-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-10
2024-02-14
Wiecie, dlaczego warto sięgać po pisarzy z własnego regionu? Bo nie ma opcji, żeby nie korzystali oni z czegoś, co jest z tym regionem związane, a jeszcze nie spotkałam osoby, która nie poczułaby cienia ekscytacji, czytając w książce o swoim mieście. Dlatego też z radością wypożyczyłam sobie drugą część cyklu o przemyskiej gemmie — bezcennym tysiącletnim artefakcie — wokół którego Stefan Darda stworzył całkiem ciekawą historię. „Druga gemma” zaowocowała moją wyprawą do Przemyskiej Biblioteki Publicznej po najstarszą publikację Stefana Grabińskiego.
„Demon ruchu” to niewielkich rozmiarów książka wydana w roku 1919, która skrywa w sobie nadzwyczaj ciekawe nowele fantastyczne, solidnie podszyte nutami grozy, krążące wokół tematyki kolejowej. Mamy tu na przykład maleńką stacyjkę, w przestrzeni której żyją sobie wspominki. Niewidoczne dla ludzkiego oka, wałęsają się pomiędzy ścianami. Są zjawy, takie jak Smoluch, którego ujrzenie zwiastuje katastrofę. Pasażerowie, którzy utknęli na trasie i odbywają podróż, która nigdy się nie kończy. Grabiński nie boi się fantazjować nawet na temat przyszłości, jest więc nowela dotycząca nowoczesnej stacji, warto sprawdzić, jak bardzo się pomylił, o ile w ogóle :)
W tym wszystkim istnieją też wspaniałe zdania i pięknie połączone SŁOWA, dajmy na to: „Niestety los przykuł go do zielonego stolika i związał SZPAGATEM NUDY ze stosami zapylonych aktów i papierów”. W tekstach znajdują się też wyrazy, które dziś piszemy zupełnie inaczej. Za przykład niech posłuży termin „wytłómaczyć” str. 95 i niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego wówczas stosowane było takie „ó”? :)
A już w ogóle perełką na torcie jest przedmowa pana Józefa Jedlicza. Wysublimowana wypowiedź nie tylko na temat Grabińskiego, ale też kondycji polskiej fantastyki. I znów słowa, które czarują, dajmy na to „aromat suggestji”, no kocham. Albo zapożyczenia, np.: „Grabiński spełnia rolę i misję pioniera nowego genre`u”. Kto dziś tak pięknie pisze? Sprawdzajcie w swoich bibliotekach daty wydań książek, które pożyczacie, te stare kryją w sobie wiele niespodzianek :)
IG @angelkubrick
Wiecie, dlaczego warto sięgać po pisarzy z własnego regionu? Bo nie ma opcji, żeby nie korzystali oni z czegoś, co jest z tym regionem związane, a jeszcze nie spotkałam osoby, która nie poczułaby cienia ekscytacji, czytając w książce o swoim mieście. Dlatego też z radością wypożyczyłam sobie drugą część cyklu o przemyskiej gemmie — bezcennym tysiącletnim artefakcie — wokół...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-02
Na początku tego roku pojawiła się w sieci wiadomość, jakoby British Museum zakazało używania słowa „mumia”, jako zbyt dehumanizujące ciała starożytnych Egipcjan. Zaproponowano korzystanie z takich wyrażeń jak: „zmumifikowana osoba” bądź „zmumifikowane szczątki”. Muzeum zdementowało te pogłoski, niemniej jednak wciąż uwrażliwia osoby zwiedzające wystawy, że patrzą na ludzi, którzy kiedyś żyli, tym samym okazanie szacunku przy sarkofagach, a już na pewno zachowanie minimum kultury, jest jak najbardziej wskazane.
