbowałam więc wygrać tę wojnę, wciskając w uszy słuchawki i zagłębiając się w audiobooka, żeby dokarmić niedawno wyhodowanego potwora. Niestety niewiele udało mi się usłyszeć. Próbowałam wychodzić i wtedy słuchać, ale ile można spacerować? Poza tym teraz jest na zewnątrz albo zbyt upalnie na dłuższe wędrówki albo za zimno.

Rano! Bardzo wcześnie rano nie wiercą! Ale rano moje oczy są tak zaspane, że nie są w stanie czytać - wykonując codzienne czynności, słucham więc tego audiobooka, ale brakuje mi intymności związanej z czytaniem papierowej, tradycyjnej książki. Poza tym nie ma jeszcze 8.00, kiedy rozpoczyna się cudowny koncert przeplatany grubiańskim zrzucaniem poszczególnych elementów mieszkania z balkonu. W nocy! W nocy przecież nie wiercą! Ale ponieważ wstaję dość wcześnie, jestem wieczorem na tyle zmęczona, że ledwo przeczytam kilka zdań i zasypiam. Bukowski pod moją poduszką leży już chyba miesiąc. A ja coraz częściej, kiedy słyszę z góry odgłosy apokalipsy, mam ochotę się napić. Przynajmniej tyle mnie łączy z pisarzem... Żeby obcy ludzie mogli tak wpłynąć na naszą pasję! To doprawdy zdumiewające, zwłaszcza że oni o niczym nie wiedzą. Nie znamy się, nic o sobie nie wiemy, a oni nie pozwalają mi czytać! Czuję się niemal ubezwłasnowolniona.

A jeśli to tylko kiepska wymówka? A jeśli mam po prostu czytelniczy kryzys związany z nadchodzącą jesienią i tylko tłumaczę się sama przed sobą remontem u sąsiadów? Teraz, w końcu, nastała chwila ciszy i mogę na spokojnie to przemyśleć. Chyba tak - chyba tylko zmyśliłam sobie to wszystko, żeby znajome mole nie wytykały mnie palcem, mówiąc, jak bardzo zapuściłam się w czytaniu, żeby nie zerkały na mnie z dezaprobatą. Ale nie z takimi kryzysami przecież sobie radziłam, więc podołam i tym razem. Co tam jesień, kiedy za oknem świeci słońce, a letnie ubrania są wręcz obowiązkowe podczas takiej temperatury. Co tam zastój i niemoc, jeśli na półkach jest tyle książek, a pod poduszką, na parapecie i w torbach drugie tyle! Taki kryzys to coś, co zależy ode mnie, coś, czemu mogę stawić czoła. Biorę więc książkę i moszczę się na kanapie, słuchając niespokojnego uderzania pazurków o podłogę - psu znów coś się śni, znów gdzieś biegnie lub coś goni. Zatapiam się w nowy rozdział, w spójne zdania i zrozumiałe słowa. Uśmiecham się i relaksuję.

I nagle potężny ryk wiertarki znów przeszywa całą, tak pięknie rozstawioną po kątach ciszę. Każde osobne stuknięcie panoszy się na marginesach, każdy rumor rozrywa litery, a ja doskonale wiem już, co Tuwim miał na myśli, kiedy pisał, że:

I -- zgubiło kropeczkę,
H -- złamało kładeczkę,
B -- zbiło sobie brzuszki,
A -- zwichnęło nóżki

Żaden to zatem kryzys, żadna jesienna chandra i żadna czytelnicza niemoc. To tylko obcy ludzie nie dają mi czytać. Czy wam się to także kiedyś zdarzyło?


komentarze [41]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
awatar
konto usunięte
13.09.2016 16:40
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Monika  - awatar
Monika 13.09.2016 11:27
Czytelnik

Jeden decybel tańczący na blacie biurka? No to ja się nie dziwię, że nie możesz czytać, też bym się nie mogła skupić w takiej dzwoniącej w uszach ciszy :)

A tak poważnie, to przy remoncie lub głośnej muzyce nie da się oglądać filmu i słuchać audiobooka, ale co za problem czytać? Mi w czytaniu może przeszkodzić czyjaś rozmowa, telewizja i radio, jeśli akurat leci coś z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
sznurowadło  - awatar
sznurowadło 13.09.2016 10:43
Czytelniczka

