Cytaty z tagiem "kolaboracja" [18]
[ + Dodaj cytat]
W partyzantce potrzebni są ludzie o charakterach twardych, spiżowych. Trudno jest jednak uniknąć ludzi-szmat. Znajdują się oni wszędzie.
[Kpt. Zdzisław Broński "Uskok" w dzienniku, 1 kwietnia 1948].
Wędrowne bandy uzbrojonych cywili polskich i rosyjskich wyłaniały się nocami, aby rabować i plądrować. Często atakowały mniejsze pododdziały naszej dywizji(...) Byli to osobnicy wyrwani z mizernej egzystencji w białoruskich i ukraińskich ruderach - plugawych, śmierdzących, zawszonych i zapchlonych chatach z błota. Wywieziono ich do pracy w niemieckim przemyśle zbrojeniowym. Po raz pierwszy w swojej bezbarwnej i beznadziejnej egzystencji dostali dobrze zorganizowane staniowska pracy i ludzkie warunki życia. Ich brudny i zapchlony przyodziewek został zastąpiony czystymi kombinezonami i prawdziwą bielizną z i tak szczupłych zapasów "goszczącego" ich państwa, a dzięki nie praktykowanym przez nich, gorącym prysznicom z udziałem mydła oraz dezynsekcjom, ich wszy i pchły oddaliły się do niebytu. Teraz nazywali siebie sklaven arbeiter, robotnikami niewolniczymi, ale byli opłacani, po ludzku zakwaterowani w spartańskich barakach oraz karmieni oswojonym już, regionalnym jedzeniem z kuchni zbiorowych, wydawanym w czystych stołówkach.
Jeżeli w mordowaniu w 1941 roku uczestniczyli miejscowi, czy mogło ono być wynikiem lokalnego antysemityzmu, a nie niemieckiej polityki? Jest to popularny sposób wyjaśniania Holokaustu bez potrzeby angażowania polityki: jako przewidywalnego z perspektywy dziejowej przejawu barbarzyństwa wschodnich Europejczyków. Ten rodzaj wyjaśnienia dodaje nam otuchy, gdyż pozwala sobie wyobrazić, że tylko wyjątkowi antysemici mogą uciec się do katastrofalnej przemocy. Ta pocieszająca, a zarazem zwodnicza myśl jest spuścizną nazistowskiego rasizmu i kolonializmu. Sugestia mająca takie korzenie, jakoby Holokaustowi początek dał żywiołowy wybuch prymitywnego antysemityzmu, stanowiła element nazistowskiej propagandy i apologetyki. Mordowanie Żydów na froncie wschodnim Niemcy chcieli przedstawić jako efekt sprawiedliwego gniewu uciskanych narodów skierowanego przeciw rzekomym żydowskim panom.
Po przybyciu do Europy Wschodniej nawet najbardziej zatwardziali naziści zdawali sobie sprawę, że sytuacja nie jest taka prosta. Naprawdę spontaniczne rozrachunki, do których dochodziło po wkroczeniu wojsk niemieckich, miały motywację polityczną, a nie rasową i zginęło w nich bardzo niewielu Żydów - a ginęli też ludzie, którzy wcale nie byli Żydami. Instrukcje przekazywane dowódcom Einsatzgruppen mówiły o tworzeniu pozorów lokalnej spontaniczności, co oczywiście sugeruje, że w rzeczywistości takowej brakowało. W praktyce Niemcy w ciągu kilku tygodni stwierdzili, że podżeganie do pogromów ludzi, którzy znaleźli się pod rządami sowieckimi, nie prowadzi do "ostatecznego rozwiązania". Na dwukrotnie okupowanej Litwie, gdzie rozpoczął się Holokaust, w pogromach zginęło mniej niż 1 procent ogółu zabitych Żydów. Zresztą przy tych wydarzeniach byli za każdym razem obecni Niemcy.
W Europie Wschodniej z pewnością nie brakowało lokalnego antysemityzmu. Wrogość do Żydów w ich największej ojczyźnie od setek lat była ważnym nurtem życia religijnego, kulturalnego i politycznego. Zwłaszcza w Polsce w latach trzydziestych XX wieku pogląd, jakoby Żydzi byli pierwiastkiem obcym i powinni opuścić terytorium kraju, zyskiwał na popularności. Związek między uczuciami a zabijaniem nie jest jednak oczywisty. Odwieczny antysemityzm nie tłumaczy, dlaczego pogromy zaczęły się właśnie latem 1941 roku. Próba posłużenia się nim jako wyjaśnieniem ignoruje znamienny fakt, że najliczniejsze rzezie dokonywały się tam, gdzie Niemcy wyparli władzę sowiecką, jak też w oczywisty sposób istotną okoliczność, że niemiecka polityka zakładała prowokowanie takich wydarzeń. Pogromy i inne formy lokalnej kolaboracji w mordowaniu rzadsze były w Polsce, gdzie przed wojną antysemityzm stanowił zjawisko powszechniejsze niż na Litwie i Łotwie - tam był mniej rozpowszechniony. W Związku Radzieckim, gdzie przed wojną antysemityzm uznawano za przestępstwo, do bezpośredniej współpracy w mordowaniu Żydów dochodziło znacznie częściej niż w Polsce. W okupowanym ZSRR Żydów zaczęto zabijać od razu po kontakcie z wojskami niemieckimi. W okupowanej Polsce Holokaust rozpoczął się ponad dwa lata po inwazji niemieckiej i w znacznej części odbywał się w izolacji od miejscowej ludności. W okupowanym Związku Radzieckim Żydów mordowano na zewnątrz, na oczach ludzi i z pomocą młodych sowieckich mężczyzn.
