rozwiń zwiń
elinek

Profil użytkownika: elinek

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 5 lata temu
39
Przeczytanych
książek
40
Książek
w biblioteczce
16
Opinii
52
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Nie mam pojęcia jak ocenić tę książkę.

Z jednej strony, jest naprawdę dobrze napisana, żywy i sugestywny język to jej ogromny atut. W mojej opinii, niestety, jeden z nielicznych.

Zacznijmy od początku. Pierwsza strona, pierwszy rozdział, pierwsze poważne uczucie, należą do Stefanii. W jakiś sposób oswoiłam się z tą bohaterką, nastawiłam na to, że to właśnie jej będzie dotyczyć ta historia i... klops. Stefania staje się tłem, a na pierwszy plan wybija się Elżbieta. No, dobrze. Do Elżbiety też się przekonałam. Najpierw jej potajemny romans z Andrzejem (wielka miłość, o której nie wspomina później nawet przez ułamek sekundy a ja zastanawiam się, po co właściwie autorka o niej wspominała), jakiś tam konflikt z siostrą, ale zupełnie bezbarwny (groźby Stefanii bez żadnego działania na kolejnych stronach książki, naciągane uniemożliwienie Elżbiecie pożegnania się z ukochanym, etc). Dalej, ciąg średnio powiązanych ze sobą wątków, w tym dwa doklejone jakby na siłę i zupełnie odbierające powieści wiarygodność - postać Katii (z oczywistych względów) i młodego, bogatego Persa, który zakochuje się w naszej bohaterce. Pomijam fakt, że samo przebrnięcie przez suchy opis dworu, dziewcząt i koligacji rodzinnych, który autorka zaserwowała na samym wstępie, był dosyć katorżniczym zajęciem... I świeczki. Będzie, że się czepiam, ale świece podczas okupacji były drogim, deficytowym towarem, z którego ludzie rezygnowali na rzecz karbidówek czy lamp naftowych, a nasze bohaterki posługiwały się nimi na odległych syberyjskich stepach... No, nie. Kolejna nieścisłość, alkoholizm Elżbiety, z którym właściwie nie wiadomo co się stało. Przeszło jej?

Generalnie, największym minusem tej powieści jest to, że za każdym razem, gdy zdążę "oswoić się" z jakimś wątkiem, autorka go porzuca i podejmuje inny, jakby całkowicie zapominała o poprzednim i jakby poprzedni (wydawałoby się, główny) wątek był jakimś nic nieznaczącym preludium do czegoś równie mało znaczącego. Jak wspomniałam na wstępie, język jest mocny, sugestywny i działa na wyobraźnię. Tyle, że to niestety za mało. Zabrakło głównego wątku, jakiegoś filaru, trzonu, czegoś, czego mogłabym się uczepić i brnąć razem z głównymi bohaterkami/główną bohaterką.

Być może cała trylogia ma więcej sensu niż pierwsza część. Tyle, że nie jestem pewna, czy mam ochotę sięgać po kolejne.

Nie mam pojęcia jak ocenić tę książkę.

Z jednej strony, jest naprawdę dobrze napisana, żywy i sugestywny język to jej ogromny atut. W mojej opinii, niestety, jeden z nielicznych.

Zacznijmy od początku. Pierwsza strona, pierwszy rozdział, pierwsze poważne uczucie, należą do Stefanii. W jakiś sposób oswoiłam się z tą bohaterką, nastawiłam na to, że to właśnie jej będzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem mi się podobała. Głównie dlatego, że nie lubię cukierkowych zakończeń, zwłaszcza w powieściach o tematyce wojennej lub z wojną w tle. Dobrze się ją czytało, tylko.. czegoś zabrakło. Zabrakło dalszych losów Jegora, Marty, mamy Marty, kościelnego i jego rodziny i szeregu innych postaci. Nie mniej nie żałuję że ją kupiłam i przeczytałam.

Całkiem mi się podobała. Głównie dlatego, że nie lubię cukierkowych zakończeń, zwłaszcza w powieściach o tematyce wojennej lub z wojną w tle. Dobrze się ją czytało, tylko.. czegoś zabrakło. Zabrakło dalszych losów Jegora, Marty, mamy Marty, kościelnego i jego rodziny i szeregu innych postaci. Nie mniej nie żałuję że ją kupiłam i przeczytałam.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest zwyczajnie marna. Ciągnie się jak flaki z olejem, emocje jak na grzybach, "tajemnica", którą nietrudno odkryć zanim autorka zdąży ją wyjawić. Bohaterowie bezbarwni, nierealni, pozbawieni jakichkolwiek emocji. Dodatkowo ogromną wadą tej książki jest to, że żaden z jej wątków nie jest wyeksponowany - przechodzą jeden w drugi niezbyt płynnie i tak naprawdę nie wiadomo o co autorce chodzi - czy o Harrego i Lidię, czy o Julię i Kita, czy o coś zupełnie innego i być może przez to żaden z wymienionych bohaterów nie wzbudził mojej sympatii czy też współczucia. Wypunktuję w skrócie największe absurdy tej powieści, bo wypisanie wszystkich jej wad i rozwodzenie się nad nimi wystarczyłoby na doktorat.

