Temat na pierwszą stronę
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Numero zero
- Wydawnictwo:
- Noir sur Blanc
- Data wydania:
- 2015-05-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-01-01
- Data 1. wydania:
- 2015-01-01
- Liczba stron:
- 160
- Czas czytania
- 2 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788373925328
- Tłumacz:
- Krzysztof Żaboklicki
- Tagi:
- literatura włoska Krzysztof Żaboklicki
„Kraj groteskowy, zdeformowany, niepotrafiący nawet godnie przyjąć swojego tragicznego losu. Takie właśnie są Włochy opisywane przez Umberto Eco w jego najnowszej powieści i taka jest rzeczywistość, która – zdaje się mówić autor – wykroczyła już poza wszelkie granice wyobraźni. Jednak skoro prawda przewyższa literacką fikcję, to czy warto pisać taką powieść? Paradoksalnie, odpowiedź na to pytanie znajdziemy właśnie w tej książce…” (La Repubblica)
Pan Colonna, główny bohater powieści, to typowy „człowiek bez właściwości”, a mówiąc dosadniej - życiowy nieudacznik.Pięćdziesiątka na karku i żadnych znaczących dokonań na koncie. Może jednak niespodziewana propozycja, jaką składa mu pewnego dnia 1992 roku niejaki Simei, zapoczątkuje tak długo oczekiwany przełom? Przez rok Colonna ma być świadkiem przygotowań do publikacji pierwszego numeru nowego dziennika, a potem opisać je w (rzecz jasna bestsellerowej) książce. Jego relacja nie musi ściśle trzymać się faktów, jako że ów dziennik, „gotowy mówić prawdę o wszystkim”, w gruncie rzeczy jest blefem, mają one drugorzędne znaczenie.
Colonna, świetnie zdając sobie sprawę z oszustwa, decyduje się wziąć udział w eksperymencie i odegrać powierzoną mu rolę. Na początek poznaje barwną i dość przypadkowo dobraną grupę dziennikarzy „przyszłej” gazety. Jest wśród nich inteligentna trzydziestoletnia Maia Fresia (której wejście w życie Colonny ma nieoczekiwane i całkiem miłe konsekwencje…),jest wyspecjalizowany w zadawaniu głupich pytań Cambria; powiązany z tajnymi służbami Lucidi; a także Braggadocio, wzorcowy dziennikarz śledczy, nieustannie tropiący rozmaite afery i spiski.
Wszyscy oni dyskutują o zawartości nowej gazety: horoskopy powinny być optymistyczne, krzyżówki łatwe, nekrologi natchnione, sformułowania jasne i nie wymagające od czytelnika zbędnego namysłu.
Jak więc pisać o sprawach poważnych i w ogóle jakie tematy należy podejmować? Odpowiedz spróbuje udzielić niezmordowany Braggadocio, przygotowując sensacyjny materiał, w którym zdemaskuje intrygę łączącą w logiczną całość najmroczniejsze tajemnice najnowszej historii Włoch: domniemania, że Mussolini przeżył, a zabity został jego sobowtór; zamach stanu planowany przez księcia Borghese; terror Czerwonych Brygad; przypuszczalne zabójstwo Jana Pawła I; afery banku watykańskiego. A wszystko to pod nieustanną kontrolą tajnej prawicowej organizacji Gladio, loży masońskiej P2, mafii, CIA, Watykanu i tajnych służb. Teza Braggadocia, choć solidnie skonstruowana, wydaje się wyssana z palca. Ale tyko do czasu…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Early edition
Po najnowszej powieści Umberto Eco zwyczajny czytelnik mógłby spodziewać się sporego tomiszcza, najpewniej w średniowiecznej aurze. Idąc tropem „Cmentarza w Pradze”, „Tajemniczego płomienia królowej Loany” czy innych jego powieści na czele z „Imieniem Róży”, strzał w tematykę i objętość najnowszego dzieła, nie powinien być aż tak chybiony. A jednak „Temat na pierwszą stronę” to „skromna”, stuosiemdziesięciostronicowa książeczka, gdzie przenosimy się, co prawda wstecz, choć zaledwie o niecałe ćwierć wieku.
