Opinie użytkownika
Ciężko mi oceniać jako osobie wciągniętej w cały cykl. To się po prostu czyta, bo poprzednie książki były dobre, a teraz każdy chce wiedzieć co dalej.
Bardzo krótka lektura niestety.
Dynamika tej historii spadła. W ostatnim tomie mieliśmy tak naprawdę dokończenie wielu wątków i zamknięcie historii. Chociaż "scena po napisach" napawa nadzieją na kontynuację.
Problemem ostatnich tomów jest to, że nie da się zarazić nimi nowych osób. Jeżeli ktoś przeczytał poprzednie, to bez względu na to co nam autorzy zafundują, i tak przeczyta się koniec...
Jako fan gatunku science-fiction, książki Mroza jakoś nigdy mnie nie interesowały. Po pierwsze dlatego że jakoś nigdy nie miałem ochoty na sensacyjną prozę jak i tygodniki wolę czytać o sprawach bieżących. Kiedy blisko 20 lat temu przeczytałem Alterland Wolskiego, bardzo spodobała mi się koncepcja alternatywnych rzeczywistości. Dlatego spróbowałem Projekt Riese. I nie...
więcej Pokaż mimo to
Po raz kolejny Larson próbuje nam sprzedać ten sam schemat. Bohater jest taki sam jak zawsze, babiarz, ryzykant, nieposłuszny, buntownik. Czy spodziewałem się czegokolwiek innego? Nie :-) Ta książka to czyste guilty pleasure. Zupełnie jak oglądanie przez 15 lat Supernatural. Robi się to, nie szukając głębokiego sensu. To się czyta dla rozrywki i tyle.
Na tle innych...
Zabili kurde Marvina! Bandyci jedni, oprawcy.
Znaczy nigdy za gościem jakoś nie przepadałem. Ale jak wam odpadnie nawet ten najczęściej bolący palec to się za nim tęskni, co nie? Mimo to jest przykro. Ciężko powiedzieć czy to kolejny cliffhanger czy koniec serii. Ale niezależnie, pod względem fabuły to niezła pozycja. Kilka wątków potencjalnie rozpoczętych, parę zakończonych.,
O tych tematach się milczy. Naprawdę. Sam mieszkam pod Warszawą więc identyczny problem dotyka mnie i moich sąsiadów, ale w zupełnie innej skali.
Marzy mi się teraz książka o życiu pasażera w wielkiej aglomeracji.
Niestety, autorka zapomniała dodać instrukcji, kogo walnąć po łbie tą książką po przeczytaniu, by w końcu coś się zmieniło.
Koniec całkiem niezłej historii, której będzie mi trochę brakować. Ostatnio tom fantastycznie trzyma w napięciu i nie pozwala się oderwać.
Gdy zaczynałem "Ostatnią misję Asgarda", spodziewałem się nowego otwarcia w całym uniwersum. Bałem się, że całość rozrośnie się do jakiegoś monstrum i w pewnym momencie zostanie porzucone bez zamknięcia wszystkich wątków. Tymczasem, mam...
Chaos. Próba usilnego wstawienia swojej osoby jako głównego bohatera. Kompletnie niezrozumiały podtytuł "legendy warszawskie", usilne poruszanie wątków które zrozumieją jedynie warszawiacy i są właściwie nieistotne. Czasami odnosiłem wrażenie że ta książka wręcz ma fobie podkreślania tego, że dzieje się w Warszawie. Nie wiem, jak czytelnika z Torunia mają interesować...
więcej Pokaż mimo to
Nadal bez większych zachwytów.
Na plus, w końcu poważny ruch w kierunku rozwikłania fabuły.
Na minus, lanie wody. I te postaci, z jednej strony mają bardzo dużo farta, z drugiej, mam wrażenie że bandzie dzieciaków dano wielki statek z przyległościami i robią sobie tam piaskownice. Ja rozumiem, że “ludzkość” mogła zgłupieć na przestrzeni lat, że całe to “ludzkie” wojsko...
