rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Ciężko mi oceniać jako osobie wciągniętej w cały cykl. To się po prostu czyta, bo poprzednie książki były dobre, a teraz każdy chce wiedzieć co dalej.

Bardzo krótka lektura niestety.

Ciężko mi oceniać jako osobie wciągniętej w cały cykl. To się po prostu czyta, bo poprzednie książki były dobre, a teraz każdy chce wiedzieć co dalej.

Bardzo krótka lektura niestety.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dynamika tej historii spadła. W ostatnim tomie mieliśmy tak naprawdę dokończenie wielu wątków i zamknięcie historii. Chociaż "scena po napisach" napawa nadzieją na kontynuację.

Problemem ostatnich tomów jest to, że nie da się zarazić nimi nowych osób. Jeżeli ktoś przeczytał poprzednie, to bez względu na to co nam autorzy zafundują, i tak przeczyta się koniec historii.

Dynamika tej historii spadła. W ostatnim tomie mieliśmy tak naprawdę dokończenie wielu wątków i zamknięcie historii. Chociaż "scena po napisach" napawa nadzieją na kontynuację.

Problemem ostatnich tomów jest to, że nie da się zarazić nimi nowych osób. Jeżeli ktoś przeczytał poprzednie, to bez względu na to co nam autorzy zafundują, i tak przeczyta się koniec...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jako fan gatunku science-fiction, książki Mroza jakoś nigdy mnie nie interesowały. Po pierwsze dlatego że jakoś nigdy nie miałem ochoty na sensacyjną prozę jak i tygodniki wolę czytać o sprawach bieżących. Kiedy blisko 20 lat temu przeczytałem Alterland Wolskiego, bardzo spodobała mi się koncepcja alternatywnych rzeczywistości. Dlatego spróbowałem Projekt Riese. I nie jestem zawiedziony.
Nie jest to literatura wysokich lotów, ale robi swoją robotę. Co prawda alternatywne rzeczywistości są opisane dość zdawkowo i nie ma skupienia się na zwrotnicach historii które pokierowały dany świat ku jego obecnej sytuacji, mimo to czyta się to dość przyjemnie. Sporo gry na sentymentach, dystans do samego siebie, dość lekko napisane. W sam raz na jeden wieczór.

Jako fan gatunku science-fiction, książki Mroza jakoś nigdy mnie nie interesowały. Po pierwsze dlatego że jakoś nigdy nie miałem ochoty na sensacyjną prozę jak i tygodniki wolę czytać o sprawach bieżących. Kiedy blisko 20 lat temu przeczytałem Alterland Wolskiego, bardzo spodobała mi się koncepcja alternatywnych rzeczywistości. Dlatego spróbowałem Projekt Riese. I nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Beznadziejne. Nie podobało mi się. Polecam!

Beznadziejne. Nie podobało mi się. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po raz kolejny Larson próbuje nam sprzedać ten sam schemat. Bohater jest taki sam jak zawsze, babiarz, ryzykant, nieposłuszny, buntownik. Czy spodziewałem się czegokolwiek innego? Nie :-) Ta książka to czyste guilty pleasure. Zupełnie jak oglądanie przez 15 lat Supernatural. Robi się to, nie szukając głębokiego sensu. To się czyta dla rozrywki i tyle.

Na tle innych powieści SF, cienko. Na tle książek rozrywkowych, bardzo przyzwoicie.

Po raz kolejny Larson próbuje nam sprzedać ten sam schemat. Bohater jest taki sam jak zawsze, babiarz, ryzykant, nieposłuszny, buntownik. Czy spodziewałem się czegokolwiek innego? Nie :-) Ta książka to czyste guilty pleasure. Zupełnie jak oglądanie przez 15 lat Supernatural. Robi się to, nie szukając głębokiego sensu. To się czyta dla rozrywki i tyle.

Na tle innych...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Gwiazda demonów B.V. Larson, David VanDyke
Ocena 6,9
Gwiazda demonów B.V. Larson, David ...

Na półkach: , ,

Zabili kurde Marvina! Bandyci jedni, oprawcy.

Znaczy nigdy za gościem jakoś nie przepadałem. Ale jak wam odpadnie nawet ten najczęściej bolący palec to się za nim tęskni, co nie? Mimo to jest przykro. Ciężko powiedzieć czy to kolejny cliffhanger czy koniec serii. Ale niezależnie, pod względem fabuły to niezła pozycja. Kilka wątków potencjalnie rozpoczętych, parę zakończonych.,

Zabili kurde Marvina! Bandyci jedni, oprawcy.

