Najnowsze artykuły
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[1]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2018-03-06
2018-03-06
Średnia ocen:
7,7 / 10
47 ocen
Ocenił na:
4 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (3 plusy)
Czytelnicy: 100
Opinie: 9
Zobacz opinię (3 plusy)
Niestety, odrobinę dziwie się nadmiernie pozytywnym opiniom na temat tej książki. Czy ktoś ją w ogóle przeczytał i próbował porównać z innym książkami dla dzieci by stawiać jej tak wysokie noty? Już nawet nie chodzi o to, że opowiadania są relatywnie nudne i o byle czym. To akurat norma wśród wielu książek dla najmłodszych i najwyraźniej celowy zabieg tejże. Mnie to generalnie nie przypada do gustu - ale dzieci nie są aż tak wymagające. W czym więc problem? W tym, że biorąc pod uwagę "konkurencję", brak w niej "tego czegoś". Owszem, niektóre historie były fajne, ogólny sens przyjaźni także jest pozytywnie zarysowany. To można pozytywnie ocenić. Aczkolwiek brak mu głębi - łatwo odczuć, że trochę to przywiązanie do misia jest sztuczne. Odnoszę generalnie wrażenie jakby autor nie miał wielkiego planu o czym napisać i pisał co mu popadnie. Trochę jakby "na odwal się". Niektórzy chyba także wstydliwie pomijają pewien aspekt celowego (sic!) przemycania w tej książce pewnych treści pokazujących kardynalne błędy dorosłych jak gdyby były czymś tak normalnym i zwykłym jak jedzenie śniadania i zdarzały się zawsze oraz były po prostu normalne. Wszystko w porządku, niech będzie - gdzie w takim razie element dydaktyki? Tego w tej książce nie uświadczymy. Dziecko co najwyżej dowie się, o ile rodzic nie złoży stosownych wyjaśnień, że rozwód to jak najbardziej normalna rzecz - niczym jedzenie obiadu. Zaakceptuje to jak Tosia z uśmiechem na twarzy "bo tak ma być i wszystko jest dobrze". I nie wiem już w tym momencie czy autor bał się kogokolwiek urazić, czy też jest to celowa propaganda skoro aspekt dydaktyczny pominął a jednak z jakiejś przyczyny porusza takie trudne tematy? Chyba bardziej to drugie, ponieważ - co dziwniejsze - te rzeczy przemycane były zupełnie bez związku z fabułą danego opowiadania (osobliwy product placement?) Na prawdę darowaliby sobie... Jest tyle innych zabiegów stylistycznych. Niezależnie jak tego nie ocenimy, warto o tym i tak wspomnieć, ponieważ nie każdy rodzic życzyłby sobie takich treści.
Niestety - to już chyba nie te czasy "Dzieci z Bullerbyn", czy innych klasyków, gdzie wszystko było naturalne i każde "złe" (jak i dobre) rzeczy były opowiadane bez kompleksów oraz miały naturalne wyjaśnienie opisane językiem dzieci. Czasem dowcipna, czasem wstydliwa, czasem poważna... Ale zawsze była obecna w nich dydaktyka. Historie były wciągające pełne przygód a dziecko prosiło o "jeszcze jeden!". Ta książka jest jak gdyby ich przeciwieństwem. Przygody są byle jakie, a próby pokazania świata dorosłych pokraczne i niezrozumiałe dla dziecka. Owszem - są o wiele słabsze książki dla najmłodszych. Ale ta niczym nie zasługuje na tak wysoką ocenę. Całe szczęście najważniejsze pozostało i tego żadna moda nie zniszczy - fakt czytania książki z dzieckiem, a nie jej treść. Tylko dlaczego wybrać akurat "Kajtka..." skoro jest taka byle jaka?
Niestety, odrobinę dziwie się nadmiernie pozytywnym opiniom na temat tej książki. Czy ktoś ją w ogóle przeczytał i próbował porównać z innym książkami dla dzieci by stawiać jej tak wysokie noty? Już nawet nie chodzi o to, że opowiadania są relatywnie nudne i o byle czym. To akurat norma wśród wielu książek dla najmłodszych i najwyraźniej celowy zabieg tejże. Mnie to...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to