Książka ta, samodzielnie być może nie zachwyca. Ale na tle całej serii wypada naprawdę nieźle. Albo przynajmniej na tyle zapomniałem fabułę pozostałych dziesięciu, że znowu zaczyna mi się podobać.
Niby kalka całej serii, kolejny tom walki Riggs vs. wszystko co się rusza w przestrzeni kosmicznej i nie zamierza uciekać. Niby można nazwa to "Sagą rodu Riggsów". Niby synek...
Ciężko mi ocenić tą książkę sprawiedliwie. Z jednej strony po tysiącach stron książek gdzie fabuła jest głębsza i bardziej docierająca, czyta się dosyć miło. Jednak po drugim tomie niesamowity fart głównego bohatera zaczyna kłuć w oczy. Zaczyna się robić wtórnie, podobnie do Star Force, gdzie główny bohater również przypadkiem znalazł się zbiegiem wielu okoliczności w...
więcej Pokaż mimo to
O ile braku rozeznania można się spodziewać po celebrytkach, o tyle od zawodowego twórcy contentu, doświadczonego hejtera, spodziewałbym się większej świadomości że nie każdy (a właściwie to mało który) bloger powinien trafić na karty książki.
Owszem, nie można odmówić poczucia humoru. Cynicznego, nie wymagającego zaangażowania, które lubię jako odskocznię od codzienności....
Podobnie jak i reszta serii - jest w porządku.
Uplasowałbym całość opowieści gdzieś pomiędzy Star Force Larssona i światem Honor Webera. Evanowi Currie udało się znaleźć balans pomiędzy historią twardziela-bohatera chroniącego ziemię i ludzkość, a typowo militarną space operą. Więc jest i zarówno akcja i dużo happy endów, jak i trochę zagadnień technicznych które są w...
Lekko, łatwo, przyjemnie i niezobowiązująco, czasami też bajkowo. Ale za to ambitniej niż w przypadku Star Force Larssona.
Absolutnie nie jest to military SF. A przynajmniej nie takie jak serwuje David Weber.
Z jednej strony zastanawiam się - ile jeszcze można. Ile rakiet zostanie odpalonych, ile statków rozwalonych w drobny mak. Ile jeszcze? Przecież to 34 książka którą czytam z tego uniwersum, a zaraz przeczytam "Wezwanie do zemsty", a potem przetłumaczoną tą.
Z jednej strony ciężko obalić argument powtarzalności i monotonii. Naprawdę, jakby te rozwlekłe na kilka stron...
Specyficzna pozycja ze względu na różnice kulturowe pomiędzy autorem a czytelnikami w europie. I ciężko nie odnieść wrażenia że to odcinanie kuponów przez wydawnictwo. Po świetnej trylogii rozpoczętej powieścią "Problem trzech ciał", tym razem jest średnio, sporo bajdurzenia i niekiedy groteskowo. Przeczytałem głównie dlatego, że pociąga mnie sam warsztat i forma...
więcej Pokaż mimo toBardzo brakuje efektu "WOW". Ale tak naprawdę. Fabuła jest rozciągnięta tym razem na 25 lat w trakcie których w życie wcielany jest plan Nahrmahn polegający na gwałtownym rozwoju i industrializacji Schronienia, a główni bohaterowie w tym czasie gryząc paznokcie z nerwów czekają na inwazję archaniołów. W między czasie jakieś potyczki, nowinki technologiczne, znowu potyczki,...
więcej Pokaż mimo to
Na pierwszy rzut oka książka jest okej. Na drugi również. Ale im dłużej narządem wzroku rzucamy w kierunku tej pozycji, tym coraz bardziej odnoszę wrażenie że składa się ona głównie z wody.
Znaczy to nie tak że jest zła fabuła i szyny się wygły. Tylko że to naprawdę cienka powiastka jest. I to bardzo. A po odlaniu zbędnej wody w postaci opisów planet które albo nigdy...