1. Drętwe dialogi. Na litość boską, ani to zabawne, ani realne, w codziennym życiu ludzie używają raczej języka potocznego i nie są tacy ąę. Nie wiem czy autorka zrobiła to celowo, czy inaczej nie potrafi, czy też może tłumacz lekko popłynął, ale czytało się to okropnie.

2. Julia, kobieta która w strasznych okolicznościach straciła jedyne dziecko, zachowuje się... dziwnie. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie większej tragedii, a ta pani przez 7 miesięcy trochę nie jadła, trochę się na wszystkich obraziła, raz się wzruszyła na widok kobiety w ciąży, potem nawet myślała czy by się nie zabić i tyle z jej żałoby. Później nowy facet (kuzyn zresztą), nowy dom, nowe dziecko i gitara. O starym dziecku wspominać nie trzeba, bo i po co. Szczęśliwa jest przecież.

3. Kit. Pojawia się znikąd, też oczywiście z bagażem doświadczeń, chudy ale przystojny (?). Od razu zakochany, pielęgnuje naszą Julię niczym najcenniejszą orchideę podczas jej choroby. Próbuje być zabawny ale średnio mu to wychodzi, przez chwilę jest przez wszystkich podejrzewany o to że leci na dwa fronty, ale w gruncie rzeczy nikt się tym specjalnie nie przejął, nawet ja.

4. Venettia. Nic nie wnosi do fabuły, a ciągnie się chyba przez 3 rozdziały. I po co?

5. Harry. Udany, nie ma co. Matka dosyć delikatnie podsunęła mu pomysł ożenku z Olivią (nie mam książki przed sobą, ale o ile dobrze pamiętam Adrienne wyraźnie powiedziała, żeby nie robił nic wbrew sobie). Później facet cały czas ma pretensje do rodzicielki, że go zmusiła do ślubu, chociaż sam się do niego palił. Przez chwilę wydaje mu się że jest gejem, później poznaje swoją prawdziwą miłość (której odkrycie zajmuje mu kilkanaście sekund, ale co tam). Nie ma jaj, nie potrafi dochować wierności żonie ani jej zostawić.

6. Olivia. Kolejny ewenement, dowiaduje się o zdradzie męża i zamiast mu wybaczyć, odprawić go albo samej odejść, nie robi nic i męczy siebie i jego też męczy. I mnie też zmęczyła w gruncie rzeczy.

7. Elsie. Tutaj już mi ręce opadły. Jej mąż wraca z Tajlandii z maleńkim dzieckiem i daje je żonie w prezencie. W PREZENCIE. Jak szczeniaka. Ona oczywiście od razu dziecko pokochała, w jednej sekundzie, tylko musiała się upewnić czy ono na pewno z nimi zostanie, bo głupio tak je pokochać skoro ma za chwilę zniknąć. Bardzo pieszczotliwie się o rzeczonym dziecku wyrażali, per TO.

8. Powrót Xaviera. Co to w ogóle było? Facet spowodował wypadek w którym zginął jego syn, po czym poszedł jak przecinak przez las z tego szoku i rozpaczy tej, szlajał się po jakichś promach (ciekawe czym płacił, musiał mieć dużo gotówki przy sobie, bo gdyby płacił kartą raz dwa by gościa namierzyli). Zostawił dziecko w lesie (lekarzem nie był, ale uznał że nie żyje), po czym nasza Julia przyjęła go z otwartymi ramionami. No, średnio otwartymi, ale jakoś go nie pogoniła. Dodatkowo (bo chyba autorka wymyśliła że on czarnym charakterem będzie, ale pewności nie mam) śmierć własnego dziecka nie zrobiła na nim wielkiego wrażenia, wolał świętować swój powrót do żywych.

9. Emocje, a raczej ich brak w momencie kiedy Julia dowiaduje się że Elsie nie jest jej babką, Bill dziadkiem, a Alicia siostrą. Spotkanie z Xavierem też bez większych emocji, z rodzoną babką podobnie.

Przypuszczam, że mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Dawno nie czytałam czegoś tak słabego, nudnego i źle napisanego. Skończyłam tylko dlatego że zaczęłam, jakkolwiek to brzmi, przy czym drugą część książki już tylko kartkowałam żeby potwierdzić swoje przypuszczenia - ciężko było przebrnąć przez morze nic nie wnoszących i wypranych z emocji dialogów. Gdybym jednak miała wymienić jakąś zaletę, byłby to opis krajobrazu Tajlandii. Ocean, chatka, to całkiem autorce wyszło i zamiast irytacji autentycznie oczami wyobraźni widziałam lazurową wodę i piasek. Generalnie nie polecam nikomu, zmarnowany potencjał.

Ta książka jest zwyczajnie marna. Ciągnie się jak flaki z olejem, emocje jak na grzybach, "tajemnica", którą nietrudno odkryć zanim autorka zdąży ją wyjawić. Bohaterowie bezbarwni, nierealni, pozbawieni jakichkolwiek emocji. Dodatkowo ogromną wadą tej książki jest to, że żaden z jej wątków nie jest wyeksponowany - przechodzą jeden w drugi niezbyt płynnie i tak naprawdę nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika elinek

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
39
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
52
razy
W sumie
wystawione
39
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
293
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]