Znaczy nigdy za gościem jakoś nie przepadałem. Ale jak wam odpadnie nawet ten najczęściej bolący palec to się za nim tęskni, co nie? Mimo to jest przykro. Ciężko powiedzieć czy to kolejny cliffhanger czy koniec serii. Ale niezależnie, pod względem fabuły to niezła pozycja. Kilka wątków potencjalnie rozpoczętych, parę zakończonych.,

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Meh”.

„Meh”.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O tych tematach się milczy. Naprawdę. Sam mieszkam pod Warszawą więc identyczny problem dotyka mnie i moich sąsiadów, ale w zupełnie innej skali.

Marzy mi się teraz książka o życiu pasażera w wielkiej aglomeracji.

Niestety, autorka zapomniała dodać instrukcji, kogo walnąć po łbie tą książką po przeczytaniu, by w końcu coś się zmieniło.

O tych tematach się milczy. Naprawdę. Sam mieszkam pod Warszawą więc identyczny problem dotyka mnie i moich sąsiadów, ale w zupełnie innej skali.

Marzy mi się teraz książka o życiu pasażera w wielkiej aglomeracji.

Niestety, autorka zapomniała dodać instrukcji, kogo walnąć po łbie tą książką po przeczytaniu, by w końcu coś się zmieniło.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Koniec całkiem niezłej historii, której będzie mi trochę brakować. Ostatnio tom fantastycznie trzyma w napięciu i nie pozwala się oderwać.

Gdy zaczynałem "Ostatnią misję Asgarda", spodziewałem się nowego otwarcia w całym uniwersum. Bałem się, że całość rozrośnie się do jakiegoś monstrum i w pewnym momencie zostanie porzucone bez zamknięcia wszystkich wątków. Tymczasem, mam smutną wiadomość. To definitywny koniec i nie ma złudzeń.

Gorąco polecam, ale warto przypomnieć sobie pozostałe części przed lekturą.

Koniec całkiem niezłej historii, której będzie mi trochę brakować. Ostatnio tom fantastycznie trzyma w napięciu i nie pozwala się oderwać.

Gdy zaczynałem "Ostatnią misję Asgarda", spodziewałem się nowego otwarcia w całym uniwersum. Bałem się, że całość rozrośnie się do jakiegoś monstrum i w pewnym momencie zostanie porzucone bez zamknięcia wszystkich wątków. Tymczasem, mam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chaos. Próba usilnego wstawienia swojej osoby jako głównego bohatera. Kompletnie niezrozumiały podtytuł "legendy warszawskie", usilne poruszanie wątków które zrozumieją jedynie warszawiacy i są właściwie nieistotne. Czasami odnosiłem wrażenie że ta książka wręcz ma fobie podkreślania tego, że dzieje się w Warszawie. Nie wiem, jak czytelnika z Torunia mają interesować komunikacyjne niuanse Trasy Toruńskiej.

Do końca nie wiem o co tak na prawdę chodziło. Na jednej stronie bohaterowie coś bredzą o cząsteczkach szybszych od światła, chwilę później o czarnej materii, by w kolejnej scenie pokazać siostrę głównej bohaterki która kompletnie nie jest załamana śmiercią swojej siostry. Tych postaci nie ma w ogóle. Poza głównym bohaterem który jest ewidentną kalką autora, pozostali po prostu się pojawiają i nie reprezentują sobą nic.

Może i gdzieś był potencjał. Ale fabularnie to się kompletnie nie trzyma kupy.

I nawet na zachętę nie dam dodatkowego plusa, bo spodziewałem się po okładce że książka będzie bardziej katastroficzna. Że katastrofa będzie tutaj głównym tłem fabuły.

Do tego Polski selfpublishing, czyli mało treści, książka fatalnie wydana w eBooku, prawdopodobnie bez żadnej weryfikacji czy korekty.

Omijać.

Chaos. Próba usilnego wstawienia swojej osoby jako głównego bohatera. Kompletnie niezrozumiały podtytuł "legendy warszawskie", usilne poruszanie wątków które zrozumieją jedynie warszawiacy i są właściwie nieistotne. Czasami odnosiłem wrażenie że ta książka wręcz ma fobie podkreślania tego, że dzieje się w Warszawie. Nie wiem, jak czytelnika z Torunia mają interesować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nadal bez większych zachwytów.

