-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński31
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "neville longbottom" [4]
[ + Dodaj cytat]
[...] w tym momencie rozległy się głos profesora Snape'a:
- Koniec mieszania składników! Eliksir musi się uwarzyć, zanim będzie gotowy do użytku. Posprzątajcie zamim zacznie wrzeć, a potem wypróbujemy wywar Longbottoma...
Crabbe i Goyle'a wybuchnęli śmiechem, patrząc na Neville'a, który mieszał goraczowo w swoim kościółku, cały oblany potem. Hermiona udzielała mu rad połgębkiem, żeby Snape nie zauważył. Harry i Ron pochowali resztę składników i poszli umyć ręce i chochle w kamiennym zbiorniku w kącie lochu.
Poprowadził ich drugim korytarzem i zatrzymał się przed drzwiami pokoju nauczycielskiego.
- Proszę do środka - powiedział, otwierając drzwi i cofając się, aby ich przepuścić.
W długim, wyłożonym boazerią pokoju, pełnym najrozmaitrzych starych siedzisk, był tyko jeden nauczyciel, profesor Snape, który siedział w niskim fotelu. Na widok wysypujących się do środka uczniów oczy mu rozbłysły, a na ustach pojawili się drwiacy uśmiech. Kiedy na końcu wszedł profesor Lupin i chwycił za klamkę, aby zamknąć za sobą drzwi, Snape powiedział:
- Proszę nie zamykać, Lupin. Nie mam ochoty tego oglądać.
Powstał i szybkim krokiem opuścił pokój, a jego szata powiewała za nim jak skrzydła czarnego żuka. W drzwiach odwrócił się na pięcie i dodał:
-Obawiam się, że nikt pana nie ostrzegł, Lupin, ale w tej klasie jest niejaki Neville Longbottom. Radziłbym nie powierzać mu żadnego trudniejszego zadania. Chyba że panna Granger będzie na tyle blisko, żeby szeptać mu do ucha instrukcje.
Neville oblał się szkarłatnym rumieńcem. Harry obrzucił Snape'a oburzonym spojrzeniem: nie dość, że wciąż poniżał Neville'a przed całą klasa, to teraz zrobił to samo przed innym nauczycielem.
Profesor Lupin uniósł brwi.
- Miałem nadzieję, że Neville będzie mi pomagał w pierwszej fazie ćwiczenia - powiedział - i jestem nadal pewny, że wywiąże się z tego znakomicie.
[...] Neville miał poważne kłopoty. Nigdy nie dawał sobie rady na lekcjach eliksirów; nie znosił tego przedmiotu, a lęk przed profesorem Snape'em czynił z tych lekcji prawdziwą katorgę. Wywar, który powinien uzyskać jasną, jadowitą barwę, w jego kościółku stał się...
- Pomarańczowy, Longbottom - powiedział Snape nabierając chochlą nieco płynu i wylewają go spowrotem do kociołka z dużej wysokości, tak żeby wszyscy zobaczyli.
- Pomarańczowy. Powiedz mi, chłopcze, czy przez twój gruby czerep nic nie dociera do mózgu? Nie słyszałeś, jak mówiłem, i to bardzo wyraźnie, że trzeba dodać tylko jedną śledzionę jaszczura? Czy nie powiedziałem, że wystarczy tylko odrobina soku z pijawek? Co mam zrobić, żebyś zrozumiał, co się do ciebie mówi, Longbottom?
Neville zaczerwienił się i cały dygotał. Wyglądał, jakby miał się za chwilę rozpłakać.
- Panie profesorze - odezwała się Hermiona - może bym pomogła Neville'owi zrobić to jak należy...
- Granger, czy ja cię prosiłem, żebyś się popisywała przed wszystkimi? - zapytał chłodno Snape, a Hermiona zarumieniła się jak Neville. - Longbottom, pod koniec lekcji zaaplikujemy kilka kropel tego eliksiru twojej ropusze i zobaczymy, co się stanie. Może to zachęci cię do słuchania, co się do ciebie mówi.
[...] Zbliżał się koniec lekcji. Snape podszedł do Neville'a, który skulił się za swoim kociołkiem.
- Niech wszyscy tu podejdą - polecił Snape, a jego czarne oczy połyskiwały złowrogo - i zobaczą, co się stanie z ropuchą Longbottoma. Jeśli sporządził eliksir jak należy, ropucha zamieni się w kijankę. Ale jeśli zrobił coś nie tak, w co nie wątpię, najprawdopodobniej otruje swoją ropuchę.
Gryfoni patrzyli z niepokojem. Ślizgoni byli wyraźnie podnieceni. Snape chwycił ukochaną ropuchę Neville'a, zaczerpnął z jego kociołka nieco eliksiru, który teraz miał zieloną barwę, po czym wlał jej kilka kropel do pyszczka.
Zapadła głucha cisza. Słychać było, jak ropucha głośno przełknęła napój. Po chwili rozległo się ciche pyknięcie i oto na dłoni Snape'a wiła się maleńka kijanka.
Gryfoni zaczęli gromko klaskać. Snape zrobił kwaśną minę, wyjął z kieszeni mały flakonik, wylał z niego kilka kropel na kijankę, a ta natychmiast zmieniła się z powrotem w dorosłą ropuchę.
- Gryffindor traci pięć punktów - oznajmił Snape, a Gryfonom uśmiechy spełzły z twarzy. - Panno Granger, mówiłem, żeby mu nie pomagać. Koniec lekcji. Rozejść się.