Dla bardzo wielu osób nie istniało coś takiego jak „dobry Niemiec”. Określenie „dobry pétainista” samo w sobie było zdradą, zwłaszcza w oczach członków Partii Komunistycznej. Wszystkie zbrodnie popełnione we Francji przez Niemców zrzucone zostały na Vichy, komplikując i tak już dość zagmatwaną sytuację. Wściekłość komunistów była zarówno szczera, jak i udawana. Nie sposób podawać w wątpliwość ich złości na to, że rząd Vichy wydawał komunistycznych zakładników na egzekucję, współpracował z Gestapo i przekazywał francuskich pracowników do niemieckich obozów pracy. W ich nienawiści krył się jednak również polityczny cel. Im większych czystek dokonywano w poszczególnych działach administracji funkcjonujących jeszcze pod rządami Vichy – od policji aż po pocztę – tym większe szanse mieli komuniści na objęcie władzy po wojnie.
Rząd tymczasowy nie mógł liczyć na stworzenie nowego, niczym nieskażonego aparatu władzy i wprowadzenie jego postanowień w całej Francji. Nowa władza musiała współpracować z funkcjonującymi już instytucjami, z których większość wybrała wcześniej ścieżkę kompromisu. W celu wyeliminowania przypadków samodzielnego wymierzania sprawiedliwości należało umieścić na ulicach żandarmów, nawet jeśli służyli oni wcześniej Niemcom. Zdecydowana większość sędziów, którzy przysięgali lojalność marszałkowi Pétainowi, musiała powrócić do swoich sal sądowych. Urzędnicy państwowi, którzy wiernie służyli rządowi Vichy, poproszeni zostali o zajęcie miejsc w swoich gabinetach. W celu ożywienia poturbowanej gospodarki należało również otworzyć z powrotem fabryki, a na stanowiskach kierowniczych zachować osoby, które często współpracowały z Niemcami.
Dopiero kiedy na świadka wezwano pastora Boegnera, przewodniczącego Francuskiej Federacji Protestanckiej, pojawiła się pierwsza ważna informacja: Pétain wiedział o okrucieństwach dokonywanych przez rząd Vichy. Boegner od początku sprzeciwiał się klasyfikacji rasowej oraz deportacjom i robił to nadal. Zeznał, że informował marszałka o deportacji niemieckich Żydów, którzy w latach 30. szukali we Francji schronienia, a 22 sierpnia 1942 roku napisał nawet do niego w sprawie deportacji żydowskich dzieci z dworca Vénissieux nieopodal Lyonu. Powiedział też, że Pétain zawsze reagował w takich sytuacjach oburzeniem, ale nigdy nie kiwnął palcem, aby położyć kres tym zbrodniom.
Oprócz golenia głów i przyspieszonych egzekucji na épuration sauvage składały się również wyroki wydawane przez trybunały wojskowe FFI i Comité de Libération, grabieże dokonywane pod pretekstem przeszukań oraz linczowanie więźniów uwolnionych przez konwencjonalne sądy. Wiele osób, które poddano egzekucji, było niewątpliwie winnych, ponieważ niemiecka okupacja stworzyła idealne warunki dla rozprzestrzeniania się zbrodni. Francja nigdy wcześniej nie była świadkiem tylu przemytów, wymuszeń, kradzieży, szantaży, uprowadzeń i zabójstw, co w ciągu tych czterech lat. Pod wpływem wściekłości i frustracji z powodu ucieczki z kraju Niemców i miliciens odpowiadających za najgorsze zbrodnie, często zabijano także niewinne osoby. W wielu przypadkach niemieckich żołnierzy i kolaborantów ratowali francuscy weterani wielkiej wojny, którzy, wykazując się niemałą odwagą, tłumaczyli niedoszłym katom, że nikt nie ma prawa zabijać drugiego człowieka bez procesu.
Najbardziej gorliwe wsparcie dla reżimu Pétaina tak naprawdę należałoby nazwać przychylnością prowincji. Vieille France – ta bardzo konserwatywna „stara Francja”, symbolizowana przez wściekle antyliberalne duchowieństwo i zubożałą, urażoną petite noblesse (drobną szlachtę) – która wciąż przeklinała postanowienia z 1789 roku. W rocznicę egzekucji Ludwika XVI wielu przedstawicieli tego ruchu nosiło czarne krawaty i białe goździki w butonierkach, a znaczki przedstawiające republikański wizerunek Marianny naklejało na listach do góry nogami. Uważali oni, że do demonicznych spadkobierców Rewolucji Francuskiej należeli również komunardzi z 1871 roku, zwolennicy Dreyfusa sprzeciwiający się decyzji sztabu generalnego z 1917 roku, polityczni przywódcy z okresu międzywojennego i robotnicy, którzy w 1936 roku skorzystali na reformach Frontu Ludowego. Prawica uważała, że to właśnie oni, a nie beztroski sztab generalny, doprowadzili Francję do upadku. Ten odpowiednik popularnej po I wojnie światowej niemieckiej teorii spiskowej – tak zwanego „ciosu w plecy” – również silnie przesycony był antysemityzmem. Wielka Brytania dołączyła do największych wrogów Vichy, kiedy 3 lipca stacjonująca w Mers-el-Kebir francuska eskadra odrzuciła ultimatum odpłynięcia z terenów pozostających w zasięgu Niemców i została zniszczona przez Royal Navy.
Obecnie, gdy po niedawnym wyzwoleniu Francji trwa w tym kraju intensywne polowanie na czarownice - kolaborantów, zapominamy, że w 1940 roku, według ocen rozmaitych obserwatorów, około 40 procent Francuzów opowiadało się po stronie Niemców i współpracowało z nimi albo deklarowało całkowitą obojętność.