Na plus, w końcu poważny ruch w kierunku rozwikłania fabuły.

Na minus, lanie wody. I te postaci, z jednej strony mają bardzo dużo farta, z drugiej, mam wrażenie że bandzie dzieciaków dano wielki statek z przyległościami i robią sobie tam piaskownice. Ja rozumiem, że “ludzkość” mogła zgłupieć na przestrzeni lat, że całe to “ludzkie” wojsko jest praktycznie z łapanki, ale żeby aż tak?

Nadal bez większych zachwytów.

Na plus, w końcu poważny ruch w kierunku rozwikłania fabuły.

Na minus, lanie wody. I te postaci, z jednej strony mają bardzo dużo farta, z drugiej, mam wrażenie że bandzie dzieciaków dano wielki statek z przyległościami i robią sobie tam piaskownice. Ja rozumiem, że “ludzkość” mogła zgłupieć na przestrzeni lat, że całe to “ludzkie” wojsko...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zagubieni B.V. Larson, David VanDyke
Ocena 6,9
Zagubieni B.V. Larson, David ...

Na półkach: , ,

Książka ta, samodzielnie być może nie zachwyca. Ale na tle całej serii wypada naprawdę nieźle. Albo przynajmniej na tyle zapomniałem fabułę pozostałych dziesięciu, że znowu zaczyna mi się podobać.

Niby kalka całej serii, kolejny tom walki Riggs vs. wszystko co się rusza w przestrzeni kosmicznej i nie zamierza uciekać. Niby można nazwa to "Sagą rodu Riggsów". Niby synek jest kopią tatusia. Ale konsekwentnie w przygodach młodego Riggsa coś się zmienia i idzie ku nowszym i ciekawszym przygodą.

Nie mniej jednak, nadal jest to dla mnie guilty pleasure.

A dla wiernych fanów charakteru Marvina czeka drobna niespodzianka ;)

Książka ta, samodzielnie być może nie zachwyca. Ale na tle całej serii wypada naprawdę nieźle. Albo przynajmniej na tyle zapomniałem fabułę pozostałych dziesięciu, że znowu zaczyna mi się podobać.

Niby kalka całej serii, kolejny tom walki Riggs vs. wszystko co się rusza w przestrzeni kosmicznej i nie zamierza uciekać. Niby można nazwa to "Sagą rodu Riggsów". Niby synek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciężko mi ocenić tą książkę sprawiedliwie. Z jednej strony po tysiącach stron książek gdzie fabuła jest głębsza i bardziej docierająca, czyta się dosyć miło. Jednak po drugim tomie niesamowity fart głównego bohatera zaczyna kłuć w oczy. Zaczyna się robić wtórnie, podobnie do Star Force, gdzie główny bohater również przypadkiem znalazł się zbiegiem wielu okoliczności w centrum wydarzeń, gdzie tak samo kobiety się do niego kleją na każdym kroku, a wiele sytuacji da się przewidzieć kilkanaście akapitów wcześniej. Nie no, to też ma jakiś sens, ale mimo że to science z naciskiem na FICTION, to jednak wymagałbym więcej "realności". Kurcze, nawet w Gwiezdnych Wojnach (spoiler alert!) w końcu Skywalker stracił rękę i nie było tak słodko.

Pozycja zdecydowanie trafi na listę guilty pleasures, czyli przeczytać dla rozrywki i relaksu i zapomnieć. I się przypadkiem nie przyznawać ;-)

Ciężko mi ocenić tą książkę sprawiedliwie. Z jednej strony po tysiącach stron książek gdzie fabuła jest głębsza i bardziej docierająca, czyta się dosyć miło. Jednak po drugim tomie niesamowity fart głównego bohatera zaczyna kłuć w oczy. Zaczyna się robić wtórnie, podobnie do Star Force, gdzie główny bohater również przypadkiem znalazł się zbiegiem wielu okoliczności w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O ile braku rozeznania można się spodziewać po celebrytkach, o tyle od zawodowego twórcy contentu, doświadczonego hejtera, spodziewałbym się większej świadomości że nie każdy (a właściwie to mało który) bloger powinien trafić na karty książki.

Owszem, nie można odmówić poczucia humoru. Cynicznego, nie wymagającego zaangażowania, które lubię jako odskocznię od codzienności. Ale chyba jednak wolałbym te teksty jako forwardnięte posty na Fejsie czy wpisy na jakimś heheszkowym portalu.

