hanysz

Profil użytkownika: hanysz

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 5 lata temu
1
Przeczytanych
książek
1
Książek
w biblioteczce
1
Opinii
6
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

"Sto siedemdziesiątą pierwszą Podróż Bazylii von Wilchek" czytało mi się świetnie. Kto zna bloga Renaty Rusnak (a warto, bo jest bardzo głęboko, a bardzo przystępnie - i rozmaicie), ten wie, że "Bazylia" musi mieć w sobie wszystkiego tego po trochu. Czytałam więc na dwie raty, powodowana najpierw chęcią rozciągnięcia sobie przyjemności, a potem już zwykłą zachłanną ciekawością. Rozciągałam w czasie, ile tylko mogłam, czytanie pierwszych stron i całej tej części stanowiącej prezentację postaci i ich ruszenie w podróż. Zresztą, sama byłam w podróży, właśnie kupiłam auto i musiałam je wypróbować, zapomniałam zabrać z Polski ulubiony fotel, powiewałam błękitnym szalem i stale zmieniały mi się krajobrazy... Bez zdradzania szczegółów powiem tylko, że uczucie siostrzeństwa z ekscentryczną hrabiną i jej wieczną swobodną elegancją miałam zapewnione. Zresztą po prostu zdążyłam się już naczekać na tę powieść. To była osobista, ale bardzo przyjemna faza lektury. I W OGÓLE nie chciało mi się ruszać dalej.
Zwlekałam, jak bohaterki, wylegujące się na tarasach i zbaczające z głównej trasy dla pięknych widoków lub dobrego jedzenia. Za to Bhutan i część drugą - łyknęłam na raz. Teraz trzeba już było wraz z akcją przyspieszyć, po prostu nie mogłam się dłużej opierać.

Po pierwsze, wraz z rozdzieleniem się torów akcji zaczął się prawdziwy suspens. Cóż, takie małe narracyjne załamanie czasu i przestrzeni. Ktoś musi ruszyć naprzód, a ktoś zostać, uczyć się cierpliwości i zacząć stawiać odpowiednie pytania. Druga część przygód w Bhutanie (i w tym całym Shangri-La!) to prawdziwa opowieść szkatułkowa. Jako czytelnik łykający akapit za akapitem sprawdzałam czasem, czy potrafiłabym wrócić w myślach po nitce do kłębka miejsc i zdarzeń. I da się, wszystko należycie trzyma się tak zwanej kupy, a i tak ma się wrażenie surfowania po falach subtelnych niedopowiedzeń i granic własnej (duchowej) wyobraźni.

Trzecia część natomiast wymagała jeszcze więcej uwagi. Łączyła wątki, skakała w czasie, jak lubię. Uzupełniała luki. Prawdziwe kino akcji. Wątki współczesne, jak należy. Technologie - nowoczesne. Zagrożenia - realne. Podobał mi się wątek Jamesa, bo nigdy do końca nie było jasne, na którą stronę przechyli się szala. Co jest "dobrze", a co "źle" w danej sytuacji? Umysł lubuje się w takim zgadywaniu na zapas, po której stronie względem tak zwanego zła i dobra się ustawić. Fajnie dać się na chwilę wkręcać Autorce, a już zaraz widzieć za zakrętem nowy horyzont Hrabiny i swój własny. Niezła gimnastyka emocjonalno-racjonalna i szkoła uważnego towarzyszenia bohaterce. Bo przecież Hrabina i tak zrobi, co zechce!

Bardzo wieloznaczna, kulminacyjna część książki. Podobała mi się o wiele bardziej niż prezentacja Bazylii z części pierwszej, w której sporo było odnarratorskich opinii, wiecie, typu, że wszyscy znamy i kochamy, oraz, że Bazylia jest piękna, ekscentryczna i w ogóle. W co oczywiście wierzyłam na słowo (trochę jak narratorowi powieści "Niezwykli" Prochaśki w tłumaczeniu Rusnak, który wciąż dyskretnie zapewniał nas, że ów wymyślony Jałowiec naprawdę był NAJMODNIEJSZYM kurortem w swoim czasie).

Wolicie opinie na czyjś temat, czy lepiej poznać go z bliska?

Można mnie próbować przekonywać przymiotnikami, ale i tak sama wolę zajrzeć do środka przeżyć bohatera. Końcowa, kulminacyjna część daje tę możliwość. (Niektóre) sekrety Hrabiny wychodzą na wierzch, wieloznaczność każdego z rozwiązań to podrywa dziewczęce serce, to satysfakcjonuje (za)cięty umysł - i tak do woli.

Zdecydowanie polecam tę niejednoznaczną, wymagającego dużej otwartości, poważną, zabawną, przekolorową, pięknie ilustrowaną i niezwykle mocno wciągającą lekturę!

Ps. A teraz sami zastąpcie sobie przymiotniki własnym doświadczeniem...

"Sto siedemdziesiątą pierwszą Podróż Bazylii von Wilchek" czytało mi się świetnie. Kto zna bloga Renaty Rusnak (a warto, bo jest bardzo głęboko, a bardzo przystępnie - i rozmaicie), ten wie, że "Bazylia" musi mieć w sobie wszystkiego tego po trochu. Czytałam więc na dwie raty, powodowana najpierw chęcią rozciągnięcia sobie przyjemności, a potem już zwykłą zachłanną...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika hanysz

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
1
książka
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
6
razy
W sumie
wystawione
1
ocenę ze średnią 10,0

Spędzone
na czytaniu
4
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]