-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać298
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "eseje" [14]
[ + Dodaj cytat](...) los otwiera nam możliwości, ale to charakter dokonuje wyboru.
W Internecie to raczej liczba połączeń, a nie ich jakość decyduje o potencjalnym sukcesie lub porażce.
Porzucenie sztywnych kryteriów oceny, przyzwolenie na brak różnicowania, schlebianie wszelkim gustom bez żadnych preferencji, zachęcane do zmienności i "elastyczności" (to popularne i politycznie poprawne określenie "braku kręgosłupa"), idealizowane niestałości i niespójności: wszystko to składa się dzisiaj na właściwą (jedyną rozsądną? jedyną realną?) i godną naśladowania strategię postępowania.
[List18: Co się stało z elitą kulturalną?
Och, jakże zdrowa pogarda do ograniczonej jaźni rozwija sie z tego poczucia gargantuejskiej niewspółmierności dostrzeganej podczas tego śmiechu! Albowiem zaprawdę zabija ona w swej rozweselonej ludożerczej maskaradzie obleczonego w gorzką czerń powagi misjonarza ego, spychając go do czeluści jedną salwą śmiechu.
W twarzy Anny Csillag nawet wzrok się chowa- i to jest właśnie miejsce brakujące w tej fotografii, które jednak magnetycznie przyciąga spojrzenie patrzącego, moje spojrzenie. Jej wzrok ucieka przed moim, bo wplątał się na zawsze w grę luster. Dziewczyna o długich włosach nie patrzy na fotografa, tylko na siebie w lusterku odbitą: w lusterku odbijają się oczy, w których odbija się lusterko, a w nim oczy, i tak bez końca. Zwykły portret en pied, we wnętrzu, ubranie od stóp do głów, całkowita obojętność dla zewnętrznego świata i oczy zamknięte w pułapce; tylko te włosy rozpuszczone, rozczesane ukazała gestem pogardliwym: a patrz sobie do woli, daję ci przyzwolenie.
Oglądam czyjąś prywatność i łapię się na tym, że łączy mnie z tymi ludźmi nieoczekiwana bliskość- nieoczekiwana, bo to przecież nie moja rodzina, nie moje strony, tylko kupione od kogoś cudze fotografie; i powinienem patrzyć na nie chłodnym okiem, jak w muzeum. Być może powinienem zauważyć tylko ich historyczną i artystyczną wartość [...], ale chcąc nie chcąc staje się podglądaczem, zaglądam do wnętrz, ogrodów, przypatruję się ubraniom i przejażdżkom tych ludzi, a także uderza mnie pewność, że oni wszyscy już nie żyją, że ten świat dawno obrócił się w perzynę, że ich historia rodzinna została bez dziedzica- to wszystko sprawia, że czuję z nimi swego rodzaju pokrewieństwo.
Fotograficzna entropia pokazuje, jak dziecięco naiwne są nasze nadzieje na wieczną pamięć.
Zbyt wiele fotografii za naszymi plecami świadczy o chwilach, których wolimy nie pamiętać, nieważne czy ze strachu, czy z wściekłości. Stąd kasowanie i drapanie, stąd wycinanie postaci i wydrapywanie twarzy.
Okazje do pomnożenia szczęścia i groźne zapowiedzi nieszczęścia zjawiają się i znikają, nadciągają i umykają, na ogół zbyt szybko i zwinnie, abyśmy mogli w jakiś rozsądny i skuteczny sposób pokierować ich biegiem, kontrolować czy przewidywać ich ruchy.
Po to jest fotografia, chwilami. Żeby być kimś innym: sobą sprzed wielu lat, Ateną, niewolnicą, aktorką. Po to jest fotografia, żeby wchodzić w cudze skóry, dokonywać podbojów, żeby kłamać i kłamstwem wydobyć ukrytą prawdę.