Gdyby jednak uwagę taką skierować do zamożnych Brytyjczyków sto lat wcześniej, wątpliwe czy w ogóle zechcieliby jej wysłuchać. Epoka wiktoriańska kochała się w trupach i wszystkich innych związanych z tym, obrzydliwościach. W bogatych domach na porządku dziennym była ekspozycja z mumii, która stawała się swoistą atrakcją. Sędziwe damy owijały się starymi bandażami, by ująć sobie lat a kurz, który zebrano z sarkofagów, sprzedawano aptekarzom, którzy tworzyli uzdrawiające mikstury. Ile dokładnie martwych ciał przywędrowało z Egiptu do Anglii, nie sposób policzyć, ale temat był na tyle frapujący, że zajął się nim sam Bram Stoker, który w Polsce kojarzony jest bardziej z wampirami niż z ciasno obandażowanymi ciałami skrywającymi się w gorących piaskach pustyni.
„Klejnot siedmiu gwiazd” to klasyczna powieść gotycka z całym wachlarzem tajemnic, zjawiskami nadprzyrodzonymi, niedopowiedzeniami, elementami grozy, a nawet nutą romansu, który pojawia się gdzieś w trakcie rozwiązywania głównej zagadki. Młody adwokat, Malcolm Ross, zostaje uwikłany w sprawę, która wymyka się logice, ale ponieważ dotyczy jego przyjaciółki, podejmuje wyzwanie. Omal sam nie pada ofiarą klątwy, która wywołuje dziwny letarg, jednak dzięki przytomności umysłu, krok po kroku odkrywa sekret słynnego egiptologa, Abla Trelawny’ego.
Moim zdaniem to naprawdę świetna pozycja na wakacje, mnie pochłonęła bez reszty. Co ciekawe, polskie wydanie posiada dwa zakończenia. Ty wybierasz, które podoba Ci się bardziej. Polecam!
IG @angelkubrick
Na początku tego roku pojawiła się w sieci wiadomość, jakoby British Museum zakazało używania słowa „mumia”, jako zbyt dehumanizujące ciała starożytnych Egipcjan. Zaproponowano korzystanie z takich wyrażeń jak: „zmumifikowana osoba” bądź „zmumifikowane szczątki”. Muzeum zdementowało te pogłoski, niemniej jednak wciąż uwrażliwia osoby zwiedzające wystawy, że patrzą na...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jest piątkowy wieczór. Leżysz w pachnącej wiatrem pościeli i rozkoszujesz się ciszą. Nic nie musisz. Z prędkością dojrzałego leniwca odpalasz @empikgo a tam Filip Kosior, tym swoim uwodzicielskim głosem mówi prosto do Twojego uszka: „Może S ek sik?” Naprawdę! Nie kłamię ;) Tak jest! Nie czekaj tylko odpal w końcu tę apkę ;)
Nowy serial audio, w którym czas odgrywa kluczową rolę. Dorota „Doris” i Janusz „Janek” to para około trzydziestki. Młodzi, niezależni, zakochani w sobie. Mieszkają w starym mieszkaniu po dziadkach Doris, w otoczeniu zegarów, które spełniają tu dość osobliwą rolę. Niespodziewanie zaczynają doświadczać zjawisk paranormalnych, które dręczą ich na tyle długo, aż wymuszą działanie obojga. Do tego zaczynają się pojawiać tajemnicze listy z zadaniami, na które żadne z nich nie zostało wcześniej przygotowane. Powoli odkrywają też tajemnice swoich rodzin, i to, kim są tak naprawdę. Różne miejsca, różne epoki, różne śmiercionośne przygody, z których czasem ledwie udaje się im uciec.
To wszystko czeka na Was w lekkim, momentami zabawnym, czasem strasznym, serialu Braci Miłoszewskich. To pierwszy serial audio, do którego sobie wracam po odsłuchaniu całości. Skaczę po dowolnych odcinkach, bo zwyczajnie lubię takie historyjki. I z chęcią przesłuchałabym ich więcej.
Jest piątkowy wieczór. Leżysz w pachnącej wiatrem pościeli i rozkoszujesz się ciszą. Nic nie musisz. Z prędkością dojrzałego leniwca odpalasz @empikgo a tam Filip Kosior, tym swoim uwodzicielskim głosem mówi prosto do Twojego uszka: „Może S ek sik?” Naprawdę! Nie kłamię ;) Tak jest! Nie czekaj tylko odpal w końcu tę apkę ;)
więcej Pokaż mimo toNowy serial audio, w którym czas odgrywa kluczową...