Najnowsza powieść Eco jest nie tylko pod względem objętości i bardziej współczesnej tematyki inna – co nie oznacza, że jakikolwiek czytelnik będzie „Tematem…” rozczarowany. Autor przenosi nas do roku 1992, kiedy tabloidy dopiero raczkowały, a redaktorzy wyuczali się przyjętych dziś metod pracy w nowoczesnej gazecie. Głównym bohaterem jest redaktor Colonna, który od pierwszych stron wprowadza nas w aurę precyzyjnie skrojonej intrygi. Niejaki pan Simei składa mu intratną propozycję wzięcia udział w niecodziennym projekcie zleconym przez bogatego prezesa Vimercate. Chodzi o stworzenie zapowiedzi nowego dziennika. Dwanaście numerów zerowych… powiedzmy 0/1, 0/2 i tak dalej… wydrukowanych w niewielkiej liczbie zastrzeżonych egzemplarzy. Gazeta o nazwie „Jutro” ma być kreacją prawdopodobnych zdarzeń. Redaktorzy muszą patrzeć w przyszłość. Tworząc numery zerowe gazety (taki tytuł w oryginale nosi nowa powieść Eco – „Numero Zero”),piszą teksty na podobnej zasadzie, jak przewiduje się pogodę. …bo numer zerowy może mieć dowolną datę i może z powodzeniem stanowić przykład tego, czym byłabym gazeta kilka miesięcy wcześniej, powiedzmy wtedy, kiedy zdetonowano ową bombę. Wiemy już, co się stało potem, ale piszemy tak, jakby czytelnik jeszcze o tym nie wiedział. Wszystkie nasze niedyskrecje nabierają przeto posmaku czegoś nowego, niespodziewanego, powiedziałbym wręcz: proroczego. Mi automatycznie przychodzi na myśl dawny serial telewizyjny, w którym bohater otrzymywał codziennie gazetę z następnego dnia („Zdarzyło się jutro”).
Pomimo że w „Temacie na pierwszą stronę” roi się od wielu intertekstualnych odnośników, a uważny czytelnik z powodzeniem może odnaleźć drugie dno książki i analizować dzieło na wielu poziomach, sam styl jest bardzo swobodny, co sprawi, że zadowoli również i tych niewymagających czytelników. To prawdopodobnie najlżejsza i najweselsza książka Eco. Luźnym stylem i redaktorskimi, absurdalnymi wręcz żartami przypomina powieści Eduardo Mendozy. Dowcipy są zarówno słowne, sytuacyjne, jak i bazujące na zestawieniu nastrojów z 1992 roku z aktualnym stanem rzeczy. Na przykład stanowisko, że telefony komórkowe się nie przydadzą, bo nigdy nikt nie będzie miał potrzeby używania telefonu gdzie indziej, niż powszechnie dostępnych stacjonarnych.
Sama intryga ze swej absurdalności ma również nieco wspólnego z przygodami barcelońskiego damskiego fryzjera. Bohater jest wciągany w kolejne sekrety. Od samego początku powieści widzimy, jak popada w pewną paranoję. W powieści nie brakuje redaktorskiego humoru, smaczków w sposobach tworzenia nowoczesnej gazety, a nawet miłostki do współpracownicy, Mai. Jednak na plan pierwszy wysuwa się tajemnicze śledztwo redaktora Braggadocio. Tematem jest spiskowa teoria dotycząca śmierci, lub domniemanej ucieczki Benito Mussoliniego. I w tym miejscu zauważamy, że to jednak typowo ecowska książka. Autor, jak zwykle, dobrze się przygotował, zgłębił temat dotyczących wszystkich spisków o Duce. Teorie o jego zabitym sobowtórze, o ucieczce, ukrywaniu się gdzieś w Watykanie, to niewątpliwie teorie dorównujące sensacją tematom takim jak choćby wzięci wcześniej przez Eco pod lupę Templariusze. Tym razem jednak temat jest nowoczesny, traktowany na luzie, niczym tabloidalna sensacja. Fascynującym jest to, że w tak niewielkiej książeczce, z pozoru zupełnie zwyczajnej, Eco umie zawrzeć zarówno świetne przygotowanie do roi obecnego redaktora, jak i nastrój 1992 roku. W zgrabny sposób dokłada kolejne wyśledzone rewelacje o tajemnicy Duce, z niesłychanym merytorycznym przygotowaniem oraz swobodą i lekkością wyćwiczonego pióra. To naprawdę świetna książka Eco, przystępna dla każdego (co nie zawsze można przyznać przy powieściach Włocha). Zabawna, redaktorsko nostalgiczna, krótka, dobrze napisana, ale również możliwa do interpretowania na wiele sposobów i w wielu wymiarach. Wszystko, po czym, moim zdaniem, można poznać genialnego pisarza.
Monika Samitowska-Adamczyk
Oceny
Książka na półkach
- 1 229
- 515
- 355
- 36
- 13
- 13
- 12
- 10
- 10
- 9
OPINIE i DYSKUSJE
Umberto Eco zmarł 19 lutego 2016 roku czyli osiem lat i pięć dni temu. Właśnie uświadomiłem sobie, że praktycznie w rocznicę jego śmierci rozpocząłem lekturę jego ostatniej książki "Temat na pierwszą stronę" (18 lutego 2024). Książka ta ukazała się nakładem Oficyny Wydawniczej Noir Sur Blanc w 2015 roku.
Dotychczas przeczytałem tylko jedną powieść autora i było to "Imię róży" (jego pierwsza powieść) i nadal uważam, że jest to książka, którą powinien poznać każdy. Niestety nie mam takiego zdania o jego ostatniej książce. Bardzo męczyłem się tę krótką książką, która ma ledwie 178 stron.
Głównym bohaterem i zarazem narratorem powieści jest Pan Colonna, który za namową pewnego pana nazwiskiem Simei, bierze udział w pewnym eksperymencie. Eksperyment ten ma polegać na teoretycznym wydawaniu gazety, który ma się nazywać "Jutro". Codzienne spotkania grupy przypadkowych dziennikarzy mają być kanwą powieści, którą napisać ma Colonna. "Temat na pierwszą stronę" pokazuje nam, jak mogą działać media na świecie. Jak mogą one wpływać na świat, widziany przez zwykłych czytelników prasy, czy odbiorców radia czy telewizji. I jest to jedyny plus tej powieści. Jeden z bohaterów powieści pewien dziennikarz próbuje znaleźć inne tematy dla gazety: zagadkowe dzieje Mussoliniego, organizacja Gladio i inne. Jednak żadne z tych tematów, jak i inne pokazane przez dziennikarkę Maię nie ujrzą światła dziennego, gdyż te mogłyby być niewygodne dla sponsorującego tytuł Prezesa. I pojawia się pytanie, czy media są tak naprawdę wolne.
Jak już wspomniałem książka ta ma 178 stron, na przeczytanie których potrzebowałem pięciu dni i pięciu posiedzeń. I niestety męczyłem się z tą książką, która zajęła 187 miejsce wśród 260 książek Przeczytanych Na Tronie. Podsumowując odradzam jej czytanie, ale jeśli nie czytaliście "Imienia róży" to koniecznie zadróbcie tę zaległość.
https://www.facebook.com/czytamnatronie
https://www.instagram.com/czytamnatronie
Umberto Eco zmarł 19 lutego 2016 roku czyli osiem lat i pięć dni temu. Właśnie uświadomiłem sobie, że praktycznie w rocznicę jego śmierci rozpocząłem lekturę jego ostatniej książki "Temat na pierwszą stronę" (18 lutego 2024). Książka ta ukazała się nakładem Oficyny Wydawniczej Noir Sur Blanc w 2015 roku.
więcej Pokaż mimo toDotychczas przeczytałem tylko jedną powieść autora i było to "Imię...
Dawno nie brnąłem tak w książkę w poszukiwanie jej sensu, po 90 stronach się poddałem. Kompletnie nie dla mnie.
Dawno nie brnąłem tak w książkę w poszukiwanie jej sensu, po 90 stronach się poddałem. Kompletnie nie dla mnie.
Pokaż mimo toSpotkania redakcyjne i manipulacje tekstem świetne, ale wtłoczenie tego w powieść nie do końca mnie kupiło. Wolę felietony/eseje tego autora.
Spotkania redakcyjne i manipulacje tekstem świetne, ale wtłoczenie tego w powieść nie do końca mnie kupiło. Wolę felietony/eseje tego autora.
Pokaż mimo toLekcje redagowania gazet otwierające oczy na techniki manipulacji i umiejętność czytania między wersami zmieniają zwrot uwagi na historię czasów wojny światowej. Początkowo nie potrafiłam odnaleźć się w słowach, jako że cierpię na sporą nieświadomość przeszłości, zawiłości politycznych, przyczyn konfliktów międzynarodowych, konspiracji, toku rozumowania głów państw, a także tajnych zgrupowań i działań. Nadrobiłam więc braki, posilając się Wikipedią, po czym treści docierające z książki stały mi się przystępniejsze i frapujące. Nie odstępowała mnie myśl, że ideologie powinny siedzieć w prywatnych głowach, jeżeli nie prowadzą do dobra ogółu, a nie płynąć krwią niewinnych ludzi. Rzeczywistość przerasta fikcję, zatrważająca prawda niweczy wysnute domysły i pogłoski, a niesprawiedliwością jest, że za nią się umiera.
Umberto Eco książką o tytule „Temat na pierwszą stronę” dowiódł, iż jego talent pisarski asocjował z inteligencją, wiedzą, wnikliwym, spostrzegawczym pojmowaniem rzeczywistości, a także chęcią kształtowania u czytelników sceptycyzmu w odbiorze informacji napływających z różnych mediów.
Jestem aktualnie na ścieżce zmierzającej ku poznaniu twórczości tegoż człowieka wielu ról i profesji.
Lekcje redagowania gazet otwierające oczy na techniki manipulacji i umiejętność czytania między wersami zmieniają zwrot uwagi na historię czasów wojny światowej. Początkowo nie potrafiłam odnaleźć się w słowach, jako że cierpię na sporą nieświadomość przeszłości, zawiłości politycznych, przyczyn konfliktów międzynarodowych, konspiracji, toku rozumowania głów państw, a także...
więcej Pokaż mimo toPod pretekstem sensacyjnej intrygi, Autor pokazuje nam doskonale sobie znane, a niekoniecznie krystalicznie czyste mechanizmy działania współczesnej prasy. W zgrabnie stworzonej teorii spiskowej przewijają się słynne postaci czy organizacje: Mussolini, Pius XII. Jan Paweł I, loża P2 czy moja ulubiona choć mocno kontrowersyjna postać bp. Marcinkusa ze swymi kompromitującymi działaniami w Instytucie Dzieł Religijnych. Jak zwykle u Umberto doskonała intelektualna zabawa.
Pod pretekstem sensacyjnej intrygi, Autor pokazuje nam doskonale sobie znane, a niekoniecznie krystalicznie czyste mechanizmy działania współczesnej prasy. W zgrabnie stworzonej teorii spiskowej przewijają się słynne postaci czy organizacje: Mussolini, Pius XII. Jan Paweł I, loża P2 czy moja ulubiona choć mocno kontrowersyjna postać bp. Marcinkusa ze swymi kompromitującymi...
więcej Pokaż mimo toKristo - krótko.
Jak na powieść pisaną w obliczu śmierci Eco jest ona zaskakująco lekka i dośc pogodna. Niech jednak to nie zmyli czytelnika - mimo że krótka - to rzecz erudycyjna, z wieloma planami, którą ciężko opisać gatunkowo. Największym smaczkiem jest alternatywna historia o śmierci Mussoliniego opowiadana równolegle do złośliwego opisu tworzenia tabloidu - innym cymesem przekorna zabawa oklepanymi związkami frazeologicznymi. Błyskotliwe "Numero uno" przeczytałem bardzo szybko, nie ugrzęzłem jak np. w "Historii piękna", więc też polecam innym tę najmniej znaną pozycję w dorobku autora "Imienia róży".
Kristo - krótko.
więcej Pokaż mimo toJak na powieść pisaną w obliczu śmierci Eco jest ona zaskakująco lekka i dośc pogodna. Niech jednak to nie zmyli czytelnika - mimo że krótka - to rzecz erudycyjna, z wieloma planami, którą ciężko opisać gatunkowo. Największym smaczkiem jest alternatywna historia o śmierci Mussoliniego opowiadana równolegle do złośliwego opisu tworzenia tabloidu - innym...