I wtórność, której nawet pewnie autor nie jest świadomym. Po prostu większość tych tekstów, mimo tego że to oryginalne wersje, zostało już przerobione setki razy i sprzedane jako czyjeś. Zupełnie jak lokalizacja Starbucksa w którym siedzą popularne ostatnio trzy Panie wiadomego zawodu.

Ale rozumiem, są sytuacje gdy ta książka będzie przydatna. Np. za granicą, bez internetu czy fejsa, będzie mniej więcej odzwierciedlać jego zawartość, lub co najmniej opisywać.

Nie polecam, nie odradzam. Z poczuciem humoru jest jak z dupą. Każdy ma własną.

O ile braku rozeznania można się spodziewać po celebrytkach, o tyle od zawodowego twórcy contentu, doświadczonego hejtera, spodziewałbym się większej świadomości że nie każdy (a właściwie to mało który) bloger powinien trafić na karty książki.

Owszem, nie można odmówić poczucia humoru. Cynicznego, nie wymagającego zaangażowania, które lubię jako odskocznię od codzienności....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podobnie jak i reszta serii - jest w porządku.

Uplasowałbym całość opowieści gdzieś pomiędzy Star Force Larssona i światem Honor Webera. Evanowi Currie udało się znaleźć balans pomiędzy historią twardziela-bohatera chroniącego ziemię i ludzkość, a typowo militarną space operą. Więc jest i zarówno akcja i dużo happy endów, jak i trochę zagadnień technicznych które są w miarę rozsądnie opisane.

Muszę przyznać jednak, że finał tej książki mnie zaskoczył. Mimo przeczytania całego stosu różnego S-F, takiego zakończenia nie przewidziałem.

Podobnie jak i reszta serii - jest w porządku.

Uplasowałbym całość opowieści gdzieś pomiędzy Star Force Larssona i światem Honor Webera. Evanowi Currie udało się znaleźć balans pomiędzy historią twardziela-bohatera chroniącego ziemię i ludzkość, a typowo militarną space operą. Więc jest i zarówno akcja i dużo happy endów, jak i trochę zagadnień technicznych które są w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Lekko, łatwo, przyjemnie i niezobowiązująco, czasami też bajkowo. Ale za to ambitniej niż w przypadku Star Force Larssona.

Absolutnie nie jest to military SF. A przynajmniej nie takie jak serwuje David Weber.

Lekko, łatwo, przyjemnie i niezobowiązująco, czasami też bajkowo. Ale za to ambitniej niż w przypadku Star Force Larssona.

Absolutnie nie jest to military SF. A przynajmniej nie takie jak serwuje David Weber.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z jednej strony zastanawiam się - ile jeszcze można. Ile rakiet zostanie odpalonych, ile statków rozwalonych w drobny mak. Ile jeszcze? Przecież to 34 książka którą czytam z tego uniwersum, a zaraz przeczytam "Wezwanie do zemsty", a potem przetłumaczoną tą.

Z jednej strony ciężko obalić argument powtarzalności i monotonii. Naprawdę, jakby te rozwlekłe na kilka stron życiorysy postaci które i tak zaraz wyparują, po prostu skrócić i w jakiś inny kreatywny sposób opisać rąbnięcie atomówką w "coś", to w ogóle z całej serii niewiele by zostało. Z drugiej, po tym jak wszystkie możliwe serie z tego uniwersum zakończyły swoje ostatnie wydania, to tutaj coś się rusza do przodu (ale nie napalajcie się, wjazd na Mesę jest tak w ¾ książki chyba).

Więc tym razem skupiamy się na kolejnych starciach Ligi Solarnej z siłami przymierza Haven-Manticore-Grayson. Nie ma znowu wyczekiwanej przeze mnie krwi członków Równania, nie ma ani jednego treeecata robiącemu komuś z twarzy sałatkę, nie ma (prawie) napędu strumieniowego.

Tylko zastanawiam się, o co ja się czepiam? Bo może ja najnormalniej w świecie nie wiem o co chodzi z military-sf?

Z jednej strony zastanawiam się - ile jeszcze można. Ile rakiet zostanie odpalonych, ile statków rozwalonych w drobny mak. Ile jeszcze? Przecież to 34 książka którą czytam z tego uniwersum, a zaraz przeczytam "Wezwanie do zemsty", a potem przetłumaczoną tą.