Świetny tekst! Również mieszkam w bloku i hałas z mieszkań sąsiadów, albo ruchliwej ulicy znacznie utrudnia czytanie. Trwa to jednak nie miesiąc i nie dwa, a od szkoły podstawowej, gdy tylko wprowadziłam się tu z moimi rodzicami. Niestety wieczorami również ciężko o spokój, bo osiedlowa młodzież, koneserzy dresu, czy panowie piwosze wracający po kilku kuflach od...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
czytamcałyczas   - awatar
czytamcałyczas 13.09.2016 09:39
Czytelnik

Pomocy !!! Remontują balkony w sąsiednim bloku !!!! Hałas cały dzień !!!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Darsky  - awatar
Darsky 12.09.2016 15:02
Czytelniczka

Stopery do uszu załatwiają sprawę :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Jabuilo  - awatar
Jabuilo 12.09.2016 21:20
Czytelnik

Tylko trzeba dużo popić, bo lubią utkwić ...
:))))))))))

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Łokieć_Pana_D  - awatar
Łokieć_Pana_D 12.09.2016 14:12
Czytelnik

Remont u sąsiada to pikuś. Mi Obcy nie dają czytać. Wyczuwam Ich. Za oknem. Czasem nawet widzę Ich kolorowe mruganie z latającego talerza. Zwykle w niedzielę. Nad ranem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Leeloo_Dallas  - awatar
Leeloo_Dallas 12.09.2016 14:37
Czytelniczka

Też tak masz? O rety! Do mnie przylatują już w nocy z piątku na sobotę :-))))))

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Łokieć_Pana_D  - awatar
Łokieć_Pana_D 12.09.2016 15:06
Czytelnik

Lilu - w piątek Ich nie widzę.
W piątek, z wieczora, samo okno ledwo widzę ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Jabuilo  - awatar
Jabuilo 12.09.2016 21:19
Czytelnik

Hmmm
To może spróbuj otworzyć oczy? Rozewrzeć powieki? Luknąć na świat, czy jak to się tam nazywa? Albo załóż okulary, najlepiej różowe :))))))
Się może zgrają w fazie ze stanem (tym co ja wiem, a Ty rozumiesz)
:)))))))))))))

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Dorota  - awatar
Dorota 12.09.2016 11:59
Czytelniczka

Może po prostu wybrałaś kiepskie książki do czytania podczas remontu :) mam to nieszczęście mieszkać na piętrze z trzema innymi sąsiadami, u których remont trwa 9 miesięcy w roku :) jednak kiedy zabieram się za książkę i "utonę" w jej treści, nic nie jest w stanie mi przeszkodzić ani mnie rozproszyć :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Yevoni  - awatar
Yevoni 12.09.2016 11:22
Czytelniczka

Mam wrażenie, że ten artykuł to tylko usprawiedliwienie się przed wszystkimi, że nie czyta się książek i spora dawka marudzenia na ludzi za ścianą.
Mieszkam w bloku. Kiedy sąsiedzi robili remont wystarczyło zapukać do drzwi i porozmawiać ile potrwa oraz w jakich godzinach cobyśmy mogli się nastawić i ewentualnie ewakuować (a uwierzcie mi, zbijanie ścian wcale nie jest...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Justyś  - awatar
Justyś 12.09.2016 00:22
Czytelniczka

U mnie jak zaczynają wiercić sąsiedzi zakłócają mój spokój żeby czytać książkę to wybieram się z książką w plener do parku, albo na łąke i tam czytam, czytam idealne miejsce na spokojne czytanie :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tanczaca_z_Ksiazkami  - awatar
Tanczaca_z_Ksiazkami 12.09.2016 00:03
Czytelnik

A co za problem - zabrać książkę, albo nawet kilka(naście) książek i udać się na zieloną trawkę? Pogoda wymarzona na czytanie na łonie natury. Można na ławce w parku, można na kocyku, można wyjechać za miasto i znaleźć kawałek łączki lub lasu i czytać, czytać, czytać...
A kiedy zaczną się szarugi?
Nigdy nie czytałaś w autobusie, pociągu, tramwaju? Co za problem kupić dobowy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej