Zapiski z Homs
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- Carnets de Homs
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2013-01-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-01-30
- Liczba stron:
- 280
- Czas czytania
- 4 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308050545
- Tłumacz:
- Magdalena Kamińska-Maurugeon
- Tagi:
- syria wojna reportaż
Littell o konflikcie w Syrii. Reportaż jak najbardziej aktualny!
W Hims, twierdzy syryjskich rebeliantów, Jonathan Litetll, ryzykując życiem, przebywał od połowy stycznia do początku lutego tego roku. Miasto opuścił w przeddzień jego krwawej pacyfikacji. W trakcie pobytu na gorąco robił notatki. Uliczne strzelaniny, opatrywanie rannych, śmierć, wszechobecny strach, radykalizacja nastrojów wśród Syryjczyków, ograniczone zaufanie do ONZ – te obrazy mówią same za siebie, komentarz autora został celowo ograniczony.
Bardzo znane nazwisko, dobre pióro i aktualność opisanych zdarzeń składają się na szczególną wartość Zapisków z Hims, które powinny stać się najchętniej czytaną książką o arabskiej wiośnie
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Notatki z rewolty
Osoby, które oczekują od książki Jonathana Littella zgrabnie napisanego reportażu, niech lepiej nie sięgają po tę pozycję. Nie uświadczy się w niej rozczulających opisów, setek niepotrzebnych słów czy synonimów, ani tym bardziej rzewnych potoków słów o tym, jak w Syrii jest ciężko. To prosty i prawdziwy zapis tego, co Littell widział przez trzynaście dni, które spędził w Homs i jego okolicach na początku 2012 roku. Nie oznacza to jednak, że książka jest bezbarwna. Jest prosta, a jej tytuł doskonale obrazuje wnętrze. Rozdziały, podzielone na dni, a te składają się z ogromnej liczby krótkich notek. Autor praktycznie przepisał zapiski, które udało mu się robić na bieżąco. Nie należy więc traktować „Zapisków z Homs”, jako pełnoprawnej książki reporterskiej, ale jako wycinek z życia na froncie.
Autor już we wstępie uczula czytelnika, że zabiera go w świat, który rządzi się innymi prawami. Bohaterowie często występują pod pseudonimami (tak samo zresztą jak Littell oraz jego fotograf i tłumacz Mani) z obawy przed represjami, jakie mogłyby dosięgnąć ich lub ich rodziny ze strony syryjskiego rządu. Littell zdecydował się na opublikowanie książki w takiej, a nie innej formie, bo chciał przekazać realny zapis z tego, czego był świadkiem. Nie znajdziemy tutaj zmyślonych opowieści, a te w które autor sam nie dowierzał, opatrzył stosownym komentarzem. Czytelnik ma więc pełen i realny zapis z tego, czego do tej pory mógł się tylko domyślać.
Littell skupił się na wydarzeniach, w których brał udział lub tych, o których słyszał. Nie dowiemy się z zapisków jak przebiegało życie pod rządami Baszara, ale tego, jak wygląda w danej chwili. Ostrzały, snajperzy i „ulice śmierci”. Homs stało się polem bitwy, gdzie nie ma różnicy czy masz dwa czy sześćdziesiąt lat, śmierć na ulicy od zabłąkanej kuli dosięga tam każdego. Czytelnik dużo się dowie o tym, jak funkcjonuje WAS (Wolna Armia Syrii) utworzona przez cywilów i byłych wojskowych. Jakiej broni używają i w jaki sposób starają się pokazać „na zewnątrz”, co dzieje się w ich mieście. Nie ufają dziennikarzom, ale gdy już któregoś wezmą pod swoje skrzydła, może czuć się on bezpieczny (w granicach rozsądku oczywiście). Facebook, Twitter i YouTube są oknem na świat dla chcących uwolnić się spod reżimu. To tam umawiają się na manifestacje oraz umieszczają zdjęcia zwłok swoich przyjaciół i rodziny. A do nich dostęp jest praktycznie cały czas. W szpitalach pomoc dla cywilów jest ograniczona, często niewielkie rany prowadzą do śmierci, a lekarze nie mogą nic z tym zrobić. Opisy z wizyt w szpitalu to najbardziej przejmująca i zapadająca w pamięć część „Zapisków z Homs”.
W kilka dni po tym jak Littell opuścił Homs, zostało one zbombardowane. To, co udało się autorowi opisać, okazało się „tylko” preludium do dalszych walk. Osoby, które są zainteresowane „Arabską Wiosną” książkę posiadać po prostu muszą, mimo że napisana ona została w sposób mało literacki. To dokładny zapis kilkunastu dni, gdzie Littell rozpisuje się o słyszanych w oddali strzałach, jak i o tym kiedy ostatnio jadł lub jaki miał w nocy sen. Szkoda tylko, że Littell nie był bardziej stanowczy i dociekliwy, bo tematy, na które zaczyna rozmowy często się urywają. Taki jest już jednak urok notatek z pola walki.
Bartosz Szczygielski
Książka na półkach
- 192
- 138
- 56
- 8
- 7
- 5
- 5
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Książka mogłaby posłużyć za scenariusz, dokumentu o Homs. Wstrząsające dowody wojny, niechcianej przez nikogo. Oprócz reżimu Asada.
Książka mogłaby posłużyć za scenariusz, dokumentu o Homs. Wstrząsające dowody wojny, niechcianej przez nikogo. Oprócz reżimu Asada.
Pokaż mimo toDość ciekawa, surowa forma, pozwalająca lepiej poznać materiał będący bazą do pełnoprawnego reportażu.
Brakuje mi troszkę szerszego nakreślenia sytuacji politycznej w Syrii na samym początku (jest bardzo pobieżne),co mniej obeznanemu czytelnikowi pozwoliłoby lepiej zrozumieć niektóre niuanse.
Niemniej generalnie - warto docenić pozycję, mimo jej ewidentnych braków, ze względu na zamierzoną stylistykę pozwalająca lepiej poznać pracę reportera.
Dość ciekawa, surowa forma, pozwalająca lepiej poznać materiał będący bazą do pełnoprawnego reportażu.
więcej Pokaż mimo toBrakuje mi troszkę szerszego nakreślenia sytuacji politycznej w Syrii na samym początku (jest bardzo pobieżne),co mniej obeznanemu czytelnikowi pozwoliłoby lepiej zrozumieć niektóre niuanse.
Niemniej generalnie - warto docenić pozycję, mimo jej ewidentnych braków, ze...
"W oddali – szeroka czteropasmówka, szawari al mawt’, która stała się „ulicą śmierci”. Podchodzimy ostrożnie do rogu. Regularny stukot wystrzałów, Abu ‘Umar zabrania młodym przechodząc na drugą stronę. W ostatni czwartek na różnych przejściach zginęło pięć osób: trzy postrzelono w głowę, jedną w kark, jednej przestrzelono pierś, wzdłuż i wszerz. Na równoległej ulicy wala się po ziemi bardzo długi metalowy pręt z czymś w rodzaju haków przyspawanych na końcach – służy do zbierania martwych i rannych, którzy padli po środku ulicy."1
To tylko fragment zapisków z piekła, jakie stało się codziennością syryjskiego narodu. Jonathan Littel, francuski dziennikarz, autor kontrowersyjnej powieści „Łaskawe”, zdecydował się na krok niemalże heroiczny: wspierany przez powstańców, nielegalnie dotarł do Homs w zachodniej części kraju, by na bieżąco relacjonować wydarzenia wojny domowej. Z jego notatek wyłania się wstrząsający obraz miasta tuż przed krwawą pacyfikacją.
Zawartość książki doskonale oddaje tytuł. Są to właśnie luźne zapiski, pośpiesznie wykonywane notatki, nie - przemyślane dzieło literackie. Próżno tu doszukiwać się całościowej refleksji nad historią wojny i jej przyczynami, ani tym bardziej artyzmu słowa, wyszukanego języka. Jest on raczej suchy, wręcz przerażająco wyzuty z emocji. Jonathan Littel jeździ po Syrii, rozmawia z ludźmi, skrupulatnie notuje miejsca, ofiary, rodzaje broni. Przygląda się zwłokom zamordowanych przez snajperów dzieci, spotyka uczestników ruchu oporu, więźniów torturowanych w szpitalach. W efekcie otrzymujemy dzieło o niewielkiej wartości literackiej, a jednak wstrząsającą relację zbrodni. Jak tłumaczy już na wstępie, pozostawienie „Zapisków…” w takiej właśnie formie było zabiegiem celowym, miało służyć oddaniu czytelnikowi relacji pisanej na bieżąco, niestylizowanej, autentycznej.
Mimo to, niektóre fragmenty sprawiają wrażenie zbyt chaotycznych, wymagających pogłębienia, inne natomiast wydają się zbędne, czy wręcz niestosowne, na przykład, gdy autor opisuje swoje absurdalne sny, posiłki, albo śmieje się z niezbyt wyszukanych dowcipów towarzyszących mu bojowników WAS. Allahu akbar! – mówi ironicznie, gdy padają strzały, jakby prowokując Boga do swoistej gry ze śmiercią. Dla wielu czytelników taki sposób narracji może świadczyć o braku empatii, wyczucia i zrozumienia niuansów kultury islamu.
Co trzeba oddać Littelowi, jest on bardzo rzetelny. Nie przedstawia czytelnikom niesprawdzonych informacji, gdy czegoś nie wie, lub nie jest w stanie sprawdzić, otwarcie się do tego przyznaje. Jest w tym wiarygodny, nie kreuje się na bohatera, nie unika mówienia o swoich słabościach. Ponadto widać, że w swojej narracji próbuje zachować obiektywizm. Choć zbrodnie Muchabaratu (wywiadu wojskowego) są koszmarne, dostrzega on również wady towarzyszących mu bojowników Wolnej Armii Syrii. Nie waha się krytykować fascynacji Al Kaidą wśród niektórych jej członków, dostrzega radykalizację nastrojów. Jednocześnie doskonale rozumie, skąd biorą się takie postawy: opozycjoniści w większości wcale nie są zainteresowani wezwaniem do dżihadu 2,jednak na tyle zdesperowani, że taki szantaż wydaje się być jedyną możliwą postawą wobec bierności Zachodu.
Niewątpliwie, największą siłą tej książki jest przekaz niepozostawiający złudzeń, że Syria pod panowaniem Baszira al Assada nie była „tylko” jeszcze jednym reżimem autorytarnym, który zakazywał wszelkich form działalności opozycyjnej. To miejsce, gdzie na porządku dziennym są prześladowania lekarzy, by nie mogli udzielić pomocy rannym, tortury, bombardowanie „niepokornych” dzielnic miasta, masakry, których ofiarą padają nawet dzieci:
"21.15. Powrót Raida. Trójce dzieci poderżnięto gardła, na reszcie dokonano egzekucji strzałem w głowę z bliska. Dwoje dzieci przeżyło: Ali, trzyletni chłopiec i czteromiesięczna dziewczynka Ghazal z raną postrzałową. Przeżyło również dwoje dorosłych z rodziny; byli w pracy, gdy to się stało. (…)
Gdy Raid tam dotarł, niemowlę gaworzyło, ale trzylatek strasznie płakał, nikt nie mógł go uspokoić. Widziałem to później na Youtube, to jeszcze gorsze niż widok zabitych. Zresztą ocaleni zawsze mają gorzej niż martwi, bo martwi nie czują już niczego."
Czytając „Zapiski…” Jonathana Littela, można mieć wrażenie, że wydarzenia 2012 roku w Syrii najlepiej opisuje termin brudna wojna, wojna, jaką przy pomocy metod terrorystycznych państwo prowadzi przeciwko własnym obywatelom. Książka pozostawia po sobie bardzo nieprzyjemne wrażenie, a jednak uważam, że mimo braku literackiego rozmachu, to dzieło ważne, ponieważ doskonale pozwala nam zrozumieć to, co działo się w Syrii. Najtragiczniejszy jest chyba fakt, że opisane wydarzenia stanowią dopiero prolog do prawdziwej masakry dokonanej na narodzie przez reżim Baszira al Assada.
1 Wszystkie cytaty pochodzą z książki J. Littela „Zapiski z Homs”.
2 Dżihad – z języka arabskiego جهاد , ğihād – zmaganie, walka – w kulturze islamu pojęcie pierwotnie oznaczające dokładanie starań i podejmowanie trudów w celu wzmocnienia wiary i islamu. W tradycji europejskiej termin ten często, choć nie do końca precyzyjnie, tłumaczy się jako „święta wojna”. W tym znaczeniu J. Littel używa słowa w swojej książce.
"W oddali – szeroka czteropasmówka, szawari al mawt’, która stała się „ulicą śmierci”. Podchodzimy ostrożnie do rogu. Regularny stukot wystrzałów, Abu ‘Umar zabrania młodym przechodząc na drugą stronę. W ostatni czwartek na różnych przejściach zginęło pięć osób: trzy postrzelono w głowę, jedną w kark, jednej przestrzelono pierś, wzdłuż i wszerz. Na równoległej ulicy wala...
więcej Pokaż mimo toObiecywałem sobie, że nie przeczytam i nie zrecenzuję żadnej książki o wojnie w Syrii, dopóki nie napisze jej któryś z cenionych przez mnie reporterów wojennych - Paweł Smoleński lub Wojciech Jagielski (jeżeli powróci do tego zawodu). Niestety, słabiutki mam charakterek i na urok płci niewieściej jestem czuły. W ten oto sposób na prośbę zaprzyjaźnionej Pani Bibliotekarki z mojej ulubionej biblioteki przeczytałem „Zapiski z Homs” Jonathana Littella. Nazwisko PT Czytelnikom moich recenzji wyda się znajome, bo przewijało się już wcześniej, ale były to książki Roberta Littella. Zbieżność nazwisk jest jednak jak najbardziej.... nieprzypadkowa, ponieważ Jonathan jest synem Roberta.
Co nie bądź zniesmaczony licznymi już książkami pisanymi przez najróżniejszego gatunku i maści zachodnich reporterów, powtarzających jak mantrę, że całemu złu w Syrii jest winien Prezydent Baszszar al-Asad, i walczy z jego reżimem każdy kto tylko może, z „dobrą” Al – Kaidą włącznie sięgnąłem po "Zapiski z Homs". Nie spodziewałem się także niczego innego, jak twierdzeń, że ISIL to zupełnie inny temat i absolutnie nie ma nic wspólnego z całkowicie bezmyślnym atakiem na Irak i wspieraniem „demokratycznej opozycji” w Syrii.
A tu proszę, niespodzianka. Może dlatego, że książka powstała na dość wczesnym etapie wojny domowej i obejmuje okres od 16 stycznia do 2 lutego 2012.
Dzięki temu, że jesteśmy zalewani codziennie terabajtami informacji zaczynamy mieć pamięć jak kura i wydarzenia sprzed ponad 5 lat zlewają się nam z późniejszą oficjalną propagandą.
Okazuje się bowiem, że życzliwy „powstańcom” dziennikarz przekazuje informacje obrazujące pewne przesłanki, które przeanalizowane przez sowicie opłacanych ekspertów krajów zachodnich pracujących na zlecenia rządów i ich agend wywiadowczych powinny zapalić czerwone światełko. Cóż, nie zapaliły.
Jakie to przesłanki? Służę uprzejmie fragmentami książki.
Podczas podróży z bojownikami Wolnej Armii Syryjskiej dziennikarze zapytani o to, co by zjedli stwierdzili żartem, że wieprzowinę. Na to dzielni „bojownicy o demokrację” odpowiedzieli, że w takim razie trzeba zarżnąć jakiegoś szyitę. Bardziej wyrobiony politycznie bojownik, oponował, że to nieładnie tak mówić. Na co ten, który proponował taki sposób pozyskania wieprzowiny się „zmitygował” i stwierdził (mając na myśli szyitów) „ale to oni zaczęli”.
Ciekawe również były powody wstępowania w szeregi WAS. Otóż, jeden z bojowników wstąpił do Wolnej Armii Syryjskiej bo..... nie przyjęto go kilka lat wcześniej do policji.
W jego opinii, dlatego, że jest sunnitą. Nie mniej interesujący jest fragment dotyczący pozyskiwania amunicji. Otóż dzielni „demokraci” według ich własnej relacji - połowę amunicji otrzymują od żołnierzy.... armii rządowej. Nie podejrzewam, że są to szyici lub chrześcijanie, co może tłumaczyć pewną niechęć do przyjmowania w szeregi rządowych formacji militarnych sunnitów.
Nie mniej kuriozalny jest powód dokonania egzekucji na ujętym zwolenniku Prezydenta. Dlaczego ? Bowiem strzelał do dzieci. Dowody ? Ano brak. OK, ale on strzelał też do mnie – zobacz tu ślad po kuli. Owszem, blizna po kuli jest. Tylko rana, która byłą koronnym argumentem za egzekucją jeńca jak się dowiadujemy w dalszej części tekstu, została zadana kiedy indziej i gdzie indziej
Poniższy, najbardziej smakowity, z mojego punktu widzenia kawałek, przepisałem z przypisu Autora.
„Zburzenie w lutym 1982 roku miasta Hama przez siły Hafiza al – Asada, ojca Baszszara, doprowadziło do śmierci od 10 tysięcy do 35 tysięcy osób, w zależności od szacunków i było szczytowym momentem represji w zbrojnym powstaniu wywołanym po serii zabójstw alawickich osobistości przez syryjskich Braci Muzułmanów. Po wydarzeniach w Hamie działalność Braci Muzułmanów została zakazana, ich członkowie skazani na śmierć, a ci, którzy ocaleli schronili się za granicą. Obecnie tworzą najważniejszą frakcję Narodowej Rady Syrii, głównego organu opozycji.”
Uważam, że ten cytat może spokojnie być podsumowaniem i wyjaśnieniem, dlaczego Prezydent al - Asad jakoś nie był zainteresowany negocjacjami z „demokratami”
Oczywiście, koniec armii rządowej jest już bliski – tak przynajmniej pisał Jonathan Littell nieco ponad 5 lat temu.
W takich przypadkach przychodzi mi na myśl pewien cytat z Marka Twaina „The report of my death was an exaggeration" (pogłoska o mojej śmierci była przesadzona).
Obiecywałem sobie, że nie przeczytam i nie zrecenzuję żadnej książki o wojnie w Syrii, dopóki nie napisze jej któryś z cenionych przez mnie reporterów wojennych - Paweł Smoleński lub Wojciech Jagielski (jeżeli powróci do tego zawodu). Niestety, słabiutki mam charakterek i na urok płci niewieściej jestem czuły. W ten oto sposób na prośbę zaprzyjaźnionej Pani Bibliotekarki z...
więcej Pokaż mimo toTo są naprawdę TYLKO zapisku, czysty dokument. Nie nazwałbym tej książki reportażem nawet. Nie jest to jedna z tych książek które trzeba koniecznie przeczytać, ot zwykły krótki zapis.
Nie ma tam analiz, jak to wcześniej było źle, albo jak później (jak ktoś wygra) będzie lepiej. Nie ma emocji, nie ma łzawych opisów. Po prostu kilkanaście dni w Homs, miasto jakich wiele, ginące w wojnie. To co opisywał Littell wydarzyło się już ładnych kilka lat temu, a wojna trwa.
Co ciekawe, Littella wojna może być po prostu... nudna, nużąca, wyczerpująco monotonna. dni które przeżywa Littell są banalne i powtarzalne, kopią samych siebie, wybuch, bieg, szpital, znowu bieg, sen...
Nie znam wojny i mam nadzieje nigdy nie poznać, ale ta wojna, wojna cywilów nie ma w sobie patosu. Jest zwyczajna, choć nadal śmiertelna.
To są naprawdę TYLKO zapisku, czysty dokument. Nie nazwałbym tej książki reportażem nawet. Nie jest to jedna z tych książek które trzeba koniecznie przeczytać, ot zwykły krótki zapis.
więcej Pokaż mimo toNie ma tam analiz, jak to wcześniej było źle, albo jak później (jak ktoś wygra) będzie lepiej. Nie ma emocji, nie ma łzawych opisów. Po prostu kilkanaście dni w Homs, miasto jakich wiele,...
Obiema rękami podpisuję się pod opinią Moniki - nic więcej nie ma do dodania.
Poza może tym, że bardziej emocjonalne bywają instrukcje obsługi do blenderów wszelakiej maści.
Chciałam onegdaj sięgnąć do innych pozycji Littella, a teraz już nie mam takiej pewności...
Obiema rękami podpisuję się pod opinią Moniki - nic więcej nie ma do dodania.
Pokaż mimo toPoza może tym, że bardziej emocjonalne bywają instrukcje obsługi do blenderów wszelakiej maści.
Chciałam onegdaj sięgnąć do innych pozycji Littella, a teraz już nie mam takiej pewności...
Zapiski z pola walki. Krótkie, niektóre wyglądają na chaotyczne. Opis tego co działo się naprawdę. Również dowód na to, że największe znaczenie mają znajomości.
Zapiski z pola walki. Krótkie, niektóre wyglądają na chaotyczne. Opis tego co działo się naprawdę. Również dowód na to, że największe znaczenie mają znajomości.
Pokaż mimo toTak sie mi wydaje ze choc przerazajaca jest ilosc ludzi ktorzy gina w jednej chwili to zdumiewajace jest jak kolo pociskow,rozpaczy i smierci potrafi tetnic zycie i nadzieja na lepsze zycie.
Spiewy,dobra kuchnia,zabawa dzieci to wszystko powoduje ze ludzie nie moga i nie chca sie poddac Baszarowi czlowiekowi ktory chce zakuc kraj w kajdanki.
Nie raz podczas czytania,ksiazka mną wstrzasala,sklaniala do reflekcji.Co tu duzo pisac,jest swietnie napisana,tylko potwierdza talent pisarski autora.
Tak sie mi wydaje ze choc przerazajaca jest ilosc ludzi ktorzy gina w jednej chwili to zdumiewajace jest jak kolo pociskow,rozpaczy i smierci potrafi tetnic zycie i nadzieja na lepsze zycie.
więcej Pokaż mimo toSpiewy,dobra kuchnia,zabawa dzieci to wszystko powoduje ze ludzie nie moga i nie chca sie poddac Baszarowi czlowiekowi ktory chce zakuc kraj w kajdanki.
Nie raz podczas czytania,ksiazka...
Szkoda, że dopiero teraz przeczytałem. Autor już w 2012 wiele razy słyszał, jak świadkowie tych zdarzeń, przewidywali, że skończy się to dżihadem
Szkoda, że dopiero teraz przeczytałem. Autor już w 2012 wiele razy słyszał, jak świadkowie tych zdarzeń, przewidywali, że skończy się to dżihadem
Pokaż mimo toZ dużym zainteresowaniem zabrałem się za lekturę "Notatek z Homs". Autor spędził trochę czasu jako pracownik organizacji pomocowych w obszarach postkonfliktowych, stąd ma świadomość w jaki sposób postrzegani są przedstawiciele bogatego Zachodu w krajach tzw. Trzeciego Świata". Książka to potok wydarzeń, których świadkiem jest Littell, roi się w niej od makabry, w której wyraźnie lubuje się autor pamiętnego "Łaskawego". "Notatki..." nie są tak nachalną agitką jak "Podpalić Gazę" Ewy Jasiewicz, ale łatwo wskazać gdzie leżą sympatie autora. Opisuję on prawdę chwili i miejsca, plusem książki są rwane refleksje autora notowane na bierząco. To w jaki sposób chciał oswoić nową dla niego rzeczywistość i odnaleźć się wśród mieszkańców Homs. W "Notatkach..." nie szukałem pogłębionej analizy wydarzeń, genezy konfliktu od tego jest kto inny. Syrię Littella poznajemy przez zmysły i emocje, smak śniadania, wylewające się wnętrzności rannego, pewne tematy zostają jedynie zarysowane i mogą stanowić przyczynek do dalszej lektury innych autorów. Szkoda tylko, że Littellowi nikt nie podsunął "Pamiętnika z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego może byłby dla niego inspirujący?
Z dużym zainteresowaniem zabrałem się za lekturę "Notatek z Homs". Autor spędził trochę czasu jako pracownik organizacji pomocowych w obszarach postkonfliktowych, stąd ma świadomość w jaki sposób postrzegani są przedstawiciele bogatego Zachodu w krajach tzw. Trzeciego Świata". Książka to potok wydarzeń, których świadkiem jest Littell, roi się w niej od makabry, w której...
więcej Pokaż mimo to