Z jednej strony ciężko obalić argument powtarzalności i monotonii. Naprawdę, jakby te rozwlekłe na kilka stron...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Specyficzna pozycja ze względu na różnice kulturowe pomiędzy autorem a czytelnikami w europie. I ciężko nie odnieść wrażenia że to odcinanie kuponów przez wydawnictwo. Po świetnej trylogii rozpoczętej powieścią "Problem trzech ciał", tym razem jest średnio, sporo bajdurzenia i niekiedy groteskowo. Przeczytałem głównie dlatego, że pociąga mnie sam warsztat i forma prowadzenia fabuły, która odbiega od tego do czego przyzwyczaili nas "zachodni" pisarze.

Specyficzna pozycja ze względu na różnice kulturowe pomiędzy autorem a czytelnikami w europie. I ciężko nie odnieść wrażenia że to odcinanie kuponów przez wydawnictwo. Po świetnej trylogii rozpoczętej powieścią "Problem trzech ciał", tym razem jest średnio, sporo bajdurzenia i niekiedy groteskowo. Przeczytałem głównie dlatego, że pociąga mnie sam warsztat i forma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo brakuje efektu "WOW". Ale tak naprawdę. Fabuła jest rozciągnięta tym razem na 25 lat w trakcie których w życie wcielany jest plan Nahrmahn polegający na gwałtownym rozwoju i industrializacji Schronienia, a główni bohaterowie w tym czasie gryząc paznokcie z nerwów czekają na inwazję archaniołów. W między czasie jakieś potyczki, nowinki technologiczne, znowu potyczki, rewolucje. Ot, wszystko to co już było. Czyli taniec ten sam, tylko w parach przetasowania.

Ale żeby być sprawiedliwym - jest cliffhanger po przeczytaniu którego ma się ochotę cisnąć książką w kąt, myśląc ile tym razem będziemy czekać na kontynuację i czy jej się znowu doczekamy.

Bardzo brakuje efektu "WOW". Ale tak naprawdę. Fabuła jest rozciągnięta tym razem na 25 lat w trakcie których w życie wcielany jest plan Nahrmahn polegający na gwałtownym rozwoju i industrializacji Schronienia, a główni bohaterowie w tym czasie gryząc paznokcie z nerwów czekają na inwazję archaniołów. W między czasie jakieś potyczki, nowinki technologiczne, znowu potyczki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na pierwszy rzut oka książka jest okej. Na drugi również. Ale im dłużej narządem wzroku rzucamy w kierunku tej pozycji, tym coraz bardziej odnoszę wrażenie że składa się ona głównie z wody.

Znaczy to nie tak że jest zła fabuła i szyny się wygły. Tylko że to naprawdę cienka powiastka jest. I to bardzo. A po odlaniu zbędnej wody w postaci opisów planet które albo nigdy więcej nie zostaną wspomniane, albo zostały ujęte w takim kontekście, że ich kolejne wystąpienie zostanie okraszone powtórką z tej historii, zostaje się niewiele. I te "głębokie" opisy motywacji bohaterów. Rozterki, przemyślenia czy warto, czy nie warto. To nie jest tak że jest źle i nie da się czytać. Tylko tego jest za dużo, a ja czuję się zrobiony w jajo. Bo faktycznej fabuły w tej książce jest naprawdę mało. Tak samo zresztą było przy pierwszym tomie - był pilot serialu, a oczekiwałem 2.5h blockbustera. I naprawdę ciężko nie odnieść wrażenia że autor stosuje typowo serialowe podejście do budowania napięcia. Tylko jak mam czekać 18 tomów na dwutomowy finał który rozwiąże wszystkie zagadki, a następnie stworzy dwa razy tyle nowych tajemnic i zakończy się mocnym clifhangerem, to się zwyczajnie na to nie piszę.

Ale są i plusy. O ile tło historii wydawało się mocno naciągane, tak tutaj, tak mniej więcej w połowie, w końcu zaczyna się budować jakaś większa intryga. Potencjał na bardzo fajną opowieść jest, ale nie mogę darować formy w jakiej jest nam serwowana.

Na pierwszy rzut oka książka jest okej. Na drugi również. Ale im dłużej narządem wzroku rzucamy w kierunku tej pozycji, tym coraz bardziej odnoszę wrażenie że składa się ona głównie z wody.

Znaczy to nie tak że jest zła fabuła i szyny się wygły. Tylko że to naprawdę cienka powiastka jest. I to bardzo. A po odlaniu zbędnej wody w postaci opisów planet które albo nigdy...

więcej Pokaż mimo to