Najnowsze artykuły
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[2]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Średnia ocen:
7,3 / 10
4 ocen
Na półkach:
Zobacz opinię (2 plusy)
Czytelnicy: 13
Opinie: 3
Zobacz opinię (2 plusy)
Średnia ocen:
8,5 / 10
19038 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (2 plusy)
Czytelnicy: 32379
Opinie: 1330
Zobacz opinię (2 plusy)
Wobec tej książki opinia chyba już zbędna (nb. bardzo dobra dla fanów fantasy).
Wobec tej książki opinia chyba już zbędna (nb. bardzo dobra dla fanów fantasy).
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dzień dobry,
chciałbym się wypowiedzieć w kwestii oceny henoi32 i innych, którzy podobnie książkę odbierają. Otóż nie potrafię zrozumieć, dlaczego tacy ludzie wyciągają pozytywne wnioski na podstawie słów "megamanipulatora" jakim jest S.Wałach. Trzeba wiedzieć kim był autor, aby wyrobić sobie zdanie nt. jego wersji wydarzeń. Wcześniejsza książka Wałacha "Partyzanckie noce" opisująca jego udział w partyzantce AL w rzeczywistości mija się z prawdą. Dlaczego? Oddział im Jarosława Dąbrowskiego wg historyków prawdopodobnie nie istniał. Akcje przypisywane temu oddziałowi pokrywają się z działaniami innego oddziału AL (a właściwie NKWD) lub wręcz z akcjami przeprowadzonymi przez AK.
A wracając do "Świadectwa tamtym dniom" toż to istna manipulacja faktami, miejscami i nazwiskami. Nie zgodzę się tu ze stwierdzeniem, że prawda leży pewnie po środku. Bo jak wierzyć komuś kto już wcześniej "mijał" się z prawdą. Oczywiście historia nie jest obrazem czarno-białym i wtedy w Polsce szerzył się też bandytyzm, ale żeby wszystko przypisywać żołnierzom wyklętym. Np. sprawa gwałtu na "16-letniej" W. Stypulance i jej rozstrzelanie przypisywane partyzantom "Mściciela".
[...]
Okoliczności zbrodni były jednak nieco inne niż te opisane w książce, zaś zachowane materiały śledztwa pokazują, jak sprawę tą bezpieka kreowała i usiłowała nią manipulować. Tadeusz Stypuła, referent PUBP w Wadowicach znany był na terenie Makowa Podhalańskiego i Zawoi jako pijak i awanturnik. Nawet funkcjonariusze WUBP z Grupy Operacyjnej „Maków" raportowali o nim, że po pijanemu zgubił notes z nazwiskami osób rozpracowywanych (co było jeszcze do wytrzymania) ale i agentów (a to było dla UB nieszczęście).
Z opisanych powodów T. Stypuła był w swoich rodzinnych okolicach spalony i nie miał możliwości operacyjnego uzyskiwania informacji. Pod jego wielkim wpływem pozostawała młodsza, ale bynajmniej nie szesnastoletnia, a pełnoletnia siostra, która zbierała dla brata informacje o interesujących go ludziach z terenu Zawoi, Skawicy i Makowa i pod pretekstem, że wraz z ciotką chodzi w odwiedziny do krewnych w innych miejscowościach, spotykała się z bratem, oraz innymi funkcjonariuszami UB, przekazując im owe informacje. W ten sposób przyczyniła się do rozpracowania ponad 30 osób wspomagających oddział „Huragan", a z jej donosów co najmniej 12 osób trafiło do katowni UB. Informacje wskazujące na agenturalną pracę Władysławy S. podziemie uzyskało od jej rodziny – bowiem uczciwi ludzie nie akceptowali ani służby Tadeusza w organach ani roli spełnianej przez jego siostrę. A skoro rozpracowywała osoby związane z „Huraganem" i działo się to na obszarze operacyjnym tego oddziału, to nie partyzanci „Mściciela" ale właśnie „Huraganu" przeprowadzili śledztwo. Wobec uzyskanych bezsprzecznych dowodów i informacji wyrok (sąd polowy powołany przez por. „Sana" orzekał w tej sprawie w pięcioosobowym składzie) zapadł jednomyślnie. Karą za zbrodnie na Polakach, a takie skutki rodziły donosy Władysławy S., mogła być tylko śmierć.
Wyrok wykonali żołnierze „Huraganu", którzy ujętą w czasie powrotu z jednej z donosicielskich wypraw Władysławę doprowadzili na miejsce egzekucji przy drodze pomiędzy Skawicą a Zawoją. Jak z tego wynika, nie zgadza się w opisie Wałacha ani wiek ofiary, ani przyczyna jej likwidacji ani wskazanie sprawców. Pozostaje sprawa gwałtu, niewątpliwie najbardziej odrażająca oprócz samego faktu śmierci. A gwałtu... nie było!
W aktach prokuratorskich zachował się protokół oględzin zwłok, sporządzony przez dwóch funkcjonariuszy Sekcji Kryminalnej Służby Śledczej KPMO w Wadowicach, którzy pojechali tam wraz z bratem zastrzelonej pod ochroną grupy operacyjnej KBW – „zabezpieczyć" pogrzeb. I jak napisali „zwłoki zastaliśmy w trumnie" po czym dodali, że nie mogli prowadzić dalszych oględzin ze względu na rozpoczynającą się ceremonię. A na końcu dopisali, że „została zgwałcona" nie podając w jaki sposób to stwierdzili. Protokół ten nie zawiera żadnych szczegółowych danych, pozwalających na udowodnienie czegokolwiek więcej niż faktu, że milicjanci widzieli nieboszczkę w trumnie. Dokładny opis w tekście >>Prawda leży… w archiwach, czyli jak "ubecja" zafałszowała historię<< Michał Siwiec-Cielebon.
Tyle się naczytałem relacji uczestników ze strony UB jak i pamiętników i wspomnień uczestników ze strony "anty" oraz opracowań współczesnych na podstawie istniejących dokumentów, iż wiem, że ... powtórzę ... PRAWDA NIE LEŻY NAWET PO ŚRODKU. A zbrodnie popełnione przez zwykłych bandytów czy samych UB-eków i MO nie mogą w całości obciążać żołnierzy podziemia niepodległościowego.
Dziękuję za przeczytanie tego długiego tekstu.
Dzień dobry,
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo tochciałbym się wypowiedzieć w kwestii oceny henoi32 i innych, którzy podobnie książkę odbierają. Otóż nie potrafię zrozumieć, dlaczego tacy ludzie wyciągają pozytywne wnioski na podstawie słów "megamanipulatora" jakim jest S.Wałach. Trzeba wiedzieć kim był autor, aby wyrobić sobie zdanie nt. jego wersji wydarzeń. Wcześniejsza książka Wałacha "Partyzanckie...