Cała historia zawarta w tej książce jest jak dla mnie trochę dziwna. Wysoko postawiona osobistość zleca swojemu podwładnemu Simei stworzenie gazety, która nigdy nie ma trafić do ogólnego obiegu, a jedynie być swoistym straszakiem i kartą przetargową w dłoni jej twórcy. Kartą, która jej autorowi ma pomóc dostać się na salony i ugruntować jego pozycję na samym szczycie. Tymczasem Simei odnajduje swojego asystenta - Collonę, człowieka który sam siebie określa jako życiowo przegranego i zleca mu posadę ghostwritera oraz napisanie książki o całym podjętym przedsięwzięciu. Wprowadza i uświadamia go oczywiście, że temat gazety to tylko wymysł. Bardzo to wszystko pogmatwane. Po skompletowaniu kadry dziennikarskiej, w której każdy jest inny, zaczyna się praca nad numerem zerowym gazety. Paradoksem jest to, że celem gazety nie jest przedstawianie wydarzeń, które nastąpiły tylko takich, które nastąpić mogą. W książce mamy również wątek miłosny - o dziwo, całkiem realny. Widać, że Umberto Eco nie był w sprawach miłosnych naiwny. Mamy wreszcie dziennikarskie sensacje, powiązane z ludźmi z samego szczytu Włoch, które być może doprowadziły do śmierci ich twórcy. Reasumując - cała historia dzieje się jakby zbyt szybko. Chociaż wydarzenia dzieją się chronologicznie to czytelnik ma wrażenie, że pomiędzy tym wszystkim czegoś brakuje. Plusem tej książki jest bez wątpienia kreacja bohaterów. Mamy w niej połączenie "życiowego przegranego", autystycznej dziennikarki, dziennikarza paranoika, agenta owianego tajemnicą i wreszcie szefa Simei, również postać dosyć ciekawą. Myślę, że głównym celem tej książki było ukazanie tego jak wielki wpływ potrafi wywrzeć dziennikarstwo. Autor stawia nawet tezę, że to dziennikarstwo kształtuje światopogląd swoich czytelników robiąc to świadomie lub nieświadomie. Pokazuje również jak bardzo potrafi być skorumpowany świat na samym szczycie władzy. Czy książkę można polecić do czytania? Zapewne tak, bo jest krótka, dobrze się ją czyta i czytelnik nie zdąży się nią znudzić - bo tak jest krótka. To moja druga książka Umberto Eco, jednak w porównaniu z Imieniem Róży wydaje się być sporo gorsza.
Cała historia zawarta w tej książce jest jak dla mnie trochę dziwna. Wysoko postawiona osobistość zleca swojemu podwładnemu Simei stworzenie gazety, która nigdy nie ma trafić do ogólnego obiegu, a jedynie być swoistym straszakiem i kartą przetargową w dłoni jej twórcy. Kartą, która jej autorowi ma pomóc dostać się na salony i ugruntować jego pozycję na samym szczycie....
więcej Pokaż mimo toPrzeciętna. Lepiej by było, gdyby Umberto Eco swoje przemyślenia na temat mediów zebrał w formie eseju, a nie pod postacią przygód nierozgarniętych bohaterów dziwacznej redakcji.
Przeciętna. Lepiej by było, gdyby Umberto Eco swoje przemyślenia na temat mediów zebrał w formie eseju, a nie pod postacią przygód nierozgarniętych bohaterów dziwacznej redakcji.
Pokaż mimo toSolidna dawka historii i informacji o tym, jak manipulują media. Może niezbyt odkrywcze, ale przedstawione dobrze i ciekawie.
Solidna dawka historii i informacji o tym, jak manipulują media. Może niezbyt odkrywcze, ale przedstawione dobrze i ciekawie.
Pokaż mimo toMedia i niezależność mediów w wydaniu Umberta Eco. W tle niesamowita historia śmierci Mussoliniego na tle historii Włoch lat powojennych. Ciekawe postacie ludzi przeciętnych, niewiele osiągających w życiu którzy zrządzeniem losu przygotowują gazetę która nigdy ma się nie ukazać...
Media i niezależność mediów w wydaniu Umberta Eco. W tle niesamowita historia śmierci Mussoliniego na tle historii Włoch lat powojennych. Ciekawe postacie ludzi przeciętnych, niewiele osiągających w życiu którzy zrządzeniem losu przygotowują gazetę która nigdy ma się nie ukazać...
Pokaż mimo to